8.09.2020

Musimy jasno określić, kim jest człowiek /1



Musimy jasno określić, kim jest człowiek, bo inaczej zostanie nam narzucona błędna interpretacja i jeszcze gorsza narracja. W dzisiejszej kulturze właściwym i zasadniczym problemem jest właściwe rozpoznanie realnego człowieczeństwa. Różne ideologie narzucają nam jedynie swoje pomysły interpretacyjne. Ideologie są oparte na swobodnym myśleniu i niczym więcej. Aby można było przeciwstawić się stanowczo tym ideologiom, trzeba poznać realność człowieka i pokazać wyraźnie, kim jest człowiek. To jest właśnie zadanie dla realistycznej metafizyki, jaką uprawiam. Tego nie załatwi ani polityka, ani dziennikarstwo, ani literatura, ani medycyna, ani nauki przyrodnicze.
Trzeba więc (finansowo) postawić na filozofię w wersji metafizycznej (realizm metafizyczny). Trzeba podążać drogą faktycznego rozwoju myśli tomistycznej (Krąpiec, Bartnik, ale przede wszystkim Gogacz i Wojtyła). Właśnie ja staram się iść tą drogą. Ale nie chodzi z zwykłe studiowanie tomistycznych Autorów. Należy drążyć problemy i poszukiwać metafizycznych konsekwencji, czyli badać przyczyny i skutki realności człowieka. Tutaj nie wystarczą łatwe odpowiedzi, trzeba wszystko dogłębnie przeanalizować. Niestety wymaga to czasami odrzucenia utartych poglądów i rozwiązań. Parafrazując: amicus Thomas, sed magis amica veritas. To oczywiście naraża badacza na zlekceważenie czy nawet na odrzucenie przez autorytet Kościoła. Jednak dzisiaj Kościół chyba stracił swój autorytet, a szkoda. Stracił go, ponieważ nie umiał podjąć wyzwania filozoficznego i teologicznego, żeby jasno określić, kim jest człowiek i skąd pochodzi.
Jeżeli przyjmiemy czysto naturalne (czyli przyrodnicze) pochodzenie człowieka, to wtedy nie ma żadnych podstaw do mówienia o osobie ludzkiej. Człowiek będzie wówczas pojmowany jako zwierzę równorzędne z innymi zwierzętami. Ale niech mi ktoś powie, jak wytłumaczyć wtedy ludzką zdolność myślenia i rozmawiania (ogólnie komunikacji)? Przecież tutaj chodzi przede wszystkim o tworzenie wiedzy pojęciowej, co pozwala na przekazywanie zdobytego doświadczenia i osiągnięć technicznych (ogólnie chodzi o uczenie się i kształcenie w zdobytej wiedzy). Dzięki temu człowiek stworzył swoją ziemską cywilizację i teraz zamierza nawet podbój Kosmosu.
Otóż technika jest czymś, co wyrasta radykalnie ponad naturę i nie można temu zaprzeczać. Takie działanie człowieka wymaga odpowiedniego wyjaśnienia. Wytłumaczenie, że chodzi jedynie o rozwój mózgu, jest po prostu śmieszne. Człowiek dysponuje myśleniem i to wyróżnia go radykalnie w świecie przyrody, którego wydaje się być częścią. I właśnie z związku z myśleniem nie można przypisywać człowieka do świata zwierząt. Człowiek nie jest więc zwierzęciem, ani nie jest częścią przyrody.
Kim zatem jest człowiek? Od razu nasuwa się odpowiedź, że człowiek jest kimś poza-naturalnym albo nadprzyrodzonym. Świadczy o tym, na pierwszy rzut oka, jego twórczość i działalność kulturowa (w tym również tworzenie narzędzi wielofunkcyjnych – maszyn i urządzeń technicznych). Mówiliśmy już, że jest to związane z myśleniem, które samo w sobie jest twórcze. Dlaczego tak się dzieje? Otóż dlatego, że myślenie wyrasta z negacji realności, a więc przede wszystkim z negacji zastanego świat przyrody. To dlatego człowiek dąży do przekroczenia czy nawet przeskoczenia warunków przyrodniczych, które postrzega jako ograniczenia (przecież człowiek nigdy nie zadomowił się w przyrodzie). Chcemy się wyrwać lub wznieść ponad otaczającą nas rzeczywistość. Chcemy wymyślić dla siebie „nowy wspaniały świat”. Co pozwala człowiekowi (a może go zmusza) działać w ten sposób?
Filozofia od początku odwoływała się tutaj do umysłu (rozumu), czyli specjalnej władzy i zdolności przysługującej człowiekowi. Umysłowi przypisywano zawsze charakter duchowy, czyli wykraczający poza cielesność otaczającego nas świata. To potwierdzało status człowieka jako transcendującego świat przyrody. Według Greków umysł ludzki sięgał świata boskiego. Platon stawiał go w świecie idealnym (świecie idei), który miał charakter nadprzyrodzony, chociaż niekoniecznie boski (gdyż boski był Parnas). Arystoteles twierdził, że umysł pochodzi ze świata ponad-księżycowego, czyli przynajmniej ze sfery niebieskiej. Dopiero Plotyn zamierzał wyjaśnić sprawę bardziej dokładnie. Przyjmował istnienie boskiego Umysłu (Nous) emanującego z Jedni, od którego poprzez Duszę Świata pochodzą nasze ludzkie dusze i umysły. Takie rozumienie gwarantowało szczególny nadprzyrodzony status ludzkiego umysłu.
Gdy na świat przybyło chrześcijaństwo, nastąpiła wtedy konfrontacja greckiej filozofii z nową wiarą i teologią. Przyjęto użyteczną terminologią i podstawowe zagadnienia dotyczące człowieka, ale dostosowano je do nowych rozwiązań. Uznano, że Bóg stwarza duszę człowieka, wraz z jej wyposażeniem w umysł i wolną wolę. W ten sposób tłumaczono pochodzenie człowieka i jego duchowego wyposażenia. Ale od razu zaznaczono, a wypunktował to wyraźnie Augustyn, że nasze zdolności umysłowe i wolitywne zostały mocno zaburzone na skutek grzechu pierworodnego Adama. Sądzono, że nasz umysł i wola odpadły od życia sprawami boskimi i stały się całkiem przyziemne. Teolog z Hippony uważał, że człowiek potrzebuje oświecenia Bożą łaską, czyli szczególnej nadprzyrodzonej interwencji Boga. Na tej zasadzie na powrót związano umysł ze światem nadprzyrodzonym.
Powstaje jednak pytanie i poważny problem, czy Bóg mógł stworzyć bezpośrednio ludzką duszę? A idąc dalej, czym było stwórcze działanie dotyczące człowieka? Otóż wydaje się, że to, co Bóg stworzył bezpośrednio w przypadku człowieka, powinno być w pełni doskonałe i doskonale realne. Jednak ludzki umysł taki nie jest, gdyż raz zwraca się do prawdy, a raz akceptuje fałsz i zmyślenie. Ponadto umysł jest władzą duchową, czyli możnością a nie aktywnością. Mamy więc kłopot, czy aby na pewno umysł pochodzi od Boga w akcie stwórczym?
Otóż ja uważam, że tak być nie może. Bóg stwarza bowiem bezpośrednio istnienie ludzkiego bytu, wyposażone we własności, które tworzą z jednej strony podmiot osobowy, a z drugiej strony podmiotowość życia (moc ożywcza). I dopiero stworzona podmiotowość osoby staje się przyczyną naszej duchowości, czyli władz duchowych (umysł, wola i uczucia). Przecież nasza duchowość należy do możności istotowej, czyli sfery ontycznej urealnianej przez akt istnienia (z podmiotem osobowym i podmiotem życiowym). Dlatego nasza duchowość może działać w sposób doskonały (moralnie i religijnie) tylko w łączności z osobą (podmiotem osobowym istnienia) oraz dzięki przyjęciu aktów osobowych (kontemplacji, sumienia i upodobania). Źródłem albo sprawcą naszej ludzkiej natury (duszy i ciała) jest więc aktywność podmiotowości istnienia (osoba jako moc duchowa oraz życie jako moc ożywcza).
Ale to wszystko razem pokazuje, że nasze człowieczeństwo ma ostatecznie charakter nadprzyrodzony, czyli ponadnaturalny. Człowiek w żadnym wypadku nie jest przypadkowym tworem przyrodniczym. Jego związek czy nawet zależność od świata przyrody ma jedynie charakter pośredni, to znaczy, że dotyczy to mocy ożywczej, która decyduje o powstaniu i kształcie naszej cielesności, bo tylko cielesność łączy człowieka ze światem przyrody. Zresztą cała przyroda rozwinęła się dzięki mocy ożywczej (jakiejś mocy egzystencjalnej pochodzącej od Boga), która działała w całej przyrodzie organizując w szczególny sposób cztery żywioły ziemskie.
Zawężenie człowieka do realności przyrodniczej (czy wprost cielesności) będzie więc zwykłym redukcjonizmem naszego człowieczeństwa. Człowiek jest bowiem przede wszystkim osobą. Oczywiście jest on osobą wcieloną i uduchowioną zarazem, ale nie można tego interpretować w ten sposób, że jest on złożony tylko z duszy i ciała. Duchowość i cielesność tworzą jedynie ludzką naturę, czyli możność istotową. Taka możność nie może istnieć ani działać samodzielnie. Dlatego realnym centrum i najgłębszym fundamentem człowieczeństwa jest podmiotowość istnienia, zarówno osobowa jak i ożywcza. Toteż cała nasza realna aktywność płynie z aktu istnienia, gdyż to właśnie tam zawarta jest realna moc sprawcza.
Podmiotowość osobowa przyczynuje i kształtuje naszą duchowość (władze duchowe), natomiast podmiotowość życia sprawia i kształtuje naszą cielesność (władze i narządy cielesne). Dlatego w człowieku czymś mocnym sprawczo i doskonale realnym jest centrum egzystencjalne (akt istnienia), ponieważ to centrum posiada realną moc sprawczą. A zatem podmiotem działającym aktywnie jest osoba i życie, natomiast cała nasz natura (dusza i ciało) stanowią jedynie podmiot wykonawczy. Ani dusza, ani ciało nie mogą działać same z siebie. Muszą być pobudzone do działania przez sprawczą moc podmiotowości istnienia. Zarówno osoba jak i życie posiadają moc sprawczą, którą otrzymały bezpośrednio w akcie stwórczym Boga.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz