Człowiek jest więc przede
wszystkim osobą i życiem, które otrzymał od Boga i to Boga Osobowego. Dlatego
nie powinniśmy mówić o Bogu jako jakimś bezosobowym Absolucie. Bóg jest
Osobowy, a stanowią Go Trzy Osoby (Trójca Święta). Człowiek jako osoba pochodzi
od Boga i tylko od Boga. Jeżeli zredukujemy go do świata przyrody, to możemy zapomnieć
o osobie człowieka. A tym samym pozbawiamy go albo okradamy z osobowej
godności. Godność człowieka dotyczy bowiem wyłącznie jego statusu osobowego i
osobowego działania. Bez tego nie ma mowy o godności, bo człowiek stałby na
równi ze zwierzętami. Człowiek bez osoby i życia osobowego staje się
zwierzęciem, ktoś powie, że wyjątkowe zwierzę, gdyż jest to zwierzę myślące.
Nie można jednak przypisać człowiekowi godności ze względu na myślenie, bo nie
jest ono czymś doskonałym.
Czy warto myśleć o sobie jako o
zwierzęciu? To może być ciekawe dla literatury, może dla poezji, ale nie dla
realnego życia. Czy chcielibyśmy, żeby traktowano nas jako kota lub psa? Albo
jako świnię lub osła? To jest po prostu niepoważne. Albo chcemy zachować ludzką
godność i pozostać realną osobą, osobą wcieloną i uduchowioną, albo chcemy
zejść do poziomu zwierzęcej bestii!
Człowiek jest przede wszystkim
osobą. Człowiek, który działa dzięki aktywnej mocy swojej osoby (osobowej
podmiotowości istnienia), postępuje moralnie i religijnie. Takiemu człowiekowi
przysługuje godność należna jego osobie jako naczelnej zasadzie samostanowienia
o sobie. Godność dotyczy zawsze statusu osoby, ale zbyt często przypisujemy ją
osobowemu działaniu, ponieważ zwykle oglądamy działania osobowe (moralne i
religijne), natomiast nie widzimy nigdy samej osoby stanowiącej podmiotowość
istnienia (podmiot egzystencjalny).
Jeżeli zaś człowiek odrzuci
sprawczą aktywność osoby, to wtedy pozostaje mu czysta lub pusta możność
duchowa. Władze duchowe tracą wówczas realną pobudkę do osobowego działania,
otwiera się natomiast przed nami szerokie pole możliwości działania pozornego.
Filozofia nowożytna określiła to mianem świadomości lub jaźni, czyli
intencjonalnej podmiotowości albo podmiotu myślenia i wolności.
Świadomość jest więc traktowana
jako podmiotowość działań możliwościowych (działań pozornych), czyli swobodnego
myślenia i wolnego wyboru. Ogólnie możemy powiedzieć, że chodzi tutaj o wolność
decydowania o sobie samym bez odniesienia do własnej realności. Niestety, nie
zdajemy sobie na ogół sprawy, że ta wolność decydowania o sobie sprowadza się
do tworzenia (właściwie wymyślania) jakichś nowych możliwości nie mających z
realnością nic wspólnego. Widać to doskonale na przykładzie teorii gender jako
wymyślonej możliwości. Gdzie tu jest (proszę mi znaleźć !!!) jakakolwiek
realność?
Tak więc nasz umysł pozbawiony
rzeczywistego wpływu i oddziaływania aktów osobowych staje się jedynie „zasadą”
możliwości, czyli właśnie świadomością. Otóż świadomość wraz ze swoim myśleniem
wyrasta z negacji rzeczywistości. W przypadku człowieka na pierwsze miejsce
wysuwa się negacja osoby jako realnego podmiotu sprawczego ludzkiego działania
(działania osobowego). Negując i odrzucając swoją realność człowiek staje się
wyłącznie igraszką wymyślonych możliwości. Dlaczego daje się na to nabrać?
Ponieważ wmówiono nam, że dla człowieka najlepsza i najważniejsza jest wolność.
Nikt nas nie ostrzegł (bo kto czyta dzisiaj św. Anzelma), że przecież wolność
jest tylko możliwością, tylko możliwością działania a nie samym działaniem.
Możliwość zaś jest tylko możliwością i nie sprawia niczego realnego, bo nie ma
mocy sprawczej i aktywnej. O wolności ładnie się myśli, dużo opowiada, a nawet
śpiewa, lecz nie da się przełożyć wolności na rzeczywistość. Toteż podstawą
realnego rozwoju człowieka (rozwoju jego osobowości moralnej i religijnej) jest
aktywność osoby, która dysponuje mocą sprawczą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz