Wpadła mi ostatnio w ręce
książeczka M. Hellera „Moralność myślenia” (Kraków 2015; wyd. IV). Ks. Heller
występuje tutaj jako filozof nauki, stąd w książeczce tematem wiodącym wydaje
się być zagadnienie pewności wiedzy naukowej. Autor przytacza i zestawia ze
sobą dwa paradygmaty określające pewność wiedzy. Tradycyjny paradygmat
analizuje na przykładzie Husserla, natomiast nowoczesny paradygmat odnosi do
rozstrzygnięcia Poppera.
Husserl poszukiwał niewzruszonej,
absolutnie niepodważalnej podstawy poznania, chciał urzeczywistnić wiedzę
całkowicie pewną, czyli zbudować naukę bezzałożeniową. Wyrosła z tego jego
filozofia fenomenologiczna. Rozważania Husserla miały prowadzić do stworzenia
„czystej logiki”. Według niego prawa logiki nie są prawomocne dzięki językowej
konwencji. W ten sposób zakładał on „apodyktyczność” logiki i arytmetyki.
Niestety po badaniach Russella,
Whiteheada czy Wittgensteina nie można już było utrzymywać, że prawa logiki
tworzą dziedziną norm transcendentalnych w sensie kantowskim. Dlatego dzisiaj
logicy i matematycy doskonale zdają sobie sprawę z tego, że maksymalną ścisłość
są w stanie uzyskać pracując w ramach systemów sformalizowanych, których
założenia trzeba przyjąć na mocy konwencji. Wbrew obawom Husserla prawa logiki
zależą jednak od konwencji języka, w którym są wypowiadane. Nawet w logice i
matematyce nie ma prawd pewnych w sensie niepodważalności, o czym marzył
Husserl. (zob. s.82-90)
Karl Popper stworzył koncepcję
„epistemologii bez poznającego podmiotu” oraz ideę „trzeciego świata”, gdzie
byłaby zgromadzona cała „zawartość ludzkiej wiedzy”. „Trzeci świat” stanowi
jakiś ogólny zbiornik wszystkich pomysłów naukowych. Ale dodawanie treści
wiedzy nie dokonuje się w sposób mechaniczny. Indywidualne osiągnięcia muszą
zostać zasymilowane przez dotychczasową zawartość zbiornika. W tym nowym
paradygmacie przekonania podmiotu się nie liczą, ważne są tylko „obiektywne
treści wiedzy”, to znaczy treści wiedzy, o ile staną się publiczną własnością.
Rozwiązanie typu popperowskiego może być w stu procentach usprawiedliwione z
punktu widzenia epistemologii nauki, ale nie jest rozwiązaniem dla żadnego
myślącego człowieka z osobna. (zob. s.65-66; 78-81)
Dlatego poszczególni filozofowie
poszukiwali pewności na własną rękę. Dla Kartezjusza była to jasność myślenia.
Pewne i prawdziwe jest to, co jesteśmy w stanie pomyśleć sobie jasno i
wyraźnie. Dlatego najpewniejsze dla niego stało się samo myślenie, zaś prawdą
byłaby zgodność myślenia z samym myśleniem. Natomiast Kant poszedł jeszcze
dalej. Uznał, że pewne i prawdziwe jest to myślenie, które jest zgodne z
doświadczeniem. Oznaczało to, że myślenie powinno obejmować i porządkować
doświadczenie. Dla Kanta wiedza naukowa sprowadza się do doświadczenia ujętego
we wzory matematyczna. Ten kantowski ideał przetrwał do dzisiaj.
Heller pisze: „Moralna prawda
matematyki” jest niejako tworzywem dla „poznawczej prawdy nauk empirycznych”.
Bez wewnętrznej spójności matematyki, zgodność empirycznych modeli z
rzeczywistością natychmiast rozpadłaby się na drobne szczątki, z których nie
dałoby się już złożyć sensownej całości. (s.53)
Od razu rodzi się pytanie,
dlaczego Autor posłużył się określeniem „moralna prawda matematyki”? Poszukajmy
wyjaśnienia u źródła. Heller pisze: Prawda ma przynajmniej dwa oblicza. Jest
prawda moralna, która polega na tym, by być w zgodzie z sobą samym, i jest
prawda poznawcza, polegająca na zgodności przekonań z tym, co rzeczywiście ma
miejsce. Nie są to dwie różne wartości, lecz ta sama wartość, oglądana jak
gdyby z dwu różnych punktów widzenia. Ale te dwa punkty widzenia są dość
zasadniczo odmienne, stanowiące o pewnej – zdawałoby się – odrębności etyki i
poznawania świata. (s.50) I dalej pisze: I tu rzecz zdumiewająca: w nauce,
która przecież zwykle odnosi się tylko do zorganizowanego poznawania świata,
obydwa aspekty prawdy pozostają ciasno splecione ze sobą. Nie tylko z tego
powodu, że nauka zawdzięcza swoje poznanie i istnienie moralnej decyzji, ale
także dlatego, że na mocy tej właśnie decyzji metoda naukowa obejmuje dwie
zasadniczo odmienne taktyki: wewnętrzne samouzgadnianie się systemu (nauki
formalne) i dopasowywanie twierdzeń do zewnętrznej rzeczywistości przez ich
porównywanie z wynikami doświadczenia. Analogia z prawdą moralną i prawdą
poznawczą narzuca się sama. (s. 50-51) Prawda matematyki jest prawdą
samouzgadniania. (s. 51)
Mamy więc wyjaśnienie, dlaczego
pojawiła się „moralna prawda matematyki”. Ale już tutaj poważne zastrzeżenie
budzi definicja prawdy moralnej jako zgodności z sobą samym. Ponadto prawda
moralna odnosi się u Hellera do samego myślenia. Twierdzi on, że myśl jest
czynem człowieka. Dobre lub złe są nasze czyny, ale należą one do świata i
nasycają go dobrem lub złem. Myśl ludzka ma w sobie coś ze stwórczej mocy Boga.
Myśl zmienia świat – z moralnie neutralnego w przeniknięty wartościami.
Ponieważ myśl jest czynem człowieka, więc może być dobra lub zła. (zob. 9-10)
Myślenie jest moralne, jeżeli jest dobre, czyli zgodne z logiką lub – nieco
inaczej – gdy jest racjonalne. Racjonalność stanowi moralność myślenia. (s. 7)
Racjonalność okazuje się po
prostu moralnością rozumu. (s. 108) To, że racjonalność w postępowaniu naukowym
podlega wyborowi (dowolnemu wyborowi), nie pozwala na stwierdzenie, iż oznacza
ona moralność myślenia bądź rozumu. Heller słusznie pisze: Z chwilą gdy
postawimy pytanie: Jakie racje zmuszają nas do kierowania się zawsze, o ile to
tylko możliwe, racjonalnością? – wszelkie racje rozumowe ujawniają swoją
bezsilność. Jakakolwiek bowiem racja, która miałaby uzasadnić obowiązek
kierowania się racjonalnością, zakładałaby to, co ma uzasadnić. (s. 107) Według
Autora Popper znajduje wyjście z tego logicznego zapętlenia, twierdząc, że
decyzja kierowania się racjonalnością jest „wyborem”. (s. 108) Ale dlaczego
dodaje do tego nieuprawniony wniosek: A ponieważ racjonalność jest wartością,
jest to „wybór moralny”. (tamże) Racjonalność należy potraktować jako wartość
myślenia (ograniczoną do samego myślenia). Nie wolno utożsamiać jej z wartością
moralną albo moralną oceną.
Trzeba jasno powiedzieć, że przy
okazji ciekawych rozważań z zakresu filozofii nauki prof. Heller dokonuje
jakiegoś niezrozumiałego oszustwa przypisując moralność ludzkiemu myśleniu.
Wszystko zaczyna się od kłamliwego stwierdzenia, że myśl jest czynem człowieka,
co prowadzi do przypisania myśleniu aspektu moralnego (moralnego określenia).
Powiada on, że myśl zmienia świat w rzeczywistość przenikniętą wartościami.
Mamy tutaj założenie, że moralność wyraża się w wartościowaniu, czyli w
przypisywaniu rzeczom różnych wartości. Niestety nie są to na pewno wartości
moralne.
Otóż moralności ludzkiego czynu
nie rozpatrujemy w kategoriach wartości, lecz w perspektywie dobra i zła
moralnego. Dobro i zło to nie są wartości, które stanowi jedynie nasze myślenie
o różnych rzeczach. Moralność nie polega na wartościowaniu. Moralność jest
efektem naszej osobowej aktywności, wyrażającej się w słowie i czynie, które
powinny być zgodne z własnościami osobowymi dobra i prawdy. Dobro i prawda nie
są wartościami naszego myślenia i działania, lecz są to realne własności osoby
ludzkiej, które realizujemy poprzez słowo i czyn.
Możemy przyznać myśleniu wartość
racjonalności, jednak stwierdzenie, że racjonalność jest moralnością myślenia,
jest nieuprawnionym nadużyciem. Jak to się dzieje, że znakomity naukowiec może
się posunąć do takich pomysłów? Doprawdy zadziwiające. Chyba że chodzi o
przemycenie zgubnych idei.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz