Wydaje się, że
jakimś nadużyciem jest chęć osiągnięcia miłości od razu. Tutaj konieczna jest
stopniowa droga, niejako wspinaczka na coraz to wyższe szczeble. W odniesieniu
do drugiego człowieka nie możemy zacząć od razu od pełnej miłości. Nawet
chrześcijańskie przykazanie miłości bliźniego jest nieustannym zmierzaniem do
doskonałości. To nie jest sprawa, którą możemy załatwić od ręki.
Musimy uświadomić
to młodym, że spotkanie dwojga ludzi nie rozpoczyna się od pełnej miłości.
Jeżeli będziemy tak uważali, to znaczy, że traktujemy miłość tylko jako
uczucie. Jako uczucie, które nagle na nas spada. Ale to jeszcze nie jest
miłość. To dopiero początek drogi do miłości. Młodzi ludzi najczęściej
argumentują swój związek w ten sposób: „Bo my się kochamy”. „Kochać, jak to
łatwo powiedzieć”. Jednak co się kryje za tym powiedzeniem?
Za początek miłości
uważa się upodobanie. Zobaczmy, jak pojmują je Woroniecki i Wojtyła. Dla
Woronieckiego upodobanie należy do woli. Nie pada u niego wyraźne
sformułowanie, że upodobanie jest aktem woli. Raczej pojmuje on upodobanie jako
jakieś pierwotne stanowisko woli, czyli jakby jakieś zainteresowanie danym
przedmiotem. Na początku wola zajmuje wobec przedmiotu stanowisko upodobania
lub nieupodobania. Woroniecki mówi o podstawowym ustosunkowaniu się woli do
przedmiotu. Mówi też o pewnym duchowym napięciu – przylgnięciu do danego
przedmiotu lub odstrychnięciu się od niego, zależnie od tego, czy nam
odpowiada, czy nie. Woroniecki łączy upodobanie z dobrem. Powiada, że wola
zadawala się wewnętrznym upodobaniem w dobru poznanego przedmiotu. (zob. Kat.
et. wych., t.I, s. )
Przedstawmy wnioski
płynące z wypowiedzi Woronieckiego:
- Upodobanie zostało przypisane wprost woli;
- Łączy on upodobanie z dobrem.
A jak upodobanie
przedstawia Wojtyła (zob. Miłość i odpowiedzialność, Lublin 1994). Analizując
płciowość człowieka wyróżnia on popęd seksualny. Ten popęd stanowi istotę
płciowości. Popęd seksualny przemawia poprzez płciowość i uczuciowość
człowieka. Płeć wydaje się być miejscem i warunkiem działania popędu
seksualnego. Można nawet domniemywać, że ten popęd ożywia lub powołuje do życia
ludzką płciowość. Analizując sformułowania Autora można pokusić się o wniosek,
że płeć obejmuje właściwości cielesne, zaś popęd seksualny wyrasta z
uczuciowości osoby ludzkiej. Dlatego skutki działania popędu są widoczne na
poziomie uczuciowości.
Wojtyła pisze, że
pierwszym wyrazem i owocem popędu seksualnego jest upodobanie (s.70). Wzajemna
łatwość upodobania w sobie kobiety i mężczyzny jest właśnie owocem popędu
seksualnego. Upodobanie zwrócone do osoby drugiej płci stanowi wyraz popędu
przeniesionego na poziom życia osoby (tamże). Można powiedzieć, że popęd
seksualny działa poprzez właściwości naturalne, czyli poprzez płciowość człowieka,
natomiast upodobanie działa już na poziomie osobowym poprzez uczuciowość. W
upodobaniu odkrywamy pewne zaangażowanie kobiety wobec mężczyzny i na odwrót
(s.70). W tym zaangażowaniu biorą udział nie tylko czynniki poza-rozumowe, ale
też poza-poznawcze – mianowicie uczucia i wola (s.71). Właśnie uczucia są
obecne przy narodzinach miłości przez to, że kształtują upodobanie mężczyzny
względem kobiety oraz upodobanie kobiety w stosunku do mężczyzny (tamże).
Wojtyła uważa, że upodobanie ma za przedmiot osobę oraz że samo płynie z osoby.
Dlatego przyznaje, że upodobanie do osoby to nic innego jak miłość, choć
dopiero w swoim zarodku. Upodobanie należy do istoty miłości i jest już
poniekąd miłością (s.72).
Człowiek jest
piękny i jako piękny może się „objawić” drugiemu człowiekowi (s.74). Wydaje
się, że w tym stwierdzeniu może chodzić autorowi o piękno osobowe, a nie tylko
fizyczne. Kobieta jawi się jako piękna mężczyźnie, on z kolei jest piękny dla
niej. Wojtyła powie, że piękno znajduje dla siebie miejsce właśnie w upodobaniu
(tamże). Upodobanie wiąże się ściśle z przeżyciem wartości. Przedmiotem
upodobania jest piękno przedstawiające się jako dobro lub jako wartość osoby.
Dlatego mówi, że chodzi tu o to, żeby przeżywać w akcie upodobania wartość
samej osoby. To znaczy, żeby przeżywając różne wartości, które tkwią w osobie,
żywić upodobanie po prostu do samej osoby (tamże). Osoba sama jest taką
wartością, która zasługuje na upodobanie.
Przedstawmy wnioski
płynące z rozważań Wojtyły:
- Upodobanie płynie z osoby, ale działa poprzez uczuciowość;
- Przedmiotem upodobania jest piękno.
Czym zatem jest
upodobanie? Jak widzimy u Woronieckiego, podstawowym błędem jest traktowanie
upodobania jako aktu woli. Wówczas upodobanie pojmuje się jako pierwszy akt
naszej woli wobec drugiego człowieka. Ale czym ten akt będzie wywołany? Czyżby
samym spotkaniem i pierwszym poznaniem (właściwie pierwszym wrażeniem)? Ale czy
to wola powinna reagować na pierwsze wrażenie? Czy nie jest to raczej
zareagowanie naszej uczuciowości? A więc pierwsze spotkanie ludzi dokonywałoby
się na linii wrażenie zmysłowe – uczucie (czyli upodobanie). To pierwsze
upodobanie powinno się przerodzić i rozwinąć we współczucie, czyli wspólne
przeżycie sympatii. Tak rodzi się wzajemna sympatia jako wspólnota uczuciowa.
Sympatia będzie więc wspólnym przeżyciem upodobania. Sympatia charakteryzuje
się wzajemnością. Sympatia będzie obopólnym doświadczeniem spotkania. Możemy
już wtedy powiedzieć, że ten ktoś jest sympatycznym człowiekiem. To znaczy, że
poczuliśmy upodobanie w stosunku do tego człowieka oraz że to nasze upodobanie
spotkało się z takim samym odzewem z drugiej strony. Oba przeżycia upodobania
łączą się już w jakiś wspólny krąg sympatii, czyli współodczuwania i
współprzeżywania. Tak wygląda pierwszy etap spotkania dwojga ludzi (młodych
ludzi).
Na tym pierwszym
etapie nie pojawia się jeszcze pełna racjonalność. Można przyjąć, że nie ma tam
jeszcze żadnych pomysłów lub zamysłów, nie ma też zamierzeń. Jest to jakaś
nieskrępowana spontaniczność, gdzie pierwsze skrzypce grają uczucia
(upodobanie, fascynacja, wreszcie podniecenie) To jest pierwszy znak, że coś
zaczyna się dziać, że nawiązał się pierwszy kontakt, że coś nas łączy, a my się
tym cieszymy. Wzajemna sympatia wywołuje radość i nadzieję, zainteresowanie i zaangażowanie. Kiedy czujemy, że ktoś się nam
podoba i odwzajemnia to, kiedy czujemy, że coś nas łączy i warto się
zaangażować, wtedy rodzi się pierwszy krąg wspólnotowy między dwojgiem ludzi.
Będzie to wspólnota uczuć, wspólnota sympatii. Łączą nas wtedy te same odczucia
i przeżycia – upodobanie i fascynacja.
Upodobanie i fascynacja dotyczą piękna. Jest
to fascynacja pięknem osoby. Jest to fascynacja pięknem ludzkiego życia. Tego
życia, które jest obrazem osoby. Pierwsza fascynacja nie dotyczy wcale samego
ciała. Jeśli mówimy, że podobają mi się czyjeś nogi lub piersi, to nie ma tam
nic ze spontaniczności uczuć. Jest to zwykła idealizacja wiedzy i rozumu (nawet
ideologia), gdyż kieruję się wtedy swoim pomysłem, czyli swoim myśleniem o
pięknie (o pięknych nogach lub piersiach). W uczuciowej fascynacji odnosimy się
do całej osoby, ale pod kątem jej piękna (osobowego piękna). Fascynuje nas
piękno ludzkiego życia (konkretne piękno życia tej osoby), a nie jakieś
pojedyncze elementy ciała. Powinniśmy się wystrzegać w tym momencie wszelkiej
idealizacji (wszelkiego podejścia ideologicznego), bo ona fałszuje naszą
uczuciowość.
Uczuciowa
fascynacja owocuje radością i nadzieją. Będzie to radosne oczekiwanie tego, co
ma przyjść później. Będzie to również radosne oczekiwanie spełnienia w miłości.
Uczuciowa fascynacja nie jest jeszcze pełną miłością. To jest dopiero zarodek
miłości. To jest wstęp, preludium do tego, co się rozwinie w przyszłości.
Radość płynie z fascynacji pięknem życia. Nadzieja jest oczekiwaniem na piękną
i lepszą przyszłość. Jest oczekiwaniem jeszcze piękniejszego i lepszego życia –
życia razem, czyli współżycia.
Współżycie tworzy
wspólnotę życia. Współżycie ożywione nadzieją zmierza do daru życia. Współżycie
potrzebuje i wymaga nadziei, aby nie przerodziło się w zwykły seks
(seksualizm). Współżycie cielesne pozbawione nadziei jest tylko seksem, czyli
sportem lub zabawą. Jedni ludzie lubią się zabawić i dlatego uprawiają seks.
Inni ludzie lubią sport i traktują seks jak zawody sportowe (liczą się wyniki i
osiągnięcia). Obie postawy odrzucają życie i fascynację pięknem życia. Tym
samym niszczą wszelki związek, nie dopuszczając do powstania wspólnoty, gdyż w
seksie nie ma nic osobowego, ani nic wspólnotowego. W seksie spotykają się
partnerzy handlowi, czyli dwie strony świadczące usługi (usługodawca i
usługobiorca). Seks jest ostatecznie bezosobowy (bez twarzy), dziś najchętniej
anonimowy. Jest to zaprzeczenie osobowego spotkania twarzą w twarz. Jest to
wyobcowanie i dehumanizacja (odczłowieczenie). Żeby zgodzić się na seks, trzeba
najpierw „zabić” w sobie osobę lub przynajmniej ją „zdradzić”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz