18.12.2015

Moje uwagi dotyczące lektur (Gadamer)



Epistemologia zmaga się z problemem, co w ogóle umożliwia poznanie? Dlaczego człowiek ze swoją duchowością jest otwarty na zewnątrz, przecież koncepcja Husserla dotycząca świadomości oznacza zamknięcie tejże świadomości w sobie?
Zobaczmy teraz, jak cała ta sytuacja poznawcza jest przedstawiana we współczesnej interpretacji Gadamera, który pozostaje na gruncie filozofii myślenia i języka. Próbuje on odnaleźć otwartość naszego poznania, zdając sobie sprawę, że umysł (u niego raczej świadomość) musi być otwarty, żeby osiągnąć sensowność wiedzy (my mówiliśmy tutaj o rozumieniu). Okazuje się jednak, że tej otwartości umysłu nie wiąże on z żadną realną siłą sprawczą, lecz jedynie z możliwością myślenia. Gadamer odwołuje się do możliwości pytania (zapytywania). Wiadomo, że człowiek w swoim myśleniu potrafi stawiać pytania. Dla autora doświadczenie hermeneutyczne jest związane z takim zapytywaniem (postawieniem pytania). „Otwartość zawarta w istocie doświadczenia jest możliwością pytania.” Powie on wprost, że otwartość ma charakter pytania. (zob. s.493) Ale pojawia się od razu pewne założenie: „do istoty pytania należy, że ma ono sens”. „Ten sens zaś jest sensem kierunku. Sens pytania jest więc wyłącznym kierunkiem, z którego może nadejść odpowiedź, jeśli ma być sensowna”. (s.493)
Ponieważ mamy w tej czynności pytania do czynienia jedynie z myśleniem, to okazuje się, że wywołuje ono „poznawczą realność” tego, o co pytamy. „Wraz z pytaniem w pewnej perspektywie staje się to, o co ono pyta. Pojawienie się pytania ewokuje niejako byt tego, o co ono pyta. Logos rozwijający ten ewokowany byt jest wiec już odpowiedzią. On sam ma sens tylko w sensie pytania”. (s.493)
Tak naprawdę pytanie otwiera przed nami możliwość pomyślenia o czymś tak lub inaczej (sic et non). Potwierdzają to dalsze stwierdzenia Gadamera. „Otwartość pytania nie jest bezgraniczna. /…/ Staje się ono pytaniem dopiero wtedy, gdy płynna nieokreśloność kierunku, na który ono wskazuje, staje w określonym „tak lub tak”. Innymi słowy pytanie musi zostać postawione. Postawienie pytania zakłada otwartość, ale zarazem ograniczenie [chciałoby się dodać – możliwości]. Pociąga za sobą wyraźne ustalenie przesłanek, które występują jako coś trwałego i w horyzoncie których ukazuje się to coś jeszcze otwartego”. (s.495)
Obok otwartości pytanie ma nas jednocześnie kierować ku czemuś. Autor analizuje to na przykładzie „pytania źle postawionego”. „Nie nazywamy go fałszywym, lecz źle postawionym, gdyż tkwi jednak poza nim pewne pytanie, tzn. intendowana jest pewna otwartość – która jednak nie znajduje się w kierunku wskazanym przez postawione pytanie. „Źle” znaczy tu „w niewłaściwym kierunku”. Źle postawione pytanie polega na tym, że nie zawiera żadnego rzeczywistego sensu kierunku i dlatego nie umożliwia odpowiedzi”. (s.496) I dalej pisze: „Sens to właśnie sens kierunku możliwego pytania. Sens tego, co poprawne, musi odpowiadać kierunkowi wyznaczonemu przez pytanie. Ponieważ pytanie stawia [nas] wobec otwartości, dlatego obejmuje ono zawsze zarówno osąd na „tak”, jak i na „nie”.” (s.496)
Zdaniem Gadamera, umiejętność stawiania pytań prowadzi do wiedzy. „ ‘Wiedzieć’ oznacza zawsze: odnosić się do przeciwieństw. Wyższość wiedzy wobec mniemania polega na tym, że umie ona rozważać możliwości jako możliwości. Wiedza jest z gruntu dialektyczna. Mieć wiedzę może tylko ten, kto ma pytania, te zaś zawierają w sobie przeciwieństwa „tak” i „nie”; „tak” i „inaczej”. Tylko dlatego, że wiedza jest /…/ dialektyczna, może istnieć „dialektyka”, w sposób wyraźny czyniąca swym przedmiotem przeciwieństwo „tak” i „nie”.” (s.497)
I dalej powiada: „Dialektyka jako sztuka zapytywania sprawdza się tylko w tym, że umiejący pytać umie wytrwać w swym zapytywaniu, co oznacza: w zwracaniu się ku otwartości. Sztuka zapytywania jest sztuką kontynuacji zapytywania, to zaś znaczy, że jest sztuką myślenia”. (s.499)
Zbierzmy dotychczasowe ustalenia Gadamera. Można sądzić, że ma on świadomość, że nasze poznanie i doświadczenie musi wychodzić poza władzę poznawczą, ale podejmując ten problem dokonuje swoistej mistyfikacji nie zdając sobie z tego sprawy. Stawia bowiem tezę, że takiego wyjścia nasze poznanie dokonuje poprzez postawienie pytania. Jest to z pewnością spowodowane specyficznym terenem hermeneutyki, po którym porusza się Autor. Dla niego pierwszą i najważniejszą sprawą jest doświadczenie hermeneutyczne, które dotyczy sztuki. Przede wszystkim chodzi tu o prawdziwe doświadczenie dzieła sztuki, a nie tylko „estetyczne przeżywanie”. Potwierdza to przedstawiony wniosek: „Sztuka jest poznaniem, a doświadczenie dzieła sztuki pozwala na udział w tym poznaniu”. (s.153) „Chodzi nam wiec o takie widzenie doświadczenia sztuki, by było ono rozumiane jako doświadczenie”. Konsekwencja hermeneutyczna jest taka, że „wszelkie spotkanie z językiem sztuki jest spotkaniem z ciągle niezamkniętym procesem i samo jest częścią tego procesu”. (s.155)
„W doświadczeniu sztuki dostrzegamy pewne rzetelne doświadczenie, które nie pozostawia niezmienionym tego, kto je czyni, i pytamy o sposób bycia tego, co jest w ten sposób doświadczane”. (zob. s.157) „Doświadczenie sztuki przyznaje jednak samo, że nie potrafi dostarczyć pełnej prawdy w postaci konkluzywnego poznania tego, czego doświadcza. /…/ Doświadczenie sztuki wie to samo z siebie”. (s.156-157)
Polem rozważań i analiz Gadamera jest więc sztuka i doświadczenie dzieła sztuki. Mamy więc tutaj zasadniczą różnicę pomiędzy kręgiem sztuki a realną rzeczywistością (świata przyrody). Należałoby o tym stale pamiętać, żeby ustaleń Autora nie rozciągać na całość filozofii. Jak zobaczymy dalej, on sam o tym zapomina, zaś jego następcy skrzętnie to podchwytują.
Rozważając poznanie dzieła sztuki Gadamer formułuje pewne stwierdzenia, które wydają się odnosić do zasad poznawania w ogóle. Otóż poznanie dzieła sztuki może być związane z taką czynnością, jaką jest postawienie pytania, ale należałoby pamiętać, że pytanie jest czynnością myślenia i nie posiada takiej siły sprawczej, która pozwalałaby wychodzić w poznaniu w kierunku dzieła sztuki. Trzeba zaznaczyć, że pytanie stwarza jedynie takie wrażenie, że zwracamy się z nim do czegoś, co chcemy poznać. Postawione przez nas pytanie będzie tylko naszym myśleniem o dziele sztuki. Pytanie pojawia się jedynie w ramach myślenia i przynależy do tego myślenia. Tak naprawdę myślenie zapytuje tylko siebie samo, a więc oszukuje nas, że pyta o coś realnego, o coś, co bytuje poza nim. Inaczej mówiąc pytanie stwarza pozory aktywności naszego umysłu (raczej naszej świadomości) w kierunku poznania dzieła sztuki. Cały ten pomysł stwarza jedynie pozory spotkania z dziełem sztuki. Gadamer uważa, że dzięki temu dzieło chce nam coś powiedzieć. Ale przecież nigdy nie dowiemy się, co mówi albo co chce nam powiedzieć dzieło sztuki. Nie jesteśmy w stanie dowiedzieć się nawet, co artysta chciał powiedzieć poprzez swoje dzieło. Zawsze dokonujemy tutaj dodatkowej nadinterpretacji, czyli sami próbujemy coś dopowiedzieć. Patrząc z perspektywy odbiorcy sztuki jest to chyba całkiem uprawnione.
Gadamer przytacza tutaj poglądy Hegla. „To, co Hegel /…/ opisuje jako doświadczenie, jest doświadczeniem, którego świadomość zaznaje sama z sobą”. (s.483) I dalej: „Zdaniem Hegla, droga doświadczenia świadomości musi jednak prowadzić do pewnej samowiedzy, która w ogóle nie ma już poza sobą nic innego. Spełnienie doświadczenia jest dlań „nauką”, pewnością siebie samego w wiedzy”. (s.484) Według Gadamera tak pojęta samoświadomość filozofii nie oddaje sprawiedliwości świadomości hermeneutycznej. Powiada natomiast: „Samo doświadczenie nie może być nauką. Stanowi nieusuwalne przeciwieństwo wiedzy i nauki. Prawda doświadczenia zawsze zawiera odniesienie do nowego doświadczenia”. (s.484)
„Doświadczenie jest wiec doświadczeniem ludzkiej skończoności. Doświadczony we właściwym sensie to ten, kto jest jej świadom, kto wie, że nie jest panem czasu i przyszłości”. (s.486) „Doświadczenie jest tu czymś, co należy do dziejowej istoty człowieka. /…/ Doświadczenie w tym sensie zakłada raczej z konieczności wiele zawiedzionych oczekiwań jako jedyną drogę nabywania doświadczenia”. (s.485) „W nim wszelki dogmatyzm zrodzony przez wzniosłe pragnienia ludzkiej duszy dociera do ostatecznej granicy. Doświadczenie uczy uznawania rzeczywistości. Poznawanie tego, co istnieje, stanowi więc właściwy wynik wszelkiego doświadczenia, jak w ogóle wszelkiego pragnienia wiedzy”. (s.486-487) Zadziwiające, że nagle pojawia się całkiem realistyczna propozycja poznania. Ale należy to potraktować jako przypadkową zmyłkę. Autor przechodzi bowiem nad tym, jakby nic się nie stało.
„Doświadczenie hermeneutyczne ma do czynienia z tradycją. To jej mamy doświadczać. Tradycja nie jest jednak po prostu procesem, który poznajemy poprzez doświadczenie i który uczymy się opanowywać, lecz językiem, tj. mówi sama z siebie niczym jakieś ty”. (s.487) „Także bowiem tradycja jest rzeczywistym partnerem komunikacji, z którym jesteśmy równie związani jak ja z ty”. (s.488)
Okazuje się teraz, że doszliśmy do problemu komunikacji i poznania drugiego człowieka. Gadamer pisze: „Jasne jest, że doświadczenie ty musi być szczególne, skoro ty nie jest przedmiotem, lecz samo odnosi się do kogoś. O tyle wydobyte przez nas momenty struktury doświadczenia ulegają tu zmianie. Ponieważ przedmiot doświadczenia sam ma charakter osobowy, to takie doświadczenie jest fenomenem moralnym (…)” (s.488) „Jest to tak, jak ze stosunkiem ja-ty. Kto na drodze refleksji dystansuje się do niego, ten go zmienia i niszczy jego moralną więź. Dokładnie tak samo ten, kto w refleksji dystansuje się wobec życiowej więzi z tradycją, niszczy prawdziwy sens tej tradycji. /…/ Trwanie w łonie tradycji nie ogranicza, jak stwierdziliśmy, wolności poznania, lecz je umożliwia”. (s.491)
Dalej pojawia się podsumowanie: „To /…/ stanowi trzeci, najwyższy rodzaj doświadczenia hermeneutycznego: otwartość na tradycję, cechująca świadomość efektywnodziejową. Również ta otwartość ma wyraźny odpowiednik w doświadczeniu ty. Jak widzieliśmy, w relacjach międzyludzkich chodzi o to, by ty doświadczyć rzeczywiście jako ty, tj. nie przeoczyć jego zagadnięcia i pozwolić mu coś sobie powiedzieć. /…/ Bez takiej otwartości na siebie nawzajem nie ma rzetelnego związku między ludźmi”. (s.491)
Wszystko to razem zmierza w kierunku tematu rozmowy i dialogu. Gadamer dostrzega bowiem, że dialektyka jako sztuka myślenia dzieje się w postaci ludzkiego dialogu. Sokratejska dialektyka zawarta w Platońskich Dialogach składa się przecież z pytań i odpowiedzi.
Gadamer pisze: „Sztuka zapytywania jest sztuką kontynuacji zapytywania, to zaś znaczy, że jest sztuką myślenia. Nazywa się dialektyką, gdyż stanowi sztukę prowadzenia rzeczywistej rozmowy”. (s.499)
„Prowadzenie rozmowy wymaga przede wszystkim, by jej partnerzy nie rozmijali się w niej. Dlatego ma ona z konieczności strukturę pytania i odpowiedzi. Pierwszym warunkiem sztuki rozmowy jest upewnienie się, czy partner nadąża. /…/ Prowadzenie rozmowy oznacza podporządkowanie się sprawie, na której rozmówcy się skupiają”. (s.500) Czytając ten fragment po raz pierwszy nawet nie zdajemy sobie sprawy, że przytoczone określenia dotyczą jedynie zgodności myślenia u rozmówców („by nie rozmijali się”; „upewnienie się, czy partner nadąża”; „podporządkowanie się sprawie, na której rozmówcy się skupiają”).
„Dialektyka jako sztuka prowadzenia rozmowy jest zarazem sztuką wspólnego jednolitego wglądu, tj. sztuką kształtowania pojęć przez opracowywanie wspólnych mniemań [raczej chodzi o wspólne rozumienie – moje]. Rozmowę /…/ charakteryzuje właśnie to, że tutaj język poprzez pytanie i odpowiedź, dawanie i branie, różnicę zdań i zgodę, realizuje ową komunikację sensu, którego wtórne opracowanie w obliczu tradycji piśmienniczej stanowi zadanie hermeneutyki. Dlatego pojmowanie zadania hermeneutyki jako wdawania-się-w-rozmowę z tekstem jest czymś więcej niż metaforą – jest przyjmowaniem tego, co źródłowe /…/” (s.501)
Podsumowując należy stwierdzić, że dla Gadamera najważniejsza (ale w perspektywie myślenia – właściwie sztuki myślenia) jest kwestia pytania (zapytywania jako stawiania pytań). Ta kwestia odnosi się z jednej strony do dialektyki jako sztuki zapytywania, która jest dla niego sztuką myślenia, a z drugiej strony do dialogu i rozmowy, w której zasadniczą rolę odgrywa właśnie pytanie i odpowiedź. Niestety te rozważania Autora zostały wykorzystane do szeroko zakrojonej wizji filozofii. Następcy zaczęli twierdzić, że filozofowanie w ogóle polega na stawianiu pytań. Stąd w filozofii najważniejsze są pytania a nie odpowiedzi. Tak jednak można pojmować jedynie filozofię, którą uważa się za sztukę myślenia. Taka filozofia nie ma jednak do czynienia z poznawaniem realności. Przecież Sokratejskie Dialogi Platona nie oddają całej filozofii. To nawet nie jest cały Platon.
Hermeneutyka sztuki i kultury może się bawić w stawianie ciekawych pytań, co będzie prowadziło do odkrywania różnych ciekawych odpowiedzi. Ale to wszystko mieści się, jak słusznie przyznaje Gadamer, w sztuce myślenia. Filozofia nie jest sztuką myślenia. Filozoficzne poznanie nie polega na stawianiu pytań, ponieważ wówczas nie mogłoby wyjść poza myślenie. Ono polega na dotarciu do realności i spotkaniu z nią, dzięki czemu w naszym umyśle może się zrodzić rozumienie tej realności oraz poznanie zasad rządzących realnością.
Do filozofowania konieczne jest rozumienie realności i to ono powinno stanowić podstawę rozmowy (filozoficznego dialogu). Filozofujący rozmówcy wymieniają się bowiem swoim rozumieniem rzeczywistości, żeby dojść do porozumienia. Bez takiego porozumienia żadna rozmowa nie ma sensu, jednak porozumienie można zbudować na bazie rzetelnego rozumienia zasad realności. Tutaj dialektyczne pytania i odpowiedzi niczego nie wnoszą do samego rozumienia rzeczywistości. Co najwyżej mogą prowadzić nas (właśc. nasze myślenie) do ustalenia jasnych i wyraźnych pojęć (znaczeń pojęciowych), jak chciał Kartezjusz – ten mistrz myślenia.
Gadamer podejmuje analizę świata sztuki, a zwłaszcza „istnienia dzieła sztuki”, żeby odnaleźć to, co nazwał doświadczeniem hermeneutycznym. Niestety już na koniec okazuje się, że to hermeneutyczne doświadczenie zostaje rozciągnięte na całość rzeczywistości jako „współprzynależności ludzkiego ja i świata”. () Można by się zgodzić, że wszelka sztuka prezentuje się w sposób językowy, czyli dzieło sztuki zawiera w sobie jakiś sens do przekazania (coś nam mówi). Ale dzieje się tak dlatego, że dzieło sztuki jest tworem człowieka, czyli jest po prostu ludzkim pomysłem. Żeby coś stworzyć człowiek musi „to” najpierw pomyśleć. Otóż wydaje się, że język jest pierwotnym sposobem naszego myślenia. To znaczy, że zachodzi tutaj bezpośredni związek – język jest czymś pomyślanym (wymyślonym), zaś myślenie niejako dzieje się i wyraża w języku. Jeśli chcemy przekazać swój pomysł, to musimy go opowiedzieć właśnie w języku.
U Gadamera natomiast sam „byt świata jest ukonstytuowany językowo”. (zob. s.596) „Język to nie tylko jedna z rzeczy, w które bytujący w świecie człowiek jest wyposażony, lecz podstawa i miejsce prezentacji tego, że ludzie w ogóle mają świat”. (zob. s.595-596) „W ten sposób świat jest wspólną, przez nikogo nienaruszoną i przez wszystkich uznaną podstawą, która wiąże ze sobą wszystkich rozmawiających. Wszelkie formy ludzkiej życiowej wspólnoty są formami wspólnoty językowej, a nawet więcej: tworzą język”. (s.600) „Wszelako w każdej tradycji prezentuje się zawsze świat ludzki, tj. językowo ukonstytuowany. Jako językowo ukonstytuowany, każdy taki świat jest sam w sobie otwarty na każde możliwe wejrzenie i tym samym na każde rozszerzenie własnego obrazu świata, a odpowiednio do tego jest dostępny dla innych”. (s.601) „Język bowiem to w swej realizacji wolna i zmienna możliwość człowieka. /…/ Język jest dla człowieka zmienny także sam w sobie, gdyż umożliwia mu różne sposoby wyrażenia tej samej rzeczy”. (s.598) „Pozytywnego znaczenia nabiera od razu możliwość artykulacji rzeczy w różny (jeśli nie wręcz dowolny) sposób co do ich zgodności i odmienności”. (s.586) „Pierwotny ludzki charakter języka oznacza więc zarazem pierwotną językowość ludzkiego bycia-w-świecie”. (s.596)
Cała ta hermeneutyczna sytuacja dotyczy jedynie świata sztuki (szerzej kultury) jako świata typowo ludzkiego. Jednak nie dotyczy ona realności (realności świata i człowieka). Realność nie dzieje się bowiem ani nie wyraża się w języku. Język nie jest więc doświadczeniem realności rzeczywistości (realności świata). Język może być co najwyżej doświadczeniem „bytowania” dzieła sztuki, czyli doświadczeniem ludzkiego świata kultury. Ale to nie jest rzeczywistość.
Realność bytów nie przejawia się językowo. Gdy mówimy o świecie, tworzymy sobie jakiś wyimaginowany obraz całości. „Potwierdza się /…/ to, co ustaliliśmy: w języku prezentuje się sam świat. Językowe doświadczenie świata jest „absolutne”. Przekracza ono wszelkie względności stanowienia bytu, gdyż obejmuje wszelki byt w sobie, niezależnie od tego w jakich relacjach on się ukazuje. Językowość naszego doświadczenia świata wyprzedza wszystko, co poznane i uznane jako byt. Dlatego podstawowa relacja języka i świata nie oznacza, że świat staje się przedmiotem języka. Przedmiot poznania i wypowiedzi zawsze jest objęty światowym horyzontem języka”. (s.605) Nie istnieje realnie coś takiego jak „sam świat” albo „świat w sobie”. Gadamer zdaje sobie sprawę, że użycie pojęcia „świat w sobie” staje się problematyczne, ale wyjaśnia to w następujący sposób: „ Raczej możliwość nieskończonego udoskonalania ludzkiego doświadczenia świata oznacza, że niezależnie od tego, jakim językiem się posługujemy, docieramy zawsze do coraz szerszego aspektu, „obrazu” świata. /…/ Nie negujemy tu wcale, że świat może istnieć, i zapewne będzie istniał, także bez człowieka. Zawiera to sam sens, w sferze którego żyje każdy językowo ukonstytuowany przez człowieka świat. Każdy ogląd świata zakłada byt w sobie świata. Ogląd ten jest całością, na której opiera się językowo uschematyzowane doświadczenie. /…/ Raczej to, czym sam świat jest, nie różni się od obrazów, w postaci których się on prezentuje”. (s.601) Taki całościowy obraz świata może powstawać jedynie w naszym myśleniu, ponieważ to myślenie tworzy pojęcia ogólne.
Otóż rzeczywistość – czyli realność bytów – nie jest ogólna. Stąd przejawia się ona we własnościach transcendentalnych prawdy, dobra i piękna. Uchwycenie tych własności przez nasze władze duchowe (rozum, wolę i uczucia) daje nam rozumienie realności bytów. Takie rozumienie przybiera w duszy postać słowa wewnętrznego (jako słowa serca i umysłu – verbum cordis et verbum mentis), ale to nie ma żadnego związku z językiem. Rozumienie, jakie niesie ze sobą słowo wewnętrzne jest podstawą ludzkiej mowy stanowiącej powszechną zdolność komunikacji i porozumiewania się. Słowo wewnętrzne daje bowiem siłę otwartości naszej duchowości, która dzięki temu może wyrażać się albo wypowiadać się na zewnątrz. Dla takiej duchowej komunikacji i komunii potrzebna jest moc sprawcza.
Sam język nie ma takiej siły ani mocy. Stwierdzenie Gadamera i jego następców, że język przemawia przez nas („język nami mówi” – s.622), jest zwykłym nadużyciem albo wprost oszustwem. Łatwo nabrać czytelnika lub słuchacza na takie „ładne kłamstwo”. Faktyczną siłą sprawczą stojącą u początku ludzkiej komunikacji jest wewnętrzne słowo, które posiada zakotwiczenie w osobowej aktywności. Jest to siła słowa prawdy, czynu dobra i przeżycia piękna, które to akty (jako realne działania) napędzają naszą duchowość. W ten sposób ludzka duchowość (władze duchowe) zostaje otwarta ku innym duchowościom nawiązując z nimi kontakt i porozumienie. Wszystko to dotyczy realności człowieka i świata, w którym żyją ludzie.
Jednak władze duchowe człowieka mogą działać samorzutnie „na własną rękę”. Wówczas podejmują zupełnie odmienne działania, które nie mają wewnętrznej siły sprawczej. Umysł zaczyna myśleć (cogitare), wola zaczyna wybierać coś dowolnie (liberum arbitrium), zaś uczucia zwracają się ku przyjemnościom (delectationes). Te duchowe działania nie dysponują realną mocą, to znaczy, że nie są w stanie połączyć ludzi we wspólnocie. Dlatego otwierają one przed nami jedynie „świat możliwości”. Ten świat człowiek zaczyna wypełniać swoją twórczością, czyli dziełami sztuki i techniki. Świat możliwości jest domeną ludzkiego myślenia, które potrafi tworzyć wciąż nowe sposoby przejawiania się możliwości. Stąd sztuka i technika zależą od ludzkiego myślenia, czyli jak mówimy, są pomysłami człowieka.
Twórczość artystyczna lub techniczna nie jest jednak osobowym działaniem człowieka. Można przyjąć, że jest ona próbą wypełnienia „świata możliwości” (jest realizacją możliwości). Nasza duchowość wydana na pastwę nieograniczonych możliwości działania próbuje stworzyć swój własny świat – świat kultury i cywilizacji. Duchowość chce zagospodarować teren możliwości. Myślenie jest dialektyczne i dlatego jest w stanie zanegować realną rzeczywistość. Myślenie potrafi zanegować realność natury, aby stworzyć zupełnie nowe idee i pomysły.
Do czasów Kartezjusza i początków ery nowożytnej filozofia broniła się przed dominacją myślenia i wolności, co pozwalało jej trzymać się realności świata i zachowywać rozumienie rzeczywistości. Gdy jednak w czasach Oświecenia zaczął panować myślący Rozum, wtedy zanegowano realność samego człowieka i realność świata. Na gruncie myślenia powstała idea nieskończonego postępu, który to postęp miał wszystko zmienić, czyli miał zamienić realność na nieograniczone możliwości działania. 
Ta demoniczna idea postępu odebrała człowiekowi jego realne osobowe działanie. Osobowa realność człowieka przeszkadzała bowiem w tym pomyśle pędzenia do przodu (avanti!!! avanti!!!) Porzucono więc religijność i moralność jako zbędny bagaż i przeżytek. A tym samym odebrano człowiekowi jego realność. W człowieku prawdziwym centrum realności jest osoba ze swoją aktywnością, która doskonali ludzką naturę. Idea postępu głosiła natomiast, że naturę człowieka można udoskonalić dzięki zewnętrznym maszynom i urządzeniom technicznym. Człowiek może przecież zacząć latać, pędzić po morzach i ziemi z niespotykaną dotąd szybkością. A wszystko po to, żeby osiągnąć szczęście, no może chwile szczęścia i euforii. Ta pogoń za przyjemnościami staje się coraz gwałtowniejsza, dziś chcemy zagarnąć i przeżywać jak najwięcej przyjemności.
Człowiek dzisiaj nie wie, co to jest realność. Żyje marzeniami, które podsuwa mu współczesna kultura, sztuka i technika. Człowiek już nawet nie kocha samego siebie, lecz uwielbia swoje wymyślone wizerunki (visage and image). Człowiek kocha swoje myślenie i swoją wolność, a to oznacza, że zachwyca się możliwościami a nie realnością. Dlatego porzuca Boga, Jego realność i wszechmoc. Chce być absolutnym panem siebie albo raczej swojego wyobrażenia. Lecz w ten sposób staje się wyłącznie dysponentem „świata możliwości”. Jednak uganianie się za możliwościami wcale nie doskonali człowieka, bo nie dodaje niczego realnego. Jest to tylko pozorna doskonałość – szczęście na niby.
Oczywiście człowiek potrzebuje kultury, potrzebuje sztuki i techniki. Człowiek pragnie kształtować swoje otoczenie, ale to nie może stać w sprzeczności z jego własną realnością. Człowiek nie jest w stanie żyć samą kulturą, czyli samą sztuką lub techniką. Człowiek nie może żyć samymi możliwościami lub przyjemnościami. Człowiek musi żyć realną aktywnością osoby, musi żyć słowem i czynem, które dotyczą realnej prawdy i realnego dobra ludzkiej osoby. Człowiek musi żyć przede wszystkim w osobowej wspólnocie, która tworzy dla niego realne środowisko. Ucieczka człowieka w świat możliwości otwiera jedynie możliwości twórcze, które może dają zadowolenie, ale niczego nie utrwalają.
Stwierdzenie Gadamera, że „hermeneutyka stanowi uniwersalny aspekt filozofii” (s.638) jest nieuprawnionym nadużyciem. Filozofia dotyczy bowiem realności i stara się ujmować to, co jest realne samo w sobie. Natomiast podejście hermeneutyczne można z powodzeniem stosować jedynie do świata sztuki i literatury. To, że człowiek chce zrozumieć rzeczywistość oraz to, że potrafi o tym opowiadać innym, nie upoważnia nas do traktowania filozofii jako twórczości literackiej lub przekazu artystycznego.
Filozofia opowiada bowiem o rzeczywistości (o realności) a nie o pomysłach filozofów. Jeżeli jakaś filozofia staje się tylko pomysłem danego filozofa, to oznacza, że mamy do czynienia z jakąś formą ideologii lub idealizmu, co jest groźne dla człowieka, gdyż uderza w jego realność. Jeśli przyjmiemy, że filozofia jest dowolnym sposobem myślenia o czymkolwiek, tak jak język jest dowolnym wyrazem naszego myślenia, to wówczas odwracamy się od prawdziwej filozofii i zaczynamy zajmować się kogniwistyką jako sztuką myślenia, a może nawet sztuką manipulacji myśleniem. Jest to oczywista próba porzucenia realności człowieka i sprowadzenia go do roli myślącej świadomości. Stąd efektem będzie teza, że duszy należy się wyłącznie myślenie, tak jak ciału należy się jedynie przyjemność.
Ostateczne zakończenie Gadamera nie pozostawia już żadnych wątpliwości. Powiada on, że „to gry językowe pozwalają nam rozumieć świat” (s.655), nam uczącym się, jak i nauczającym – można dodać. „Dlatego winniśmy tu przypomnieć sobie nasze ustalenia o istocie gry, zgodnie z którymi postawy grającego nie należy rozumieć jako postawy subiektywności, gdyż to raczej gra jest tym, co gra, wciąga ona bowiem grającego i w ten sposób sama staje się subiectum postępu gry. Zgodnie z tym mówimy tu /…/ o grze samego języka, który nas zagaduje, coś proponuje i wycofuje się, pyta i wypełnia się w odpowiedzi.” (s. 655-656)
Jeśli więc zapytamy, o jaki świat chodzi Gadamerowi, to trzeba odpowiedzieć, że jest to zawsze świat, o którym możemy sobie pomyśleć i to nasze myślenie musimy zawrzeć w języku. Tylko w takim przypadku można się zgodzić, że język stanowi poznanie świata, ale będzie to poznanie „naszego pomyślanego świata”, a nie realnego świata bytów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz