23.11.2019

Moje uwagi dotyczące lektur (Jaspers, Filozofia)



Dla Sokratesa punktem wyjścia był brak wiedzy, czyli uznanie własnej niewiedzy. Wiem, że nic nie wiem, i dlatego chcę się czegoś dowiedzieć. Ten punkt wyjścia trzeba nazwać poznaniem samego siebie. Człowiek zatem stale zdąża do wiedzy. To doprowadziło do wyeksponowania wiedzy jako dobra najwyższego i czegoś naprawdę realnego. Sokratejskie poznanie i wiedza polegają na definiowaniu pojęć, ale przecież tych pojęć mamy bardzo wiele. Dlatego tylko zmierzamy do wiedzy, co każe nam nieustannie filozofować.
Dla Arystotelesa punktem wyjścia staje się pojęcie substancji (ousia). Jest to pojęcie teoretyczne, mające ujmować ontyczne podłoże danej rzeczy, czyli mające ujmować to, co realne. Nasz umysł poznaje istotę rzeczy jako substancję danego bytu. Ten punkt wyjścia prowadzi rozważania filozoficzne do opisu i przedstawienia bytu substancjalnego. Dla Arystotelesa nie ma innych postaci realności, są jedynie substancje (byty substancjalne) złożone z formy i materii.
Natomiast angielski empiryzm zrezygnował z pojęcia substancji i jako punkt wyjścia przyjęto pojęcie faktu. Według empirystów to, z czym mamy do czynienia i co poznajemy bezpośrednio, to są fakty. Oczywiście fakty poznaje nasza zmysłowość (poznanie zmysłowe). Toteż ludzka wiedza przedstawia i opisuje fakty, czyli pewne materialne wydarzenia ujmowane zmysłowo. Takie fakty stają się przedmiotami poznania jako dostępna człowiekowi postać realności (albo już tylko przedmiotowości). Wiedza naukowa powinna więc dotyczyć faktów (wiedza faktyczna).

Otóż Jaspers jako punkt wyjścia ustanawia pojęcie sytuacji. Człowiek staje przed sobą (czyli jawi się sobie) jako umieszczony w jakiejś sytuacji. Tutaj sytuacja stanowi dla człowieka początek refleksji. Od niej w myśleniu rozpoczynam i do niej powracam (52). Sytuacja zawiera moją wolną decyzję oraz możliwość bycia (sobą). Sytuacja stanowi doraźne spełnienie się przejawu bytu. Tak więc sytuacja ma być zapoczątkowaniem (właściwie wstępem do) czegoś realnego. Jednak sama sytuacja jako proces stawania się świata i jako decydowanie w wolności (o sobie samym) jest nieustannym ruchem (zob. 53). Nie ma więc czegoś trwałego, jest tylko nieustanna zmienność. Dlatego Jaspers powie, że czuję się w tej sytuacji nieokreśloną możliwością (s.54). I dalej powiada: filozofuję wtedy z możliwej egzystencji (54) oraz jestem możliwą egzystencją (66). To już oznacza, że człowiek, zwłaszcza ten filozofujący, jest pojmowany jako sama możliwość. Dlatego należałoby stwierdzić, że filozofowanie Jaspersa zaczyna się od przyjęcia jakiejś możliwości. Człowiek znajdujący się w sytuacji jest tylko możliwością bycia sobą. Autor powie, że w świadomości mojej sytuacji /…/ uciska mnie nieokreślony lęk (por. 50-51). Jak można się domyślać, jest to lęk z racji odczucia samej tylko możliwości bycia sobą.
Dlaczego tak się dzieje? Otóż Jaspers filozofuje z perspektywy świadomości i dlatego musiał sobie stworzyć jakieś nowe pojęcie, które mogłoby wyznaczyć pewien punkt wyjścia. Postawił więc na pojęcie sytuacji. To pojęcie sytuuje człowieka jako filozofa w jakimś bliżej nieokreślonym miejscu (terenie badawczym?). Człowiek zostaje umieszczony w sferze możliwości, stąd musi podjąć poszukiwanie bytu, żeby dotrzeć do czegoś realnego. Wplątany w daną sytuację, budząc się w sobie samym, pytam, co to jest byt? Czując się w tej sytuacji nieokreśloną możliwością, muszę szukać bytu, żeby znaleźć samego siebie naprawdę. (s.53)
Wydaje się, że człowiek postawiony czy też odnajdujący się w jakiejś sytuacji powinien co najwyżej zapytać o to, kim lub czym jest on sam. Ale Autor robi tutaj sprytny unik, gdyż twierdzi, że sytuacja wynika z tego, co minęło i ma głębię historyczną (52). To pozwala mu na skorzystanie z minionego dorobku historii filozofii i odwołanie się do pojęcia bytu. Pojęcie bytu ma się stać lekarstwem na nieokreśloną możliwość bycia sobą.
Jaspers powie: /…/ dokonuję dwojakiego doświadczenia: że w mojej sytuacji coś innego jako obce, dane mi, a niezależne ode mnie, jest równie rzeczywiste i przeciwstawiające mi się, jak ja sam jestem rzeczywisty i wolny we własnym wyborze i stanowieniu. (52)
Otóż człowiek uwikłany w sytuację, gdy rozgląda się wokoło postępując naprzód, wtedy z jednej perspektywy dostrzega stojące naprzeciw niego różne rzeczy (właściwie przedmioty), które wydają się mu obce, może nawet go atakują lub tworzą jakąś nieprzekraczalną granicę. W tej perspektywie powstaje jakby jakieś ograniczenie albo zewnętrzne opakowanie sytuacji. Patrząc z drugiej perspektywy, czyli spoglądając niejako do wewnątrz tej sytuacji, pojawia się jakaś tożsamość własna, czyli poczucie własnego ja (wyrażające się w stwierdzeniu „ja jestem”). Według Jaspersa filozofowanie przypisuje obu tym perspektywom pojęcie bytu. Pojawia się byt jako przedmiot oraz byt jako ja.
Byt znajdowany w sytuacji jest dla mnie obiektem. Ja sam jestem zupełnie inaczej. Nie jestem przeciwstawiony sam sobie, tak jak przeciwstawiony jestem rzeczom. Jestem tym pytającym, któremu wszystkie tamte przedmiotowe sposoby bycia przedstawiają się jako odpowiedzi i który wie o sobie, że to on pyta. Jeśli nawet próbuję samego siebie uczynić obiektem, zawsze pozostaję sobą, tym, dla którego uczyniłem siebie obiektem; zawsze pozostaje więc bycie sobą. (54)
Ja jako byt jestem rdzennie odmienny od bytu wszelkich rzeczy, gdyż mogę powiedzieć „ja jestem”. Jeżeli jednak czynię siebie samego jako empiryczne bycie tu oto, to nie jestem – jako taki – tym, czym jest „ja” samo w sobie. Czym jestem sam w sobie, tego nie wiem, dopóki jestem sam dla siebie przedmiotem. Musiałbym siebie doznawać w sposób niestanowiący wiedzy poznawczej. (55)
Byt jako bycie sobą jest równie bezpośrednio pewny, jak niepojęty. Daje się poznać tylko o tyle, o ile staje się obiektem jako empiryczne bycie tu oto, a wtedy nie jest już więcej właściwym ja. (55)
Dla filozofowania, jako rozjaśniania bytu, wysuwa się w pewnej chwili na czoło byt jako byt dla samego siebie, ten, który pyta i poznaje. Ma on w tym specyficznym punkcie ujmowania samego siebie tendencję do przyznania sobie pierwszeństwa. (56)
Jak zobaczymy dalej, Autor jasno i wyraźnie opowiada się po stronie świadomości i myślenia. Dla niego bycie tu oto jest świadomością i cała filozoficzna analiza dotyczy świadomości.
Wszystko, co w ten sposób pomyślane, wypływa ze wspólnego podłoża – bycia tu oto, które myśli. Myśl sama, to w czym tkwią wszelkie perspektywy, jest bytem jako każdorazowo obecna całość obejmująca wszystko, co występuje jako byt. Myśl ta jest świadomością, która jako czasowe bycie tu oto w tym oto czasie, zawiera się w sytuacji, w której siebie odnajduję. (s.57)
Ponieważ bycie tu oto jest świadomością i ja istnieję jako świadomość, to rzeczy są dla mnie tylko przedmiotami świadomości. Wszystko, co jest dla mnie, musi wystąpić w świadomości. Świadomość jako bycie tu oto jest ośrodkiem wszystkiego, choćby nawet okazała się ona wyłącznie „wodą bytu”. (57) [chyba przepływem bytu albo mgiełką bytu]
Analiza bycia tu oto to analiza świadomości. /…/ Jako nauka o świadomości analiza ta uznaje ową świadomość za coś niezmiennego, lecz pozbawionego rzeczywistości. (57)
Świadomość nie jest bytem takim jak byt rzeczy, lecz bytem, którego istotą jest myślące nastawienie na przedmioty. Ten pierwotny fenomen równie sam przez się zrozumiały, jak zdumiewający, nazwano intencjonalnością. Świadomość jest zawsze intencjonalna, /…/ W świadomości mam raczej jakiś przedmiot przed sobą. Wszystko jedno, w jaki sposób go mam, czy w spostrzeżeniu /…/, czy w wyobrażeniu /…/, czy też w myśleniu. Zawsze jedno pozostaje niezmienne: istota świadomości jako myślące nastawienie. (57-58)
To pokazuje, że człowiek odnajduje się jako świadomość. Należałoby zapytać, dlaczego odnajduje się jako świadomość? Odpowiedź jest prosta, ponieważ zostało to od razu bezwiednie albo raczej milcząco założone. Zostało to założone z racji uwikłania w nowożytną historię filozofowania jako świadomościowego myślenia. Jeżeli rozpoczynamy od myślenia (co zapoczątkował Kartezjusz), to ostatecznie musimy pozostać na gruncie świadomości (co pokazał Husserl a dalej Jaspers). W filozoficznym myśleniu nie ma wyjścia poza koncepcję świadomości. Rodzi się konieczność ciągłego grzebania się w ludzkiej świadomości. Może wydaje się to fascynujące, ale zapominamy wtedy, że naprawdę fascynująca jest realność. Od świadomości jako możliwości nie ma przejścia do realności.
Świadomość ze swoim myśleniem jest czymś uprzedmiotawiającym wszystko. Ale okazuje się, że świadomość może się odciąć od tego, co przedmiotowe i zwrócić się ku sobie samej, stając się wtedy samoświadomością. Wydaje się, że właśnie na tym etapie ujmuje ona swoją sytuację jako świadomość bycia tu oto. Oznacza to, że odkrywamy własne ja. Jaspers odwołuje się tutaj do określenia „ja jestem”. Ja sądzę, że należałoby raczej powiedzieć „oto jestem”. Niestety to „ja jestem” czy raczej „oto jestem” oznacza tylko możliwość bycia, co zostało dalej określone jako „możliwa egzystencja”.
Świadomość ujmując przedmioty jako coś, co jest tylko czymś obcym, siebie samą ujmuje wprawdzie również jako przedmiot, ale równocześnie zespala się ze sobą jako z tym przedmiotem. (58)
Można powiedzieć, że w ten sposób „świadomość zwraca się ku sobie samej” (58).
Nie ma świadomości siebie bez choćby najbardziej nikłej świadomości przedmiotowej. (59)
Jaspers powiada z jednej strony, że „dla budzącej się świadomości nie ma radykalnego początku” (59). Ale z drugiej strony stwierdza, że „ta świadomość wyłącznie bycia tu oto wydaje się od strony świadomości rozszczepionej granicą dającą się empirycznie wyjaśnić jako początek i przejście oraz jako zakreślająca podstawa” (59).
Mamy więc świadomość świadomą siebie samej, która odkrywa możliwość bycia to oto jako możliwość własnego bycia. Powstaje pytanie, czy to jest możliwa egzystencja? Dla mnie egzystencja pojawia się trochę jak deus ex machina.
Cokolwiek bym zechciał pomyśleć, myślenie stwarza mi tylko przestrzeń mego „ja” jako możliwej egzystencji, która zawsze pozostaje poza wszystkim, co jest myślane, stając się dla niej tym, co poznawalne, możliwe, pobudzające, ale tylko relatywnie. (80) [jakoś nie pasuje mi tu wyrażenie „stając się dla niej”, może powinno być „dla niego”, czyli myślenia]
Byt pytającego jako taki jest możliwą egzystencją, [zaś] jej poszukiwanie [jest] filozofowaniem. Byt staje się zagadnieniem dopiero dla egzystencji bycia tu oto, która filozofując zmierza do przeniknięcia bycia na drogach myślenia. (81) [dodatki moje]
Filozofowanie z możliwej egzystencji, która chce przez życie filozoficznie wkraczać w rzeczywistość, pozostaje szukaniem. (81)
Znowu mamy tutaj jakąś dziwną antycypację. Filozofowanie według Jaspersa jest poszukiwaniem lub szukaniem. Co więcej, ma to być filozofowanie z możliwej egzystencji. Ale okazuje się, że właśnie jako możliwa egzystencja odnalazł się byt pytającej świadomości.
Środkowym punktem owego ruchu myśli jest egzystencja. Spotyka się w niej i krzyżuje wszystko, co ma dla nas bezwzględną doniosłość. Bez egzystencji, jako teraźniejszości i możliwości, myśl i życie gubią się w bezkresie i bezsensie. (82)
Dopiero gdy przechodzimy do egzystencji, zbliżamy się do czegoś absolutnie nieprzedmiotowego, czego pewność siebie jest centrum naszego bycia tu oto, od którego wychodząc, poszukuje się bytu i rozjaśnia istotę wszelkiej obiektywności. (82)
Są również środki do tego, by myśląc, stać się samemu sobie jasnym, bez równoczesnego wglądu wyjaśniającego jakąś rzecz. Wyjaśnianie samego siebie jest formą bycia tu oto nieprzedmiotowej, możliwej egzystencji. (83)
Filozofowanie z możliwej egzystencji to wysiłek, by poprzez wskazanie na pustą jakoby głębię dojść za pomocą środków myślowych do jaśniejszego uobecnienia. Gdy nie przestajemy zagłębiać się w egzystencję, nawet bez możliwości poznania, mamy do czynienia z prawdziwym filozofowaniem. (83)
Jestem ciekaw, co to za środki myślowe, o których tajemniczo mówi Jaspers. Z tego, co czytam, można by wnioskować, że tym środkiem jako środkowym punktem ruchu myśli jest właśnie egzystencja. Powstaje pytanie, czy egzystencja jako możliwa egzystencja jest tylko środkiem myślenia albo środkowym punktem myślenia filozofującego? Tak czy siak egzystencja byłaby zawsze tylko czymś pomyślanym, żeby nie powiedzieć wymyślonym.
Trzeba powiedzieć tak. Jaspers uwikłany w tradycję filozofii nowożytnej jako teorii świadomości i myślenia jest skazany na filozofowanie z pozycji świadomości. Dokonuje jednak intelektualnej ekwilibrystyki, żeby przeskoczyć uprzedmiotowienie myślenia i wyjść poza świadomość w stronę tego, co nazywa egzystencją. Pytanie, po co się tak męczyć? Przecież wystarczyłoby pokazać dwie drogi filozofowania. Pierwszą starożytną, która rozpoczyna od umysłu poznającego realność rzeczywistości (oczywiście należałoby ustalić, dlaczego i jak to się dzieje), oraz drugą nowożytną, która przedstawiła i opisała działanie świadomości z jej myśleniem (można przyjąć, że tutaj mamy pełny ogląd zagadnienia). Otóż w przypadku konkretnego człowieka mamy do czynienia z obiema drogami, czyli z jednej strony z poznaniem realności, a z drugiej strony z myśleniem, które nie jest poznaniem lecz jest poznawczą twórczością. Łatwo zauważyć, że oba te działania umysłu falują na co dzień i raz jedno a raz drugie uzyskuje przewagę i dominację. Ma to bezpośrednie przełożenie na szeroko pojętą działalność człowieka (poczynając od życia rodzinnego, poprzez wychowanie i wykształcenie, życie zawodowe i twórczość albo uczestnictwo w kulturze, aż po zrozumienie samego siebie).
Jeżeli więc człowiek (filozofujący) pragnie poznać samego siebie, musi zwrócić się do umysłu poznającego realność, a nie uruchamiać jedynie swoje myślenie. Myślenie o człowieku nie prowadzi nas do poznania człowieka. Możemy bowiem wymyślić dowolnie wszystko lub cokolwiek określonego. To nie prowadzi do poznania ludzkiej egzystencji. A przecież trzeba się dokopać do samej egzystencji jako podmiotowości naszego istnienia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz