Podobnie wyglądał później problem zła. Augustyn
pojmował zło jako brak lub pozbawienie dobra. Dobro jest jedno, ale jego braków
jest nieskończona liczba. Takie ujęcie z jednej strony absolutyzowało to, co
pozytywne, czyli byt albo dobro, zaś z drugiej strony przyjmowało
nieskończoność braków lub ułomności. Ale takie postawienie sprawy pozwalało na
wyjaśnienie przyczynowania rzeczy stworzonych. Otóż istnieje jeden doskonały i
w pełni dobry byt absolutny. Natomiast z niego na zasadzie wybrakowania, czyli
rozwoju niedoskonałości, pochodzą byty stworzone. Rzeczy stworzone są więc
niedoskonałe i wybrakowane, ponieważ zawierają jakiś niebyt. Skoro tych
niedoskonałości i ułomności może być nieskończona liczba, to znaczy, że rzeczy
mogą być stwarzane w nieskończoność.
Jednocześnie wszystkie te niedoskonałości (niebyty)
są zawarte, czyli partycypują i uczestniczą, w doskonałym Absolucie. Mogą także
z niego wypływać na sposób emanacji. Niedoskonałość (niebyt lub zło) pochodzi
zatem od tego, co doskonałe na zasadzie pomniejszenia.
Z absolutyzacji bytu i dobra jako przyczyny wynika
również metafizyczna teza, że przyczyna jest zawsze doskonalsza od skutku.
Parmenides twierdził, że z niczego nie może nic powstać – ex nihilo nihil
fit. Dlatego uznano później, że wszystko powstało z Absolutnej
Doskonałości, która wszystko w sobie zawiera. Absolut jest przyczyną
wszystkiego. Ale takie rozumienie Absolutu prowadzi prosto do panteizmu.
Panteizm umieszcza całą rzeczywistość w Bogu, gdyż istnieje tylko jeden
doskonały byt, który może być przyczyną wszystkiego. Przyczynowanie byłoby
jedynie wewnętrznym zróżnicowaniem mocy lub atrybutów (zob. u Spinozy).
Te ujęcia metafizyczne zostały zastosowane w
neoplatonizmie. Oczywiście dotyczy to neoplatonizmu platonizującego. Natomiast
neoplatonizm arystotelizujący będzie traktował rzeczy stworzone jako byty
substancjalne. W arystotelizmie pojecie bytu ujętego esensjalistycznie – czyli
bytu substancjalnego złożonego z formy i materii – przysługuje rzeczom
stworzonym. Dlatego w tym neoplatonizmie Bóg jako sprawca i przyczyna bytów stworzonych
stoi ponad bytem i ponad substancją. Bóg przekracza wszystko, co istnieje.
Dlatego w analizach filozoficznych pojawia się stwierdzenie, że Bóg jest
niebytem lub pra-bytem (nad-bytem) ponad wszelkim bytem substancjalnym. Ten
niewypowiedziany boski niebyt staje się czymś absolutnie jednym, natomiast z
niego pochodzi nieskończona wielość bytów stworzonych. Kołakowski pokazuje nam,
że taka koncepcja występowała u Damajosa, ostatniego akademika w Atenach.
Gogacz słusznie pokazuje, że neoplatonizm posługuje
się ujęciami aksjologicznymi. Aksjologia polega na wartościowaniu. Do
wartościowania, które jest porównywaniem, potrzeba myślenia przeciwieństwami
(dobre-złe; jedno-wielość; doskonałe-niedoskonałe; proste-złożone;
samoistne-niesamoistne; konieczne-przygodne; itp.). Takie myślenie szuka
przejścia od jednego przeciwieństwa do drugiego, dlatego wprowadza
stopniowanie, czyli hierarchię (porządek). Tam gdzie jest mowa o porządku lub
uporządkowanym układzie (hierarchii), mamy do czynienia z myśleniem aksjologicznym.
Kresy hierarchii zostają określone i wyznaczone na
zasadzie przeciwieństwa. Dlatego w radykalnym wartościowaniu powinniśmy mieć
odniesienie do obu kresów układu. Ale w neoplatonizmie występuje skręt w stronę
metafizyki, dlatego odwołuje się on przede wszystkim do tego kresu, jakim jest
początek, czyli pierwsza przyczyna. Ponieważ najważniejsze staje się to, co
jest pierwsze, a pierwsze jest Jedno i Dobro.
Dlatego przebieg pomiędzy kresami będzie czymś
najważniejszym. Pojawia się zatem stopniowanie i przejście pomiędzy kolejnymi
stopniami, czyli emanacja i powrót (emanatio et reditio). Bez tego stopniowego
przepływu nie ma w neoplatonizmie mowy o rzeczywistości. Jedno musi się stać
wielością. Jedno musi się rozpłynąć w wielości, a właściwie rozpłynąć w
wielość. Bez tego przepływu nie będzie niczego. Bez emanacji nawet sama Jednia
zamienia się w Nicość, jak pokazał Kołakowski w Horror metaphisicus.
Myślenie aksjologiczne opisuje rzeczywistość pod
postacią różnych stopni doskonałości. Od pierwszej przyczyny, która jest
pojmowana jako absolutna pełnia doskonałości, pochodzą kolejne stopnie, które
tracą za każdym razem na doskonałości. Arystoteles również twierdził, że
przyczyna musi być doskonalsza od swojego skutku. Ale u niego to twierdzenie
miało sens metafizyczny. Gdyż znaczyło, że przyczyna sama w sobie (czyli ujęta
istotowo – per se) musi być doskonalsza od skutku ujętego też istotowo (sam w
sobie – per se). Nic nie może sprawiać czegoś lepszego od siebie, gdyż nie ma
takiej mocy sprawczej. Nic nie dzieje się bez przyczyny, dlatego każdy skutek
musi mieć swoja przyczynę. Przyczyna jest doskonała sama w sobie, czyli posiada
odpowiednią moc sprawczą. Niedoskonałość nie może być przyczyną. W każdym
porządku występuje więc jakaś pierwsza przyczyna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz