16.06.2020

Pojęcia nie są poznaniem /2



Osoba kontaktuje się i spotyka z drugą osobą na zasadzie obecności. Obecność jest bowiem bezpośrednim doświadczeniem osoby. Osoba uobecnia się dla innych osób. Wydaje się, że osoba uobecnia się przede wszystkim (ale również tylko i wyłącznie) dla drugiej osoby. Odwołując się do koncepcji relacji osobowych Gogacza, należy stwierdzić, że osoba uobecnia się poprzez relacje osobowe. Relacje osobowe stanowią łączność pomiędzy własnościami osobowymi prawdy, dobra i piękna. Obecność albo uobecnienie byłaby to relacja nawiązana pomiędzy własnościami osobowymi dwóch osób. Tak więc to relacje osobowe uobecniają dla nas drugą osobę.
Taka obecność drugiej osoby, czyli kontakt z nią, wzmaga i pobudza (być może po prostu uruchamia) aktywność własności osobowych. Dzięki temu własności osobowe podejmują, czyli sprawiają, swoje akty. Akty własności osobowych wywołują we władzach duszy odpowiednie zasady działania. Akty kontemplacji wywołują w naszym umyśle zasadę, jaką jest słowo prawdy. W umyśle nie może być obecna sama realna prawda i dlatego pojawia się tam słowo prawdy, które stanowi niejako duchową reprezentację prawdy (intencjonalny symbol prawdy). Słowo prawdy staje się zarazem zasadą poznawania realności, (czyli jest zasadą kontaktu poznawczego z realną własnością prawdy zawartą w bytach). To właśnie słowo prawdy, a nie krytyka poznania lub zwątpienie, zapewnia nam realny kontakt poznawczy z rzeczywistością (z realnymi bytami i tylko z nimi). Możemy powiedzieć, że słowo prawdy wiedzie nas i doprowadza do prawdziwości poznania. Jeżeli zabraknie słowa prawdy, to wówczas umysłowi pozostaje pusta intencjonalność – czyli myślenie (cogito). A zatem myślenie nie dociera do rzeczywistości.
Nasza osoba stanowi podmiotowość istnienia. Osoba jest aktywnym podmiotem, gdyż jako podmiotowość istnienia (aktu istnienia) posiada realną moc sprawczą. Dzięki temu osoba sprawia, czyli przyczynuje i urealnia, naszą duchowość (władze duchowe). Własność osobowej prawdy staje się przyczyną naszego umysłu, a dalej aktywność tej prawdy napędza umysł do działania poznawczego. Z kolei własność osobowego dobra stanowi przyczynę naszej woli (władzy chcenia), a następnie dalsza aktywność dobra w postaci aktów sumienia doskonali działalność woli. Dzięki temu możemy działać moralnie. I wreszcie własność osobowego piękna staje się przyczyną naszej uczuciowości (władzy afektywnej), a jego aktywność w postaci aktów upodobania powoduje we władzy fascynację pięknem życia (przeżycie piękna).
Powróćmy jeszcze do interpretacji poznania umysłowego. Słowo prawdy staje się uznaniem realności, czyli credo. Credo oznacza poznawczą wiarę, która uznaje, czyli akceptuje, to, co realne (realne i prawdziwe). Tak więc słowo prawdy w postaci wiary odnosi się do realności i dociera do niej uznając ją za prawdziwą. Wierzę tylko w to, co jest realne i przez to prawdziwe. Stąd wiara (credo) przeciwstawia się myśleniu (cogito). Credo stoi w sprzeczności z cogito. Nie ma tutaj kompromisu.
Nasz umysł zdobywa słowo prawdy przyjmując akty kontemplacji pochodzące od podmiotu osoby (od osobowej prawdy). Ale wydaje się, że nasz umysł może również zdobyć słowo prawdy przyjmując Słowo Boże. Słowo Boże jest czymś objawionym człowiekowi w Biblii (w Piśmie Świętym, czyli w Świętym Tekście). Nasz umysł może dużo łatwiej przyjąć Słowo Boże, dzięki czemu zdobywa słowo prawdy, czyli wiarę odnoszącą się do Boga (dotyczącą istnienia Boga). Modlimy się: Wierzę w Boga Ojca Wszechmogącego. A zatem uznaję istnienie Boga jako Kogoś Realnego. Co więcej, wierzę w Boga Osobowego, czyli wierzę w Trójcę Świętą (w Trójcę Osób Boskich. Taka jest nasza wiara, oparta na słowie prawdy.
Bez tej wiary pozostaje nam myślenie. Możemy wtedy pomyśleć o „Bogu” (czyli o pojęciu Boga). Myślenie nie jest bowiem uznaniem realności, gdyż zrodziło się z jej negacji. Myślenie neguje realność (Husserl pokazał, że aby zbadać myślenie, trzeba zanegować realność rzeczywistości). Dlatego gdy myślimy o Bogu, wtedy negujemy Jego realność, czyli istnienie. Ateiści są właśnie skazani jedynie na „myślenie o Bogu” i dlatego negują Jego istnienie. Natomiast człowiek wierzący (mający wiarę) uznaje realność i dlatego wierzy w istnienie Boga, bo taką wiarę daje mu Słowo Boże jako słowo prawdy.
Wiara rodzi się nie ze słuchania, lecz z przyjęcia Słowo Bożego. Podejmując wiarę w Boga otwieramy się na relacje osobowe, jakie Bóg pragnie z nami nawiązać. Wydaje się, że relacje osobowe nawiązane z Bogiem są zapoczątkowane przez Osobę Boską. Najłatwiej takie relacje człowiek może nawiązać z Jezusem Chrystusem – Osobą Syna Bożego, który stał się człowiekiem. Dlatego Osoba Chrystusa jest nam najbliższa, skoro przyjęła i poznała nasze człowieczeństwo. Ponadto Chrystus zostawił nam szczególną formę łączności w postaci sakramentów świętych, które bezpośrednio wiążą i wzmacniają naszą duchowość (osobę i osobowość). Można chyba przyjąć, że sakramenty stanowią realne nawiązanie relacji osobowych z Bogiem (z Synem Bożym i Duchem Świętym). Trzeba też przyjąć, że Jezus Chrystus przekazał nam już bezpośrednio Słowo Boże, gdyż nauczał i pouczał ludzi o miłosiernej Miłości Boga Ojca, o Domu Ojca i Królestwie Bożym.
Znowu wracamy do kwestii poznawczych. Otóż władza duchowa, również umysł, jako możność potrzebuje pobudzenia ze strony jakiegoś aktu, który musi pochodzić z wyższego poziomu. Słowo prawdy zostaje zrodzone w umyśle pod wpływem osobowego akty kontemplacji. Stąd władza umysłowa jest pobudzana przez osobowe akty kontemplacji. Osoba stanowi podmiot istnienia, dlatego akty osobowe przepływają do władz duchowych z wyższego poziomu aktu istnienia. I dlatego mogą w pełni doskonalić możność, czyli władzę duchową. Wszystko to dzieje się bowiem w ramach tej samej realności ontycznej (w realnym bycie). Otóż władza jako możność duchowa nie może działać pod wpływem zewnętrznych wobec bytu ludzkiego elementów treściowych (np. jakichś czynników formalnych). Aktywność władz duchowych musi pochodzić od realnej aktywności istnienia, czyli w przypadku człowieka od osoby jako podmiotu egzystencjalnego (podmiotu istnienia).
Nasza mowa (mowa egzystencjalna) jest efektem aktywności osoby (jako podmiotu egzystencjalnego). Pierwszym etapem procesu kształtowania się mowy jest oddziaływanie aktów osobowych na nasze władze duchowe, co skutkuje pojawieniem się w nich odpowiednich zasad działania. Ten etap możemy nazwać doświadczeniem wewnętrznym (być może jest to etap „słowa wewnętrznego”). Na przykład akty sumienia pochodzące z osobowego dobra (transcendentalnej własności dobra) docierają do naszej woli sprawiając w niej czyn dobra. Potocznie mówimy o „głosie sumienia” albo „głosie serca”, jakich doświadczamy duchowo. To może być właśnie tym, co scholastyka nazywała „słowem serca” (idź za głosem serca), a co należałoby rozumieć raczej jako mowę serca (sermo cordis).
Wydaje się, że kolejnym etapem tej naszej osobowej mowy jest podjęcie działań osobowych. Nasza wola doskonalona przez czyny dobra (i w ogóle przez dobre uczynki) osiąga sprawność i cnotę miłości (miłości osobowej). Zdobycie takiej sprawności powoduje, że człowiek odnosi się do innych ludzi z najwyższym szacunkiem i życzliwością, co pozwala nam na osobowe spotkanie (twarzą w twarz) i wzajemne uobecnianie się osób (dwóch podmiotów egzystencjalnych). Kiedy takie osobowe spotkanie osiąga najwyższy stopień, wtedy nawiązują się relacje osobowe, które potwierdzają wzajemną obecność dwóch osób (kobiety i mężczyzny). I wówczas dochodzi do uzewnętrznienia tej współobecności. Mówimy wtedy: – Kocham Cię!!! Wierzę Ci!!! (wierzę w Ciebie); Ufam Tobie!!! (pokładam w Tobie nadzieję). W ten sposób nasza mowa egzystencjalna przybiera formę zewnętrznej wypowiedzi. Lecz należy to rozumieć w tym sensie, że to przemawia niejako sama ludzka osoba do drugiej osoby. Mowa egzystencjalna stanowi więc prawdziwą łączność osobową i tylko osobową. To jest właśnie kontakt stricte osobowy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz