18.04.2016

Czego potrzebuje człowiek - wolności czy aktywności? (2)



Starożytni Grecy stworzyli własną teorię wychowania – czyli filozofię wraz z etyką. Ci mędrcy chcieli przekonać ludzi, jak doskonalić własną naturę, jak ćwiczyć swoje człowieczeństwo. Ale nawet tak wspaniała wiedza nie zdołała pomóc człowiekowi, gdyż nie udało się wychować odpowiednich ludzi, którzy mogliby rządzić państwami. Wszystko pozostawał w sferze marzeń jako utopia. Człowiek żyje i działa w sferze rzeczywistości a nie w sferze marzeń. Ludzkie działania biegną własnym realnym torem. Raz przechylają się na stronę duchową, żeby innym razem skręcić na stronę cielesną. Otóż wydaje się, że tego ludzkiego działania nie da się odgórnie zadekretować ani nakazać. Stanowione prawo stara się jakoś regulować współdziałanie ludzi, ale raczej wtedy, gdy dochodzi do wyraźnego konfliktu wzajemnych interesów. Natomiast konkretny pojedynczy człowiek sam ustala swoją drogę postępowania. Jeśli zapytamy o to, czym się kieruje, to trzeba przyznać, że tak do końca chyba nie wiadomo. Psychologia tworzy na ten temat różne teorie motywacji, ale z tego tak naprawdę nic nie wynika. Można stwierdzić, że nie da się stworzyć teorii indywidualnego działania, tak jak przyjmowano, że nie można zdefiniować jednostkowej rzeczy (konkretnego bytu). A wszelkie uogólnienia raczej oddalają nas niż przybliżają do konkretnego działania. Dlatego twierdzimy (tez ogólnie), że człowiek działa w sposób wolny, ale powinniśmy mieć świadomość, że tej wolności nie można zbadać do końca, czyli przewidzieć. Trzeba przyjąć, że człowiek dysponuje możliwością działania, ale co z tego wyniknie okaże się dopiero post factum.

Jeżeli działania człowieka mają pewien wymiar lub kontekst nadprzyrodzony, to nie mogą pochodzić z żadnej naturalnej siły lub zdolności. Dlatego wydaje się, że należy sięgnąć znacznie głębiej niż do ludzkiej natury. Wskazywał na to już Wojtyła, który często przywoływał łacińską formułę – operari sequitur esse. Odwoływał się przy tym wprost do osoby ludzkiej, którą pojmował jako podmiotowość istnienia i działania. To pokazuje nam, że chodzi tutaj bezpośrednio o podmiotowość istnienia, która jako jedyna w całym bycie człowieka posiada moc sprawczą. Natomiast wyposażenie istotowe, które potocznie określa się jako naturę, stanowi sferę możności, która do działania musi być wsparta przez realną przyczynowość istnienia. Dlatego należy uznać, ze realna moc sprawcza dla całego naszego człowieczeństwa jest zawarta w podmiocie osobowym, czyli w podmiotowości istnienia. Albowiem to stamtąd płynie cała aktywność, która uruchamia naszą naturę, czyli duszę i ciało. Można więc stwierdzić, że to osoba wraz z życiem (siłą ożywczą) jest źródłem oraz centrum ludzkiej aktywności, czyli realnego działania człowieka. Aktywność osobowa uruchamia zarówno nasz rozum dzięki słowu prawdy, jak też aktywuje wolę poprzez czyn dobra i cnotę miłości, a także kształtuje naszą uczuciowość dzięki przeżyciu piękna. Dopiero poprzez aktywność osobowego podmiotu (czyli dzięki aktom kontemplacji, sumienia i upodobania) nasze władze duchowe mogą podejmować rzeczywiste działania, czyli działania moralne i religijne.

Toteż nie ma innej drogi, żeby nasza natura zdołała osiągnąć pełnię realności, czyli realne działania. Wszystkie inne działania z myśleniem i wolnością wyboru na czele nie przynoszą samemu człowiekowi niczego realnego. Takie działania pozwalają nam tworzyć najróżniejsze rzeczy i artefakty, lecz taka twórczość nie doskonali realnie samego człowieka. Mówiąc prościej, doskonały artysta jest tylko doskonałym artystą, ale nie staje się dzięki temu doskonałym człowiekiem (czytaj: świętym). Cóż począć, skoro artyści są na ogół zwykłymi grzesznikami.

Jak więc człowiek uczy się odpowiedniego działania? Wydaje się, że człowiek może się uczyć działania jedynie w relacjach osobowych, czyli w jakimś bezpośrednim kontakcie albo dialogu osobowym. To dotyczy zarówno relacji z Bogiem jak też z drugim człowiekiem. Czasami jest nam łatwiej dogadać się z Bogiem (czyli modlić) niż dogadać się z drugim człowiekiem (zwłaszcza poprosić kogoś o coś). Dopiero nasza otwartość na inną osobę pozwala nam na bezpośredni kontakt, a dzięki temu również na pobudzenie własnej osobowej aktywności. Gdy nawiązujemy relacje osobowe, wtedy nasza osoba zaczyna działać jakby z podwójną mocą. Można przypuszczać, że jest to podstawa do połączenia się kobiety i mężczyzny w związku małżeńskim, który jest zaczątkiem wspólnoty osobowej. Właśnie taka wzajemna osobowa łączność i aktywność najlepiej doskonali naszą duchowość sprawiając w niej odpowiednie czyny i cnoty moralne. Ta aktywność uruchamia na poziomie duchowym (czyli we władzach duszy) trwałą postawę moralną, którą określa się mianem charakteru moralnego lub moralnej osobowości.

Siła moralna człowieka płynie zatem bezpośrednio od osoby. Dlatego nasza natura pozbawiona osobowego wsparcia staje się bezsilna w trudnych sytuacjach (np. w różnych nałogach i uzależnieniach). Natura działając samodzielnie (czyli na własną rękę) podejmuje jedynie działania możliwościowe, czyli takie, które otwierają przed nami nowe możliwości – możliwości jakiegoś nowego działania. Ale to nie są działania, które tworzą nasze realne człowieczeństwo. One wywołują tylko zewnętrzne możliwości – otwierają jakby pole do działania, które jeszcze niczego człowiekowi nie daje. Nasze człowieczeństwo nie polega na tworzeniu możliwości działania. Człowieczeństwo polega na realnej osobowej aktywności. Dziś wydaje się ludziom, że tworzenie różnych możliwości poszerza ich realność. Ale to błąd, gdyż to poszerza jedynie naszą świadomość, która nie stanowi człowieczeństwa. Doświadczając różnych przygód uważamy, że stajemy się lepsi, gdyż więcej przeżyliśmy. Jednak to, co dzieje się na zewnątrz człowieka nie stanowi jego realności. Jak byśmy powiedzieli, to są tylko jakieś gadżety (taki kwiatek do kożucha). Prawdziwa realność naszego człowieczeństwa polega na osobowej aktywności, czyli polega na aktach kontemplacji, sumienia oraz upodobania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz