Obywatelem państwa może być każdy człowiek bez względu na to, jak
żyje lub jak chce żyć. Natomiast członkiem wspólnoty osobowej (rodziny) staje
się człowiek odpowiedzialny za swoją osobę oraz za inne osoby z nim związane,
które tworzą tę wspólnotę. Taki człowiek jest skłonny działać w sposób moralny,
gdyż wie, że jego działania przyczyniają się do wspólnego dobra całej
wspólnoty. Tutaj nie są potrzebne żadne umowy i ustalenia prawne, bo do życia
wspólnego wystarczy poczucie odpowiedzialności moralnej. Moralność stanowi
bowiem oczywistą i niezaprzeczalną siłę naszej aktywności społecznej.
Oczywiście człowiek może działać bez moralności.
Przecież na co dzień posługujemy się różnymi przedmiotami i urządzeniami
działając na zasadzie użyteczności i korzyści, czyli pewnej skuteczności
działania. Natomiast w działaniach wspólnotowych, czyli działaniach dotyczących
bezpośrednio innych osób, powinniśmy działać moralnie. Takiego moralnego
postępowania możemy się nauczyć w życiu wspólnoty osobowej – w życiu rodzinnym.
Na tym polega codzienna praktyka tworzenia i kształtowania naszych wzajemnych
relacji osobowych (czyli faktycznych stosunków społecznych). Tylko stając
twarzą w twarz z drugą osobą doświadczamy tego osobowego kontaktu, który jest
podstawą odpowiedzialności. To właśnie działania osobowe (wypowiadanie słowa
prawdy, dokonywanie czynów dobra i miłości oraz pobudzanie przeżyć piękna) są
naprawdę odpowiedzialne. Wszystkie inne poczynania społeczne są regulowane
przez prawo (kodeks prawny) i możemy ponosić za nie odpowiedzialność karną (np.
karno-skarbową za niepłacenie podatków).
Tym właśnie różnią się
działania osobowe i wspólnotowe (np. bezinteresowna pomoc) od działań
instytucjonalnych i organizacyjnych. Instytucje
państwowe powstają na mocy prawa a nie na mocy odpowiedzialności moralnej.
Dlatego bardzo szybko znika tam odpowiedzialność moralna, bo po prostu nie ma
na nią miejsca. Stąd mamy państwo prawa,
jak się głosi, a nie państwo moralności.
Państwo tworzy bowiem swoje prawo i egzekwuje to prawo, a obywatele mają być posłuszni
temu prawu. Zatem nieporozumieniem jest żądanie od różnych instytucji, aby
działały w sposób moralny lub osobowy, bo tego nie można wyegzekwować.
Instytucje mogą i powinny przestrzegać przepisów prawa, a wiadomo, że prawo
bywa czasami nieludzkie.
Pokazywaliśmy poprzednio, że
rzeczywista odpowiedzialność za własne czyny jest podstawą działalności wspólnotowej.
Tak naprawdę w sposób odpowiedzialny działamy we wspólnocie rodzinnej, bo wtedy
troszczymy się o wszystkich członków wspólnoty. Przede wszystkim troszczymy się
o ich osobowy rozwój. A skoro człowiek jest osobą uduchowioną i wcieloną, to
znaczy, że musimy się zatroszczyć zarówno o rozwój duchowy, jak i o rozwój
cielesności człowieka (bytowania materialnego). Natomiast wszelkie działania
instytucjonalne powołane do realizacji określonych zadań na mocy przepisów
prawnych (czyli swoich statusów) zatracają ów walor odpowiedzialności moralnej
na rzecz przestrzegania prawa (właściwie interpretacji przepisów prawa).
Dlatego w naszej polityce
obserwujemy radykalny zanik odpowiedzialności za dobro wspólne na rzecz
przepychanek w zakresie interpretacji stosowania prawa. W polityce mamy wiec do
czynienia z grą interesów partyjnych (każda partia jest zinstytucjonalizowana
do maksimum) oraz z tzw. „odpowiedzialnością partyjną”. Trzeba sobie zdawać
sprawę, że taka działalność partyjna będzie stała zawsze w sprzeczności z
dobrem wspólnym i celami wspólnotowymi. Ale co ważniejsze, prowadzi to nas do
kolejnego wniosku, że działalność partyjna nie będzie popierała (pomimo
szumnych zapowiedzi) wspólnotowej aktywności Narodu. Dla partii politycznych
najlepszym polem do działania jest demokratyczne społeczeństwo składające się z
oderwanych jednostek.
Dlatego nasze życie społeczne
może uratować dogłębne zrozumienie działań wspólnotowych na każdym etapie od
rodziny poprzez wspólnoty lokalne i regionalne aż po Wspólnotę Narodową.
Inaczej politycy zrobią z nas stado dojnych krów, które można dowolnie wykorzystywać
dla interesów politycznych (czytaj: partyjnych). A do tego najlepiej, gdy krowy
nie zmieniają swoich poglądów (patrz znane powiedzenie polityków).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz