21.11.2019

Moja wizja personalizmu /2



Jako osoba człowiek powinien wzrastać i rozwijać się w rodzinie. Rodzina jest bowiem wspólnotą osobową, a nie żadną instytucją czy komórką społeczną. Tylko w rodzinie człowiek może doświadczyć i poznać relacje osobowe. Tego nie znajdziemy w żadnej instytucji państwowej czy publicznej. Szkoła jest w stanie przekazać dziecku wiedzę, może wdrożyć je w ogólne formy zachowań społecznych (proszę, dziękuję, przepraszam), lecz nie potrafi wychować dziecka do relacji osobowych. Dlatego instytucja szkolna nie zdoła obdarzyć młodego człowieka relacjami osobowymi wiary, miłości i nadziei. Takie rzeczywiste relacje możemy odnaleźć jedynie w kręgu wspólnoty osobowej, czyli w rodzinie.

Właśnie w rodzinie możemy nauczyć się wierności słowu prawdy, afirmacji i zamiłowania do czynów dobra oraz wrażliwości na piękno życia. Dla wzajemnego dialogu i porozumienia w rozmowie potrzebna jest wierność słowu prawdy, czyli wierność prawdziwemu przekazowi na temat realności człowieka i świata. Dla podejmowania i realizacji trudnych działań, dla wzajemnej współpracy niezbędne jest zamiłowanie i pragnienie czynów dobra, a nie wybieranie jakichś pozornych działań w sferze możliwości. Z kolei dla pełnego rozwoju życia konieczna jest szczególna wrażliwość na piękno ludzkiego życia. Życie każdego człowieka posiada szczególny znak osobowego piękna, dlatego wymaga poszanowania, troski i ochrony od samego początku.

Co najbardziej przeszkadza człowiekowi w realizacji życia osobowego? Wydaje się, że główną przeszkodą jest gwałtowny i niekontrolowany rozwój różnych technologii. Ludzie zadowalając się wszelkimi zdobyczami technicznymi uważają, że najważniejsza jest doskonałość rzeczy zewnętrznych, ale zapominają zupełnie o swoim wnętrzu. Wydaje im się, że osiągną doskonałość posługując się coraz lepszymi maszynami i urządzeniami technicznymi (np. elektroniką). Ale to nie są przecież żywe urządzenia, które mogłyby zrozumieć nasze żywe człowieczeństwo. Z maszyną nie spotkamy się twarzą w twarz, nie doświadczymy osobowej obecności.

Maszynami możemy się tylko posługiwać, a posługując się nimi traktujemy je wyłącznie użytecznie, czyli oceniając, czy są przydatne, czy nie do naszych działań. Jeżeli pracujemy zawodowo przez cały dzień z różnymi urządzeniami biurowymi lub produkcyjnymi, to podejście użytecznościowe narzuca się nam coraz bardziej. Stąd współczesny człowiek ma coraz mniej czasu na osobowe obcowanie we wspólnocie, na czym cierpi jego rodzina. W związku z tym również relacje w rodzinie ulegają uprzedmiotowieniu. Dzisiaj niekiedy traktuje się rodzinę jak dobrze (lub źle) zarządzane przedsiębiorstwo. Każdy ma do spełnienia określoną funkcję, z czego jest rozliczany w jakimś momencie. To powoduje, że relacje osobowe zanikają nawet w rodzinie – w ostatniej dostępnej na co dzień wspólnocie osobowej.

Czego możemy się więc spodziewać? Chyba tylko ogólnej dehumanizacji życia. Już dziś dehumanizacja w polityce przybrała zastraszające rozmiary. To rzutuje niestety na resztę społeczeństwa. Fala wzajemnej nienawiści przybiera na sile. Jeśli nie odmienimy siebie samych, to czeka nas chyba jakieś wojenne tsunami.

Oczywiście człowiek ma jeszcze schronienie we wspólnocie religijnej. Ale to musi być wspólnota skupiona wokół Osobowego Boga. Inaczej religia bardzo łatwo przybiera formę sekciarską lub ideologiczną, a niekiedy nawet formę ideologii walczącej (patrz islam). Czy religia może obronić dzisiaj człowieka przed postawą utylitarystyczną (przed nieograniczonym użytkowaniem technologii)? Nie jest to wcale takie oczywiste, gdyż trzeba by zanegować samą ideę rozwoju technologicznego, co na dzisiaj wydaje się niemożliwe. Czy zatem można ten rozwój poddać jakiejś ocenie religijnej lub humanistycznej (czy personalistycznej)? Okazuje się, że ludzie kochają żyć w sposób łatwy i przyjemny (a technologia tak ma), i nie sposób namówić ich do wyrzeczeń. Widzimy, jak ogromne pieniądze idą na badania naukowe i rozwój technologiczny. Tego szaleństwa nie można już powstrzymać!

Czego więc powinniśmy poszukiwać we wspólnocie religijnej, właściwie w Kościele? Na pewno nie chodzi o potwierdzenie własnych poglądów, własnego myślenia czy własnych decyzji. Musimy sobie zdawać sprawę, że wiara religijna pociągnie nas w głąb samych siebie, że zaproponuje otwarcie naszej osobowej podmiotowości i skieruje nas w stronę Osobowego Źródła wszelkiej aktywności, czyli w stronę Osobowego Boga. Jeżeli wiara religijna nie wskazuje nam Osobowego Boga, to możemy uznać, że mamy do czynienia z jakimś sekciarskim pomysłem ludzkim albo z ideologią religijną. Podstawą prawdziwej religijności jest spotkanie z Osobowym Bogiem. Człowiek potrzebuje właśnie takiej religijności. Chcemy więc zanurzyć się w religijnej wspólnocie wyznającej Osobowego Boga i skupionej wokół Niego.

Na co musimy zwrócić szczególną uwagę? Otóż tym, co ma dla nas ludzi pierwszorzędne znaczenie, jest moc łaski Bożej. Człowiekowi potrzebna jest łaska. Kościół Katolicki głosi, że łaska Boża jest do zbawienia niezbędnie konieczna. Lecz należy przyjąć, że łaska Boża jest człowiekowi potrzebna także w życiu codziennym. Może właśnie najbardziej w życiu codziennym. Dlaczego potrzebna jest nam łaska Boża?

Otóż religia chrześcijańska od czasów Augustyna mówi o oświeceniu, jakie płynie do nas od Boga. Bóg oświeca człowieka właśnie przy pomocy łaski. Bóg obdarza naszą osobę szczególną mocą, czyli darem łaski, co sprawia wzmożoną aktywność naszej osoby. Zostają pobudzone własności osobowe (dobro, prawda i piękno), które wysyłają swoje akty osobowe w kierunku władz duchowych. Mamy wtedy do czynienia z aktami sumienia (własność osobowego dobra), dalej z aktami kontemplacji (własność osobowej prawdy) oraz z aktami upodobania (własność osobowego piękna). Taka aktywność naszej osoby (podmiotu egzystencjalnego) pobudzonej przez łaskę posiada właśnie charakter oświecenia. To oznacza, że osobowe akty oświecają właśnie władze duchowe sprawiając w nich odpowiednie zasady osobowego działania człowieka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz