23.08.2015

Rozważania o miłości dla młodych (1)



Wydaje się, że jakimś nadużyciem jest chęć osiągnięcia miłości od razu. Tutaj konieczna jest stopniowa droga, niejako wspinaczka na coraz to wyższe szczeble. W odniesieniu do drugiego człowieka nie możemy zacząć od razu od pełnej miłości. Nawet chrześcijańskie przykazanie miłości bliźniego jest nieustannym zmierzaniem do doskonałości. To nie jest sprawa, którą możemy załatwić od ręki.

Musimy uświadomić to młodym, że spotkanie dwojga ludzi nie rozpoczyna się od pełnej miłości. Jeżeli będziemy tak uważali, to znaczy, że traktujemy miłość tylko jako uczucie. Jako uczucie, które nagle na nas spada. Ale to jeszcze nie jest miłość. To dopiero początek drogi do miłości. Młodzi ludzi najczęściej argumentują swój związek w ten sposób: „Bo my się kochamy”. „Kochać, jak to łatwo powiedzieć”. Jednak co się kryje za tym powiedzeniem?

Za początek miłości uważa się upodobanie. Zobaczmy, jak pojmują je Woroniecki i Wojtyła. Dla Woronieckiego upodobanie należy do woli. Nie pada u niego wyraźne sformułowanie, że upodobanie jest aktem woli. Raczej pojmuje on upodobanie jako jakieś pierwotne stanowisko woli, czyli jakby jakieś zainteresowanie danym przedmiotem. Na początku wola zajmuje wobec przedmiotu stanowisko upodobania lub nieupodobania. Woroniecki mówi o podstawowym ustosunkowaniu się woli do przedmiotu. Mówi też o pewnym duchowym napięciu – przylgnięciu do danego przedmiotu lub odstrychnięciu się od niego, zależnie od tego, czy nam odpowiada, czy nie. Woroniecki łączy upodobanie z dobrem. Powiada, że wola zadawala się wewnętrznym upodobaniem w dobru poznanego przedmiotu. (zob. Kat. et. wych., t.I, s.   )

Przedstawmy wnioski płynące z wypowiedzi Woronieckiego:
  • Upodobanie zostało przypisane wprost woli;
  • Łączy on upodobanie z dobrem.

A jak upodobanie przedstawia Wojtyła (zob. Miłość i odpowiedzialność, Lublin 1994). Analizując płciowość człowieka wyróżnia on popęd seksualny. Ten popęd stanowi istotę płciowości. Popęd seksualny przemawia poprzez płciowość i uczuciowość człowieka. Płeć wydaje się być miejscem i warunkiem działania popędu seksualnego. Można nawet domniemywać, że ten popęd ożywia lub powołuje do życia ludzką płciowość. Analizując sformułowania Autora można pokusić się o wniosek, że płeć obejmuje właściwości cielesne, zaś popęd seksualny wyrasta z uczuciowości osoby ludzkiej. Dlatego skutki działania popędu są widoczne na poziomie uczuciowości.

Wojtyła pisze, że pierwszym wyrazem i owocem popędu seksualnego jest upodobanie (s.70). Wzajemna łatwość upodobania w sobie kobiety i mężczyzny jest właśnie owocem popędu seksualnego. Upodobanie zwrócone do osoby drugiej płci stanowi wyraz popędu przeniesionego na poziom życia osoby (tamże). Można powiedzieć, że popęd seksualny działa poprzez właściwości naturalne, czyli poprzez płciowość człowieka, natomiast upodobanie działa już na poziomie osobowym poprzez uczuciowość. W upodobaniu odkrywamy pewne zaangażowanie kobiety wobec mężczyzny i na odwrót (s.70). W tym zaangażowaniu biorą udział nie tylko czynniki poza-rozumowe, ale też poza-poznawcze – mianowicie uczucia i wola (s.71). Właśnie uczucia są obecne przy narodzinach miłości przez to, że kształtują upodobanie mężczyzny względem kobiety oraz upodobanie kobiety w stosunku do mężczyzny (tamże). Wojtyła uważa, że upodobanie ma za przedmiot osobę oraz że samo płynie z osoby. Dlatego przyznaje, że upodobanie do osoby to nic innego jak miłość, choć dopiero w swoim zarodku. Upodobanie należy do istoty miłości i jest już poniekąd miłością (s.72).

Człowiek jest piękny i jako piękny może się „objawić” drugiemu człowiekowi (s.74). Wydaje się, że w tym stwierdzeniu może chodzić autorowi o piękno osobowe, a nie tylko fizyczne. Kobieta jawi się jako piękna mężczyźnie, on z kolei jest piękny dla niej. Wojtyła powie, że piękno znajduje dla siebie miejsce właśnie w upodobaniu (tamże). Upodobanie wiąże się ściśle z przeżyciem wartości. Przedmiotem upodobania jest piękno przedstawiające się jako dobro lub jako wartość osoby. Dlatego mówi, że chodzi tu o to, żeby przeżywać w akcie upodobania wartość samej osoby. To znaczy, żeby przeżywając różne wartości, które tkwią w osobie, żywić upodobanie po prostu do samej osoby (tamże). Osoba sama jest taką wartością, która zasługuje na upodobanie.

Przedstawmy wnioski płynące z rozważań Wojtyły:
  • Upodobanie płynie z osoby, ale działa poprzez uczuciowość;
  • Przedmiotem upodobania jest piękno.

Czym zatem jest upodobanie? Jak widzimy u Woronieckiego, podstawowym błędem jest traktowanie upodobania jako aktu woli. Wówczas upodobanie pojmuje się jako pierwszy akt naszej woli wobec drugiego człowieka. Ale czym ten akt będzie wywołany? Czyżby samym spotkaniem i pierwszym poznaniem (właściwie pierwszym wrażeniem)? Ale czy to wola powinna reagować na pierwsze wrażenie? Czy nie jest to raczej zareagowanie naszej uczuciowości? A więc pierwsze spotkanie ludzi dokonywałoby się na linii wrażenie zmysłowe – uczucie (czyli upodobanie). To pierwsze upodobanie powinno się przerodzić i rozwinąć we współczucie, czyli wspólne przeżycie sympatii. Tak rodzi się wzajemna sympatia jako wspólnota uczuciowa. Sympatia będzie więc wspólnym przeżyciem upodobania. Sympatia charakteryzuje się wzajemnością. Sympatia będzie obopólnym doświadczeniem spotkania. Możemy już wtedy powiedzieć, że ten ktoś jest sympatycznym człowiekiem. To znaczy, że poczuliśmy upodobanie w stosunku do tego człowieka oraz że to nasze upodobanie spotkało się z takim samym odzewem z drugiej strony. Oba przeżycia upodobania łączą się już w jakiś wspólny krąg sympatii, czyli współodczuwania i współprzeżywania. Tak wygląda pierwszy etap spotkania dwojga ludzi (młodych ludzi).

Na tym pierwszym etapie nie pojawia się jeszcze pełna racjonalność. Można przyjąć, że nie ma tam jeszcze żadnych pomysłów lub zamysłów, nie ma też zamierzeń. Jest to jakaś nieskrępowana spontaniczność, gdzie pierwsze skrzypce grają uczucia (upodobanie, fascynacja, wreszcie podniecenie) To jest pierwszy znak, że coś zaczyna się dziać, że nawiązał się pierwszy kontakt, że coś nas łączy, a my się tym cieszymy. Wzajemna sympatia wywołuje radość i nadzieję, zainteresowanie i  zaangażowanie. Kiedy czujemy, że ktoś się nam podoba i odwzajemnia to, kiedy czujemy, że coś nas łączy i warto się zaangażować, wtedy rodzi się pierwszy krąg wspólnotowy między dwojgiem ludzi. Będzie to wspólnota uczuć, wspólnota sympatii. Łączą nas wtedy te same odczucia i przeżycia – upodobanie i fascynacja.

Upodobanie i fascynacja dotyczą piękna. Jest to fascynacja pięknem osoby. Jest to fascynacja pięknem ludzkiego życia. Tego życia, które jest obrazem osoby. Pierwsza fascynacja nie dotyczy wcale samego ciała. Jeśli mówimy, że podobają mi się czyjeś nogi lub piersi, to nie ma tam nic ze spontaniczności uczuć. Jest to zwykła idealizacja wiedzy i rozumu (nawet ideologia), gdyż kieruję się wtedy swoim pomysłem, czyli swoim myśleniem o pięknie (o pięknych nogach lub piersiach). W uczuciowej fascynacji odnosimy się do całej osoby, ale pod kątem jej piękna (osobowego piękna). Fascynuje nas piękno ludzkiego życia (konkretne piękno życia tej osoby), a nie jakieś pojedyncze elementy ciała. Powinniśmy się wystrzegać w tym momencie wszelkiej idealizacji (wszelkiego podejścia ideologicznego), bo ona fałszuje naszą uczuciowość.

Uczuciowa fascynacja owocuje radością i nadzieją. Będzie to radosne oczekiwanie tego, co ma przyjść później. Będzie to również radosne oczekiwanie spełnienia w miłości. Uczuciowa fascynacja nie jest jeszcze pełną miłością. To jest dopiero zarodek miłości. To jest wstęp, preludium do tego, co się rozwinie w przyszłości. Radość płynie z fascynacji pięknem życia. Nadzieja jest oczekiwaniem na piękną i lepszą przyszłość. Jest oczekiwaniem jeszcze piękniejszego i lepszego życia – życia razem, czyli współżycia.

Współżycie tworzy wspólnotę życia. Współżycie ożywione nadzieją zmierza do daru życia. Współżycie potrzebuje i wymaga nadziei, aby nie przerodziło się w zwykły seks (seksualizm). Współżycie cielesne pozbawione nadziei jest tylko seksem, czyli sportem lub zabawą. Jedni ludzie lubią się zabawić i dlatego uprawiają seks. Inni ludzie lubią sport i traktują seks jak zawody sportowe (liczą się wyniki i osiągnięcia). Obie postawy odrzucają życie i fascynację pięknem życia. Tym samym niszczą wszelki związek, nie dopuszczając do powstania wspólnoty, gdyż w seksie nie ma nic osobowego, ani nic wspólnotowego. W seksie spotykają się partnerzy handlowi, czyli dwie strony świadczące usługi (usługodawca i usługobiorca). Seks jest ostatecznie bezosobowy (bez twarzy), dziś najchętniej anonimowy. Jest to zaprzeczenie osobowego spotkania twarzą w twarz. Jest to wyobcowanie i dehumanizacja (odczłowieczenie). Żeby zgodzić się na seks, trzeba najpierw „zabić” w sobie osobę lub przynajmniej ją „zdradzić”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz