17.06.2020

Poznanie i myślenie /3



Powróćmy teraz do powstawania umysłu człowieka. Otóż Bóg stwarzając bezpośrednio ludzkie istnienie przyczynuje od razu podmiotowość osoby i podmiotowość życia. Nas interesuje tutaj jedynie podmiot osobowy. Ten osobowy podmiot jest wyposażony we własności prawdy, dobra i piękna. Stwarzając ludzkie istnienie Bóg obdarza je odpowiednią mocą, która jest w stanie – jak mówiliśmy – urealnić i kształtować możność istotową. Dzieje się to za pomocą aktywności własności istnieniowych. Tak więc aktywność prawdy przyczynuje powstanie duchowej władzy umysłowej. Stąd w duszy pojawia się umysł jako władza i zdolność poznawcza. Jednak aktywność własności prawdy na tym się nie kończy. Działa ona dalej kształtując już wewnętrzne wyposażenie umysłu uzdolniając go do podejmowania działań poznawczych. Sama władza umysłowa stanowi jedynie możność duchową (potentia animae). Aby taka władza (jako możność) mogła zadziałać, musi się w niej zrodzić lub pojawić aktywna zasada poznawcza, która otworzy umysł dzięki działaniu skierowanemu do realności otaczających nas bytów. Taką wewnętrzną zasadą staje się słowo prawdy, które rodzi się w umyśle pod wpływem aktów kontemplacji płynących z podmiotu osobowego.

Realna własność prawdy z racji swoich aktów kontemplacji powoduje powstanie w umyśle słowa prawdy. We władzy umysłowej nie może być obecna realna własność prawdy, dlatego pojawia się tam odpowiednia postać duchowa – właśnie słowo (słowo prawdy). Takie słowo z jednej strony umożliwia rozpoznawanie tego, co realne, zaś z drugiej strony staje się podstawą komunikacji, czyli zdolności porozumiewania się ludzi miedzy sobą. Bez tego słowa prawdy człowiek nie ogarniałby sensu, czyli rozumienia, realnych bytów. Nie wiedziałby, co o nich sądzić lub jak je nazywać. Bez słowa prawdy człowiek byłby faktycznie bezrozumny (czyli pozbawiony rozumienia rzeczywistości) oraz niezdolny do komunikacji (czyli jakiejkolwiek rozmowy). Cała nasza umysłowość nie miałaby sensu, ponieważ to dzięki słowu prawdy poznajemy i rozumiemy rzeczywistość. Słowo prawdy daje nam poznanie rozumiejące, czyli poznanie jak najbardziej prawdziwe. Można dodać, że takiego poznania człowiek nie musi się uczyć, bo ono dokonuje się spontanicznie. Być może można to łączyć z bezpośrednim oglądem realności, co nazywano poznaniem intuicyjnym (intuicja).

Dlatego należy uznać, że pierwszym i pierwotnym (początkowym) działaniem umysłu jest poznanie. Co więcej, jest to poznanie rozumiejące. W związku z tym trzeba zapytać, jak więc doszło do powstania wiedzy ogólnej i koniecznej? I tutaj musimy uwzględnić przeskok do myślenia. Mówiliśmy już, że myślenie nie jest poznaniem. Skąd zatem wzięło się myślenie? Otóż z dużą dozą pewności możemy przypuszczać, że myślenie wzięło się z negacji realności oraz z odrzucenia poznania rozumiejącego. Pouczają nas o tym dokonania nowożytnych filozofów, które możemy potraktować jako intelektualne poletka doświadczalne. Przede wszystkim Kartezjusz, żeby dojść do odkrycia cogito, musiał zanegować realność, czyli posłużyć się wątpieniem dotyczącym tego, co realne (metodycznym wątpieniem). Okazało się, że właśnie w ten sposób odkrył pojęcie cogito, czyli myślenie. Kolejną próbę utwierdzenia myślenia przeprowadził Kant, który dzięki swojej krytyce poznania odrzucił poznanie rozumiejące realności. Stwierdził, że rzecz sama w sobie (czyli w swej realności) jest niepoznawalna (właściwie nie-do-pomyślenia), a cała nasza wiedza płynie z myślenia posługującego się danymi zmysłowymi (wyobrażeniami). Stąd według Kanta poznajemy fenomeny (przedmioty, które przedstawiamy sobie naocznie) albo czyste idee myślenia, czyli noumeny, które sami tworzymy sobie bez udziału niczego.

Te koncepcje jasno pokazują, że myślenie nie jest żadnym poznaniem, a jedynie maskuje możliwości poznawcze. Jak wykazał Kant, myślenie nie dociera do realnych bytów, czyli rzeczy samych w sobie. Myślenie tworzy swój własny świat przedmiotowy (fenomenalny), ale jest to świat możliwości a nie realności. Taką teorię myślenia jako aktów świadomości rozwinął dalej Husserl. U niego ponownie, aby móc przebadać myślenie należało zawiesić istnienie realnego świata, czyli wziąć w nawias nasze poznanie rzeczywistości. Dla niego ludzka świadomość (a więc już umysł pozbawiony mocy poznawczej słowa prawdy) stała się zbiornikiem albo strumieniem myślenia, które nieustannie pędzi przed siebie. Fenomenologia pokazała doskonale intencjonalność naszego myślenia. Oznacza to, że mamy do czynienia z intencjami, czyli jakimiś pustymi skokami lub wyskokami myślenia, które w dalszej konsekwencji muszą zostać wypełnione jakimiś treściami. Otóż te treści stanowią najróżniejsze możliwości. Dlatego myślenie dotyczy jedynie pomyślanych możliwości, a nie czegoś realnego. Myślenie możliwościami w żadnym wypadku nie stanowi poznania. Jest to bowiem swobodna twórczość intelektualna, która najlepiej sprawdza się w obszarze działań artystycznych (patrz zwłaszcza sztuka konceptualna) oraz działalności technologicznej (patrz wszelkiego typu wynalazki).

Należy jeszcze podkreślić, że uznawanie myślenia za akty świadomości jest błędnym nadużyciem. Akty albo szerzej aktywność różnych podmiotów jest sprawczą mocą, która sprawia pewien rodzaj lub zakres realnego działania (w ogóle jakiejś realności). Natomiast samo myślenie niczego nie przyczynuje ani nie sprawia. Ono niejako tworzy i rozwija pewne pole możliwości – możliwego dla człowieka działania, jednak to pole możliwości nie stanowi niczego realnego. Możliwość nie jest i nigdy nie stanie się czymś realnym. Żeby dać konkretny przykład, weźmy pod uwagę problem tzw. tworzyw sztucznych. Wiadomo, że wymyślono produkcje plastików jako syntetycznych związków chemicznych, aby zachwycać się ich użytecznością dla naszego codziennego działania. Ale nikt nie pomyślał, że stworzenie czegoś syntetycznego, czyli sztucznego i tylko możliwego do użytku, spowoduje aż takie problemy środowiskowe. I dzisiaj ponosimy coraz bardziej tragiczne skutki ekspansji plastiku, aż w końcu zginiemy pod zwałami plastikowych butelek i torebek. A to są skutki, chciałoby się powiedzieć, „bezmyślnego” tworzenia wspaniałych możliwości. Dlatego powinniśmy wiedzieć i pamiętać, że możliwości tworzy nasze myślenie i tylko myślenia.

Czy można powrócić do rozumiejącego poznania rzeczywistości, w tym zwłaszcza do prawdziwego rozumienia człowieka, czyli do poznania ludzkiej realności? Otóż pytanie, kim jest człowiek, nadal pozostaje zasadniczym problemem filozofii. Zastanawiało mnie zawsze, po co chcemy zgłębiać tajemnice Kosmosu, czyli Wszechświata, skoro nie potrafimy rozpoznać lub do końca rozstrzygnąć, kim jest człowiek. Przecież od tego trzeba zacząć. Od tego zaczynała też grecka filozofia. Dlaczego przestało to dzisiaj interesować ludzi, nie mówiąc o filozofach? Przecież bez tego poznania jesteśmy zdani na łaskę i niełaskę wszelkiego rodzaju ideologii, czyli dowolnego myślenia o człowieku. Pomyśleć można „niestworzone rzeczy”, tylko co z tego. To naprawdę nie przynosi ludziom szczęścia ani radości życia. Czy to naprawdę tak trudno zachwycić się własną realnością? Chyba jednak łatwiej wymyślić siebie od nowa, ma się wtedy przekonanie, że jest się panem i władcą samego siebie ( a może tylko swojego wizerunku).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz