F.
– No to może nauka wytłumaczy nam, czym jest życie człowieka?
N.
– Życie jest procesem rozwojowym, który ma swój wymiar globalny w postaci
ewolucji przyrodniczej oraz swój wymiar indywidualny (jednostkowy) w postaci
konkretnego organizmu żywego, który spełnia wszystkie funkcje życiowe.
F.
– A dlaczego człowiek zawsze pytał, czy jego życie ma sens?
N.
– Na to pytanie każdy człowiek musi sobie sam odpowiedzieć. Nauka pokazuje, że
życie powstało przypadkowo na skutek splotu sprzyjających okoliczności. A to
niestety wskazuje, że również przypadkowo może zginąć. Człowiek powinien
chronić swoje życie i w tym zakresie pomaga mu naukowa medycyna i naukowa
farmakologia. Nic więcej nie możemy zrobić, gdyż wiedza naukowa nie zajmuje się
sensem lub bezsensem życia. Od tego mamy literaturę.
F.
– No dobrze, to wydaje się być działka filozoficzna. Właśnie filozofia jest w
stanie ukazać człowiekowi sens jego życia, ale tym samym sprzeciwia się
pozytywistycznej nauce. Filozofia stara się zrozumieć całego człowieka. Rozważa
go całościowo, a nie wyrywkowo. Gdyby człowiek był tylko organizmem żywym,
wówczas nie potrzebowałby rozumienia siebie, gdyż życie kierowałoby nim w
sposób dostateczny. Jeżeli jednak, co jest oczywiste, człowiek wciąż na nowo
chce zrozumieć siebie, to znaczy, że tkwi w nim jakieś głębsze źródło realności
i tożsamości. Mamy więc do czynienia z wcieleniem jakiejś sprawczej
podmiotowości, która obdarza jednocześnie ludzki organizm życiem duchowym. W
tym miejscu współczesna filozofia mówi nam o osobie człowieka, która
przyczynuje i kształtuje duchowość i cielesność człowieka. Tutaj nie może być
innego wytłumaczenia.
N.
– Ludzka osoba jest czymś niezbadanym. To może się okazać jedynie filozoficznym
złudzeniem, którego nikt nigdy nie widział. Tak głęboko wiedza naukowa nie
sięga i wcale nie potrzebuje się tam zagłębiać. My wyjaśniamy, jak działa
ludzki organizm i to powinno wystarczyć. Można powiedzieć, że to w zupełności
wystarcza człowiekowi w jego codziennym funkcjonowaniu. Nauka nie zajmuje się
tym, co człowiek robi od święta. To jego prywatna sprawa i tyle.
F.
– No tak, nauka ma zadbać o zawodową działalność człowieka, żeby dobrze służył
społeczeństwu. Patrząc z tej perspektywy jego duchowe ambicje i marzenia nie są
do niczego przydatne. Ale to prowadzi do całkowitego uprzedmiotowienia człowieka
i sprowadzenia go do poziomu rzeczy (obsługa czajnika, komputera albo wózka
widłowego). A przecież człowiek jest
podmiotem. Żywym podmiotem działania. Także działania duchowego lub osobowego.
Czy nauka zna w ogóle takie określenie jak podmiot sprawczy?
N.
– Taką podmiotowość przeżywa każdy pojedynczy człowiek, ale tak naprawdę nikt
poza nim nie ma wglądu w jego podmiotowość. To jest sprawa jak najbardziej
indywidualna, a więc nie podlega badaniom naukowym. Co najwyżej ludzie mogą o
tym porozmawiać miedzy sobą. I na tym właśnie polega literatura. Nauce nic do
tego.
F.
– Czy to nie jest takie symboliczne umywanie rąk? Postępując w ten sposób nauka
tak naprawdę niczego człowiekowi nie tłumaczy ani nie wyjaśnia. Ona opisuje
fakty, czyli wyłącznie to, co dzieje się na zewnątrz człowieka, nawet jeśli
opisuje wewnętrzne funkcje organizmu. Człowiek posiada bowiem wyraźną
świadomość, że jest kimś ponad cielesny organizm. Czy to znaczy, że człowiek
się myli w swoich odczuciach albo rozumieniach.
N.
– Errare humanum est. Zawsze istnieje możliwość pomyłki. Tego nie można
wykluczyć.
F.
– Ale czy to nie dotyczy również samej nauki, która może się mylić w swoim
postępowaniu badawczym?
N.
– Nowożytna nauka powstawała w trudach i przeciwnościach, lecz zdołała pokonać
te trudności i dzisiaj świętuje tryumfy na wielu polach. A filozofia stale
grzebie się w tych samych problemach. Kto jest więc bardziej postępowy? Kto
wiedzie nas ludzi wciąż naprzód? Nauka i tylko nauka!
F.
– Nauka tak pędzi do przodu, że chce nas wszystkich wysłać w kosmos, a wtedy
nie będzie już potrzebna ani filozofia, ani nauka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz