Witkiewicz przedstawia człowieka
(nas samych) najpierw jako Istnienie Poszczególne (IP). Takie istnienie
człowieka cechuje wyraźna dwoistość, którą opisuje on z jednej strony jako trwanie samo dla siebie (AT) (czyli
osobowość, jaźń), a z drugiej strony jako rozciągłość
samą dla siebie (AR) (czyli cielesność). Dlatego o człowieku możemy
powiedzieć, że jest „istnością” trwaniowo-rozciągłościową. Osobowość jest dla
niego pewnego rodzaju niesamodzielnym
elementem stanu rzeczy o charakterze czasowym. Natomiast ciało będzie
niesamodzielnym elementem przestrzennym, czyli po prostu jakimś kompleksem
(zbiorowiskiem) jakości rozciągłych (jakości fizycznych).
Osobowość, którą cechuje trwanie,
odkrywamy patrząc na siebie jakby „od środka”. Można więc przyjąć, że poznanie
osobowości polega na introspekcji, zwłaszcza na przeżywaniu w porządku czasowym
naszych wspomnień, odczuć aktualnych oraz perspektyw na przyszłość, co wszystko
razem daje nam poczucie jedności naszej osobowości. Autor mówi wprost, że
jedność osobowości jest dla nas czymś bezpośrednio danym.
Ale możemy również spojrzeć na
siebie jakby „z boku” i wtedy dostrzegamy już coś innego. Według Witkiewicza
gdy rozpatrujemy nas samych całych, wtedy możemy powiedzieć, że w bezpośrednim
przeżywaniu ciało jest specjalnym kompleksem w naszym trwaniu. Tak naprawdę
ciało zdaje się być dla niego jedynie szczególnym sposobem przeżywania
(związanym z dotykiem), skoro podkreśla on, że ujęcie wszystkich jakości
(fizykalnych, czyli przestrzennych) da się sprowadzić do przeżyć psychicznych.
Witkiewicz uparcie powtarza, że
mamy dwa poglądy w spojrzeniu na Istnienie Poszczególne człowieka. Pisze w Streszczeniu Główniaka: „Widzimy więc tu
dwa poglądy konieczne na istnienie; a więc: 1) pogląd z punktu widzenia
„trwania” samego dla siebie, czyli psychologistyczny = pogląd T (od trwania), i
2) pogląd z punktu widzenia całości Istnienia, który w ostatecznym rozwinięciu
jest poglądem fizykalnym” (s.560) W poglądzie fizykalnym główne miejsce zajmuje
pojęcie rozciągłości. Autor wyjaśnia: „Fizyka w swym objaśnianiu świata
zatrzymuje się też na pewnej wielkości, „rozciągłościach w ruchu”, jako
ostatnich elementach rzeczywistości /…/” (s.561)
„Poza tym, że „rozciągłość” z
punktu widzenia „trwania” uważamy za względnie stały kompleks jakości bardziej
przestrzennych, musimy uznać ją za składającą się z Istnień Poszczególnych, /…/
Ponieważ jednak stanowi ona jedność sama dla siebie /…/ poza tym, że tworzy
jedność z „trwaniem”, nie może ona być – z chwilą, kiedy /…/ rozpatrujemy ją
/…/ z punktu widzenia całości Istnienia – jedynie zbiorowiskiem Istnień
Poszczególnych, jak inne rozciągłości „materii martwej”, tylko organizacją,
związkiem Istnień Poszczególnych” (s.560) Stąd należy wnosić, że cielesność
(ciało) człowieka posiada jakąś specjalną wyższą organizację wewnętrzną niż
przedmioty materii martwej.
„Trwanie” z „rozciągłością”
stanowią związek funkcjonalny obustronnie zmienny /…/ Raz AT = f(AR) (tzn.
„trwanie” jest funkcją „rozciągłości”), innym razem AR = f(AT), co wyraża się
przez różny porządek następstw jakości w „trwaniu” (s.561)
Autor pisze: „Tak postawiona
kwestia rozwiązuje problem stosunku „materii żywej” do „martwej”, zakładając
pierwszą (jako „ciało”) jako pierwotną, a drugą jako pochodną, /…/ Teraz
widzimy, że jakości – nawet niekoniecznie dla samego faktu egzystencji
Istnienia Poszczególnego w ogóle – wyznaczają rzeczywistość w przestrzeni: moja
ręka jest mi dana w jakościach wzrokowych zewnętrznie, jak inne przedmioty = RN
i jednocześnie „od środka”, jako część „rozciągłości” (ciała)” (s.563-564).
Pojawia się dość zadziwiający przykład: „ten stół składa się z niezmiernej dla
mnie ilości Istnień Poszczególnych, tj. istot żywych, „materialnych”, tak jak i
moje ciało”. (s.564) Może faktycznie już lepiej przyjąć, idąc za sugestią
Autora, „odproblemiony pogląd życiowy”, skoro próba rozwiązania systemowego
prowadzi do tak wielkiej deformacji rzeczywistości. (por. tamże)
„Prócz podziału Istnień
Poszczególnych na samodzielne i niesamodzielne, musimy przyjąć podział ich na
prostsze i bardziej skomplikowane, a dalej na mniej lub więcej jednolite w swej
organizacji, co się będzie objawiało mniejszym lub większym natężeniem jedności
osobowości, czyli jedności wielości jakości w „trwaniu”. W ten sposób możemy
ułożyć hierarchię Istnień Poszczególnych, w której najwyższe miejsce zajmować
będą te, które będą najbardziej skomplikowane, a przy tym najbardziej jednolite
przy zupełnej samodzielności. Funkcje fizjologiczne, które biologia fizykalna
sprowadza do procesów fizyko-chemicznych, będziemy musieli uważać jako stosunki
Istnień Poszczególnych między sobą w ich organizacji /…/” (s.565) Powstaje
pytanie, czy można bardziej skomplikować sobie rozumienie człowieka i własnej
cielesności? Otóż Arystoteles przestrzegał, że mały błąd popełniony na początku
staje się wielki na końcu (całego systemu). Widać to doskonale na przykładzie
monadologii Witkiewicza.
Trzeba niestety przyjąć, że
pogląd fizykalny (tamtych czasów) odrealnił przede wszystkim cielesność
człowieka. Przecież nie da się uzasadnić i zrozumieć podmiotowości cielesnej,
która ma być zbiorowiskiem jakości. Nawet jeśli będziemy uważali cielesność za
rozciągłość samą dla siebie, to nie sposób wykazać, że jakości (również
potraktowane jako rozciągłe) są zakotwiczone w jakiejś Rozciągłej Przestrzeni,
która w fizyce ma charakter czysto abstrakcyjny. Kolor ujęty jako jakość przez
nasze myślenie, które od razu dokonuje abstrakcji tworząc sobie pojęcie koloru,
czyli dokonuje całkowitego oderwania jakości koloru od rzeczywistego podłoża (w
przeciwieństwie do tego, gdy mówimy o czerwonej czapeczce), jest tylko tzw.
przedmiotem poznawczym, czyli posiada istnienie intencjonalne. Witkiewicz
sprzeciwia się intencjonalnej świadomości opisanej przez Husserla, ale trzeba
zauważyć, że to właśnie niemiecki filozof znakomicie przedstawił funkcjonowanie
naszego myślenia, a nie psychologiści, którzy byli redukcjonistami
sprowadzającymi wszystko do kompleksów jakości.
Witkiewicz do opisu
rzeczywistości posłużył się pojęciem IP, ale to spowodowało, że wszystkie
elementy rzeczywistości musiał sprowadzić do tego pojęcia. Co gorsza, przyjął
niestety, że realność, a właściwie tylko poznawalną przedmiotowość wyznacza
wiedza naukowa tamtego czasu. Psychologia mówiła tylko o przeżyciach, natomiast
fizyka zajmowała się jedynie jakościami. Dlatego Autor był skłonny przyjąć, że
pojęcie IP obejmuje zarówno człowieka jako byt sam w sobie, jak też przeżycia i
jakości (psychologizm sprowadził wszystko do jakości ujmowanych przez
człowieka), a nawet wszelkie elementy materialne tworzące ciała. Toteż dla niego
ciało człowieka składa się z nieograniczonej (czyli niepoliczalnej) wielości
IPN (jako elementów fizycznych). Stąd w systemie monadologii Witkiewicza te
najmniejsze elementy IPN przybierają postać żywinek (minimonad ożywionych), i z
tej racji nawet materia martwa (MM) zostaje sprowadzona do materii ożywionej
(MŻ) tylko dlatego, że pogląd odwrotny jest nie do pomyślenia.
Otóż musimy stwierdzić, że opis
rzeczywistości nie jest problemem pojęciowym, lecz kwestią poznania. Tworzenie
pojęć i całej wiedzy pojęciowej to sprawa (raczej sprawka) naszego myślenia.
Myślenie nie jest poznaniem, o czym zapominała filozofia nowożytna. Dlatego też
ta filozofia cały czas zmagała się z problemami poznawczymi. Od czasu
Kartezjusza i Kanta odrzucono poznanie rzeczywistości (według Kanta rzecz sama
w sobie (w swojej realności) jest niepoznawalna, czyli nie-do-pomyślenia w
ujęciu Witkiewicza), co sprawiło przyjęcie jako poznania twórczej aktywności
myślenia. Stąd pogląd, że przedmiotem poznania (czyli myślenia) są fenomeny albo
noumeny (jakieś faktyczne zjawiska albo idee czystego myślenia).
Porzucenie poznania
rzeczywistości (realnych bytów) doprowadziło w dalszej konsekwencji do
przyjęcia wiedzy pojęciowej, w efekcie zaś w dobie scjentyzmu za poznanie
uznano myślenie pojęciowe i tworzenie systemów pojęć i twierdzeń. Tak się stało
pod koniec XIX wieku, gdy powstawały systemy pojęciowe (fizykalizm i
psychologizm), które stawiały sobie za zadanie wyprowadzenie systemu twierdzeń
z pojęć pierwotnych, które będą proste i niepodzielne, ale niekoniecznie mające
sens poznawczy. Doszło do absurdalnej tezy, że człowiek poznaje jakości, zaś
poznane przedmioty stanowią kompleksy (zbiorowiska) jakości. Przyjmowano, że
dla człowieka jako poznającego podmiotu istnieją wyłącznie przedmioty będące
jakościami lub układami jakości. W ten sposób znikła zupełnie substancjalna
podmiotowość realnych bytów na rzecz „przedmiotowości jakościowych” lub „bytów
idealnych” (stanowiących czyste myślenie), czyli ogólnie na rzecz tego, co
jesteśmy w stanie sobie pomyśleć i wymyślić.
Z tym wszystkim przyszło się
zmagać filozoficznemu Witkiewiczowi. To doprawdy zdumiewające, że z jednej
strony zdaje on sobie sprawę z niepoznawalności Istnienia, mówiąc wprost o
Tajemnicy Istnienia (Tajemnica Istnienia
w żadnym systemie pojęć ani w nauce nawet [jest] niezgłębialna /s.311/.), a z drugiej strony podejmuje szaleńcze
próby systematyzacji pojęciowej swojej Ontologii Ogólnej. Dzisiaj jest już
oczywiste, że wbrew pomysłom Hegla, rzeczywistość nie jest logiczna, i przez to
nie da się zamknąć w systemie wiedzy pojęciowej. Filozofowanie nie polega na
odkrywaniu lub tworzeniu odpowiednich pojęć czy wiedzy pojęciowej, ale na
poszukiwaniu właściwego rozumienia rzeczywistości, co można ująć na różne
sposoby.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz