7.12.2015

Moralność myślenia???



Wpadła mi ostatnio w ręce książeczka M. Hellera „Moralność myślenia” (Kraków 2015; wyd. IV). Ks. Heller występuje tutaj jako filozof nauki, stąd w książeczce tematem wiodącym wydaje się być zagadnienie pewności wiedzy naukowej. Autor przytacza i zestawia ze sobą dwa paradygmaty określające pewność wiedzy. Tradycyjny paradygmat analizuje na przykładzie Husserla, natomiast nowoczesny paradygmat odnosi do rozstrzygnięcia Poppera.


Husserl poszukiwał niewzruszonej, absolutnie niepodważalnej podstawy poznania, chciał urzeczywistnić wiedzę całkowicie pewną, czyli zbudować naukę bezzałożeniową. Wyrosła z tego jego filozofia fenomenologiczna. Rozważania Husserla miały prowadzić do stworzenia „czystej logiki”. Według niego prawa logiki nie są prawomocne dzięki językowej konwencji. W ten sposób zakładał on „apodyktyczność” logiki i arytmetyki.


Niestety po badaniach Russella, Whiteheada czy Wittgensteina nie można już było utrzymywać, że prawa logiki tworzą dziedziną norm transcendentalnych w sensie kantowskim. Dlatego dzisiaj logicy i matematycy doskonale zdają sobie sprawę z tego, że maksymalną ścisłość są w stanie uzyskać pracując w ramach systemów sformalizowanych, których założenia trzeba przyjąć na mocy konwencji. Wbrew obawom Husserla prawa logiki zależą jednak od konwencji języka, w którym są wypowiadane. Nawet w logice i matematyce nie ma prawd pewnych w sensie niepodważalności, o czym marzył Husserl. (zob. s.82-90)


Karl Popper stworzył koncepcję „epistemologii bez poznającego podmiotu” oraz ideę „trzeciego świata”, gdzie byłaby zgromadzona cała „zawartość ludzkiej wiedzy”. „Trzeci świat” stanowi jakiś ogólny zbiornik wszystkich pomysłów naukowych. Ale dodawanie treści wiedzy nie dokonuje się w sposób mechaniczny. Indywidualne osiągnięcia muszą zostać zasymilowane przez dotychczasową zawartość zbiornika. W tym nowym paradygmacie przekonania podmiotu się nie liczą, ważne są tylko „obiektywne treści wiedzy”, to znaczy treści wiedzy, o ile staną się publiczną własnością. Rozwiązanie typu popperowskiego może być w stu procentach usprawiedliwione z punktu widzenia epistemologii nauki, ale nie jest rozwiązaniem dla żadnego myślącego człowieka z osobna. (zob. s.65-66; 78-81)


Dlatego poszczególni filozofowie poszukiwali pewności na własną rękę. Dla Kartezjusza była to jasność myślenia. Pewne i prawdziwe jest to, co jesteśmy w stanie pomyśleć sobie jasno i wyraźnie. Dlatego najpewniejsze dla niego stało się samo myślenie, zaś prawdą byłaby zgodność myślenia z samym myśleniem. Natomiast Kant poszedł jeszcze dalej. Uznał, że pewne i prawdziwe jest to myślenie, które jest zgodne z doświadczeniem. Oznaczało to, że myślenie powinno obejmować i porządkować doświadczenie. Dla Kanta wiedza naukowa sprowadza się do doświadczenia ujętego we wzory matematyczna. Ten kantowski ideał przetrwał do dzisiaj.


Heller pisze: „Moralna prawda matematyki” jest niejako tworzywem dla „poznawczej prawdy nauk empirycznych”. Bez wewnętrznej spójności matematyki, zgodność empirycznych modeli z rzeczywistością natychmiast rozpadłaby się na drobne szczątki, z których nie dałoby się już złożyć sensownej całości. (s.53)


Od razu rodzi się pytanie, dlaczego Autor posłużył się określeniem „moralna prawda matematyki”? Poszukajmy wyjaśnienia u źródła. Heller pisze: Prawda ma przynajmniej dwa oblicza. Jest prawda moralna, która polega na tym, by być w zgodzie z sobą samym, i jest prawda poznawcza, polegająca na zgodności przekonań z tym, co rzeczywiście ma miejsce. Nie są to dwie różne wartości, lecz ta sama wartość, oglądana jak gdyby z dwu różnych punktów widzenia. Ale te dwa punkty widzenia są dość zasadniczo odmienne, stanowiące o pewnej – zdawałoby się – odrębności etyki i poznawania świata. (s.50) I dalej pisze: I tu rzecz zdumiewająca: w nauce, która przecież zwykle odnosi się tylko do zorganizowanego poznawania świata, obydwa aspekty prawdy pozostają ciasno splecione ze sobą. Nie tylko z tego powodu, że nauka zawdzięcza swoje poznanie i istnienie moralnej decyzji, ale także dlatego, że na mocy tej właśnie decyzji metoda naukowa obejmuje dwie zasadniczo odmienne taktyki: wewnętrzne samouzgadnianie się systemu (nauki formalne) i dopasowywanie twierdzeń do zewnętrznej rzeczywistości przez ich porównywanie z wynikami doświadczenia. Analogia z prawdą moralną i prawdą poznawczą narzuca się sama. (s. 50-51) Prawda matematyki jest prawdą samouzgadniania. (s. 51)


Mamy więc wyjaśnienie, dlaczego pojawiła się „moralna prawda matematyki”. Ale już tutaj poważne zastrzeżenie budzi definicja prawdy moralnej jako zgodności z sobą samym. Ponadto prawda moralna odnosi się u Hellera do samego myślenia. Twierdzi on, że myśl jest czynem człowieka. Dobre lub złe są nasze czyny, ale należą one do świata i nasycają go dobrem lub złem. Myśl ludzka ma w sobie coś ze stwórczej mocy Boga. Myśl zmienia świat – z moralnie neutralnego w przeniknięty wartościami. Ponieważ myśl jest czynem człowieka, więc może być dobra lub zła. (zob. 9-10) Myślenie jest moralne, jeżeli jest dobre, czyli zgodne z logiką lub – nieco inaczej – gdy jest racjonalne. Racjonalność stanowi moralność myślenia. (s. 7)


Racjonalność okazuje się po prostu moralnością rozumu. (s. 108) To, że racjonalność w postępowaniu naukowym podlega wyborowi (dowolnemu wyborowi), nie pozwala na stwierdzenie, iż oznacza ona moralność myślenia bądź rozumu. Heller słusznie pisze: Z chwilą gdy postawimy pytanie: Jakie racje zmuszają nas do kierowania się zawsze, o ile to tylko możliwe, racjonalnością? – wszelkie racje rozumowe ujawniają swoją bezsilność. Jakakolwiek bowiem racja, która miałaby uzasadnić obowiązek kierowania się racjonalnością, zakładałaby to, co ma uzasadnić. (s. 107) Według Autora Popper znajduje wyjście z tego logicznego zapętlenia, twierdząc, że decyzja kierowania się racjonalnością jest „wyborem”. (s. 108) Ale dlaczego dodaje do tego nieuprawniony wniosek: A ponieważ racjonalność jest wartością, jest to „wybór moralny”. (tamże) Racjonalność należy potraktować jako wartość myślenia (ograniczoną do samego myślenia). Nie wolno utożsamiać jej z wartością moralną albo moralną oceną.


Trzeba jasno powiedzieć, że przy okazji ciekawych rozważań z zakresu filozofii nauki prof. Heller dokonuje jakiegoś niezrozumiałego oszustwa przypisując moralność ludzkiemu myśleniu. Wszystko zaczyna się od kłamliwego stwierdzenia, że myśl jest czynem człowieka, co prowadzi do przypisania myśleniu aspektu moralnego (moralnego określenia). Powiada on, że myśl zmienia świat w rzeczywistość przenikniętą wartościami. Mamy tutaj założenie, że moralność wyraża się w wartościowaniu, czyli w przypisywaniu rzeczom różnych wartości. Niestety nie są to na pewno wartości moralne.


Otóż moralności ludzkiego czynu nie rozpatrujemy w kategoriach wartości, lecz w perspektywie dobra i zła moralnego. Dobro i zło to nie są wartości, które stanowi jedynie nasze myślenie o różnych rzeczach. Moralność nie polega na wartościowaniu. Moralność jest efektem naszej osobowej aktywności, wyrażającej się w słowie i czynie, które powinny być zgodne z własnościami osobowymi dobra i prawdy. Dobro i prawda nie są wartościami naszego myślenia i działania, lecz są to realne własności osoby ludzkiej, które realizujemy poprzez słowo i czyn.


Możemy przyznać myśleniu wartość racjonalności, jednak stwierdzenie, że racjonalność jest moralnością myślenia, jest nieuprawnionym nadużyciem. Jak to się dzieje, że znakomity naukowiec może się posunąć do takich pomysłów? Doprawdy zadziwiające. Chyba że chodzi o przemycenie zgubnych idei.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz