6.05.2015

Personalistyczne cele człowieka (3)

Filozofowie greccy, którzy chcieli zrozumieć człowieka i jego postępowanie, wskazywali, że działa on na zasadzie rozumu, gdyż jest istotą rozumną. Sądzili, że rozumność przynależy do ludzkiej natury, dlatego uważali, że człowiek działa na podstawie swojej natury i to im wystarczało. Nasza duchowa natura posiada takie zdolności poznawcze, które umożliwiają jej kierowanie ludzkim działaniem. Sokrates uważał, że człowiek działa jedynie na podstawie wiedzy, którą tworzy sobie lub zdobywa nasz rozum. Dopiero jego wielcy następcy – Platon i Arystoteles – uwzględnili dodatkowe elementy duszy. Do rozumu dodano wolę i uczucia, zachowano jednak dominującą rolę rozumu.

Grecka filozofia postrzegała człowieka jako istotę rozumną, która kieruje się zdobytą przez siebie wiedzą. Zdawano sobie sprawę, że sama wiedza nie posiada odpowiedniej mocy sprawczej, która mogłaby uruchomić działanie. Dlatego za Arystotelesem przyjmowano, że człowiek dysponuje chceniem, czyli wolą, która miałaby popychać go do działania. Uważano, że wola stanowi motor i napęd ludzkiego działania, popychając nas nieustannie do przodu, czyli poruszając do działania. Ale uznano, że ten napęd lub popęd woli musi być określony przez nasze poznanie, abyśmy wiedzieli, dokąd zmierza nasza aktywność. W ten sposób wola stała się motorem ludzkiego działania, ale kierunek tego działania miały określać nasze poznanie i wiedza.

Jak zatem rozwijała się ta wiedza? Dopóki była to wiedza filozoficzna, dopóty skupiała się na rozumieniu człowieka i świata, w którym on żyje. Dlatego głównie tworzono wiedzę etyczną, która miała określać postępowanie człowieka względem siebie i wobec innych ludzi. Stawiano zatem na sprawiedliwość i roztropność, umiarkowanie i męstwo. Wydawało się, że te etyczne postulaty sformułowane przez Greków będą w stanie uchronić człowieka przed różnymi katastrofami i dramatami. Na pewno zdawali sobie oni sprawę z niedoskonałości ludzkiej natury i stąd Arystoteles postulował postępowanie drogą środka, żeby omijać wszelkie skrajności. Za taką skrajność Platon na przykład uważał swobodną twórczość człowieka i dlatego żądał usunięcia poetów ze swojego doskonałego państwa. Na podstawie tej propozycji możemy przypuszczać, że Grecy obawiali się myślenia, które jest początkiem poiesis (poezji) albo poznania poetycznego. Całe ludzkie postępowanie, zwłaszcza to społeczne i polityczne, chcieli oprzeć jedynie na noesis – poznaniu umysłowym (łac. intelligere).

Jak się jednak okazało, poznanie nie zdołało się obronić przed myśleniem i w czasach nowożytnych (in via moderna) zapanowało już tylko myślenie (cogito). Co więcej ludzka wola została całkowicie poddana myśleniu stając się niejako służką lub niewolnicą myślenia (np. w Uzasadnieniu metafizyki moralności Kanta). W ten sposób myślenie zostało całkowicie zabsolutyzowane, o czym mówi już wyraźnie Levinas twierdząc, że świadomość się wyabsolutnia. Z drugiej strony w czasach nowożytnych nastąpił równolegle szybki rozwój wiedzy przyrodniczej opartej na empiryzmie. Od połowy XIX wieku nauki przyrodnicze zdominowały kulturę, a szybkie zastosowanie różnych odkryć i wynalazków doprowadziło do rewolucji przemysłowej. Odtąd światem człowieka zaczęła rządzić technika i techniczna ekonomia. Otóż rozwój techniki stawia na innowacyjne myślenie człowieka, ale jednocześnie wciąga człowieka w ideologię postępu, czyli nieograniczonego pędu przed siebie. Ludziom wydaje się, ze coraz doskonalsze maszyny uczynią ich potężniejszymi, a ich życie łatwym i przyjemnym.

W tym pędzie do przodu nie zauważyliśmy już, że wyzbyliśmy się osobowego panowania nad samymi sobą. Działamy już tylko na zasadzie swobodnego myślenia o sobie, gdyż wydaje się nam, że potrafimy ukształtować zupełnie nowego człowieka. Takie myślenie przyświecało ideologom XX wieku. Człowiek uznał, że jest w stanie stworzyć od nowa samego siebie. Że nie potrzebuje żadnych odniesień osobowych, ponieważ w zupełności panuje nad otaczającym go światem i potrafi już wszystkie siły i moce podporządkować sobie. Człowiek poczuł się nagle Panem Przyrody, lecz nie dostrzegł, że tym samym sprowadził także siebie do poziomu wytworu Przyrody. I chociaż obecnie zdajemy sobie sprawę, że to nasze ujarzmianie przyrody może doprowadzić do zagłady, to jednak nie mamy wyraźnej próby zawrócenia z tej ślepej uliczki postępu. Chyba zbyt naiwnie wierzymy, że uda się nam przeciwdziałać zagrożeniom. Obyśmy się nie pomylili.

Dlatego należy stwierdzić, że jedynym rozwiązaniem staje się przywrócenie personalistycznego spojrzenia na człowieka. Trzeba przyjąć, że realnym źródłem ludzkiej aktywności jest osoba i to właśnie własności osobowe powinny wyznaczać kierunek rozwojowy każdego człowieka. Osoba ludzka do rozwoju i realizacji potrzebuje wspólnoty osobowej opartej na więzach wyznaczanych przez relacje osobowe. Złudzeniem racjonalistycznej demokracji jest myślenie, że rozwój człowieka można zapewnić poprzez tworzenie różnych instytucji społecznych lub politycznych. Otóż żadne instytucje nie zapewnią nam rozwoju osobowego. Taki rozwój jest możliwy i dokonuje się tylko we wspólnocie osobowej – w rodzinie lub Kościele. Bo to rodzina zapewnia człowiekowi rozwój moralny i religijny. Osobowa aktywność człowieka wyraża się bowiem poprzez moralność i religijność.

W swoim życiu człowiek potrzebuje solidnych fundamentów. Tymi fundamentami są moralność względem innych ludzi (naszych bliźnich) oraz religijność względem Boga (Osób Boskich). Wszelkie inne propozycje są budowaniem własnego życia na piasku. Gdy przychodzą ciężkie i dramatyczne chwile, wtedy wszystko zaczyna się walić, gdyż pozostajemy wobec trudności i kłopotów tylko ze swoim myśleniem. Natomiast moralność i religia dają nam realną siłę. Jest to siła najpierw osobowa (w postaci łaski Bożej), potem siła duchowa (w postaci wiary i miłości), a na koniec jest to siła życiowa (jako nadzieja). Taka wewnętrzna moc pozwala nam pokonać wszelkie przeciwności. Ludzkie życie jest wielkim dobrem, ale jest to trudne dobro (bonum arduum). Nie da się walczyć samotnie przeciwko tym wszystkim trudnościom. Dlatego człowiek został powołany do życia wspólnotowego – do życia rodzinnego. Człowiek realizuje się w pełni we wspólnocie rodzinnej, a nie w jakiejś instytucjonalnej działalności zawodowej lub politycznej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz