8.12.2015

Obecność i naoczność



Nowożytny indywidualizm stworzył koncepcję człowieka samotnego. W filozofii taki człowiek został opisany jako świadomość. Samotny i pojedynczy człowiek indywidualny jest zaprzeczeniem społeczeństwa. Człowiek sam w sobie jest samotną indywidualnością. Taki człowiek żyje sam dla siebie i działa tylko na swoją korzyść. Gdyby człowiek mógł żyć zupełnie samotnie, byłby całkiem aspołeczny. Czy człowiek może żyć samotnie?



Samotny człowiek pragnie wolności i niezależności. Pragnie wszystkiego tylko dla siebie. Taki człowiek kieruje się czystą świadomością. Taka świadomość chce być i pozostać wyizolowanym podmiotem. Człowiek samotny jest poddany swojej świadomości. Jego świadomość utraciła już kontakt z rzeczywistością. Nie potrzebuje realności, gdyż tworzy własny świat myślenia (intencji myślnych, czyli pomysłów). Człowiek samotny żyje na sposób intencjonalny. Żyje tylko tym, co jest w stanie pomyśleć. Żyje swoimi pomysłami. Wszystko ma jedynie na myśli, a nie w zasięgu ręki.



Świadomość poszukuje tożsamości wewnątrz siebie. Poszukuje tożsamości sama w sobie. Staje się samo-świadomością. Tożsamość świadomości polega na utożsamieniu wszystkiego ze sobą. Świadomość sprowadza wszystko do samej siebie. Świadomość wszystko sobie przywłaszcza i zawłaszcza. Świadomość działa jak „czarna dziura”, wciąga wszystko do środka i niczego nie wypuszcza. Wszystko pochłania. Świadomość nie interesuje się tym, co dzieje się na zewnątrz. Jest zwrócona tylko na siebie.



W ten sposób świadomość utożsamia wszystko ze sobą, to znaczy utożsamia wszystko z myśleniem (z cogito). Według Levinasa świadomość staje się tożsamością, która wszystko utożsamia ze sobą. Świadomość bytuje więc na sposób utożsamienie wszystkiego ze sobą. Świadomość ograbia rzeczywistość z całego sensu, jaki niesie ona ze sobą, i posługuje się tylko abstrakcyjnym znaczeniem. Jeśli rozpoczniemy od świadomości, to wszystko będziemy starali się sprowadzić do myślenia. Wszystko będzie dla nas intencją lub aktem lub przeżyciem świadomości. Wtedy znika cały sens rzeczywistości, a w świadomości pozostaje tylko myśl i znaczenie. Okazuje się wówczas, że tworzymy tylko różne systemy znaczeń – np. system językowy.



Człowiek na ogół doświadcza samego siebie jako świadomość. Człowiek przeżywa siebie jako świadomość. Dlatego człowiekowi wydaje się, że jest świadomością. W myśli współczesnej widać wyraźnie, że człowiek traktuje siebie jako świadomość. Najlepszym przykładem jest oczywiście Husserl.



Żeby przezwyciężyć własną świadomość, człowiek musi zwrócić się w poznaniu do rzeczywistości. Człowiek musi poddać się rzeczywistości, musi przyjąć wpływ i oddziaływanie rzeczywistości. Człowiek musi chcieć spotkać się z rzeczywistością. Ale nie jest to łatwe z powodu zamknięcia w sobie. Człowiek musi dokonać radykalnego wyjścia poza siebie, radykalnego zerwania z sobą samym. Człowiek musi dokonać radykalnego zerwania ze swoją świadomością. Jest to jedyny ratunek przed idealizmem, w który popycha nas świadomość ze swoim myśleniem. Ale jak tego dokonać? Chyba potrzebna jest do tego jakaś szczególna moc i siła.



Nawet jeśli wydaje się nam, że świadomość jest czymś najważniejszym, to trzeba przyznać, że nie da się żyć tylko samym myśleniem. Nie da się żyć we własnej świadomości, choćby była ona najciekawsza. Jeśli człowiek kieruje się wyłącznie własnym myśleniem, to nie jest w stanie nawiązać kontaktu z drugim człowiekiem. Dlatego teorii Husserla zarzucano solipsyzm.



Świadomość można więc określić jako doświadczenie dostępne każdemu człowiekowi. Świadomość jest pierwszym doświadczeniem samego siebie. Świadomość jest pierwszym sposobem doświadczania siebie przez człowieka. Jest to zarazem doświadczenie własnej tożsamości. Człowiek doświadcza siebie w tożsamości własnej świadomości. Jak pokazuje Levinas, świadomość jest jakąś absolutną tożsamością.



Jeżeli staniemy po stronie świadomości, to nieuchronnie pojawia się problem naszego odniesienia się do drugiego człowieka. Nasza świadomość traktuje drugiego człowieka jako kogoś radykalnie innego, wprost jako kogoś obcego. Ponieważ dla świadomości drugi człowiek jest zagrożeniem jej tożsamości, a właściwie zagrożeniem dla poglądów na swój temat. Świadomość jest bowiem zamknięta na doświadczenie osobowe.



Żeby doświadczyć czegoś osobowego, musimy przezwyciężyć dyktaturę świadomości. Jednak nie jest wcale tak łatwo przełamać zaklęty krąg świadomości. Niekiedy potrzebne jest do tego przeżycie ludzkiego cierpienia. Cierpienie otwiera nas i uwrażliwia na to, co naprawdę jest osobowe. Człowiek jest przede wszystkim osobą. Jednak osoba nie jest dla nas dostępna dzięki naoczności. Tutaj potrzebne jest zupełnie inne doświadczenie. Osoba staje się dla nas dostępna na zasadzie obecności. Zarówno swoją własną osobę przeżywamy jako obecną, jak również inne osoby są przez nas doświadczane na sposób obecności.



Czym zatem jest obecność? Zobaczmy, co na temat obecności pisze Levinas. Jego koncepcję twarzy można utożsamić z problematyką osoby. Jest to najwyraźniej widoczne w interpretacji spotkania osobowego jako spotkania twarzą w twarz.



Według Levinasa osoba byłaby żywą obecnością. Osoba nie jest poznaniem. Nie uobecnia się w poznaniu. Osoba nie jest przedmiotem poznania. Osoba ukazuje się bezpośrednio. Przemawia do nas bezpośrednio. Levinas powie, że pojęcie twarzy (czyli osoby) pozwala opisać bezpośredniość, która dokonuje się w relacji spotkania. Bezpośrednie jest tylko spotkanie osobowe (czyli spotkanie twarzą w twarz). Osoba przejawia się i uobecnia kaJauto. To znaczy, że osoba mówi do nas i że się wyraża. Ukazywanie się osoby jest już mową. Mówić to właśnie stawać się obecnym lub uobecniać się. Dla Levinasa mowa jest obecnością osoby. Osoba wymyka się poznaniu. Nie daje się posiąść, wymyka się mojej władzy (panowaniu). Właśnie wymykając się posiadaniu osoba ukazuje się w swojej twarzy, w swojej ekspresji, w swojej mowie. To osoba do mnie mówi, a tym samym zaprasza mnie do relacji, czyli do autentycznego spotkania twarzą w twarz.



Podsumujmy krótko. Osoba ukazuje się sama w sobie, ukazuje się kaJauto. Osoba ukazuje się bezpośrednio (to znaczy bez pośrednictwa wiedzy i poznania lub nawet działania). Osoba mówi bezpośrednio do nas. Jej ukazywanie się Levinas nazywa mową. Mówić to dla niego stawać się obecnym lub uobecniać się. Mowa jest samą obecnością osoby. Osoba jest także żywą obecnością. Osoba jest ekspresją. To dzięki ekspresji osoba ukazuje się sama w sobie. To znaczy, że asystuje własnemu ukazywaniu się. Można to zinterpretować w ten sposób, że osoba jest obecna w swoim ukazywaniu się, gdyż jest samą obecnością.



Zobaczmy teraz, jak obecność interpretuje Gogacz. Skoro według niego osobowy sposób bytowania człowieka polega na uobecnianiu się poprzez relacje, to prowadzi to nas do problemu obecności. Gogacz powiada, że relacje osobowe są spełnieniem się obecności.

Spotkanie to każda więź (relacja) łącząca dwa byty. Spotkanie wyprzedza obecność. Obecność to specyficzna więź łącząca dwa byty. Spotkanie staje się obecnością, gdy do bytu odnosimy się z miłością, wiarą i nadzieją. Gdy w spotkaniu wiążą się ze sobą dwie osoby więzią opartą na przejawach istnienia, to takie spotkanie nazywamy obecnością[1]. Obecność to łącząca dwa byty więź miłości, wiary i nadziei. Obecność ma postać miłości łączącej osoby, postać wiary i nadziei, współwystępowania, współotwartości, współzadomowienia, czyli relacji które powstają wtedy, gdy osoby oddziałują na siebie istnieniem, prawdą i dobrem, relacji bezwzględnie człowiekowi potrzebnych, stanowiących podstawowe środowisko osób. Można powiedzieć, że obecność to relacje osobowe łączące dwa byty. Obecność spełnia się w powiązaniach między osobami[2]


Na spotkanie z bytem reagujemy uobecnianiem. Spełnia się ono tylko w odniesieniu do osób, gdyż tylko osoby mogą być powiązane relacjami osobowymi. Toteż Gogacz powiada, że na wywołane przez pryncypia bytu spotkanie z nim reagujemy uobecnianiem. Bytowe skutki spotkania ujawniają nam byt. Więzi budujące się na przejawach istnienia stają się sposobem naszego zetknięcia się z oddziałującym na nas bytem. To zetknięcie się jest miłujące i ufne. Słowo serca jest motywem spotkania miłującego i ufnego. Skierowane do bytu nasze władze poznawcze nie mogą wyjść poza obszar bytowy człowieka. Mogą jednak powodować korzystanie z relacji istnieniowych, które łączą byt z człowiekiem. Realność wywołuje relację przebywania w zasięgu siebie i umożliwia spotkanie. Realność jest zarazem akceptacją wzajemną dwu realnie powiązanych z sobą bytów. Z powodu tej akceptacji jest relacją miłości (w pierwotnej postaci)[3].

W poziomie mowy serca kontaktujemy się z aktem istnienia bytu jednostkowego poprzez relacje istnieniowe. Akt istnienia spotykamy jako przedmiot miłości. Do aktu istnienia odnosimy się z miłością i modlitwą. W sumie reagujemy na cały byt skutkami spotkania: poznaniem i miłością. Na istotę reagujemy wiedzą i rozumieniem, zaś do aktu istnienia odnosimy się z miłością[4].

Obecność jest więc sposobem uobecniania się. Obecność stanowi jakiś szczególny aspekt bezpośredniej łączności. Według ustaleń polskiego personalizmu (zob. Wojtyła i Gogacz) osoba jest podmiotowością istnienia. Ta podmiotowość wyraża się poprzez aktywność istnienia. Tak naprawdę w realnym bycie (zwłaszcza w bycie człowieka) aktywne i sprawcze jest istnienie. To znaczy, że jest ono źródłem wszelkiej aktywności i sprawczości. Aktywność istnienia staje się właśnie obecnością.



Jak widzieliśmy, Levinas powie o twarzy, którą interpretujemy jako symbol osoby, że jest obecna w swoim uobecnianiu się. Osoba będąc podmiotowością istnienia jest obecna w aktywności istnienia. Uobecnia się poprzez akty, które pochodzą bezpośrednio z istnienia. Te akty mają źródło w transcendentalnych własnościach istnienia. Oddziałują one na nasze władze duchowe przyczynując w nich moc działania (virtus), która pozwala im realnie działać. Można zatem powiedzieć, że obecność zaczyna się na poziomie istnienia, a dopiero dalej dzieje się i jest przez nas doświadczana na poziomie duchowości, gdy władze duchowe odbierają akty kontemplacji, sumienia i upodobania pochodzące z własności osobowych istnienia.



Ponieważ obecność stanowi aktywność istnienia, dlatego jest ona całkowicie pozbawiona naoczności. Mówiąc prosto – nie zobaczymy osoby, ale doświadczamy jej obecności. W ten sposób doświadczamy obecności swojej własnej osoby. W ten sposób doświadczamy osoby drugiego człowieka albo Boga. Można także dodać, że obecność osoby doświadczamy poprzez słowo prawdy albo poprzez czyn dobra, a więc doświadczamy jej dzięki wierze i miłości. Ponieważ słowo i czyn albo wiara i miłość łączą nas ze sferą egzystencjalną. Jest to łączność na zasadzie obecności a nie naoczności. Istnienie jest bowiem zawsze obecne, lecz nie jest wcale widzialne, gdyż brak mu esencjalnej treściowości. Esencjalną treściowość stanowi nasza ludzka natura. Możemy sobie oglądać i wyobrażać ludzką naturę, ale nie jesteśmy w stanie zobaczyć osoby, która stanowi podmiotowość istnienia. Ale podmiotowość istnienia wyraża się w postaci obecności, dlatego ludzie mają głębokie przekonanie o realności własnej osoby.







[1] Por. M. Gogacz, Elementarz metafizyki, s.12 i 19.

[2] Por. s. 19.

[3] Por. tamże, s.14-17; 28.


[4] Por. s. 29.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz