Trzeba
stworzyć nową ekonomię. To musi być ekonomia
gospodarowania. Trzeba stworzyć ekonomię ludzkiej pracy, a nie ekonomię zysku i
dochodu. Ludzka praca, ale pojmowana w sensie osobowym, jest bowiem
gospodarowaniem. Jest to gospodarowanie zasobami naturalnymi i duchowymi.
Stanowi ono dobrobyt społeczny.
Dziś najważniejszą
kategorią ekonomiczną jest dochód krajowy, czyli mówiąc poprawnie politycznie „Produkt
krajowy brutto” (PKB). Ten PKB jest mierzony wartością pieniądza, jaki
przepływa w transakcjach finansowych w danym roku. Niestety okazuje się, że PKB
nie pokrywa się wcale z dobrobytem społecznym.
Pracujący zawodowo
człowiek zarabia oczywiście jakieś pieniądze, lecz w pracy człowieka nie to
jest najważniejsze. Pierwszą rzeczą powinno być stwierdzenie, czy wykonywana
praca rozwija w jakimś zakresie realność człowieka. To znaczy, czy rozwija go
duchowo lub cieleśnie tworząc pewien przyrost realnego dobra człowieka (wzrost
realności). Albo czy być może odbiera człowiekowi cząstkę jego realnego dobra
(np. powodując uszczerbek na zdrowiu jako doskonałości cielesnej lub utratę w
jakimś zakresie doskonałości duchowej, np. utratę moralności lub nawet
godności). Przecież zarówno zdrowie jak i godność lub moralność są człowiekowi
niezbędne do życia, jeżeli chce żyć w pełni osobowo. Nasza osobowa realność
wyraża się bowiem zarówno w zdrowiu jako doskonałości cielesnej, jak i w
moralności i religijności jako doskonałości duchowej. Godne człowieczeństwo
obejmuje więc zarazem zdrowie i moralność. Człowiek jest bowiem wcieloną i
uduchowioną osobą. Dlatego wykonując dowolną pracę człowiek działa jako realny
podmiot osobowy, a nie jako myśląca maszyna, jak sądził Kartezjusz.
Dlatego w ludzkiej
pracy powinniśmy uwzględniać ten osobowy charakter człowieka. Realna
podmiotowość posiada bowiem swoje wymogi. Człowiek działa przecież w sposób
podmiotowy i nie można sprowadzać go do roli przedmiotu (narzędzia, czyli
maszyny albo maszynisty). Praca ludzka nie może być zwykłą produkcją
przemysłową, czyli jedynie obsługą odpowiednich maszyn. Dzisiejsza ekonomia
sprowadza pracującego człowieka do roli obsługi maszyny (coraz bardziej
skomplikowanej technologicznie) albo wykonywania konkretnej czynności
usługowej.
Otóż w swojej pracy
człowiek musi pozostawać osobowym podmiotem. A to oznacza, że nie wolno
pozbawiać go cech działania osobowego. Te cechy chyba najlepiej zdefiniował Wojtyła
w dziele Osoba i czyn. Mówił tam o
samoświadomości, o samostanowieniu i o samoposiadaniu. Każdy człowiek sam
najlepiej zna siebie i wie, co robi. Każdy człowiek sam powinien decydować o
sobie. Oraz każdy człowiek sam posiada i dysponuje swoim działaniem. Dlatego
nie wolno traktować pracy jako towaru, którym handluje się na rynku. Dzisiaj
mówi się wyłącznie o rynku pracy. Ale w ten sposób znika nam zupełnie sam
pracujący podmiot, czyli człowiek. Liczy się bowiem jedynie efekt jego
działalności i pracy, czyli właśnie towar, który można sprzedać. Natomiast sama
praca jako rozwój i dochodzenie do doskonałej realności odeszła w zapomnienie.
W ekonomii nie jest ważna praca, którą wykonuje przecież osobowy podmiot, ale
liczy się sprzedany towar (wszystko jedno czy mamy do czynienia z różnymi
rzeczami, czy z usługami lub przyjemnościami).
Dziś można kupić i
sprzedać wszystko, gdyż wszystko można wycenić, czyli przeliczyć na pieniądze.
Można kupić ludzką godność i moralność, można kupić zdrowie i ciało (np. różne
części ciała). Ale czy zastanawialiśmy się, z czym mamy wtedy do czynienia? Czy
jest to nadal tylko ekonomia, czy jest to handel, czy gospodarka? W teorii
ekonomicznej gospodarowanie zostało poddane handlowi. Przez to gospodarka stała
się dzisiaj handlowaniem a nie gospodarowaniem. Nie ma już gospodarowania
zasobami naturalnymi i duchowymi. Mamy po prostu zwykły handel duszą i ciałem.
Trzeba postawić sobie
pytanie, czy ta cała globalna już ekonomia zmierza w dobrym kierunku, czy
wspiera, czy może gnębi człowieka. Może już pora odwrócić ten niepokojący
trend. Dziś czymś najbardziej trendy
powinien być powrót do realności.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz