3. Filozofia stoicka postulowała
radykalne wyzbycie się namiętności (apathia).
Uważano, że prawdziwy filozof-mędrzec jest w stanie wyeliminować swoje
namiętności. Nawet jeśli to by się udało filozofowi, to cóż ma począć zwykły
obywatel? Przecież nie osiąga filozoficznej mądrości albo wypracowanej
niezależności.
Przeciwstawną propozycją był
hedonizm Epikurejczyków. Wydaje się, że w tym wypadku chodziło raczej o
ograniczenie namiętności i ukierunkowanie ich na przyjemności związane z
ludzkim życiem i czerpanie z tego radości życia. Hedonizm grecki i rzymski nie
poddawał się szaleństwu namiętności, gdyż stopniował czerpanie przyjemności z
życia.
Dość sensowne rozwiązanie
przedstawił Arystoteles. Uważał, że należy rozwijać cnotę umiarkowania i
podążać w życiu pośrednią drogą (mediocritas).
Człowiekowi zarówno w sferze duchowej jak cielesnej potrzebny jest umiar, czyli
omijanie wszelkich skrajności w życiu i działaniu.
Analizując te różne ujęcia
dochodzimy do wniosku, że namiętności stanowią skrajne uleganie przyjemnościom,
co prowadzi już do oczywistego uzależnienia. Namiętność staje się wzmożonym
poszukiwaniem coraz silniejszych doznań przyjemności, co na ogół kończy się
jakimś nałogiem (całkowitym uzależnieniem) i prowadzi do wyniszczenia
człowieka. Człowiek uzależniony od namiętności nie potrafi już normalnie
funkcjonować w społeczeństwie i staje się zagrożeniem dla współobywateli.
Ponadto wydaje się, że zgubny
rozwój namiętności jest potęgowany przez nasze myślenie. Im więcej myślimy o
zaspokojeniu różnych przyjemności, tym bardziej popadamy w tworzenie szalonych
pomysłów oraz w eskalację doznań. Gdy jednak rozbuchamy namiętności ponad
miarę, wtedy znika już sama przyjemność, zaś najważniejszą sprawą staje się
rozmyślanie o nasileniu przyjemności. Takie zgubne rozmyślanie może prowadzić
wprost do przemocy i zbrodni.
Niestety dzisiejsza propaganda
oraz ideologia polityczna wiedzie obywateli wprost na manowce namiętności.
Polityka idzie w kierunku rozmyślania o jakimś wrogu i tworzeniu klimatu
nienawiści. Trzeba pamiętać, że nienawiść jest najbardziej niszczącą
namiętnością. Na takim podejściu do rządzenia nie sposób zbudować trwałej
wspólnoty społecznej lub narodowej. To może być co najwyżej krzykliwy tłum
zwolenników lub członków partii.
Namiętności nie służą
komunikacji. Rozwijanie namiętności i negatywnych emocji niszczy możliwości
komunikacji, gdyż odbiera ludziom osobową aktywność. Pełny zakres komunikacji
może posiadać człowiek wolny od namiętności i uzależnień. Jeżeli więc
polityczna propaganda podgrzewa negatywne emocje i namiętności społeczne, to
wywołuje to kompletny brak łączności i komunikacji społecznej. Ludzie odizolowani
od wspólnotowego działania stają się społecznymi hejterami, co doskonale
pokazuje funkcjonowanie internetu. Anonimowy, czyli oderwany od wspólnoty,
człowiek jest skłonny posunąć się do granic nienawiści i upodlenia. Komu to
jest potrzebne?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz