Nowożytny indywidualizm stworzył koncepcję
człowieka samotnego. W filozofii taki człowiek został opisany jako świadomość. Samotny
i pojedynczy człowiek indywidualny jest zaprzeczeniem społeczeństwa. Człowiek
sam w sobie jest samotną indywidualnością. Taki człowiek żyje sam dla siebie i
działa tylko na swoją korzyść. Gdyby człowiek mógł żyć zupełnie samotnie, byłby
całkiem aspołeczny. Czy człowiek może żyć samotnie?
Samotny człowiek pragnie wolności i
niezależności. Pragnie wszystkiego tylko dla siebie. Taki człowiek kieruje się
czystą świadomością. Taka świadomość chce być i pozostać wyizolowanym
podmiotem. Człowiek samotny jest poddany swojej świadomości. Jego świadomość
utraciła już kontakt z rzeczywistością. Nie potrzebuje realności, gdyż tworzy
własny świat myślenia (intencji myślnych, czyli pomysłów). Człowiek samotny
żyje na sposób intencjonalny. Żyje tylko tym, co jest w stanie pomyśleć. Żyje
swoimi pomysłami. Wszystko ma jedynie na myśli, a nie w zasięgu ręki.
Świadomość poszukuje tożsamości wewnątrz
siebie. Poszukuje tożsamości sama w sobie. Staje się samo-świadomością.
Tożsamość świadomości polega na utożsamieniu wszystkiego ze sobą. Świadomość
sprowadza wszystko do samej siebie. Świadomość wszystko sobie przywłaszcza i
zawłaszcza. Świadomość działa jak „czarna dziura”, wciąga wszystko do środka i
niczego nie wypuszcza. Wszystko pochłania. Świadomość nie interesuje się tym,
co dzieje się na zewnątrz. Jest zwrócona tylko na siebie.
W ten sposób świadomość utożsamia wszystko ze
sobą, to znaczy utożsamia wszystko z myśleniem (z cogito). Według Levinasa
świadomość staje się tożsamością, która wszystko utożsamia ze sobą. Świadomość
bytuje więc na sposób utożsamienie wszystkiego ze sobą. Świadomość ograbia
rzeczywistość z całego sensu, jaki niesie ona ze sobą, i posługuje się tylko
abstrakcyjnym znaczeniem. Jeśli rozpoczniemy od świadomości, to wszystko
będziemy starali się sprowadzić do myślenia. Wszystko będzie dla nas intencją
lub aktem lub przeżyciem świadomości. Wtedy znika cały sens rzeczywistości, a w
świadomości pozostaje tylko myśl i znaczenie. Okazuje się wówczas, że tworzymy
tylko różne systemy znaczeń – np. system językowy.
Człowiek na ogół doświadcza samego siebie
jako świadomość. Człowiek przeżywa siebie jako świadomość. Dlatego człowiekowi
wydaje się, że jest świadomością. W myśli współczesnej widać wyraźnie, że
człowiek traktuje siebie jako świadomość. Najlepszym przykładem jest oczywiście
Husserl.
Żeby przezwyciężyć własną świadomość,
człowiek musi zwrócić się w poznaniu do rzeczywistości. Człowiek musi poddać
się rzeczywistości, musi przyjąć wpływ i oddziaływanie rzeczywistości. Człowiek
musi chcieć spotkać się z rzeczywistością. Ale nie jest to łatwe z powodu
zamknięcia w sobie. Człowiek musi dokonać radykalnego wyjścia poza siebie,
radykalnego zerwania z sobą samym. Człowiek musi dokonać radykalnego zerwania
ze swoją świadomością. Jest to jedyny ratunek przed idealizmem, w który popycha
nas świadomość ze swoim myśleniem. Ale jak tego dokonać? Chyba potrzebna jest do
tego jakaś szczególna moc i siła.
Nawet jeśli wydaje się nam, że świadomość
jest czymś najważniejszym, to trzeba przyznać, że nie da się żyć tylko samym
myśleniem. Nie da się żyć we własnej świadomości, choćby była ona najciekawsza.
Jeśli człowiek kieruje się wyłącznie własnym myśleniem, to nie jest w stanie
nawiązać kontaktu z drugim człowiekiem. Dlatego teorii Husserla zarzucano
solipsyzm.
Świadomość można więc określić jako
doświadczenie dostępne każdemu człowiekowi. Świadomość jest pierwszym doświadczeniem
samego siebie. Świadomość jest pierwszym sposobem doświadczania siebie przez
człowieka. Jest to zarazem doświadczenie własnej tożsamości. Człowiek
doświadcza siebie w tożsamości własnej świadomości. Jak pokazuje Levinas,
świadomość jest jakąś absolutną tożsamością.
Jeżeli staniemy po stronie świadomości, to
nieuchronnie pojawia się problem naszego odniesienia się do drugiego człowieka.
Nasza świadomość traktuje drugiego człowieka jako kogoś radykalnie innego,
wprost jako kogoś obcego. Ponieważ dla świadomości drugi człowiek jest
zagrożeniem jej tożsamości, a właściwie zagrożeniem dla poglądów na swój temat.
Świadomość jest bowiem zamknięta na doświadczenie osobowe.
Żeby doświadczyć czegoś osobowego, musimy
przezwyciężyć dyktaturę świadomości. Jednak nie jest wcale tak łatwo przełamać
zaklęty krąg świadomości. Niekiedy potrzebne jest do tego przeżycie ludzkiego
cierpienia. Cierpienie otwiera nas i uwrażliwia na to, co naprawdę jest
osobowe. Człowiek jest przede wszystkim osobą. Jednak osoba nie jest dla nas
dostępna dzięki naoczności. Tutaj potrzebne jest zupełnie inne doświadczenie.
Osoba staje się dla nas dostępna na zasadzie obecności. Zarówno swoją własną
osobę przeżywamy jako obecną, jak również inne osoby są przez nas doświadczane
na sposób obecności.
Czym zatem jest obecność? Zobaczmy, co na
temat obecności pisze Levinas. Jego koncepcję twarzy można utożsamić z problematyką
osoby. Jest to najwyraźniej widoczne w interpretacji spotkania osobowego jako
spotkania twarzą w twarz.
Według
Levinasa osoba byłaby żywą obecnością. Osoba nie jest poznaniem. Nie uobecnia
się w poznaniu. Osoba nie jest przedmiotem poznania. Osoba ukazuje się
bezpośrednio. Przemawia do nas bezpośrednio. Levinas powie, że pojęcie twarzy
(czyli osoby) pozwala opisać bezpośredniość, która dokonuje się w relacji
spotkania. Bezpośrednie jest tylko spotkanie osobowe (czyli spotkanie twarzą w
twarz). Osoba przejawia się i uobecnia kaJ’auto. To
znaczy, że osoba mówi do nas i że się wyraża. Ukazywanie się osoby jest już
mową. Mówić to właśnie stawać się obecnym lub uobecniać się. Dla Levinasa mowa
jest obecnością osoby. Osoba wymyka się poznaniu. Nie daje się posiąść, wymyka
się mojej władzy (panowaniu). Właśnie wymykając się posiadaniu osoba ukazuje
się w swojej twarzy, w swojej ekspresji, w swojej mowie. To osoba do mnie mówi,
a tym samym zaprasza mnie do relacji, czyli do autentycznego spotkania twarzą w
twarz.
Podsumujmy
krótko. Osoba ukazuje się sama w sobie, ukazuje się kaJ’auto. Osoba ukazuje się
bezpośrednio (to znaczy bez pośrednictwa wiedzy i poznania lub nawet
działania). Osoba mówi bezpośrednio do nas. Jej ukazywanie się Levinas nazywa
mową. Mówić to dla niego stawać się obecnym lub uobecniać się. Mowa jest samą
obecnością osoby. Osoba jest także żywą obecnością. Osoba jest ekspresją. To
dzięki ekspresji osoba ukazuje się sama w sobie. To znaczy, że asystuje własnemu
ukazywaniu się. Można to zinterpretować w ten sposób, że osoba jest obecna w
swoim ukazywaniu się, gdyż jest samą obecnością.
Zobaczmy teraz, jak obecność interpretuje
Gogacz. Skoro według niego osobowy sposób bytowania człowieka polega na uobecnianiu
się poprzez relacje, to prowadzi to nas do problemu obecności. Gogacz powiada,
że relacje osobowe są spełnieniem się obecności.
Spotkanie to każda więź (relacja) łącząca dwa byty. Spotkanie wyprzedza obecność. Obecność to specyficzna więź łącząca dwa byty. Spotkanie staje się obecnością, gdy do bytu odnosimy się z miłością, wiarą i nadzieją. Gdy w spotkaniu wiążą się ze sobą dwie osoby więzią opartą na przejawach istnienia, to takie spotkanie nazywamy obecnością[1]. Obecność to łącząca dwa byty więź miłości, wiary i nadziei. Obecność ma postać miłości łączącej osoby, postać wiary i nadziei, współwystępowania, współotwartości, współzadomowienia, czyli relacji które powstają wtedy, gdy osoby oddziałują na siebie istnieniem, prawdą i dobrem, relacji bezwzględnie człowiekowi potrzebnych, stanowiących podstawowe środowisko osób. Można powiedzieć, że obecność to relacje osobowe łączące dwa byty. Obecność spełnia się w powiązaniach między osobami[2].
Spotkanie to każda więź (relacja) łącząca dwa byty. Spotkanie wyprzedza obecność. Obecność to specyficzna więź łącząca dwa byty. Spotkanie staje się obecnością, gdy do bytu odnosimy się z miłością, wiarą i nadzieją. Gdy w spotkaniu wiążą się ze sobą dwie osoby więzią opartą na przejawach istnienia, to takie spotkanie nazywamy obecnością[1]. Obecność to łącząca dwa byty więź miłości, wiary i nadziei. Obecność ma postać miłości łączącej osoby, postać wiary i nadziei, współwystępowania, współotwartości, współzadomowienia, czyli relacji które powstają wtedy, gdy osoby oddziałują na siebie istnieniem, prawdą i dobrem, relacji bezwzględnie człowiekowi potrzebnych, stanowiących podstawowe środowisko osób. Można powiedzieć, że obecność to relacje osobowe łączące dwa byty. Obecność spełnia się w powiązaniach między osobami[2].
Na
spotkanie z bytem reagujemy uobecnianiem. Spełnia się ono tylko w odniesieniu
do osób, gdyż tylko osoby mogą być powiązane relacjami osobowymi. Toteż Gogacz
powiada, że na wywołane przez pryncypia bytu spotkanie z nim reagujemy
uobecnianiem. Bytowe skutki spotkania ujawniają nam byt. Więzi budujące się na
przejawach istnienia stają się sposobem naszego zetknięcia się z oddziałującym
na nas bytem. To zetknięcie się jest miłujące i ufne. Słowo serca jest motywem
spotkania miłującego i ufnego. Skierowane do bytu nasze władze poznawcze nie
mogą wyjść poza obszar bytowy człowieka. Mogą jednak powodować korzystanie z
relacji istnieniowych, które łączą byt z człowiekiem. Realność wywołuje relację
przebywania w zasięgu siebie i umożliwia spotkanie. Realność jest zarazem
akceptacją wzajemną dwu realnie powiązanych z sobą bytów. Z powodu tej
akceptacji jest relacją miłości (w pierwotnej postaci)[3].
W
poziomie mowy serca kontaktujemy się z aktem istnienia bytu jednostkowego
poprzez relacje istnieniowe. Akt istnienia spotykamy jako przedmiot miłości. Do
aktu istnienia odnosimy się z miłością i modlitwą. W sumie reagujemy na cały
byt skutkami spotkania: poznaniem i miłością. Na istotę reagujemy wiedzą i
rozumieniem, zaś do aktu istnienia odnosimy się z miłością[4].
Obecność
jest więc sposobem uobecniania się. Obecność stanowi jakiś szczególny aspekt
bezpośredniej łączności. Według ustaleń polskiego personalizmu (zob. Wojtyła i
Gogacz) osoba jest podmiotowością istnienia. Ta podmiotowość wyraża się poprzez
aktywność istnienia. Tak naprawdę w realnym bycie (zwłaszcza w bycie człowieka)
aktywne i sprawcze jest istnienie. To znaczy, że jest ono źródłem wszelkiej
aktywności i sprawczości. Aktywność istnienia staje się właśnie obecnością.
Jak
widzieliśmy, Levinas powie o twarzy, którą interpretujemy jako symbol osoby, że
jest obecna w swoim uobecnianiu się. Osoba będąc podmiotowością istnienia jest
obecna w aktywności istnienia. Uobecnia się poprzez akty, które pochodzą
bezpośrednio z istnienia. Te akty mają źródło w transcendentalnych własnościach
istnienia. Oddziałują one na nasze władze duchowe przyczynując w nich moc
działania (virtus), która pozwala im realnie działać. Można zatem powiedzieć,
że obecność zaczyna się na poziomie istnienia, a dopiero dalej dzieje się i
jest przez nas doświadczana na poziomie duchowości, gdy władze duchowe
odbierają akty kontemplacji, sumienia i upodobania pochodzące z własności
osobowych istnienia.
Ponieważ
obecność stanowi aktywność istnienia, dlatego jest ona całkowicie pozbawiona
naoczności. Mówiąc prosto – nie zobaczymy osoby, ale doświadczamy jej obecności.
W ten sposób doświadczamy obecności swojej własnej osoby. W ten sposób
doświadczamy osoby drugiego człowieka albo Boga. Można także dodać, że obecność
osoby doświadczamy poprzez słowo prawdy albo poprzez czyn dobra, a więc
doświadczamy jej dzięki wierze i miłości. Ponieważ słowo i czyn albo wiara i
miłość łączą nas ze sferą egzystencjalną. Jest to łączność na zasadzie
obecności a nie naoczności. Istnienie jest bowiem zawsze obecne, lecz nie jest
wcale widzialne, gdyż brak mu esencjalnej treściowości. Esencjalną treściowość
stanowi nasza ludzka natura. Możemy sobie oglądać i wyobrażać ludzką naturę,
ale nie jesteśmy w stanie zobaczyć osoby, która stanowi podmiotowość istnienia.
Ale podmiotowość istnienia wyraża się w postaci obecności, dlatego ludzie mają
głębokie przekonanie o realności własnej osoby.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz