8.03.2015

Narodziny moralności /6

18.Podobnie wygląda sprawa sumienia. Już w czasach średniowiecza przedstawiano koncepcję synderezy (gr. synderesis) jako prasumienia, które miało stanowić główną zasadę naszego działania i postępowania. W mojej interpretacji owo sumienie staje się aktem własności dobra i oddziałuje bezpośrednio na naszą wolę. Akty sumienia powstają z racji aktywizacji własności dobra, która nawiązuje relacje osobowe z dobrem innych osób. Relacje osobowe sprawiają jakby „przepełnienie się” dobra zawartego w istnieniu i jego wypływ w postaci aktów sumienia, które docierają do naszej woli. Scholastycy za Pseudo-Dionizym mówili o dobru, że jest rozlewaniem siebie (bonum est diffusivum sui). Wydaje się, że w przypadku człowieka to rozlewanie się dobra przybiera postać aktów sumienia, które umacniają naszą wolę. Potocznie mówimy o głosie sumienia, ale faktycznie jest to jakaś fala mocy, która oddziałuje na wolę napełniając ją siła do działania, która nakazuje „czynić dobro”. Toteż odebranie przez wolę i przyjęcie aktów sumienia rodzi w niej czyn dobra. Osobowa własność dobra przejawia się bowiem w woli w postaci czynu dobra. Wówczas wola bez problemu może podejmować działanie i czynić dobro, czyli chcieć i miłować. W ten sposób wola uzyskuje odpowiednią moc miłości, która jest dla niej czymś najważniejszym. Taka miłość obejmuje już konkretne osoby, gdyż jest to miłość osobowa. Najpełniej doświadczamy takiej miłości w rodzinie, a potem w małżeństwie i znowu w rodzinie.
19.Gdy św. Tomasz analizował działanie woli, uznał wtedy, że porusza się ona pod wpływem namysłu dokonującego się w intelekcie. Zatem chcenie albo raczej wybór woli zostaje poprzedzony namysłem rozumu, po którym następuje działanie woli w postaci wyboru. Powstaje w ten sposób ciąg współpracy rozumu i woli: – namysł – chcenie – namysł – chcenie itd. Tomasz uważa, że nie można tutaj iść w nieskończoność, lecz trzeba przyjąć jakąś pierwszą przyczynę zewnętrzną. W ten sposób uzasadnia, że zarówno intelekt, jak i wola muszą być poruszane do swojego działania przez przyczynę zewnętrzną. Jednak wydaje się, że Tomasz zbyt szybko przeskakuje tutaj do Boga twierdząc, że to Bóg stwarzając ludzką duszę stanowi jednocześnie pierwszą przyczynę ruchu dla władz duszy. Otóż z moich rozważań wynika, że Bóg nie stwarza duszy człowieka, lecz stwarza bezpośrednio ludzką osobę, która dzięki temu stanowi podmiotową doskonałość aktu istnienia. To właśnie moc sprawcza, jaką osoba otrzymuje w darze od Boga, pozwala jej tworzyć istotowe wyposażenie duszy człowieka, czyli przede wszystkim tworzyć władze duchowe, a w dalszej konsekwencji pobudzać te władze do działania (nadając im jednocześnie odpowiednie dla nich przedmioty). Dlatego mówi się, że tzw. przedmiotem formalnym umysłu (intelektu) jest prawda (ja dodam – osobowa prawda), zaś tzw. przedmiotem formalnym woli jest osobowe dobro. Jak już pokazywaliśmy, tak naprawdę, czyli w sposób realny, umysł otrzymuje od osoby słowo prawdy, natomiast wola otrzymuje czyn dobra, a więc władze otrzymują pewne aktywne zasady działania. Należy więc przyjąć, że realną zasadę działania woli stanowi czyn dobra, a nie jakiś przedmiot ogólny i konieczny. Trzeba pamiętać, że same ogólne pojęcia, czy to prawdy, czy to dobra, nie są w stanie uruchomić działania intelektu lub działania woli. Tutaj konieczna jest realna zasada i realna sprawczość, a nie jakaś ogólna intencjonalność pojęć, którymi posługuje się poznanie.
20.Wola jako władza pożądawcza nie jest poruszana przez pojęciowe poznanie naszego intelektu. Żadne pojęcia ani idee intelektu nie posiadają bowiem mocy sprawczej. Natomiast taką realną moc sprawczą mają własności transcendentalne istnienia, czyli sama prawda i samo dobro. I to te własności są w stanie uruchomić nasze władze duchowe. Tak więc wolę do działania (do chcenia) pobudza i porusza aktywność osobowego dobra. Nadmiar tego dobra spowodowany nawiązaniem relacji osobowej z Bogiem lub z drugim człowiekiem sprawia rozlewanie dobra w postaci aktów sumienia, które docierają do woli rodząc w niej czyny dobra, czyli aktywne pożądanie dobra. Taki czyn dobra (potocznie mówimy o dobrych uczynkach) można również nazwać czynem miłości, gdyż stanowi on bezpośrednią afirmację osobowego dobra. Widzimy zatem, że dokonywane przez człowieka uczynki miłości, przebiegają i dzieją się pod wpływem osobowych aktów sumienia wysyłanych przez własność dobra. Jeżeli natomiast zabraknie całej tej osobowej aktywności, to może się okazać, że wola faktycznie będzie wtedy skazana na uleganie wpływom uczuciowości (pożądliwości) bądź wybieranie spośród propozycji poznawczych. Dopiero wówczas zaczynamy się kierować różnymi poglądami i opiniami, jedynie wybierając przedstawiane propozycje (np. gdy chcemy podjąć jakąś pracę zawodową). Ale w takim wypadku nie można mówić o osobowej aktywności człowieka, a jedynie o działalności praktyczno-technicznej lub artystycznej (czyli gospodarce lub sztuce).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz