25.04.2014

Personalizm społeczny /2



Człowiek jest osobą. Osoba ludzka posiada godność. Godność przypisywana człowiekowi oznacza transcendentny charakter osoby. Godność jest szczególnym statusem ontycznym wykraczającym poza kategorie naturalne. Godność osoby opiera się bowiem na własnościach transcendentalnych istnienia, czyli na prawdzie, dobru i pięknie. Jak pokazał Gogacz, są to własności osobowe, które cechują osobową podmiotowość istnienia oraz stanowią źródło aktywności osoby ludzkiej.

Osobowa godność człowieka wskazuje nam, że człowieka należy traktować jako kogoś transcendentnego wobec całego porządku naturalnego. Nie można zatem sprowadzać człowieka do świata przyrody. Osoba ludzka może pochodzić jedynie od transcendentnej przyczyny. Za taką przyczynę uznaje się powszechnie Boga. Dlatego wielkie religie utrzymują, że człowiek stanowi realność stwarzaną bezpośrednio przez Boga.

Otóż prawa lub uprawnienia przysługujące człowiekowi należy wyprowadzać z osobowej godności. Skoro godność człowieka tworzą własności prawdy, dobra i piękna, to człowiekowi należą się przede wszystkim te działania, które dotyczą tych własności osobowych. Mamy więc tutaj słowo prawdy, które stanowi podstawę wiary. Dalej mamy czyn dobra, który jest aktem miłości i stanowi podstawę miłości osobowej względem człowieka. A wreszcie mamy także przeżycie piękna, które staje się podstawą nadziei. Odwołując się w tym miejscu do ustaleń ks. Stycznia możemy powiedzieć, że godność osoby wyznacza moralną powinność człowieka względem drugiego człowieka. To pokazuje nam, że człowiek działa moralnie wobec innych ludzi ze względu na ich osobistą godność. Wojtyła przedstawił ten problem w postaci swojej normy personalistycznej. Osoba jest dla niego takim dobrem, któremu należy się miłość. Właściwym odniesieniem się do człowieka jest więc miłość. Widzimy wiec, że ludzka miłość dotyczy właśnie osoby, a nie tylko duchowości bądź cielesności człowieka.

Trzeba stwierdzić, że personalistyczna moralność, która w kulturze funkcjonowała jako moralność chrześcijańska, wyrasta na gruncie rozumienia człowieka jako osoby. Natomiast etyka naturalna ukształtowana w Grecji przez racjonalną filozofię lub późniejsza etyka naturalistyczna ukształtowana przez filozofię empiryczną szły za poznaniem człowieka jako natury duchowej i cielesnej. Grecy sformułowali dzięki temu teorię czterech cnót kardynalnych, które miały tworzyć doskonałość moralną naszych władz duchowych. Dopiero chrześcijaństwo wprowadziło nową wizję cnót teologicznych, które dzisiaj możemy nazwać cnotami personalistycznymi. W tej nowej propozycji wiara zastąpiła roztropność, miłość zastąpiła sprawiedliwość, zaś nadzieja zastąpiła męstwo. Umiarkowanie pozostało nadal w formie ascezy, czyli przygotowania do życia duchowego.

Już z tego zestawienia widać, że moralność personalistyczna przenosi nas na wyższy poziom. Ale życie społeczne rozgrywa się na poziomie ludzkiej natury, czyli na poziomie duszy (kultura) i ciała (warunki materialne). To pokazuje, że człowiek nie angażuje w codziennym życiu swojej osoby. Na co dzień człowiek działa dzięki naturze i poprzez nią. Inaczej mówiąc, spełniamy wtedy działania naturalne. Dlatego Grecy uznali, że do takiej działalności wystarczają nam zdolności naturalne. Nasz umysł potrzebuje więc wiedzy. Potrzebuje wiedzy teoretycznej (nauki) oraz wiedzy praktycznej (właśnie roztropności). Nasze pragnienia i nasza wola wymagają sprawiedliwości. Sprawiedliwość była traktowana jako wyznacznik prawa ustanowionego dla zapewnienia porządku społecznego. To oznaczało, że w swoich działaniach członkowie społeczeństwa (wówczas państwa) winni się kierować prawem i sprawiedliwością. A w działaniach już typowo cielesnych  (czyli należących do cielesnej sfery naszej natury) powinniśmy wykazywać umiarkowanie i męstwo. Umiarkowanie w życiu codziennym, zaś w sytuacjach szczególnych (np. na wojnie lub w zagrożeniu) męstwo.

Chrześcijaństwo ze swoją personalistyczną etyką wskazywało natomiast na transcendentny charakter norm moralnych, skoro człowiek jest osobą. Podpowiadało nam, że człowiek w swej osobowej realności przekracza porządek naturalny i stać go na osiągnięcie pełnej doskonałości w postaci świętości, mówiąc językiem teologicznym. Wypada więc zapytać, jak ten ideał osobowej doskonałości (świętości) ma się do życia społecznego w całej jego rozciągłości? Wydaje się, że ideał świętości przemieniał życie poszczególnych ludzi, lecz nie zdołał zmienić ogólnego charakteru życia społecznego (właśc. politycznego). A nawet wprost przeciwnie. Okazało się bowiem, że wpływ życia politycznego na działalność Kościoła był dominujący. Świadczą o tym chociażby wojny religijne oraz zwalczanie heretyków.

Dlaczego personalistyczna moralność chrześcijaństwa nie zdołała uświęcić albo przynajmniej jakoś naprawić życia społecznego i politycznego? Czy tutaj czegoś zabrakło? Przecież Kościół od początku prowadził misję edukacyjną i wychowawczą. Co więcej, ta misja trwa już od dwóch tysięcy lat. Dlaczego nie było pozytywnych rezultatów? Czyżby ludzka natura była tak oporna, a może zabrakło siły sprawczej? Ale Kościół dysponuje nadzwyczajnymi środkami w postaci łaski sakramentalnej. Na tym świecie nie ma już większej mocy i siły sprawczej. Dlaczego więc nie udaje się przekonać ludzi i nawrócić ich na życie osobowe? Może nasz egoizm jest jeszcze silniejszy? Jeśli wszystko zależy od naszego wyboru, to dlaczego wybieramy raczej zło (mniejsze zło) niż dobro? Nie możemy się tłumaczyć, że nie znamy dobra (pełnego dobra), ponieważ Kościół jasno ukazuje nam zbawienie jako spełnienie dobra. Dlaczego więc człowiek pragnie stworzyć szczęście sam dla siebie? Człowiek uwierzył, że dzięki własnemu myśleniu potrafi zbawić świat i samego siebie. Lecz czy wymyślił to sam, czy też ktoś mu to podpowiedział? I dlaczego tak uparcie dąży do tego? Czyżby była to zwykła ludzka pycha, to nieprzeparte pragnienie wolności, nawet gdy jest ona pozorna? Takie dziecięce podejście do sprawy: – Ja sam, ja sam… Otóż działając samemu, jak mówimy: na własną rękę, człowiek potrafi wszystko zepsuć, chociaż wydaje mu się, że buduje nowy wspaniały świat. Wszystko polega na tym, że myśląc człowiek zapomina o swojej realności i zaczyna wymyślać dla siebie wciąż nowe możliwości, wierząc, że osiągnie upragnione szczęście. Ale możliwości nie mogą nam dać szczęścia i doskonałości, bo są tylko możliwościami a nie realnością. A człowiek nadal goni uparcie za możliwościami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz