Czego pragnie człowiek, taki zwykły człowiek? Z pewnością pragnie
spokoju i bezpieczeństwa oraz swobody działania, gdyż nie zamierza działać ani
przeciwko sobie, ani przeciwko innym ludziom. To oznacza, że człowiek (każdy
człowiek) pragnie współdziałać z innymi dla wspólnego dobra. Wierzymy, że w ten
sposób można osiągnąć rozwój i dobrobyt.
Co nam przeszkadza w tej wspólnej działalności? Przede wszystkim
zadufanie w sobie, czyli egoizm pełen pychy. Jeżeli uważamy się za kogoś lepiej
wiedzącego albo lepiej działającego, to tym samym odłączamy się od współpracy z
innymi. Zostajemy pozostawieni sami sobie, a wtedy wszystkie problemy spadają
na nas samych.
Człowiek
musi umieć wyciągnąć rękę do innych ludzi, aby podjąć z nimi współpracę, czyli
wspólne rozwiązywanie spraw i problemów. Nie zawsze umiemy znaleźć sami
najlepsze rozwiązanie. Lecz we wspólnym działaniu możemy osiągnąć znacznie
więcej, ponieważ razem łatwiej wypracować skuteczne rozwiązanie pojawiających
się problemów.
Na czym polega współdziałanie? Do tego konieczne jest zaangażowanie
(czyli chęć do działania), szybka ale skuteczna komunikacja, i wreszcie
poddanie się jakiemuś kierownictwu. Trzeba wyraźnie określić cel działania i
zaplanować przynajmniej wstępnie odpowiednie prace i czynności (przedstawić
jakiś harmonogram robót).
Człowiekowi, który kieruje się myśleniem i wolnością, nie będzie łatwo
zaakceptować wszystkie te postulaty współpracy. Okazuje się bowiem, że realna
współpraca wymaga nastawienia osobowego a nie świadomościowego. Współdziałać i współpracować
ze sobą mogą właśnie osoby, a nie oderwane świadomości. Musimy wiedzieć, że
świadomości, która jest zdolna tylko do myślenia i wolnego wyboru, nie sposób
namówić do współdziałania. Dopiero nasza duchowość ożywiona aktami osobowymi
jest skłonna do podjęcia wspólnych działań. Ożywiona w ten sposób duchowość
(władze duszy) nie jest świadomością. Osobowe akty generowane przez prawdę
pobudzają nasz umysł do komunikacji, zaś akty generowane przez własność dobra
zachęcają wolę do dobrych czynów (do dobrych chęci i dobrych uczynków). Do tego
dochodzą także akty generowane przez własność piękna, które stymulują naszą
uczuciowość do przeżywania osobowego piękna. Wszystko to razem umożliwia
człowiekowi spełnianie działań osobowych, czyli podjęcia współdziałania w
ramach osobowej wspólnoty. Jest to „całkiem naturalny” sposób działania wśród
ludzi.
Natomiast zupełnie innym sposobem działania jest już działalność
instytucjonalna. Tam współpraca jest wymuszana przez rozstrzygnięcia prawne.
Otóż rozwiązania prawne nie gwarantują rzeczywistej współpracy. Dlatego
wszelkie instytucje działają raczej w sferze możliwości działania niż w
rzeczywistości. Toteż instytucje sprawdzają się jedynie w ograniczonym
zakresie, skoro znaczna ilość sił i środków idzie w gwizdek, a więc zostaje
zmarnowana. Prawo nie jest w stanie zorganizować doskonałej współpracy.
Rzeczywista współpraca musi mieć zawsze wymiar osobowy. Dlatego taka współpraca
i współdziałanie sprawdza się najlepiej w rodzinie, która stanowi „naturalną”
wspólnotę osobową.
To pokazuje jasno, że fundamentem wszelkiego życia społecznego (także
społeczeństwa w ogóle) jest właśnie rodzina, a nie żadne instytucje. Instytucje
mogą co najwyżej porządkować i usprawniać pewien zakres działalności społecznej
i politycznej. Jednak samym sednem życia społecznego jest rodzina jako
wspólnota osób.
Trzeba jednak pamiętać, że działanie wspólnoty osobowej rozwija się
poprzez wspólnoty lokalne i regionalne (wspólnoty rodzin, już szerzej rozumiane
jako klany, rody i różne powinowactwa). To wszystko razem tworzy najszerszą
wspólnotę narodową, która posiada własną kulturę (własne obrzędy i obyczaje),
własną gospodarkę (rolnictwo i rzemiosło, a dzisiaj przemysł), a także własną
komunikację (język, pieśni i literaturę).
Naród łączą przede wszystkim więzy pokrewieństwa rodzinnego i
rodowego, co potwierdza, że naród funkcjonuje jako wspólnota osobowa. Toteż
naród nie jest żadną instytucją, i to nie instytucje państwowe tworzą naród,
lecz to naród (jako wspólnota narodowa) jest powołany do wykreowania
odpowiednich instytucji państwowych (dawniej władza królewska, a potem Rada
królewska, czy wreszcie parlament lub sejm). Tak więc państwa nie powstają jako
demokratyczne instytucje, lecz jako narodowe państwowości.
Dlatego bzdurą jest pogląd, że wszystkie problemy społeczne i
polityczne rozwiążą nam demokratyczne instytucje. Tak samo propagandowe hasło
„państwa prawa” nie jest w stanie załatwić problemów społecznych. Żadne prawo
nie gwarantuje bowiem rzeczywistej współpracy obywateli. Prawo nie chroni nas
przecież przed przemocą lub złodziejstwem, a jedynie skazuje i izoluje bandytów
i złodziei za popełnione czyny. Dlatego społeczeństwo potrzebuje raczej
sprawiedliwości, która by panowała wśród obywateli jako cnota ogólnospołeczna,
a wówczas niepotrzebne byłoby prawo karne. Społeczeństwo potrzebuje zatem
moralności i religijności, bo to one popychają ludzi do godnego postępowania.
Ale tego człowiek może się nauczyć tylko w rodzinie. Szkoła jako instytucja
państwowa jest tutaj zupełnie bezsilna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz