29.03.2021

Moje uwagi dotyczące lektur (Wojtyła Osoba i czyn) /2

Część pierwsza

Dalsze rozwinięcie tematu świadomości mamy w rozdz. 1 (cz. I). Czyn zostaje od razu zinterpretowany jako działanie świadome, ponieważ jest on działaniem typowo ludzkim. Z jednej strony Autor wiąże to rozumienie z łacińskim określenie actus humanus. Samo to określenie nie wskazuje na odniesienie do świadomości, gdyż są to pojęcia zbyt rozbieżne historycznie. Z drugiej strony przytoczone zostaje określenie  voluntarium (actus voluntarius), co Autor zbyt łatwo interpretuje jako działanie świadome, mimo że przytacza dawne polskie tłumaczenie – działanie dobrowolne. Otóż przy takim rozumieniu mamy od razu wskazanie na szczególną moc sprawczą, jaka się kryje pod postacią dobra. Dobrowolne jest zatem to, co dzieje się na mocy dobrej woli, czyli mocą dobra napędzającego naszą wolę. Natomiast określenie działanie świadome niczego takiego nie sugeruje, a może nawet wprost przeciwnie – pomija. Dlatego wydaje mi się, że bezpieczniej byłoby zastosować określenie działanie rozumne, skoro Autor wskazuje na Arystotelesowską definicję człowieka oraz na Boecjuszowską definicję osoby. Nie ma tam mowy o świadomości, lecz tylko o rozumności, a to jest zasadnicza różnica. Dlatego ja mówię wprost o czynie dobra, a nie jakimś działaniu świadomym.

Wojtyła wprowadza dwa aspekty świadomościowe – raz mówi o świadomym działaniu, a drugi raz o świadomości działania. Człowiek bowiem nie tylko działa świadomie, ale także ma świadomość tego, że działa, co więcej – tego, że działa świadomie (s.77). Autor mówi wprost, że dalsze rozważania zamierza skoncentrować wokół świadomości działania. /…/ przebadanie samej  świadomości działania /…/ może rzucić nowe światło na pełny dynamiczny układ osoby i czynu (tamże). Tymczasem świadomość jako taka, świadomość w znaczeniu rzeczownikowym i podmiotowym, pozwala się wyodrębnić w działaniu świadomym, przenika bowiem głęboko całą relację „osoba-czyn” i sama dla siebie stanowi ważny jej aspekt. Jest to aspekt, w którym bytowanie osoby oraz jej działanie nie tylko się odzwierciedla, ale także kształtuje w swoisty sposób (s.78). Autor mówi na koniec, że jego zadaniem jest „eksplikacja” aspektów świadomościowych, czyli wydobycie świadomości jako istotnego i konstytutywnego aspektu całej dynamicznej struktury, którą stanowi osoba i czyn. (s.79).

Mamy tutaj do czynienia z jakimś zawierzeniem w dokonania filozofii nowożytnej i współczesnej. Otóż myśl nowożytna nauczyła nas, a może wprost narzuciła przyjęcie i posłużenie się pojęciem „ja” („jaźni” czy ostatecznie właśnie pojęciem „świadomości”), które miałoby obejmować dawną sferę duchową (duszę). W związku z tym podążając tropem filozofii świadomości bardzo łatwo posłużyć się tezą, że czyn jest działaniem świadomym, czyli działaniem naszego „ja” albo świadomości (przecież we wszystkich wypowiedziach na temat własnego działania używamy podmiotu gramatycznego „ja” – „ja działam”). Takie powiązanie czynu i całej relacji osoba-czyn ze świadomością narzuca od razu pewien kierunek interpretacyjny. Stąd poszukiwanie zasad, czy raczej sposobów lub aspektów działania świadomości. Dlatego pojawiają się takie aspekty świadomości jak samowiedza i samostanowienie. Chyba Autor nie zdaje sobie sprawy, że świadomościowa samowiedza jest tylko naszym myśleniem a nie poznaniem. Filozofia nowożytna zamieniła bowiem poznanie na myślenie. Koncepcja Kartezjańska porzuciła poznanie rzeczywistości (realności) na rzecz myślenia i to zostało niestety zaakceptowane przez następców (przede wszystkim przez Kanta i Hegla, Husserla).

Co jeszcze należy dodać. Powiązanie w analizach ludzkiego działania – czynu – ze świadomością wcale nie oznacza działania moralnego. Przecież człowiek równie dobrze może świadomie czynić zło czy świadomie planować nawet zbrodnię. Dla mnie ważniejsze wydaje się przedstawione przez Autora radykalne powiązanie czynu z osobą, a osoby z czynem, ponieważ to w tym układzie należy poszukiwać wyznacznika moralności. Musimy się zgodzić, że moralne są te działania i czyny, które swoje źródło i początek mają w osobie. Dlatego należałoby jednak najpierw zidentyfikować osobę, natomiast raczej omijać odniesienie do świadomości, bo to nie jest wyznacznik moralności.

Wojtyła ma świadomość prawdziwego statusu świadomości, gdy pisze, że świadomość nie istnieje jako substancjalny niejako podmiot aktów świadomościowych, nie bytuje ani jako osobne ontyczne podłoże, ani jako władza (s.82), ale stwierdza, że to nie należy do tematyki obecnego studium. Przyznaje, że świadomość jest odbiciem, raczej odzwierciedleniem, tego wszystkiego, z czym człowiek wchodzi w kontakt przedmiotowy za pośrednictwem jakiegokolwiek działania. Dodaje nawet, że jest „w niej” poniekąd cały człowiek, a także cały świat dostępny dla człowieka (zob. s. 80). Człowiek nie tylko poznawczo wchodzi w świat przedmiotów i nawet siebie odnajduje w tym świecie jako jeden w owych przedmiotów, ale także ma cały świat w odzwierciedleniu świadomościowym, którym żyje najbardziej wewnętrznie i osobiście. Świadomość bowiem nie tylko odzwierciedla, ale także w szczególny sposób uwewnętrznia, czyli interioryzuje to, co odzwierciedla, dając temu wszystkiemu miejsce we własnym „ja” osoby. /…/ W każdym razie w świetle tego, co już powiedziano, zarysowuje się nieco pełniej świadomość czynu, a zarazem świadomość osoby. (s.83)

Te ostatnie stwierdzenia wyglądają już groźnie, bo albo mówimy i poszukujemy rozumienia realności czynu i osoby, albo mówimy tylko o świadomości czynu i świadomości osoby. To są zupełnie różne sprawy, gdyż ze świadomości, czyli po prostu od naszego myślenia, nie ma przejścia do realności. Albo chcemy rozpoznać realną osobę i jej działanie w postaci czynów moralnych, albo zadowalamy się tylko jakimś swobodnym myśleniem o tych sprawach czy przedmiotach. Posługiwanie się takimi zbitkami pojęciowymi jak „świadomość osoby” albo „‘ja’ osoby” skłania Autora do niebezpiecznego pomieszania myślenia z realnością. Nie wolno przedstawiać osoby ludzkiej w ten sposób, bo nigdy nie dotrzemy do jej realności.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz