W stronę psychologii istnienia
Maslow, jak zresztą cała
psychologia, posługuje się takimi określeniami jak osoba, osobowość, tożsamość,
jaźń itp., w sposób nieokreślony. Dlatego to wszystko funkcjonuje na zasadzie
„bigosu na winie”, czyli co się nawinie, to można wsadzić do bigosu. Ale w ten
sposób powstaje raczej jakaś dowolna mieszanina niż uporządkowanie danych
empirycznych. Dlatego postulaty Maslowa mają raczej ograniczony charakter.
Można stwierdzić, że słusznie
odwołuje się on do doświadczenia wewnętrznego człowieka zamierzając poszukiwać
tam „siedliska wartości” (por. s.18). Takie siedlisko kojarzy on z czymś, co
nazywa naturą człowieka, albo jakimś głębszym rdzeniem człowieczeństwa. Jednak
nawet samo człowieczeństwo czy tę ludzką naturę opisuje jedynie poprzez zestaw
charakterystycznych cech (podstawowe potrzeby) albo działań (funkcje organizmu)
oraz motywacji. Bierze się to stąd, że amerykańska psychologia zagubiła to, co
stanowi samą sprawczą podmiotowość człowieka. Brak tego zarówno w psychoanalizie
jak i w behawioryzmie, do których odwołuje się Maslow. Dlatego ani osoba, ani
osobowość, ani jaźń nie są traktowane jako sprawcze źródło ludzkiej aktywności.
Dla Autora człowiek charakteryzuje się tym, że wybiera różne działania i
zachowania kierując się instynktami, czyli według niego podstawowymi
potrzebami, które można rozpoznać i opisać, ale tak naprawdę nie wiadomo czym
są, ani skąd pochodzą (podobno biorą się albo z rozwoju biologicznego, albo z
oddziaływań społeczno-kulturowych), co pokazuje, że psychologia oscyluje gdzieś
pomiędzy biologią a socjologią, jak przyznaje sam Maslow.
Jak więc można na tej podstawie
określić ludzką naturę? Toteż ta natura pozostaje cały czas nieokreślona.
Wszystko zatem odbywa się i działa na zasadzie kociołka z bigosem, do którego
można wrzucać to, co się pojawia w empirycznych badaniach i opisach. Jednak
trzeba przyznać, że Maslow podejmuje ciekawe badania ludzi dojrzałych i
twórczych, jak byśmy powiedzieli „wybitnych osobowości”. Te badania ukazały
dobitnie sprawę samorealizacji albo samoaktualizacji człowieka. Ale powstaje od
razu pytanie, co tak naprawdę aktualizuje się lub urzeczywistnia w człowieku?
Czy jego natura, czy jego osoba lub osobowość, czy tylko jaźń lub ego? Jest to
ważna sprawa, która wymaga jasnego wniosku, gdyż powinniśmy wiedzieć, co udało
się w ten sposób przebadać.
Ponadto Maslow chyba zbyt mocno
wierzy w dokonania psychopatologii. To, że potrafimy dzisiaj zbadać i nazwać
różne zaburzenia (powiada: oprócz presji
do przodu, ku zdrowiu, istnieją też lękowo-regresywne naciski do tyłu, ku
chorobie i słabości /s.163/) nie oznacza, że znamy ich źródło i
pochodzenie, a bez tego nie będziemy rozumieli, o co tutaj chodzi.
Gdzie więc zaczyna się i kiedy
ginie lub zanika nasze człowieczeństwo? Czy można będzie połączyć biologię z
socjologią, nawet jeśli stwierdzimy, że w człowieku jakoś się to łączy albo
współdziała? Przecież może się okazać, że te zaburzenia lękowo-regresywne są
wywoływane przeciwstawieniem (sprzecznością) tego, co biologiczne wobec
oddziaływań społeczno-kulturowych. Być może to kultura walczy z naturą
człowieka, albo natura nie zamierza się poddawać wpływom kultury.
Według mojego rozeznania lęki i
obawy człowieka są spowodowane myśleniem, które powstało na zasadzie negacji
realności. Natomiast organizm biologiczny dąży bezpośrednio do rozwoju własnej
realności. Ten naturalny pęd rozwojowy (ku realności jako samorealizacji)
zderza się z myśleniem, które dotyczy świata możliwości, czyli zderza się z
zamierzeniami (intencjami myślnymi) nie do zrealizowania. Takie wymyślone
pragnienia i oczekiwania stoją w sprzeczności z rzeczywistym rozwojem
naturalnej potencjalności człowieka. Stąd płyną zahamowania i regres w
działaniu, czyli zwrot do tyłu.
Maslow słusznie stawia na
aktywność człowieka i w tej aktywności dostrzega spełnianie się człowieczeństwa
(ludzkiej natury). Lecz znowu należy zapytać, skąd płynie ta moc aktywności,
przecież aktywność nie może pochodzić z braku, czyli z tego, co psychologia określa
jako potrzeby. Jeśli istnieją jakieś potrzeby, to muszą być zaspokajane przez
realne działania, a nie przez nasze myślenie o nich. Otóż wszelkie działanie
pochodzi ostatecznie od jakiejś mocy sprawczej. W przypadku człowieka mamy
sprawczą podmiotowość istnienia w postaci osoby. Wszystko zaczyna się zatem od
aktywności osoby, która to aktywność oddziałuje i doskonali naszą naturę
duchową i cielesną. Nie ma innej siły sprawczej, gdyż myślenie nie posiada
żadnej mocy sprawczej. Myślenie może jedynie odnosić się do realnego działania,
jakby potwierdzać je albo może powstrzymywać takie realne działanie wywołując
lęk i opór. Wydaje się, że tylko myślenie jest zdolne wywoływać nasze lęki i
obawy, nasze frustracje i zahamowania. Życie zawsze popycha nas do przodu,
natomiast myślenie o życiu może powodować wycofywanie się do tyłu (regres).
Warto więc kierować się chęcią życia a nie myśleniem o życiu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz