Pojęcia nie są poznaniem, one są
tylko naszym myśleniem o poznanych rzeczach. Pamiętam tezę metafizyki Krąpca,
że pierwszym pojęciem intelektu jest byt. Chyba miało to znaczyć, że filozofia
zaczyna się od pojęcia bytu. Ale patrząc historycznie, należy stwierdzić, że
nasz intelekt wcale nie tak łatwo dochodził do pojęcia bytu. Tym pojęciem
posłużył się dopiero Parmenides. Uznał bowiem, że pojęcie bytu (to on – coś będącego) najlepiej opisuje
realność. Jednocześnie pojęcie bytu przeciwstawił nie-bytowi, czyli nicości.
Byt istnieje, zaś nie-byt nie istnieje (byt jest, nie-bytu nie ma). Zastosowane
tutaj ścisłe zasady logiki doprowadziły od razu do koncepcji monistycznej. Byt
jest jeden, niezmienny, wszechogarniający. To sprawiło przyjęcie jedności
(Jednia) jako pierwszej zasady rzeczywistości.
Od razu rodzi się pytanie, czy
pojęcie bytu jest w stanie ująć prawdziwą realność? Historia filozofii pokazuje
nam, że różne interpretacje tego pojęcia rozwijały się przez całe wieki. Już
Platon dostrzegał, że zastosowanie radykalnych zasad logicznych prowadzi do
poważnych trudności monizmu, a dalej do próby wyprowadzenia wielości i
różnorodności naszego świata z absolutnej jedności (z Jedni). Krytykował
stanowisko Parmenidesa twierdząc, że nie należy realności przeciwstawiać
radykalnie nicości, ale trzeba wprowadzić pewne stopniowanie. Stąd powstał
neoplatoński podział na: ontos onta,
onta, me onta, me ontos me onta.
Gdyby jednak założyć, że byt jest
pierwszym pojęciem intelektu w sensie poznawczym, znaczyłoby to, że od razu
poznajemy realność bytu, co wydaje się wątpliwe. Można się zgodzić, że
poznajemy realne rzeczy, ale nie można stwierdzić, że poznajemy je od razu jako
byty. Raczej poznajemy ich istotę lub naturę, a więc to, czym są. I to stanowi
zasadnicze rozumienie realności bytowej. Takie rozumienie pojawia się w umyśle
(intelekcie) jako słowo prawdy.
Otóż Arystotelesowska teza, że
prawda jest obecna w intelekcie dotyczy raczej prawdziwości logicznej i
semantycznej, czyli dotyczy naszych wypowiedzi językowych na temat poznanych
rzeczy. Według niego nasze twierdzenia wyrażone w danym języku powinny
odpowiadać rzeczywistości. Ale to odnosi się do naszych wypowiedzi o realnym
świecie. A przecież możemy formułować fantastyczne wypowiedzi. Toteż szybko
okazało się, że poprawność gramatyczna wypowiedzi nie gwarantuje odniesienia do
prawdy bytowej.
Arystoteles przyjmował, że nasze
poznanie dociera do rzeczywistości i ujmuje istotę rzeczy, czyli jej naturę. Twierdził,
że utworzone w umyśle pojęcia odnoszą się właśnie do poznanej istoty rzeczy.
Natomiast szerszym opisem rzeczy jest już definicja danego pojęcia. Stąd u
niego rozumienie rzeczywistości zawiera się w zdefiniowaniu pojęć. Tak więc
rozumiemy, czym jest dana rzecz, jeśli umiemy zdefiniować pojęcie tej rzeczy. Logika
pilnowała poprawności w definiowaniu pojęć, przy czym Arystoteles twierdził, że
definiowanie należy odnosić do rzeczywistości, jaką opisują pojęcia i
twierdzenia. Dla niego wiedza naukowa (teoria) była wiedzą pojęciową. Możemy
więc stwierdzić, że ten filozof doskonale połączył to, czym jest poznanie, z
naszym myśleniem przy pomocy pojęć.
My uznaliśmy jednak, że pojęcia
nie są poznaniem. One raczej maskują zdolności poznawcze umysłu. Wydaje się
więc, że rozumienie realności skrywa się gdzie indziej. Otóż twierdzimy, że
nasze poznanie umysłowe skutkuje pojawieniem się w umyśle słowa prawdy.
Skutkiem poznania (czynności poznawczej) nie jest od razu pojęcie, lecz słowo.
To właśnie słowo niesie ze sobą i zawiera w sobie rozumienie realnej rzeczy
(bytu). To dzięki słowu prawdy rozumiemy, czym jest dana rzecz, ale rozumiemy
jeszcze coś więcej, że ta rzecz jest realna (czyli istniejąca). Dopiero dalej
nasze myślenie na podstawie rozumiejącego słowa tworzy swoje pojęcie dotyczące
danej rzeczy.
Słowo ma ponadto moc przemawiania.
A zatem takie rozumiejące słowo jest podstawą i początkiem wypowiedzi opisowej
(niekoniecznie w formie definicji). Słowo prawdy nazywane również słowem
wewnętrznym jest źródłem zdolności orzekania (nazywania rzeczy), gdy chcemy
przedstawić, wyrazić i opisać uzyskany efekt poznawczy. Oczywiście musimy
wiedzieć i pamiętać, że na ten proces poznawczo-komunikacyjny nakłada się nasze
myślenie. Myślenie stara się i pragnie ująć i niejako zamknąć poznawcze
rozumienie bytu (istoty rzeczy) w pojęciu, czyli w pewnej określonej treści
intencjonalnej (pomyślanej). Idąc za tym dalej, należy stwierdzić, że myślenie
bierze udział w tworzeniu naszych wypowiedzi, ponieważ rozwija tutaj całą
bogatą semantykę i gramatykę języka, dzięki czemu nasze wypowiedzi są powszechnie
zrozumiałe. W tym układzie treści pojęciowe zaczynają funkcjonować jako
rzeczowniki, czasowniki, przymiotniki oraz inne części mowy. Powstaje w ten
sposób cała funkcjonalność gramatyczna orzekania.
Słowo wewnętrzne jako skutek
procesu poznawczego jest podstawą ekspresji, czyli potrzeby wyrażenia uzyskanej
wiedzy czy raczej rozumienia na zewnątrz. Słowo jest zasadą komunikacji. Słowo
jest pierwszą zasadą wypowiedzi, w której chcemy coś zakomunikować innym
ludziom. Od razy pojawia się pytanie, czy pierwotnie mogła istnieć jakaś forma
komunikacji bez języka (bez całej struktury gramatycznej)? Dzisiaj wydaje się
to nam niemożliwe, ale Biblia przedstawia nam historię budowy wieży Babel,
gdzie początkowo istniała jakaś forma komunikacji pozajęzykowej, a dopiero na
koniec pojawia się różnorodność językowa, która wywołała brak zrozumienia
pomiędzy budowniczymi.
Dziś uważamy, że język (języki)
ułatwia komunikację między ludźmi, jednak musimy pamiętać, że z powodu rygorów
logicznych i gramatycznych tracimy coś z poznawczego rozumienia rzeczywistości.
Wszystkie pojęcia jako twory naszego myślenia ograniczają i zawężają rozumienie
bogactwa realności. Aby tego uniknąć, nadajemy ludziom indywidualne imiona, bo
zdajemy sobie doskonale sprawę, że pojęcie człowieka nie oddaje żadnych
indywidualnych cech i właściwości. Gdybyśmy chcieli ponumerować ludzi (co już
miało miejsce i powraca w państwowej biurokracji), od razu rodzi to nasze
oburzenie i sprzeciw. Każdy z nas dostaje przecież swoje własne imię i
nazwisko.
Wszystko to prowadzi nas do
wniosku, że myślenie nie może być zasadą komunikacji międzyludzkiej. Myślenie
wprowadza uporządkowanie do naszej możliwości wypowiadania się (orzekania i mówienia)
opartej na wewnętrznym słowie prawdy. Dlatego należy przypomnieć, że to słowo
duchowe jest źródłem zdolności mowy i komunikacji u człowieka. Natomiast
dzisiaj słowo kojarzy się i zostaje utożsamione wyłącznie z elementem języka.
Jest to grube nieporozumienia. Słowo prawdy, a nawet szerzej słowo serca,
posiada znacznie głębszy sens poznawczy i stanowi realny impuls dla zdolności
mowy, czyli faktycznej zdolności komunikacyjnej.
Powiedzmy jeszcze raz. Pojęcia
nie są poznaniem, one są tylko naszym myśleniem o poznanych rzeczach. Myślenie
chce bowiem przywłaszczyć sobie nasze poznanie. Chce zawładnąć słowem prawdy,
które jest skutkiem poznania. Jednak w ten sposób uśmierca słowo zamykając je w
kleszczach pojęcia. Pojęcie myślenia jest dla słowa więzieniem albo klatką
zamykającymi żywe słowo, które pragnie przemawiać. Słowo prawdy jest żywe i
gorące, i dlatego musi przemówić, natomiast wymyślone pojęcie jest zimne i milczące.
Dlatego pojęcie uziemia żywe słowo, które jest gorące i pełne życia. Słowo jest
pełne życia, gdyż niesie ze sobą duchowe życie człowieka. Pojęcie zaś jest
martwe, zimne i zastygłe. Słowo opowiada o życiu, gdyż niesie ze sobą prawdziwą
opowieść. Pojęcia i twierdzenia tworzą teoretyczną wiedzę, wiedzę naukową.
Nauka nie lubi prawdziwego życia,
nie lubi realności, ani brudnej rzeczywistości. Ona woli czystą świadomość z
jej pojęciową wiedzą. Niestety wiedza naukowa staje się martwą rzeczywistością,
gdyż teoria uśmierca żywą realność. Realność jest żywa albo ożywiona, czyli
jest różnorodna i wielokształtna. Dotyczy to przede wszystkim realności
człowieka. Natomiast w pojęciu człowieka to wszystko gdzieś znika albo staje
się nieruchome, jakby skamieniałe i zabetonowane. Pojęcie człowieka staje się
tylko marmurowym lub spiżowym posągiem. Taka jest właśnie różnica pomiędzy
poznaniem umysłowym i słowem a myśleniem i pojęciem.
Człowiek jest powołany do
mówienia prawdy i czynienia dobra. Takie powinno być nasze odniesienie do
innych ludzi (osób ludzkich). Słowo prawdy jest podstawą mówienia prawdy. Mowa
ma być prawdziwa, lecz aby była prawdziwa musi być oparta na słowie prawdy.
Skąd się bierze kłamstwo?
Kłamstwo pochodzi od myślenia.
Myślenie powstało z powodu odrzucenia i negacji realności. Słowo prawdy daje
nam bezpośrednią łączność z realnością. Jeśli dołączymy do tego uznanie, czyli
wspólną zgodę woli, wówczas mamy pełną afirmację realności, czyli wiarę (credo). Myślenie odrzuca to wszystko i
dlatego musi stworzyć sobie (skonstruować) swój własny świat (najlepiej nowy wspaniały świat). Myślenie tworzy
więc zamiast poznania swoją wiedzę pojęciową, którą uważa za jedynie słuszną.
Myślenie tworzy sobie pojęcia, a z tych pojęć buduje dalsze twierdzenia, żeby
mógł powstać wspaniały gmach wiedzy. Służy do tego stworzony przez myślenie
język naukowy. Jednak pojęcia i twierdzenia wiedzy naukowej przestały opisywać
rzeczywistość i dzisiaj zaczynają tworzyć własny świat. Te teoretyczne
konstrukcje tworzą jakiś świat możliwości a nie realności. Świat możliwości
jest to „rzeczywistość możliwa do pomyślenia”, ale to nie będzie realny świat.
Realność możemy poznać i ująć w
słowie prawdy, które zawiera w sobie całe bogactwo tego, co realne. Słowo
prawdy zawiera rozumienie, które ogarnia bogactwo realności. Natomiast pojęcie
jako efekt myślenia wymaga zdefiniowania. Wiedza pojęciowa, czyli teoria,
polega na definiowaniu pojęć. Myślenie jest w stanie zrozumieć tylko to, co
jest zdefiniowane. Dlatego myślenie dąży do jednoznacznego definiowania pojęć.
Wiedza naukowa (scjentystyczna) poszukuje jak najprostszych pojęć, które łatwo
zdefiniować, i na ich bazie tworzyć systemy twierdzeń i dowodów. W ten sposób
scjentyzm doprowadził do absurdalnych teorii. Fizykalizm głosił swego czasu, że
ujmujemy tylko jakości i wszystko da się sprowadzić do pojęcia jakości
(wszystko, czyli wszystkie pomyślane przedmioty). Podobnie psychologizm uważał,
że człowiek posiada wyłącznie przeżycia jako pewne jakości psychiczne i z tego
tworzy sobie obraz świata. Możemy sobie wymyślać takie teorie, ale to się ma
nijak do rzeczywistości, chyba że odrzucimy rzeczywistość na rzecz swobodnego
myślenia. Dzisiaj podobnie jest z teorią gender.
Dlatego nasza wiedza powinna
powrócić do poznania rzeczywistości. Nie wolno jednak ograniczać poznania do
ujęć zmysłowych. Przecież mamy również poznanie umysłowe, które nie jest
myśleniem. Filozofia nowożytna stwierdziła, że poznanie umysłowe jest
myśleniem. Jest to straszny i niewybaczalny błąd. Otóż poznanie umysłowe ujmuje
zasadniczą sferę realności. Przede wszystkim poznanie umysłowe jest konieczne
do ujęcia i zrozumienia bytu osobowego człowieka (osobowego podmiotu
istnienia). Aktywność osobowa oddziałuje bowiem na nasze władze duchowe,
usprawniając je do doskonałego działania. Dzięki temu możliwa jest komunikacja
międzyosobowa. Osobowe spotkanie, jak mówi Gogacz, dokonuje się poprzez relacje
osobowe. Te relacje osobowe uruchomiają aktywność podmiotowości osobowej, która
poprzez swoje akty osobowe (akty kontemplacji, sumienia i upodobania)
oddziałuje i doskonali władze duchowe rodząc w nich zasady działań o
charakterze osobowym. Otóż na co dzień kontaktujemy się i łączymy właśnie
poprzez działania osobowe. Działaniem osobowym jest czułość i życzliwość, poszanowanie,
zaufanie i uczciwość, prawdomówność i wypełnianie przyrzeczeń, pocieszenie i
pochwała, posłuszeństwo i służba, dobre uczynki i spełnianie potrzeb życiowych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz