1.03.2016

Moje uwagi dotyczące lektur (Maslow)



W stronę psychologii istnienia


Maslow, jak zresztą cała psychologia, posługuje się takimi określeniami jak osoba, osobowość, tożsamość, jaźń itp., w sposób nieokreślony. Dlatego to wszystko funkcjonuje na zasadzie „bigosu na winie”, czyli co się nawinie, to można wsadzić do bigosu. Ale w ten sposób powstaje raczej jakaś dowolna mieszanina niż uporządkowanie danych empirycznych. Dlatego postulaty Maslowa mają raczej ograniczony charakter.

Można stwierdzić, że słusznie odwołuje się on do doświadczenia wewnętrznego człowieka zamierzając poszukiwać tam „siedliska wartości” (por. s.18). Takie siedlisko kojarzy on z czymś, co nazywa naturą człowieka, albo jakimś głębszym rdzeniem człowieczeństwa. Jednak nawet samo człowieczeństwo czy tę ludzką naturę opisuje jedynie poprzez zestaw charakterystycznych cech (podstawowe potrzeby) albo działań (funkcje organizmu) oraz motywacji. Bierze się to stąd, że amerykańska psychologia zagubiła to, co stanowi samą sprawczą podmiotowość człowieka. Brak tego zarówno w psychoanalizie jak i w behawioryzmie, do których odwołuje się Maslow. Dlatego ani osoba, ani osobowość, ani jaźń nie są traktowane jako sprawcze źródło ludzkiej aktywności. Dla Autora człowiek charakteryzuje się tym, że wybiera różne działania i zachowania kierując się instynktami, czyli według niego podstawowymi potrzebami, które można rozpoznać i opisać, ale tak naprawdę nie wiadomo czym są, ani skąd pochodzą (podobno biorą się albo z rozwoju biologicznego, albo z oddziaływań społeczno-kulturowych), co pokazuje, że psychologia oscyluje gdzieś pomiędzy biologią a socjologią, jak przyznaje sam Maslow.

Jak więc można na tej podstawie określić ludzką naturę? Toteż ta natura pozostaje cały czas nieokreślona. Wszystko zatem odbywa się i działa na zasadzie kociołka z bigosem, do którego można wrzucać to, co się pojawia w empirycznych badaniach i opisach. Jednak trzeba przyznać, że Maslow podejmuje ciekawe badania ludzi dojrzałych i twórczych, jak byśmy powiedzieli „wybitnych osobowości”. Te badania ukazały dobitnie sprawę samorealizacji albo samoaktualizacji człowieka. Ale powstaje od razu pytanie, co tak naprawdę aktualizuje się lub urzeczywistnia w człowieku? Czy jego natura, czy jego osoba lub osobowość, czy tylko jaźń lub ego? Jest to ważna sprawa, która wymaga jasnego wniosku, gdyż powinniśmy wiedzieć, co udało się w ten sposób przebadać.

Ponadto Maslow chyba zbyt mocno wierzy w dokonania psychopatologii. To, że potrafimy dzisiaj zbadać i nazwać różne zaburzenia (powiada: oprócz presji do przodu, ku zdrowiu, istnieją też lękowo-regresywne naciski do tyłu, ku chorobie i słabości /s.163/) nie oznacza, że znamy ich źródło i pochodzenie, a bez tego nie będziemy rozumieli, o co tutaj chodzi.

Gdzie więc zaczyna się i kiedy ginie lub zanika nasze człowieczeństwo? Czy można będzie połączyć biologię z socjologią, nawet jeśli stwierdzimy, że w człowieku jakoś się to łączy albo współdziała? Przecież może się okazać, że te zaburzenia lękowo-regresywne są wywoływane przeciwstawieniem (sprzecznością) tego, co biologiczne wobec oddziaływań społeczno-kulturowych. Być może to kultura walczy z naturą człowieka, albo natura nie zamierza się poddawać wpływom kultury.

Według mojego rozeznania lęki i obawy człowieka są spowodowane myśleniem, które powstało na zasadzie negacji realności. Natomiast organizm biologiczny dąży bezpośrednio do rozwoju własnej realności. Ten naturalny pęd rozwojowy (ku realności jako samorealizacji) zderza się z myśleniem, które dotyczy świata możliwości, czyli zderza się z zamierzeniami (intencjami myślnymi) nie do zrealizowania. Takie wymyślone pragnienia i oczekiwania stoją w sprzeczności z rzeczywistym rozwojem naturalnej potencjalności człowieka. Stąd płyną zahamowania i regres w działaniu, czyli zwrot do tyłu.

Maslow słusznie stawia na aktywność człowieka i w tej aktywności dostrzega spełnianie się człowieczeństwa (ludzkiej natury). Lecz znowu należy zapytać, skąd płynie ta moc aktywności, przecież aktywność nie może pochodzić z braku, czyli z tego, co psychologia określa jako potrzeby. Jeśli istnieją jakieś potrzeby, to muszą być zaspokajane przez realne działania, a nie przez nasze myślenie o nich. Otóż wszelkie działanie pochodzi ostatecznie od jakiejś mocy sprawczej. W przypadku człowieka mamy sprawczą podmiotowość istnienia w postaci osoby. Wszystko zaczyna się zatem od aktywności osoby, która to aktywność oddziałuje i doskonali naszą naturę duchową i cielesną. Nie ma innej siły sprawczej, gdyż myślenie nie posiada żadnej mocy sprawczej. Myślenie może jedynie odnosić się do realnego działania, jakby potwierdzać je albo może powstrzymywać takie realne działanie wywołując lęk i opór. Wydaje się, że tylko myślenie jest zdolne wywoływać nasze lęki i obawy, nasze frustracje i zahamowania. Życie zawsze popycha nas do przodu, natomiast myślenie o życiu może powodować wycofywanie się do tyłu (regres). Warto więc kierować się chęcią życia a nie myśleniem o życiu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz