Osoba kontaktuje się i spotyka z
drugą osobą na zasadzie obecności. Obecność jest bowiem bezpośrednim
doświadczeniem osoby. Osoba uobecnia się dla innych osób. Wydaje się, że osoba
uobecnia się przede wszystkim (ale również tylko i wyłącznie) dla drugiej
osoby. Odwołując się do koncepcji relacji osobowych Gogacza, należy stwierdzić,
że osoba uobecnia się poprzez relacje osobowe. Relacje osobowe stanowią
łączność pomiędzy własnościami osobowymi prawdy, dobra i piękna. Obecność albo
uobecnienie byłaby to relacja nawiązana pomiędzy własnościami osobowymi dwóch
osób. Tak więc to relacje osobowe uobecniają dla nas drugą osobę.
Taka obecność drugiej osoby,
czyli kontakt z nią, wzmaga i pobudza (być może po prostu uruchamia) aktywność
własności osobowych. Dzięki temu własności osobowe podejmują, czyli sprawiają,
swoje akty. Akty własności osobowych wywołują we władzach duszy odpowiednie
zasady działania. Akty kontemplacji wywołują w naszym umyśle zasadę, jaką jest
słowo prawdy. W umyśle nie może być obecna sama realna prawda i dlatego pojawia
się tam słowo prawdy, które stanowi niejako duchową reprezentację prawdy
(intencjonalny symbol prawdy). Słowo prawdy staje się zarazem zasadą poznawania
realności, (czyli jest zasadą kontaktu poznawczego z realną własnością prawdy
zawartą w bytach). To właśnie słowo prawdy, a nie krytyka poznania lub
zwątpienie, zapewnia nam realny kontakt poznawczy z rzeczywistością (z realnymi
bytami i tylko z nimi). Możemy powiedzieć, że słowo prawdy wiedzie nas i
doprowadza do prawdziwości poznania. Jeżeli zabraknie słowa prawdy, to wówczas
umysłowi pozostaje pusta intencjonalność – czyli myślenie (cogito). A zatem myślenie nie dociera do rzeczywistości.
Nasza osoba stanowi podmiotowość
istnienia. Osoba jest aktywnym podmiotem, gdyż jako podmiotowość istnienia
(aktu istnienia) posiada realną moc sprawczą. Dzięki temu osoba sprawia, czyli
przyczynuje i urealnia, naszą duchowość (władze duchowe). Własność osobowej
prawdy staje się przyczyną naszego umysłu, a dalej aktywność tej prawdy napędza
umysł do działania poznawczego. Z kolei własność osobowego dobra stanowi
przyczynę naszej woli (władzy chcenia), a następnie dalsza aktywność dobra w
postaci aktów sumienia doskonali działalność woli. Dzięki temu możemy działać
moralnie. I wreszcie własność osobowego piękna staje się przyczyną naszej
uczuciowości (władzy afektywnej), a jego aktywność w postaci aktów upodobania
powoduje we władzy fascynację pięknem życia (przeżycie piękna).
Powróćmy jeszcze do interpretacji
poznania umysłowego. Słowo prawdy staje się uznaniem realności, czyli credo. Credo oznacza poznawczą wiarę, która uznaje, czyli akceptuje, to,
co realne (realne i prawdziwe). Tak więc słowo prawdy w postaci wiary odnosi
się do realności i dociera do niej uznając ją za prawdziwą. Wierzę tylko w to,
co jest realne i przez to prawdziwe. Stąd wiara (credo) przeciwstawia się myśleniu (cogito). Credo stoi w
sprzeczności z cogito. Nie ma tutaj
kompromisu.
Nasz umysł zdobywa słowo prawdy
przyjmując akty kontemplacji pochodzące od podmiotu osoby (od osobowej prawdy).
Ale wydaje się, że nasz umysł może również zdobyć słowo prawdy przyjmując Słowo
Boże. Słowo Boże jest czymś objawionym człowiekowi w Biblii (w Piśmie Świętym,
czyli w Świętym Tekście). Nasz umysł może dużo łatwiej przyjąć Słowo Boże,
dzięki czemu zdobywa słowo prawdy, czyli wiarę odnoszącą się do Boga (dotyczącą
istnienia Boga). Modlimy się: Wierzę w
Boga Ojca Wszechmogącego. A zatem uznaję istnienie Boga jako Kogoś
Realnego. Co więcej, wierzę w Boga Osobowego, czyli wierzę w Trójcę Świętą (w
Trójcę Osób Boskich. Taka jest nasza wiara, oparta na słowie prawdy.
Bez tej wiary pozostaje nam
myślenie. Możemy wtedy pomyśleć o „Bogu” (czyli o pojęciu Boga). Myślenie nie
jest bowiem uznaniem realności, gdyż zrodziło się z jej negacji. Myślenie
neguje realność (Husserl pokazał, że aby zbadać myślenie, trzeba zanegować
realność rzeczywistości). Dlatego gdy myślimy o Bogu, wtedy negujemy Jego
realność, czyli istnienie. Ateiści są właśnie skazani jedynie na „myślenie o Bogu” i dlatego negują Jego
istnienie. Natomiast człowiek wierzący (mający wiarę) uznaje realność i dlatego
wierzy w istnienie Boga, bo taką wiarę daje mu Słowo Boże jako słowo prawdy.
Wiara rodzi się nie ze słuchania,
lecz z przyjęcia Słowo Bożego. Podejmując wiarę w Boga otwieramy się na relacje
osobowe, jakie Bóg pragnie z nami nawiązać. Wydaje się, że relacje osobowe
nawiązane z Bogiem są zapoczątkowane przez Osobę Boską. Najłatwiej takie
relacje człowiek może nawiązać z Jezusem Chrystusem – Osobą Syna Bożego, który
stał się człowiekiem. Dlatego Osoba Chrystusa jest nam najbliższa, skoro
przyjęła i poznała nasze człowieczeństwo. Ponadto Chrystus zostawił nam
szczególną formę łączności w postaci sakramentów świętych, które bezpośrednio
wiążą i wzmacniają naszą duchowość (osobę i osobowość). Można chyba przyjąć, że
sakramenty stanowią realne nawiązanie relacji osobowych z Bogiem (z Synem Bożym
i Duchem Świętym). Trzeba też przyjąć, że Jezus Chrystus przekazał nam już
bezpośrednio Słowo Boże, gdyż nauczał i pouczał ludzi o miłosiernej Miłości
Boga Ojca, o Domu Ojca i Królestwie Bożym.
Znowu wracamy do kwestii
poznawczych. Otóż władza duchowa, również umysł, jako możność potrzebuje
pobudzenia ze strony jakiegoś aktu, który musi pochodzić z wyższego poziomu.
Słowo prawdy zostaje zrodzone w umyśle pod wpływem osobowego akty kontemplacji.
Stąd władza umysłowa jest pobudzana przez osobowe akty kontemplacji. Osoba
stanowi podmiot istnienia, dlatego akty osobowe przepływają do władz duchowych
z wyższego poziomu aktu istnienia. I dlatego mogą w pełni doskonalić możność,
czyli władzę duchową. Wszystko to dzieje się bowiem w ramach tej samej
realności ontycznej (w realnym bycie). Otóż władza jako możność duchowa nie
może działać pod wpływem zewnętrznych wobec bytu ludzkiego elementów
treściowych (np. jakichś czynników formalnych). Aktywność władz duchowych musi
pochodzić od realnej aktywności istnienia, czyli w przypadku człowieka od osoby
jako podmiotu egzystencjalnego (podmiotu istnienia).
Nasza mowa (mowa egzystencjalna)
jest efektem aktywności osoby (jako podmiotu egzystencjalnego). Pierwszym
etapem procesu kształtowania się mowy jest oddziaływanie aktów osobowych na
nasze władze duchowe, co skutkuje pojawieniem się w nich odpowiednich zasad
działania. Ten etap możemy nazwać doświadczeniem wewnętrznym (być może jest to
etap „słowa wewnętrznego”). Na przykład akty sumienia pochodzące z osobowego
dobra (transcendentalnej własności dobra) docierają do naszej woli sprawiając w
niej czyn dobra. Potocznie mówimy o „głosie sumienia” albo „głosie serca”,
jakich doświadczamy duchowo. To może być właśnie tym, co scholastyka nazywała
„słowem serca” (idź za głosem serca), a co należałoby rozumieć raczej jako mowę
serca (sermo cordis).
Wydaje się, że kolejnym etapem
tej naszej osobowej mowy jest podjęcie działań osobowych. Nasza wola doskonalona
przez czyny dobra (i w ogóle przez dobre uczynki) osiąga sprawność i cnotę
miłości (miłości osobowej). Zdobycie takiej sprawności powoduje, że człowiek
odnosi się do innych ludzi z najwyższym szacunkiem i życzliwością, co pozwala
nam na osobowe spotkanie (twarzą w twarz) i wzajemne uobecnianie się osób
(dwóch podmiotów egzystencjalnych). Kiedy takie osobowe spotkanie osiąga
najwyższy stopień, wtedy nawiązują się relacje osobowe, które potwierdzają
wzajemną obecność dwóch osób (kobiety i mężczyzny). I wówczas dochodzi do
uzewnętrznienia tej współobecności. Mówimy wtedy: – Kocham Cię!!! Wierzę Ci!!!
(wierzę w Ciebie); Ufam Tobie!!! (pokładam w Tobie nadzieję). W ten sposób
nasza mowa egzystencjalna przybiera formę zewnętrznej wypowiedzi. Lecz należy
to rozumieć w tym sensie, że to przemawia niejako sama ludzka osoba do drugiej
osoby. Mowa egzystencjalna stanowi więc prawdziwą łączność osobową i tylko
osobową. To jest właśnie kontakt stricte
osobowy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz