Stary filozof pochylił się nad
kolorowym manuskryptem. Lubił oglądać bogato zdobione inicjały. Jednak nie
przykładał zbytniej wagi do głoszonych poglądów. Dawni myśliciele powtarzali na
ogół obiegowe przypowieści i opinie. Kiedy zapuszczał się w studiowanie cudzych
poglądów, wtedy poddawał je radykalnej krytyce. Przepuszczał je przez twardy
magiel realności, żeby wycisnąć z nich choć odrobinę prawdziwości. Uzyskane w
ten sposób ekstrakty prawdy mieszał ze sobą, żeby stworzyć własną wizję rzeczywistości.
Uważał, że liczy się jedynie to, co realne, czyli sama rzeczywistość ze swoją
przyczynowością. To jest samo sedno filozofii – tej ludzkiej mądrości.
Stary filozof wierzył w możliwość
osiągnięcia mądrości. Ale wiedział, że do tego celu wiedzie długa i kręta
droga. Nie wolno chodzić na skróty, bo można się pogubić. Zbierał mozolnie
porozrzucane odłamki prawdy, żeby skleić z nich jakieś naczynie, w którym
byłaby zawarta mądrość wszystkich pokoleń. Nie spieszył się, nie podniecał
kolejnymi znaleziskami, ale radowało go dopasowywanie różnych fragmentów. Z
góry zakładał, że będzie to praca długowieczna, lecz wierzył, że życie filozofa
może być długowieczne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz