Jak to się dzieje, że
poznajemy konkretne rzeczy lub konkretne osoby, a wiedzę o świecie lub wiedzę o
człowieku mamy ogólną? W związku z tym pojawia się pytanie, co tak naprawdę
poznajemy? A dalej – czym kierujemy się w naszym życiu – czy poznaniem, czy
może wiedzą?
Wiedza o człowieku będzie
pewnym uporządkowanym zbiorem twierdzeń i definicji. Lecz gdy mamy na uwadze z
jednej strony wiedzę przyrodniczą, a z drugiej strony wiedzę filozoficzną,
wtedy występuje zasadnicza rozbieżność ujęć. To pokazuje, że człowiek sam dla
siebie tworzy własną wiedzę o człowieku. Najczęściej mamy poznanie samego
siebie, ale to nie jest wiedza o człowieku. Taka wiedza staje się bowiem czymś
ogólnym. Radykalnie można powiedzieć, że staje się ona wizją idealistyczną,
Natomiast bardziej przystępnie powiemy, że wiedza o człowieku jest naszym
myśleniem o człowieku. Przecież to nasze myślenie jest ogólne. Niestety okazuje
się, że o człowieku możemy sobie pomyśleć najróżniejsze rzeczy.
Trzeba więc zapytać, jak to
nasze myślenie o człowieku ma się do samego poznania człowieka? Jak poznajemy
człowieka albo co właściwie poznajemy poznając konkretnego człowieka? Przecież
nie poznajemy poszczególnych cech lub właściwości, bo to by wymagało działania
scalającego. Na przykład Kant przyjmował, że takiego scalenia wyobrażeń w jeden
poznawany przedmiot dokonuje nasze myślenie. Dlaczego jednak cały zbiór wrażeń
lub wyobrażeń zmysłowych raz scalamy w przedmiot nazywany drzewem, a innym
razem scalamy w przedmiot nazywany człowiekiem? Wydaje się, że całościowe
ujęcie poznawcze jest od razu zakorzenione w samej realności poznawanej rzeczy
(czyli gdzieś na poziomie istnienia). To realność bytu narzuca naszemu poznaniu
ujęcie całości.
Platonizm przypisywał bytom
własności tożsamości i różności, które miały wyznaczać istotowy charakter bytu.
To samo dotyczył własności jedności i wielości. Ale to by znaczyło, że istota
bytu (substancja) jest poznawana jako jedność i tożsamość, natomiast całe
wyposażenie przypadłościowe (przede wszystkim cielesność) jest poznawane jako
wielość i różność (różnorodność). Poznanie istotowej jedności i tożsamości
musiałoby należeć do poznania umysłowego. Znów zapytamy, co takiego poznaje
umysł, że zdajemy sobie sprawę z ujęcia i poznania poszczególnych oraz pojedynczych
rzeczy. Przecież każdy człowiek przyzna, że poznaje innych ludzi jako konkretne
i pojedyncze jednostki, a nie ogólne pojęcia. Na co dzień nie mamy z tym
żadnego problemu.
Filozofia klasyczna
pojmowała jedność jako własność transcendentalną, czyli jako coś, co przynależy
do każdego bytu. Podobnie było z prawdą i dobrem. To by znaczyło, że umysł (lub
intelekt) ujmuje bezpośrednio własności transcendentalne i dzięki temu nasze
poznanie umysłowe zaświadcza o prawdziwości, jedności i tożsamości danego bytu.
Mówiąc wprost, my od razu poznajemy i wiemy, że to jest jeden całościowy i
konkretny byt, i wcale nie musimy dochodzić do tego na drodze jakiegoś
abstrahowania, rozumowania lub wyjaśniania. Nasze poznanie umysłowe ujmuje więc
wszystkie zasady realności nazywane własnościami transcendentalnymi. I na tym
poznaniu opiera się nasza wiedza filozoficzna.
Należy przyjąć, że od razu
poznajemy realność bytów, natomiast całe istotowe wyposażenie dociera do nas
pośrednio, czyli za pośrednictwem zmysłów. To pokazuje, że naturę bytu
poznajemy przy pomocy zmysłów. Czyżby zatem poznanie zmysłowe informowało nas o
właściwościach istotowych? Ale do tego potrzebna by była dłuższa obserwacja. Na
przykład życie, które wyraża się we wzroście roślin i zwierząt, wymaga pewnej
dłuższej obserwacji. Dotyczy to wszystkich cech cielesnych.
Ale co zrobić z rozumnością
człowieka? Jak poznajemy naszą ludzką rozumność? Pierwsze skojarzenie wskazuje
na zdolność komunikacji, czyli zdolność porozumiewania się słownego. Wydaje się
jednak, że taka słowna komunikacja sięga znacznie głębiej niż tylko do władzy
rozumu (umysłu). Levinas uważał, że to osoba (jego „twarz”) przemawia do osoby.
Dla niego komunikacja ma wymiar relacji osobowej. Również u Bubera jego
fundamentalne słowo „Ja-Ty” stanowi wyraz relacji osobowej. Dlatego należałoby
uznać, że początkiem słowa i komunikacji słownej jest osoba ludzka. Nawet jeśli
nasze ludzkie słowo przejawia się na poziomie umysłu jako jego wyposażenie w
formie słowa wewnętrznego, to pojawia się ono tam jako efekt aktywności
osobowej. Toteż początkiem poznania człowieka jako osoby jest komunikacja
słowna. Zaświadcza ona od razu zarówno o osobie człowieka, jak też o jego
rozumności (duchowej umysłowości). Dopiero gdy brakuje takiej komunikacji,
wtedy zastanawiamy się, co się stało.
Słowo jako skutek osobowej
aktywności stanowi (a może nawet sprawia) otwartość naszej duchowości. To z
powodu słowa nasza rozumność jest otwarta na komunikację. Osoba przemawia w
słowie do drugiej osoby, chcąc się z nią skomunikować. Taka chęć komunikacji
prowadzi także do nawiązania relacji osobowych i stworzenia wspólnoty (czyli
komunii). Wojtyła nazywał to communio personarum – osobową wspólnotą. Dzięki
zdolności komunikacji możemy obdarzyć się słowem (daję Ci moje słowo), czyli złożyć przyrzeczenie lub zawrzeć
przymierze. Na przykład takie przymierze zawarł Bóg z ludem Abrahama dając im
swoje Słowo oraz posyłając do nich swego Syna – Słowo Boże (Logos).
Wszelka działalność
społeczna człowieka zdaje się wynikać z tej zdolności komunikacji słownej.
Różne działania w tym zakresie mają postać przyrzeczenia, przymierza lub umowy.
I właśnie w tym sensie należałoby rozumieć określenie „umowa społeczna”
Rousseux. Taka umowa nie ma jeszcze charakteru prawnego, lecz jest społecznym
zastosowaniem komunikacji słownej, czyli przymierza i przyrzeczenia. Przecież
właśnie taki charakter ma również ślubowanie małżonków (przyrzeczenie ślubne),
które staje się fundamentem zawartego związku małżeńskiego jako zapoczątkowania
wspólnoty osobowej.
Musimy wrócić do naszych
rozważań dotyczących poznania. Trzeba teraz zapytać, czy komunikacja słowna
jest poznaniem, czy nawet jest czymś więcej – np. rozumieniem realności? Otóż
wydaje się, że zdolność komunikacji musi wykraczać poza samo poznanie. Dlatego
można przyjąć, że jest ona tym, co umożliwia nam poznanie umysłowe. Jeżeli
poznanie umysłowe dotyczy własności transcendentalnych, to musi posiadać
odpowiednią moc, żeby dotrzeć do poziomu istnienia, czyli do źródeł realności.
Taką moc może nam przynieść i dać aktywność osobowa, czyli akty kontemplacji i
sumienia. A to już łączy się bezpośrednio z osobową komunikacją słowną,
ponieważ to właśnie akty kontemplacji zaszczepiają w umyśle słowo prawdy, które
staje się mocą poznawczą i zdolnością komunikacji. Dlatego sednem naszego
poznania umysłowego jest słowo prawdy. W nim skupia się moc osobowa, która
przekształca się w moc poznawczą zdolną do poszukiwania prawdy, czyli w
otwartość umysłu naprawdę.
Na koniec możemy chyba
powiedzieć, że to dzięki słowu poznajemy realność w sposób rozumiejący, to
znaczy, że dzięki słowu rozumiemy realność, a jednocześnie dzięki temu słowu
możemy nasze rozumienie przekazywać innym ludziom, czyli możemy się komunikować
z innymi. Ale powinniśmy zdawać sobie sprawę, że to wszystko nie przebiega w
tak prosty sposób, gdyż nasza komunikacja słowna jest zapośredniczona w języku.
Posługujemy się bowiem językiem jako medium komunikacyjnym, zaś język jest
tworem naszego myślenia, które dołącza się do poznania realności narzucając
poznaniu wymiar ogólności i wytwarzając w ten sposób wiedzę pojęciową, która
stanowi ogólne kategorie pojęciowe. Okazuje się, że ta pojęciowa wiedza raczej
zaciemnia nasze bezpośrednie poznanie realności (nasze doświadczenie) niż
cokolwiek wyjaśnia. Dlatego nasza komunikacja osobowa wyrażona w formie
językowej bardziej traci na wartości niż zyskuje. Często potrafimy zagadać to,
co chcielibyśmy powiedzieć lub wprost zakomunikować. Toteż powinniśmy się
wsłuchiwać w słowo prawdy naszego umysłu albo w słowo serca, które niesie
przekaz naszego sumienia, a nie dawać się ponosić wypowiedziom językowym.
Niestety język jest w stanie nas zwodzić i uwodzić, stad nabieramy się na
piękne słówka języka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz