22.04.2016

Moje uwagi dotyczące lektur (Jaspers o uniwersytecie)



Jaspers opisuje uniwersytet w kategoriach idei-instytucji- społeczności. Te trzy perspektywy powinny się zjednoczyć, żeby osiągnąć rzeczywistą jedność. Czy jest to możliwe?

Idea uniwersytetu określa i wyznacza pewien idealny pomysł na jego działalność. Dla Autora idea uniwersytetu stanowi ideę filozoficzną. To by oznaczało, że taki pomysł staje się ukoronowaniem filozofii. Ta idea ma swoje źródło w ludzkim poszukiwaniu prawdy. Dlatego idea uniwersytetu staje się niemożliwa bez pojęcia prawdy. W myśli Jaspersa prawda jest ugruntowana i zakorzeniona w naturze człowieka, a dokładniej w jego egzystencji. Toteż działalność uniwersytetu jest dla niego koniecznym wyrazem ludzkiej natury. Powie nawet więcej, że uniwersytet jest zakorzeniony (poprzez prawdę) w ludzkiej egzystencji, a przecież sens tej egzystencji zna właśnie filozofia (filozofia egzystencji).

Reasumując należy stwierdzić, że powstanie uniwersytetu jest efektem twórczości filozoficznej. Nie byłoby uniwersytetu bez filozofii dążącej do poznania prawdy.

Idąc dalej Autor twierdzi, że społeczność uniwersytecka (akademicka) nie może istnieć bez formy instytucjonalnej. Uniwersytet powstaje więc i pracuje jako instytucja. Jednak Jaspers podkreśla, że zarówno społeczność (profesorowie i studenci) jak też instytucja (forma organizacyjna) mają swój fundament w idei uniwersytetu. To pokazuje, że idea (pomysł działalności) staje się sprawą naczelną unosząc się jakby ponad wszystkim. Dla niemieckiego filozofa uniwersytet jest instytucją poświęconą wyłącznie prawdzie.

Ale patrząc na to z drugiej strony powiada, że idea jest urzeczywistniana w ramach instytucji. Idea ukonkretnia się poprzez instytucję, ponieważ realizacja idei prawdy nadaje sens i wartość działalności uniwersyteckiej. Uniwersytet pozbawiony idei gubi i traci swoją wartość. Trzeba zaznaczyć, że Jaspers zdaje sobie sprawę i mówi o tym, że idea nigdy nie jest urzeczywistniona w sposób doskonały. Jednak idea poszukiwania prawdy powinna być gdzieś w społeczeństwie ulokowana. Nawet jeśli instytucja nie spełnia wszystkich wymogów ideału, to pomimo tego stanowi ona locus ideału, czyli miejsce jego funkcjonowania.

Według naszego filozofa żadne formy organizacyjne instytucji nie są w stanie zagwarantować wierności idei. Dlatego powie on, że o wierności idei zawsze decydują ludzie – profesorowie i studenci. Stąd realizacja idei uniwersytetu pozostaje zawsze w rękach indywidualnych osób profesorów i studentów, natomiast tylko w sposób drugorzędny zależy od formalnych aspektów instytucji. Toteż nawet najlepsza idea może okazać się pusta, jeśli zabraknie ludzi mogących ją urzeczywistnić. Nagle okazuje się, że najważniejsza jest społeczność ludzi uniwersytetu, gdyż to ona rozstrzyga o charakterze instytucji.

Sytuacja uniwersytetu, którą analizuje Jaspers dobrze obrazuje problem działalności społecznej w ogóle. Mamy tutaj bowiem wszystkie elementy, które określają taką działalność. Jest więc idea, czyli jakiś ideał i cel działalności społecznej, który przynależy do sfery aksjologicznej (jako pomyślana wartość). Jest to sam czysty pomysł działania. Następnie, ale jakby w opozycji, mamy instytucję powołaną do działania, która powinna zapewnić realizację idei jako celu całego przedsięwzięcia. W tym względzie filozof ostrzega nas, że same formy organizacyjne nie zapewniają doskonałej realizacji i osiągnięcia w pełni wyznaczonego celu. Toteż na koniec okazuje się, że niejako najważniejszy staje się tutaj trzeci element, czyli czynnik ludzki – społeczność ludzka wypełniająca instytucję. To pokazuje zarazem, że tym, co naprawdę działa, jest sam człowiek i to od ludzkiego współdziałania zależy sukces całego przedsięwzięcia.

Tak więc pomysł i cel działania powinien być znany i jasny dla wszystkich uczestników przedsięwzięcia. Ale jednocześnie wszyscy ci uczestnicy muszą poczuwać się do odpowiedzialności za działanie wyznaczone prze naczelną ideę. Jaspers przyznaje, że działający w instytucji ludzie mają prawo i obowiązek osiągania zamierzonych celów (w przypadku uniwersytetu profesorowie są wolni, ale maja prawo i obowiązek osiągania wiedzy będącej poznaniem prawdy).

Według niemieckiego filozofa uniwersytet jest instytucją autonomiczną, czyli powinien mieć zagwarantowaną wolność działania (badania prawdy). Ale dodaje, że wolność akademicka może istnieć wtedy, gdy naukowcy są świadomi jej znaczenia. Niestety, kiedy zaczyna on mówić o wolności, wtedy wydaje się, że zaczyna bredzić. Wolność jest dla niego przezwyciężeniem dowolności (sic!). Dalej – wolność jest tożsama z koniecznością tego, co prawdziwe (sic!). Na koniec – żądanie wolności implikuje to, że działamy w oparciu o naszą pewność i nasze pojmowanie sprawy. Stąd pozytywna wolność uniwersytetu polega na zdolności kierowania się we wszystkim prawdą. Wyłania się z tego dylemat – albo wskazujemy na wolność, albo naprawdę. Otóż trzeba mieć świadomość, że wolność działania lub poznania nie prowadzi nas wcale do prawdy. Jak zatem pogodzić wolność działania z naczelną idea uniwersytetu, jaką miało być poznanie prawdy.

Jest to zasadniczy problem wszelkiej działalności społecznej. Z jednej strony głosimy wolność działania, zaś z drugiej chcielibyśmy zobaczyć osiąganie szczytnych celów (prawdy lub dobra). Okazuje się, że obie te sprawy nie idą ze sobą w parze. Mówiąc wprost, sama wolność nie prowadzi nigdy do osiągnięcia dobra (np. dobrobytu jako społecznego dobra wspólnego). Tutaj konieczne jest zaangażowanie, i to nie tylko zaangażowanie w wartości (o których łatwo jest mówić, gdyż są tworem naszego myślenia), lecz przede wszystkim zaangażowanie w realne dobro (przede wszystkim dobro osobowe, ale również to użyteczne).

Tradycja filozoficzna odwołuje się w tym miejscu do sprawności sprawiedliwości. Tak rozumiana sprawiedliwość miała kierować ludzkie działania ku zdobywaniu dobra wspólnego. Dlatego w Prawie Rzymskim sprawiedliwość była podstawą wszelkiego porządku prawnego określającego działalność społeczną. Od tamtej pory prawo wyznacza i kształtuje działalność powstających instytucji społecznych. Także instytucję uniwersytetu definiuje prawo w postaci statutu uczelni. Interpretatorka poglądów Jaspersa wprost stwierdza, że brak u niego koncepcji samorządności jako własnego wewnętrznego prawa, które żelazną ręką (sic!) konstytuuje wolności uniwersytetu.

Pojawia się kolejny problem, czy prawo jest w stanie zadekretować cele uniwersytetu – poszukiwanie prawdy i służbę prawdzie? Chyba znowu trzeba się odwołać do czynnika ludzkiego. Skoro działalność uniwersytetu jest nastawiona na poznanie i nauczanie, to raczej należałoby się odwołać do cnoty mądrości, a może nawet do samej kontemplacji prawdy, czyli umiłowania prawdy. To oznacza jednak, że do tej pracy nadają się prawdziwi mędrcy czyli prawdziwi filozofowie. Dlatego nie może być uniwersytetu bez filozofii tak samo, jak nie może być bez filozofii właściwej polityki, czyli ogólnej wizji życia społecznego.

Z przedstawionych rozważań nt uniwersytetu wynika, że idea społeczna jako cel działalności społecznej powinna być określona przez filozofię człowieka (czyli antropologię polityczną ale w sensie filozoficznym a nie kulturowym). Działalność człowieka jest wyznaczana przez aktywne centrum jego człowieczeństwa. Takie centrum sprawczej aktywności stanowi osobowa podmiotowość zawarta w samym istnieniu, czyli w ludzkiej egzystencji. Przy ocenie aktywności człowieka nie wolno upraszczać jego bytowości sprowadzając ją do sfery cielesnej (jako organizm żywy) albo do sfery duchowej (dusza jako myślące Ja). Już Tomasz z Akwinu pokazywał, że dusza nie może istnieć i działać bez aktu istnienia.

Jakiekolwiek realne działanie musi być poprzedzone realną podmiotowością, czyli istnieniem, gdyż bez tego nie można w ogóle mówić o działaniu. Dlatego zarówno ludzka duchowość, jak i cielesność mają swoją przyczynę w bytowym akcie istnienia, które dysponuje zarówno mocą ożywczą, jak też mocą osobową (czyli pzyczynującą duchowość). Poznaniem tej sfery egzystencjalnej zajmuje się jedynie filozofia i to tylko w wersji metafizycznej. Dlatego tylko taka filozofia jest w stanie sformułować idee wyznaczające cele życia społecznego, a co za tym idzie właściwe cele polityki. Bez takich wyraźnych drogowskazów polityka będzie się poruszała po omacku albo gnała ślepo przed siebie przebierając w bieżących środkach.

Zatem na zakończenie można przytoczyć słowa Jaspersa, że uniwersytet jest intelektualnym sumieniem społeczeństwa. Podobnie należałoby określić filozofię ludzkiej egzystencji, gdyż to ona powinna wskazywać naczelną zasadę i ideę życia społecznego. Natomiast sami politycy nie są w stanie wymyślić tutaj niczego mądrego. Mądrość należy czerpać ze źródła, a nie z kałuż i rozlewisk po powodzi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz