Musimy jasno określić, kim jest
człowiek, bo inaczej zostanie nam narzucona błędna interpretacja i jeszcze
gorsza narracja. W dzisiejszej kulturze właściwym i zasadniczym problemem jest
właściwe rozpoznanie realnego człowieczeństwa. Różne ideologie narzucają nam
jedynie swoje pomysły interpretacyjne. Ideologie są oparte na swobodnym
myśleniu i niczym więcej. Aby można było przeciwstawić się stanowczo tym
ideologiom, trzeba poznać realność człowieka i pokazać wyraźnie, kim jest
człowiek. To jest właśnie zadanie dla realistycznej metafizyki, jaką uprawiam.
Tego nie załatwi ani polityka, ani dziennikarstwo, ani literatura, ani
medycyna, ani nauki przyrodnicze.
Trzeba więc (finansowo) postawić
na filozofię w wersji metafizycznej (realizm metafizyczny). Trzeba podążać
drogą faktycznego rozwoju myśli tomistycznej (Krąpiec, Bartnik, ale przede
wszystkim Gogacz i Wojtyła). Właśnie ja staram się iść tą drogą. Ale nie chodzi
z zwykłe studiowanie tomistycznych Autorów. Należy drążyć problemy i poszukiwać
metafizycznych konsekwencji, czyli badać przyczyny i skutki realności
człowieka. Tutaj nie wystarczą łatwe odpowiedzi, trzeba wszystko dogłębnie
przeanalizować. Niestety wymaga to czasami odrzucenia utartych poglądów i
rozwiązań. Parafrazując: amicus Thomas,
sed magis amica veritas. To oczywiście naraża badacza na zlekceważenie czy
nawet na odrzucenie przez autorytet Kościoła. Jednak dzisiaj Kościół chyba
stracił swój autorytet, a szkoda. Stracił go, ponieważ nie umiał podjąć
wyzwania filozoficznego i teologicznego, żeby jasno określić, kim jest człowiek
i skąd pochodzi.
Jeżeli przyjmiemy czysto
naturalne (czyli przyrodnicze) pochodzenie człowieka, to wtedy nie ma żadnych
podstaw do mówienia o osobie ludzkiej. Człowiek będzie wówczas pojmowany jako
zwierzę równorzędne z innymi zwierzętami. Ale niech mi ktoś powie, jak
wytłumaczyć wtedy ludzką zdolność myślenia i rozmawiania (ogólnie komunikacji)?
Przecież tutaj chodzi przede wszystkim o tworzenie wiedzy pojęciowej, co
pozwala na przekazywanie zdobytego doświadczenia i osiągnięć technicznych
(ogólnie chodzi o uczenie się i kształcenie w zdobytej wiedzy). Dzięki temu
człowiek stworzył swoją ziemską cywilizację i teraz zamierza nawet podbój
Kosmosu.
Otóż technika jest czymś, co
wyrasta radykalnie ponad naturę i nie można temu zaprzeczać. Takie działanie
człowieka wymaga odpowiedniego wyjaśnienia. Wytłumaczenie, że chodzi jedynie o
rozwój mózgu, jest po prostu śmieszne. Człowiek dysponuje myśleniem i to
wyróżnia go radykalnie w świecie przyrody, którego wydaje się być częścią. I
właśnie z związku z myśleniem nie można przypisywać człowieka do świata
zwierząt. Człowiek nie jest więc zwierzęciem, ani nie jest częścią przyrody.
Kim zatem jest człowiek? Od razu
nasuwa się odpowiedź, że człowiek jest kimś poza-naturalnym albo nadprzyrodzonym.
Świadczy o tym, na pierwszy rzut oka, jego twórczość i działalność kulturowa (w
tym również tworzenie narzędzi wielofunkcyjnych – maszyn i urządzeń
technicznych). Mówiliśmy już, że jest to związane z myśleniem, które samo w
sobie jest twórcze. Dlaczego tak się dzieje? Otóż dlatego, że myślenie wyrasta
z negacji realności, a więc przede wszystkim z negacji zastanego świat
przyrody. To dlatego człowiek dąży do przekroczenia czy nawet przeskoczenia
warunków przyrodniczych, które postrzega jako ograniczenia (przecież człowiek
nigdy nie zadomowił się w przyrodzie). Chcemy się wyrwać lub wznieść ponad
otaczającą nas rzeczywistość. Chcemy wymyślić dla siebie „nowy wspaniały
świat”. Co pozwala człowiekowi (a może go zmusza) działać w ten sposób?
Filozofia od początku odwoływała
się tutaj do umysłu (rozumu), czyli specjalnej władzy i zdolności
przysługującej człowiekowi. Umysłowi przypisywano zawsze charakter duchowy,
czyli wykraczający poza cielesność otaczającego nas świata. To potwierdzało
status człowieka jako transcendującego świat przyrody. Według Greków umysł
ludzki sięgał świata boskiego. Platon stawiał go w świecie idealnym (świecie
idei), który miał charakter nadprzyrodzony, chociaż niekoniecznie boski (gdyż
boski był Parnas). Arystoteles twierdził, że umysł pochodzi ze świata
ponad-księżycowego, czyli przynajmniej ze sfery niebieskiej. Dopiero Plotyn
zamierzał wyjaśnić sprawę bardziej dokładnie. Przyjmował istnienie boskiego
Umysłu (Nous) emanującego z Jedni, od którego poprzez Duszę Świata pochodzą nasze
ludzkie dusze i umysły. Takie rozumienie gwarantowało szczególny nadprzyrodzony
status ludzkiego umysłu.
Gdy na świat przybyło
chrześcijaństwo, nastąpiła wtedy konfrontacja greckiej filozofii z nową wiarą i
teologią. Przyjęto użyteczną terminologią i podstawowe zagadnienia dotyczące
człowieka, ale dostosowano je do nowych rozwiązań. Uznano, że Bóg stwarza duszę
człowieka, wraz z jej wyposażeniem w umysł i wolną wolę. W ten sposób
tłumaczono pochodzenie człowieka i jego duchowego wyposażenia. Ale od razu
zaznaczono, a wypunktował to wyraźnie Augustyn, że nasze zdolności umysłowe i
wolitywne zostały mocno zaburzone na skutek grzechu pierworodnego Adama.
Sądzono, że nasz umysł i wola odpadły od życia sprawami boskimi i stały się
całkiem przyziemne. Teolog z Hippony uważał, że człowiek potrzebuje oświecenia
Bożą łaską, czyli szczególnej nadprzyrodzonej interwencji Boga. Na tej zasadzie
na powrót związano umysł ze światem nadprzyrodzonym.
Powstaje jednak pytanie i poważny
problem, czy Bóg mógł stworzyć bezpośrednio ludzką duszę? A idąc dalej, czym
było stwórcze działanie dotyczące człowieka? Otóż wydaje się, że to, co Bóg
stworzył bezpośrednio w przypadku człowieka, powinno być w pełni doskonałe i
doskonale realne. Jednak ludzki umysł taki nie jest, gdyż raz zwraca się do
prawdy, a raz akceptuje fałsz i zmyślenie. Ponadto umysł jest władzą duchową,
czyli możnością a nie aktywnością. Mamy więc kłopot, czy aby na pewno umysł
pochodzi od Boga w akcie stwórczym?
Otóż ja uważam, że tak być nie
może. Bóg stwarza bowiem bezpośrednio istnienie ludzkiego bytu, wyposażone we
własności, które tworzą z jednej strony podmiot osobowy, a z drugiej strony
podmiotowość życia (moc ożywcza). I dopiero stworzona podmiotowość osoby staje
się przyczyną naszej duchowości, czyli władz duchowych (umysł, wola i uczucia).
Przecież nasza duchowość należy do możności istotowej, czyli sfery ontycznej
urealnianej przez akt istnienia (z podmiotem osobowym i podmiotem życiowym).
Dlatego nasza duchowość może działać w sposób doskonały (moralnie i religijnie)
tylko w łączności z osobą (podmiotem osobowym istnienia) oraz dzięki przyjęciu
aktów osobowych (kontemplacji, sumienia i upodobania). Źródłem albo sprawcą
naszej ludzkiej natury (duszy i ciała) jest więc aktywność podmiotowości
istnienia (osoba jako moc duchowa oraz życie jako moc ożywcza).
Ale to wszystko razem pokazuje,
że nasze człowieczeństwo ma ostatecznie charakter nadprzyrodzony, czyli
ponadnaturalny. Człowiek w żadnym wypadku nie jest przypadkowym tworem
przyrodniczym. Jego związek czy nawet zależność od świata przyrody ma jedynie
charakter pośredni, to znaczy, że dotyczy to mocy ożywczej, która decyduje o
powstaniu i kształcie naszej cielesności, bo tylko cielesność łączy człowieka
ze światem przyrody. Zresztą cała przyroda rozwinęła się dzięki mocy ożywczej
(jakiejś mocy egzystencjalnej pochodzącej od Boga), która działała w całej
przyrodzie organizując w szczególny sposób cztery żywioły ziemskie.
Zawężenie człowieka do realności
przyrodniczej (czy wprost cielesności) będzie więc zwykłym redukcjonizmem
naszego człowieczeństwa. Człowiek jest bowiem przede wszystkim osobą.
Oczywiście jest on osobą wcieloną i uduchowioną zarazem, ale nie można tego
interpretować w ten sposób, że jest on złożony tylko z duszy i ciała. Duchowość
i cielesność tworzą jedynie ludzką naturę, czyli możność istotową. Taka możność
nie może istnieć ani działać samodzielnie. Dlatego realnym centrum i
najgłębszym fundamentem człowieczeństwa jest podmiotowość istnienia, zarówno
osobowa jak i ożywcza. Toteż cała nasza realna aktywność płynie z aktu
istnienia, gdyż to właśnie tam zawarta jest realna moc sprawcza.
Podmiotowość osobowa przyczynuje
i kształtuje naszą duchowość (władze duchowe), natomiast podmiotowość życia
sprawia i kształtuje naszą cielesność (władze i narządy cielesne). Dlatego w
człowieku czymś mocnym sprawczo i doskonale realnym jest centrum egzystencjalne
(akt istnienia), ponieważ to centrum posiada realną moc sprawczą. A zatem
podmiotem działającym aktywnie jest osoba i życie, natomiast cała nasz natura
(dusza i ciało) stanowią jedynie podmiot wykonawczy. Ani dusza, ani ciało nie mogą
działać same z siebie. Muszą być pobudzone do działania przez sprawczą moc
podmiotowości istnienia. Zarówno osoba jak i życie posiadają moc sprawczą,
którą otrzymały bezpośrednio w akcie stwórczym Boga.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz