1.09.2020

Musimy jasno określić, kim jest człowiek /2

Człowiek jest więc przede wszystkim osobą i życiem, które otrzymał od Boga i to Boga Osobowego. Dlatego nie powinniśmy mówić o Bogu jako jakimś bezosobowym Absolucie. Bóg jest Osobowy, a stanowią Go Trzy Osoby (Trójca Święta). Człowiek jako osoba pochodzi od Boga i tylko od Boga. Jeżeli zredukujemy go do świata przyrody, to możemy zapomnieć o osobie człowieka. A tym samym pozbawiamy go albo okradamy z osobowej godności. Godność człowieka dotyczy bowiem wyłącznie jego statusu osobowego i osobowego działania. Bez tego nie ma mowy o godności, bo człowiek stałby na równi ze zwierzętami. Człowiek bez osoby i życia osobowego staje się zwierzęciem, ktoś powie, że wyjątkowe zwierzę, gdyż jest to zwierzę myślące. Nie można jednak przypisać człowiekowi godności ze względu na myślenie, bo nie jest ono czymś doskonałym.

Czy warto myśleć o sobie jako o zwierzęciu? To może być ciekawe dla literatury, może dla poezji, ale nie dla realnego życia. Czy chcielibyśmy, żeby traktowano nas jako kota lub psa? Albo jako świnię lub osła? To jest po prostu niepoważne. Albo chcemy zachować ludzką godność i pozostać realną osobą, osobą wcieloną i uduchowioną, albo chcemy zejść do poziomu zwierzęcej bestii!

Człowiek jest przede wszystkim osobą. Człowiek, który działa dzięki aktywnej mocy swojej osoby (osobowej podmiotowości istnienia), postępuje moralnie i religijnie. Takiemu człowiekowi przysługuje godność należna jego osobie jako naczelnej zasadzie samostanowienia o sobie. Godność dotyczy zawsze statusu osoby, ale zbyt często przypisujemy ją osobowemu działaniu, ponieważ zwykle oglądamy działania osobowe (moralne i religijne), natomiast nie widzimy nigdy samej osoby stanowiącej podmiotowość istnienia (podmiot egzystencjalny).

Jeżeli zaś człowiek odrzuci sprawczą aktywność osoby, to wtedy pozostaje mu czysta lub pusta możność duchowa. Władze duchowe tracą wówczas realną pobudkę do osobowego działania, otwiera się natomiast przed nami szerokie pole możliwości działania pozornego. Filozofia nowożytna określiła to mianem świadomości lub jaźni, czyli intencjonalnej podmiotowości albo podmiotu myślenia i wolności.

Świadomość jest więc traktowana jako podmiotowość działań możliwościowych (działań pozornych), czyli swobodnego myślenia i wolnego wyboru. Ogólnie możemy powiedzieć, że chodzi tutaj o wolność decydowania o sobie samym bez odniesienia do własnej realności. Niestety, nie zdajemy sobie na ogół sprawy, że ta wolność decydowania o sobie sprowadza się do tworzenia (właściwie wymyślania) jakichś nowych możliwości nie mających z realnością nic wspólnego. Widać to doskonale na przykładzie teorii gender jako wymyślonej możliwości. Gdzie tu jest (proszę mi znaleźć !!!) jakakolwiek realność?

Tak więc nasz umysł pozbawiony rzeczywistego wpływu i oddziaływania aktów osobowych staje się jedynie „zasadą” możliwości, czyli właśnie świadomością. Otóż świadomość wraz ze swoim myśleniem wyrasta z negacji rzeczywistości. W przypadku człowieka na pierwsze miejsce wysuwa się negacja osoby jako realnego podmiotu sprawczego ludzkiego działania (działania osobowego). Negując i odrzucając swoją realność człowiek staje się wyłącznie igraszką wymyślonych możliwości. Dlaczego daje się na to nabrać? Ponieważ wmówiono nam, że dla człowieka najlepsza i najważniejsza jest wolność. Nikt nas nie ostrzegł (bo kto czyta dzisiaj św. Anzelma), że przecież wolność jest tylko możliwością, tylko możliwością działania a nie samym działaniem. Możliwość zaś jest tylko możliwością i nie sprawia niczego realnego, bo nie ma mocy sprawczej i aktywnej. O wolności ładnie się myśli, dużo opowiada, a nawet śpiewa, lecz nie da się przełożyć wolności na rzeczywistość. Toteż podstawą realnego rozwoju człowieka (rozwoju jego osobowości moralnej i religijnej) jest aktywność osoby, która dysponuje mocą sprawczą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz