7.11.2015

Los człowieczy (7a)



Losem człowieka jest tragedia. Człowiek przeżywa swój tragiczny los. Dlatego nasze przeżywanie jest patetyczne (przeżycie jako pathos).

Natomiast komedii się nie przeżywa. Komedię można tylko odgrywać. Dlatego możemy powiedzieć, że gra i zabawa stoi w sprzeczności z przeżywaniem.

Sztuka wyrasta z doświadczenia przeżycia piękna. Takie przeżywanie dotyczy bezpośrednio życia, gdyż życie jest piękne. Stąd prawdziwa sztuka wydaje się być patetyczna.

Skąd więc wziął się komizm? Już Arystoteles twierdził, że człowiek jest istotą zdolną do śmiechu. A więc również zdolną do żartów. Ale taka postawa jest zaprzeczeniem tragicznego losu człowieka. Być może człowiek chce na co dzień zapomnieć o swojej tragedii. Toteż znajduje pocieszenie w śmiechu i żartach, czyli w komedii. To zauważyli już Grecy (Arystofanes).

Człowiek podejmuje grę ze swoim losem (czy aby na pewno grę?), tak jakby chciał oszukać swój los albo samego siebie. Przecież jak nam przekazano, rzymscy żołnierze zagrali w kości o szatę Jezusa. Tragedia i komedia. Pathos (przeżycie) i ludus (gra i zabawa).

Tragedia wymaga powagi. Trzeba poważnie potraktować ludzką egzystencję. Ale ludzką naturę, czyli esencję, można wyśmiewać. Czyżby natury nie należało traktować poważnie. To by znaczyło, że ludzka natura jest czymś niepoważnym. Jest czymś niepoważnym i śmiesznym, jest czymś komicznym, ponieważ jest nieskończenie różnorodna, a przez to niejednoznaczna. Tutaj nie ma równości (jakiegoś zrównoważonego poziomu), lecz zawsze znajdzie się coś śmiesznego względem czegoś innego.

Można zatem przyjąć, że egzystencja jest tragiczna a przez to poważna, natomiast natura i esencja jest komiczna. Tę różnicę dostrzegali najpierw jedynie artyści. Ale co pozwala człowiekowi śmiać się z samego siebie albo z innych?

I chyba tutaj znów natrafiamy na myślenie. Przeżywanie na pewno nie jest myśleniem. W mojej antropologii przeżywanie dotyczy uczuciowości. Przeżywanie jest doświadczeniem uczuciowości a nie świadomości. Toteż według mnie sztuka rodzi się w doznawaniu uczuciowym, które nazywam przeżywaniem. Chodzi oczywiście o przeżywanie i przeżycie piękna. Piękno stanowi bowiem własność egzystencjalną, czyli transcendentalną własność istnienia. Dlatego przeżycie, które dotyczy piękna, jest patetyczne, czyli poważne. Doświadczenie piękna jest zawsze poważne a nie śmieszne. Śmieszne staje się jedynie nasze myślenie o ludzkiej naturze. Myślenie potrafi bowiem zestawiać ze sobą dowolne rzeczy lub właściwości. Gdy pomyślimy i przedstawimy sobie różowego słonia, wtedy wydaje się to śmieszne. Ale musimy sobie zdawać sprawę, że poprzez takie myślenie wypaczamy samą rzeczywistość. Przecież to, co realne, nie jest dla nas śmieszne. Śmieszne stają się nasze wyobrażenia i pomysły (czyli wymyślenia).

Podsumowując to by znaczyło, że nasza sztuka rozciąga się gdzieś pomiędzy tragedią i komedią. To pokazuje również, że sztuka rozciąga się pomiędzy przeżyciem i myśleniem, pomiędzy uczuciem a rozumem. Potwierdzenie tej tezy odnajdziemy w historii sztuki, zwłaszcza współczesnej. Mamy coraz więcej wymyślonej sztuki, zaś przeżycie odchodzi gdzieś na drugi plan.

Dzisiaj w sztuce panuje wszechwładnie myślenie. Dlatego współczesna sztuka nie potrafi przeżywać tragedii człowieka, ale pokazuje jakieś śmieszne przedstawienia, wymyślone instalacje lub performanse. Przecież to niczemu nie służy. Na przykład taki Warhol jest po prostu beznadziejny, bo nie czuje i nie przeżywa ludzkiego losu. On jedynie funkcjonuje znakomicie w kulturze jako reklamówka.

Powstaje oczywiście pytanie, co dla człowieka jest bliższe i naturalniejsze – tragedia czy komedia? Tragedia określa sam los człowieka, natomiast komedia przeciwstawia się temu chcąc ośmieszyć człowieka. Komedia powiada, że ludzkie życie nie jest takie straszne, skoro można się z niego pośmiać. A jeśli można się pośmiać, to nie ma nic strasznego. Nie ma żadnej tragedii. Po prostu jest zwyczajny ludzki los, który można przedstawić w postaci opowieści lub historii (czyli opowiadania lub powieści).

Taka postawa zmierza do zapomnienia o ludzkiej tragedii i proponuje wciągnięcie człowieka do gry i zabawy. Dzisiaj postuluje się, że należy skłonić człowieka do życia przyjemnościami, a nie poważnym doświadczeniem tragedii (czyli pathosem). Człowiek powinien się bawić, bo wówczas zapomina zupełnie o swojej tragedii.

Czym jest ludzka tragedia lub co stanowi taką tragedię? Tragiczna jest ludzka egzystencja, a właściwie zerwanie związku pomiędzy egzystencją a esencją – pomiędzy osobowym istnieniem a naturą. Człowiek miał być realną, chociaż stworzoną, osobą, a stał się naturalnym zwierzęciem. Jak więc można wyrwać człowieka z tego tragicznego dylematu?

Człowiek nie jest zdolny sam z siebie wznieść się do osobowej egzystencji. Człowiek nie jest w stanie przekroczyć swojej zwierzęcej natury, aby podnieść się do działań osobowej egzystencji. W tej sytuacji potrzebna była jakaś nadprzyrodzona interwencja, czyli wcielenie i zstąpienie na ziemię Syna Bożego. Dopiero tragedia Męki Pańskiej Chrystusa uświadomiła ludziom ich poniżającą sytuację człowieka upadłego. Poznawszy tragedię Syna Człowieczego człowiek zrozumiał swój los i stwierdził, że Bóg postanowił odwrócić tragiczne skutki grzechu pierworodnego (zob. Listy Pawłowe). Chrystus stał się Nowym Adamem, który mógł odkupić człowieka. W ten sposób Bóg ofiarował nam łaskę, która przywracała sprawczą moc osoby niwelując jednocześnie działanie zwierzęcej natury. Ludzka natura okazała się bezsilna wobec potęgi Bożej łaski. Odtąd Kościół będzie głosił orędzie Dobrej Nowiny (Ewangelia), pokazując nam lecznicze działanie łaski, będącej efektem zbawczej misji Chrystusa.

Natomiast filozofia grecka starała się ukazywać, w jaki sposób człowieka sam może próbować osiągnąć stan szczęśliwości (eudaimonia). Człowiek musi pracować nad osiągnięciem doskonałości duchowej, która ma się wyrażać w ćwiczeniu i zdobywaniu odpowiednich usprawnień duchowych, czyli cnót moralnych (właściwie cnót etycznych). Człowiek musi ćwiczyć, ale to i tak nie zapewniało mu ostatecznie pełnej doskonałości moralnej. Raczej chodziło o nieustanne ćwiczenie, stąd mówi się o perfekcjonizmie Arystotelesowskiej etyki. Jednak nawet ten zbyt trudny perfekcjonizm nie prowadzi do realizacji osobowego rozwoju. Jest to jedynie jakiś środek zapobiegawczy, jakieś lekarstwo i remedium na chaotyczne działania naszej natury duchowo-cielesnej. Cnoty etyczne pozwalają bowiem tylko trochę lepiej działać ludzkiej naturze, ale nie są w stanie zlikwidować owego chaosu (czyli braku porządku) wywołanego uwolnieniem się natury spod kurateli osobowej aktywności. Natura powinna być poddana i podległa ludzkiej osobie, a nie podejmować działania na własną rękę. Cnoty etyczne proponowane przez greckich filozofów pozwalały trochę lepiej uporządkować wolność natury. Jest to oczywiście ten poziom uporządkowania życia duchowego człowieka, który pozwala mu właściwie funkcjonować w życiu politycznym i społecznym. Dlatego możemy stwierdzić, że cnoty etyczne służą raczej porządkowi społecznemu niż osobistemu rozwojowi człowieka. Zobaczmy, że Platon stworzył według czterech cnót cały porządek Państwa Doskonałego – dziś powiedzielibyśmy – uporządkowanego ustroju politycznego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz