Fuko wskazuje na jeszcze jeden
aspekt kierowania związany z posłuszeństwem. „Chodzi mianowicie o powiązanie
wymogu posłuszeństwa we wszystkim z wymogiem nieukrywania niczego. Albo raczej
o powiązanie zasady, by nie chcieć niczego dla siebie, z zasadą, by mówić
wszystko o sobie. Mówić wszystko o sobie samym, niczego nie ukrywać i niczego
nie chcieć ze względu na siebie, być we wszystkim posłusznym. /…/ Być
posłusznym i mówić, być bez reszty posłusznym i bez reszty wyjawiać, czym się
jest, podlegać woli innego i przekazywać dyskursowi wszystkie tajemnice własnej
duszy, tak by zostały wydobyte na światło dzienne” /…/ (s.269)
„ /…/ dwie ważne sprawy. Po
pierwsze – związek istniejący między posłuszeństwem innemu a badaniem samego
siebie. /…/ Druga ważna sprawa polega na tym, że na gruncie owego badania, tego
obowiązku badania samego siebie, pojawia się ciekawe powiązanie – powiązanie
obowiązku czujności wobec samego siebie, /…/ ze skorelowanym z nim i
bezpośrednio połączonym obowiązkiem mówienie”. (s.282) „W przypadku
chrześcijańskiego kierowania mamy wiec do czynienia /…/ z zasadą
nieograniczonego posłuszeństwa, zasadą stałego badania i zasadą pełnego
wyznania”. (s.282)
Autor przedstawiał poprzednio
koncepcję discretio, stanowiącej
odpowiednią miarę w postępowaniu. Teraz pisze: „Czym zastąpić ową discretio (brakującą z powodu obecności
w duszy diabła ustanawiającej zasadę iluzji i niepewności w stosunku do samego
siebie)? Otóż należy ją zastąpić właśnie strukturą, urządzeniem
badania-wyznania /…/ Czym jest to badanie-wyznanie i dlaczego stało się
niezbędne? /…/ W istocie, badanie chrześcijańskie odnosi się do innego typu
materii niż rachunek sumienia w sensie stoickim. /…/ Chodzi zawsze o problem cogitatio, cogitationes, czyli myśli. Badanie dotyczy myśli, a nie czynów”.
(s.292-293)
„Skoro celem mnicha jest
kontemplacja, /…/ to centralny problem jego życia stanowi właśnie cogitatio. /…/ niebezpieczeństwem, z
którym musi zmagać się mnich, będzie strumień myśli, ruch idei, które
nawiedzają jego umysł”. (s.293) „/…/
ludzki umysł definiuje się /.../ jako aeikinetos
kai polikinetos, coś, co pozostaje w ciągłym ruchu, co podąża we wszystkich
kierunkach /…/ z powodu własnej swej ruchliwości [umysł] się rozprasza /…/ Dla
mnicha wielkim zagrożeniem, stałym niebezpieczeństwem /…/ jest /…/ poruszenie
myśli”. (s.294)
„Materią pierwszą
chrześcijańskiego badania jest więc cogitatio”.
(s.294) „Chodzi o materialne badanie myśli, nie zaś o badanie obiektywnej
treści idei. Kasjan mówi o tym wyraźnie: ‘trzeba zwracać uwagę na jakość myśli,
qualitas cogitationum’ ”. (s.297)
„Pytanie nie dotyczy prawdziwości moich myśli, lecz prawdziwości mnie samego.
Nie idzie o prawdę tego, co myślę, lecz o prawdę mnie samego jako tego, kto
myśli”. (s.298) „Od Ewagriusza z Pontu i Kasjana aż po wiek XVII rzeczą
absolutnie podstawową jest właśnie to, że znajduje się we mnie coś, co może
mnie zwodzić i że nic mnie przed tym nie zabezpiecza /…/” (s.299) „Duchowość
Chrześcijańska mówi natomiast: skoro zawsze możesz się mylić co do samego
siebie, skoro zawsze jest w tobie coś, co może wprowadzać cię w błąd, musisz
mówić, musisz wyznawać”. (s.300) „Sama forma wyznania stanowi zasadę selekcji
/.../” (s.300) „Jeśli nie mogę powiedzieć, co myślę, to, co myślę, nie jest
dobre”. (tamże) „To sam akt mówienia wyznacza zasadę selekcji, pozwala wygnać
zło i przyjąć dobro”. (s.301)
Fuko stwierdza: „Cogitatio powinno stać się słowem.
Dlatego trzeba bez przerwy wygłaszać dyskurs na swój własny temat, mówić o
wszystkim, co się myśli, mówić wszystko właśnie o tyle, o ile przychodzi nam na
myśl, /…/ pochylać się nad samym sobą, by uchwycić myśl /…/ wygłosić ją i to
wygłosić do kogoś /…/ Właśnie w ten sposób dokonuje się przywrócenia discretio, owej miary, miary samego
siebie, której człowiek nie może posiadać o tyle, o ile stale mieszka w nim diabeł”.
(s.302)
„ /…/ owa aleturgia mnie samego,
owa konieczność wytwarzania prawdy, którą sam jestem, owa aleturgia jest w
sposób zasadniczy powiązana z wyrzeczeniem się samego siebie. Właśnie w tej
mierze, w jakiej powinienem całkowicie zrezygnować z własnych pragnień, a
własną wolę zastąpić wolą innego, właśnie dlatego, że mam wyrzec się siebie,
powinienem także wytwarzać prawdę o samym sobie. /…/ Ten związek między
wytwarzaniem prawdy a wyrzeczeniem się siebie można by, jak sądzę, określić
mianem schematu podmiotowości chrześcijańskiej albo, mówiąc ściślej,
chrześcijańskiego upodmiotowienia”. (s.304-305) „ /…/ obowiązek mówienia prawdy
o sobie nigdy nie zniknął z kultury chrześcijańskiej /…/” (s.308)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz