1.03.2016

Maslow o naturze człowieka




1.Sama natura człowieka nadaje mu pęd ku coraz pełniejszemu Byciu, coraz doskonalszej aktualizacji swego człowieczeństwa /…/ Człowiek nie jest do końca ukształtowany czy uformowany w człowieczeństwie ani nauczony być człowiekiem. Rola otoczenia polega ostatecznie na tym, żeby pozwolić mu lub pomóc w aktualizacji jego własnych możliwości, nie zaś możliwości otoczenia. Otoczenie nie obdarza go możliwościami i uzdolnieniami; on je ma w formie zaczątkowej czy zarodkowej, tak samo jak ma embrionalne ręce i nogi. Twórczość, spontaniczność, osobowość, autentyczność, troska o innych, zdolność do miłości, pragnienie prawdy – to zarodkowe możliwości właściwe jego gatunkowi, tak samo jak jego ręce, nogi, mózg i oczy.

Nie stanowi to sprzeczności z już zebranymi danymi, które jasno pokazują, że życie w rodzinie i w kulturze jest niezbędne dla zaktualizowania tych psychologicznych potencjalności, które określają człowieczeństwo. Unikajmy tutaj pomieszania pojęć. Ani nauczyciel, ani kultura nie tworzą istoty ludzkiej [vel natury człowieka]. Nie zasiewają w nim zdolności do kochania, do ciekawości, do filozofowania, do używania symboli lub tworzenia; raczej tylko pozwalają czy pielęgnują, czy zachęcają i pomagają, żeby to, co istnieje jako zarodek, stało się realne i rzeczywiste. (s. 159)

2. Grupa myślicieli, którzy pracują nad samoaktualizacją, nad jaźnią, nad autentycznym człowieczeństwem itp., ustaliła raczej niezbicie, iż człowiek ma tendencję do samourzeczywistnienia. W wyniku tego jest upominany, żeby był wierny własnej naturze, żeby ufał sobie, żeby był autentyczny, spontaniczny, szczery w wyrazie, żeby szukał źródeł swych działań w głębi własnej wewnętrznej natury.

Jednak jest to rada idealistyczna. Ci myśliciele nie przestrzegają wyraźnie, że większość dorosłych nie wie, jak być autentycznym i że chcąc „wyrazić samych siebie” mogą sprowadzić katastrofę nie tylko na siebie, ale i na innych. /…/ Ci myśliciele są pod wieloma względami niedbali. Założyli nie precyzując jasno, że jeśli możesz zachować się autentycznie, to zachowasz się dobrze, że jeśli emitujesz działanie ze swojego wnętrza, to będzie to zachowanie dobre i słuszne. Bardzo wyraźnie zakłada się, że ów wewnętrzny rdzeń, to prawdziwe ja, jest dobre, godne zaufania, etyczne. To stwierdzenie wyraźnie odbiega od twierdzenia, że człowiek sam się aktualizuje, i powinno być osobno udowodnione.

/…/ Nie możemy jednocześnie rozgrywać dwóch gier – biologicznej i socjologicznej. Nie możemy twierdzić, że kultura sprawia wszystko bez wyjątku i że w człowieku istnieje wrodzona natura. Jedno twierdzenie wyklucza drugie. (s. 159-160)

3. Jeśli pragniemy pomóc ludziom w rozwoju ich człowieczeństwa, to musimy zdać sobie sprawę nie tylko z tego, że oni sami próbują się zrealizować, lecz również że są niechętni, boja się czy są niezdolni do tej realizacji. Dopiero zdając sobie w pełni sprawę z tej dialektyki między zdrowiem a chorobą możemy pomóc w przechyleniu szali na rzecz zdrowia. (s.164-165)

4. „Dobrą istotę ludzką” możemy zdefiniować jedynie na podstawie jakiegoś kryterium człowieczeństwa. /…/

Tutaj okażą się bardzo pożyteczne sformułowania Roberta Hartmana (59). Dobra istota ludzka jest dobra o tyle, o ile spełnia lub czyni zadość pojęciu „istoty ludzkiej”. (s.168)

Hartman zaprzecza tezie, jakoby imperatywy moralne można wyprowadzić z danych psychoanalitycznych. /…/ Twierdzę, że psychoanaliza i inne terapie odkrywające po prostu odsłaniają, czyli ukazują wewnętrzny bardziej biologiczny i instynktoidalny rdzeń natury ludzkiej. /…/ Wszystkie podstawowe potrzeby należą do tej kategorii, jak również wrodzone uzdolnienia i talenty jednostki. Nie mówię, że są to „powinności” lub „nakazy moralne”, przynajmniej w dawnym zewnętrznym sensie. Mówię jedynie, że są one wrodzone naturze ludzkiej, a ponadto, że ich negowanie i zniweczenie powoduje psychopatologię, a więc zło, bo chociaż nie są to synonimy, patologia i zło na pewno zachodzą na siebie (174-175)

5. Każdy z nas ma swą zasadniczą, wewnętrzną naturę, która jest instynktowna, tkwiąca w nas, dana, „naturalna”, to znaczy wyposażona w dający się określić dziedziczny czynnik determinujący, i która wykazuje silną tendencję, aby się utrzymać. /…/

Włączam do tej zasadniczej wewnętrznej natury instynktoidalne potrzeby podstawowe, zdolności, talenty, strukturę anatomiczną, równowagę fizjologiczną lub temperamentu, uszkodzenia przedporodowe i porodowe oraz urazy w niemowlęctwie. Ten wewnętrzny rdzeń objawia się jako naturalne inklinacje, skłonności lub wewnętrzne zamiłowania. /…/ (s.185)

Ten wewnętrzny rdzeń, chociaż opierający się na ludzkiej biologii, w pewnym sensie jest raczej słaby niż silny. Łatwo daje się przezwyciężyć, wyprzeć lub stłumić. Można się go nawet pozbyć bezpowrotnie. /…/

Wewnętrzna natura każdej osoby ma pewne cechy posiadane przez wszystkie inne jednostki (obejmujące cały gatunek) i ma inne należące wyłącznie do danej osoby (idiosynkratyczne). (s.186)

Wiele aspektów tej wewnętrznej, głębszej natury jest albo (a) aktywnie wypieranych, jak to opisał Freud, ponieważ jednostka boi się ich lub je potępia, względnie są one obce jej ego, albo (b) „zapomnianych” (zaniedbanych, nie używanych, pominiętych, nie wyrażonych słownie lub stłumionych), jak to opisał Schachel. Przeto wiele z tej wewnętrznej, głębszej natury należy do sfery nieświadomości. (s. 187)

6. Z tego punktu widzenia społeczeństwo lub kultura mogą albo podsycać wzrost, albo go powstrzymywać. Źródła wzrostu i człowieczeństwa znajdują się zasadniczo wewnątrz osoby, społeczeństwo ich nie tworzy ani nie wymyśla, ono może tylko dopomóc lub przeszkodzić rozwojowi człowieczeństwa. Jest to prawda, chociaż wiemy, że kultura jest niezbędnym warunkiem dla samoaktualizacji samego człowieczeństwa, na przykład język, myślenie abstrakcyjne, zdolność do miłości; ale to wszystko istnieje w formie potencjalnej w zalążku ludzkiej plazmy wcześniej niż kultura. (s. 207)


A.H. Maslow, W stronę psychologii istnienia, Warszawa 1986.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz