10.05.2017

Metafizyczne interpretacje (2)



Podobnie wyglądał później problem zła. Augustyn pojmował zło jako brak lub pozbawienie dobra. Dobro jest jedno, ale jego braków jest nieskończona liczba. Takie ujęcie z jednej strony absolutyzowało to, co pozytywne, czyli byt albo dobro, zaś z drugiej strony przyjmowało nieskończoność braków lub ułomności. Ale takie postawienie sprawy pozwalało na wyjaśnienie przyczynowania rzeczy stworzonych. Otóż istnieje jeden doskonały i w pełni dobry byt absolutny. Natomiast z niego na zasadzie wybrakowania, czyli rozwoju niedoskonałości, pochodzą byty stworzone. Rzeczy stworzone są więc niedoskonałe i wybrakowane, ponieważ zawierają jakiś niebyt. Skoro tych niedoskonałości i ułomności może być nieskończona liczba, to znaczy, że rzeczy mogą być stwarzane w nieskończoność.

Jednocześnie wszystkie te niedoskonałości (niebyty) są zawarte, czyli partycypują i uczestniczą, w doskonałym Absolucie. Mogą także z niego wypływać na sposób emanacji. Niedoskonałość (niebyt lub zło) pochodzi zatem od tego, co doskonałe na zasadzie pomniejszenia.

Z absolutyzacji bytu i dobra jako przyczyny wynika również metafizyczna teza, że przyczyna jest zawsze doskonalsza od skutku. Parmenides twierdził, że z niczego nie może nic powstać – ex nihilo nihil fit. Dlatego uznano później, że wszystko powstało z Absolutnej Doskonałości, która wszystko w sobie zawiera. Absolut jest przyczyną wszystkiego. Ale takie rozumienie Absolutu prowadzi prosto do panteizmu. Panteizm umieszcza całą rzeczywistość w Bogu, gdyż istnieje tylko jeden doskonały byt, który może być przyczyną wszystkiego. Przyczynowanie byłoby jedynie wewnętrznym zróżnicowaniem mocy lub atrybutów (zob. u Spinozy).

Te ujęcia metafizyczne zostały zastosowane w neoplatonizmie. Oczywiście dotyczy to neoplatonizmu platonizującego. Natomiast neoplatonizm arystotelizujący będzie traktował rzeczy stworzone jako byty substancjalne. W arystotelizmie pojecie bytu ujętego esensjalistycznie – czyli bytu substancjalnego złożonego z formy i materii – przysługuje rzeczom stworzonym. Dlatego w tym neoplatonizmie Bóg jako sprawca i przyczyna bytów stworzonych stoi ponad bytem i ponad substancją. Bóg przekracza wszystko, co istnieje. Dlatego w analizach filozoficznych pojawia się stwierdzenie, że Bóg jest niebytem lub pra-bytem (nad-bytem) ponad wszelkim bytem substancjalnym. Ten niewypowiedziany boski niebyt staje się czymś absolutnie jednym, natomiast z niego pochodzi nieskończona wielość bytów stworzonych. Kołakowski pokazuje nam, że taka koncepcja występowała u Damajosa, ostatniego akademika w Atenach.

Gogacz słusznie pokazuje, że neoplatonizm posługuje się ujęciami aksjologicznymi. Aksjologia polega na wartościowaniu. Do wartościowania, które jest porównywaniem, potrzeba myślenia przeciwieństwami (dobre-złe; jedno-wielość; doskonałe-niedoskonałe; proste-złożone; samoistne-niesamoistne; konieczne-przygodne; itp.). Takie myślenie szuka przejścia od jednego przeciwieństwa do drugiego, dlatego wprowadza stopniowanie, czyli hierarchię (porządek). Tam gdzie jest mowa o porządku lub uporządkowanym układzie (hierarchii), mamy do czynienia z myśleniem aksjologicznym.

Kresy hierarchii zostają określone i wyznaczone na zasadzie przeciwieństwa. Dlatego w radykalnym wartościowaniu powinniśmy mieć odniesienie do obu kresów układu. Ale w neoplatonizmie występuje skręt w stronę metafizyki, dlatego odwołuje się on przede wszystkim do tego kresu, jakim jest początek, czyli pierwsza przyczyna. Ponieważ najważniejsze staje się to, co jest pierwsze, a pierwsze jest Jedno i Dobro.
Dlatego przebieg pomiędzy kresami będzie czymś najważniejszym. Pojawia się zatem stopniowanie i przejście pomiędzy kolejnymi stopniami, czyli emanacja i powrót (emanatio et reditio). Bez tego stopniowego przepływu nie ma w neoplatonizmie mowy o rzeczywistości. Jedno musi się stać wielością. Jedno musi się rozpłynąć w wielości, a właściwie rozpłynąć w wielość. Bez tego przepływu nie będzie niczego. Bez emanacji nawet sama Jednia zamienia się w Nicość, jak pokazał Kołakowski w Horror metaphisicus.
Myślenie aksjologiczne opisuje rzeczywistość pod postacią różnych stopni doskonałości. Od pierwszej przyczyny, która jest pojmowana jako absolutna pełnia doskonałości, pochodzą kolejne stopnie, które tracą za każdym razem na doskonałości. Arystoteles również twierdził, że przyczyna musi być doskonalsza od swojego skutku. Ale u niego to twierdzenie miało sens metafizyczny. Gdyż znaczyło, że przyczyna sama w sobie (czyli ujęta istotowo – per se) musi być doskonalsza od skutku ujętego też istotowo (sam w sobie – per se). Nic nie może sprawiać czegoś lepszego od siebie, gdyż nie ma takiej mocy sprawczej. Nic nie dzieje się bez przyczyny, dlatego każdy skutek musi mieć swoja przyczynę. Przyczyna jest doskonała sama w sobie, czyli posiada odpowiednią moc sprawczą. Niedoskonałość nie może być przyczyną. W każdym porządku występuje więc jakaś pierwsza przyczyna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz