3.12.2013

Przegląd historyczny - filozoficzne rozumienie realności



Rozumienie rzeczywistości jest niewątpliwie związane z pytaniem o arche. Dlatego powstanie filozofii wiązano zawsze z Talesem, który postawił to pytanie jako pierwszy. Filozofia chciała być zawsze rozumieniem rzeczywistości. Nie można jednak zrozumieć rzeczywistości bez pytania o jej początek i przyczynę. Możemy przyjąć, że rozumiejące poznanie polegało na wskazaniu przyczyn i zasad tego, co realne. Jońscy przyrodnicy wskazywali na cztery żywioły, które miały być zasadami ożywionej przyrody. To podsumował później Empedokles.



Natomiast od czasów Arystotelesa filozofowanie sprowadzało się do poszukiwania przyczyn bytu. Mówił on o czterech takich przyczynach. Dwie z nich stanowiły wewnętrzne zasady bytu (forma i materia), zaś kolejne dwie były przyczynami zewnętrznymi (przyczyna sprawcza i celowa). Wydaje się, że Arystoteles utożsamił przyczynę wzorczą Platona, czyli ideę, z przyczyną celową, ponieważ według niego wzór nie może być sprawcą bytu, lecz może być jego ostatecznym celem i dążeniem. Zasady wewnętrzne tworzą realność każdego pojedynczego bytu. Ale skoro byt jest złożony z formy i materii, to musi posiadać przyczynę tego złożenia, czyli sprawcę lub poruszyciela (primus motor). Jednak arystotelesowski Poruszyciel odpowiada jedynie za byty naturalne złożone z formy i materii. Jest więc przyczyną świata materialnego. Należy zatem przyjąć, że mamy tutaj nadal do czynienia z rzeczywistością przyrodniczą.



Można przypuszczać, że poza ten świat przyrody chciał się wznieść Platon. Przyjmował on istnienie odwiecznych idei, które miały tworzyć swój własny świat – idealny albo boski. Jeżelibyśmy założyli, że chodziło tutaj o trzy idee stanowiące zasady lub przyczyny realności (dobro, prawda i piękno), to należałoby uznać, że Platon sięgnął znacznie głębiej przy objaśnianiu realności niż jego uczeń. Jego Idee stanowią bowiem same podstawy, czyli fundamenty, rzeczywistości i realności. Dziś przyjmujemy przecież, że każdy realny byt został ukształtowany przez własności prawdy, dobra i piękna, gdyż to one przyczynują arystotelesowską formę bytu. Powiemy nawet więcej, że prawda, dobro i piękno stanowią własności transcendentalne istnienia i to one odpowiadają za istotowe wyposażenie bytu. Stwarzane jest bowiem istnienie bytu, a nie jego istota lub forma.



W naukowej teorii, jaką chciała być filozofia, pojawiał się problem, jak opisać rzeczywistość i jak przedstawić uzyskane rozumienie bytu? Wskazywanie na odpowiednie składniki bytu, czyli jego zasady, nie załatwiało do końca sprawy. Należało pokazać ich wzajemne zależności, co było oczywiste. Platon mówił tutaj o wzorze (idei) oraz o odbitkach (odwzorowaniach idei). Arystoteles poszedł znacznie dalej. Uznał, że w bycie mamy do czynienia z elementem stałym i niezmiennym (czyli formą) oraz z elementem dynamicznym, który jest zmienny i umożliwia zmienność bytu (czyli materią). Jego pojęcia możności i aktu pozwoliły zrozumieć i objaśnić złożoność realności. Przecież każdy realny byt naturalny jest zmienny, a zarazem stały w swej naturze. Takie byty Arystoteles nazywał substancjami. Substancja oznaczała również trwały fundament istoty w przeciwieństwie do zmiennych cech i właściwości nazywanych przypadłościami. Tym trwałym fundamentem struktury istotowej było złożenie z formy i materii. Natomiast przypadłości były zaczepione w materii, która jako możność stanowiła zasadę ograniczonej zmienności bytu.



Okazało się niestety, że pojęcia substancji i przypadłości zostały pomyślane i spożytkowane jako ogólny opis naukowy (model teoretyczny) możliwy do zastosowania w różnych dziedzinach. A więc nie był to do końca filozoficzny opis rozumienia bytu. Niemniej zaczęto stosować pojęcie substancji jako stricte filozoficzne. To spowodowało różne trudności w pojmowaniu rzeczywistości. Pojęcie substancji zdawało się być bardzo użytecznym narzędziem naukowym, ale samo wykraczało już poza rozumienie realności. Można stwierdzić, że jeżeli forma i materia były efektem rozumiejącego poznania bytu (czyli rozumienia istoty bytu), to substancja okazała się tworem raczej czysto pojęciowym, takim wytrychem pojęciowym, który stosowano często dowolnie. Podsumowując powiemy, że notoryczne posługiwanie się tym pojęciem uniemożliwiło właściwe rozumienie realności. Pojęcie substancji było bowiem stosowane na określenie realnej istoty bytu, co przez dłuższy czas nie pozwalało albo nie wymagało postawienia pytania o przyczynę realności. Dopiero św. Tomasz, który na nowo zaczął posługiwać się pojęciem bytu (ens) zrozumiał, że należy przyjąć wewnętrzną zasadę i przyczynę realności bytu, czyli akt istnienia (esse). Dlatego Tomasz określał byt przy pomocy podwójnego złożenia – raz złożenia z istnienia i istoty, a drugi raz złożenia z formy i materii. To spowodowało odkrycie głównej zasady realności bytu, jaką stało się istnienie. Realny byt nie może istnieć bez aktu istnienia.



Greccy filozofowie posiadali esencjalne rozumienie realności, gdyż uważali, że ludzkie poznanie dotyczy istoty lub natury bytu. Dla nich rzeczą oczywistą było, że świat, który chcieli poznać, jest realny i istniejący. Dlatego nie stawiali pytania o istnienie rzeczywistości albo o istnienie człowieka. Chcieli po prostu zrozumieć otaczającą nas rzeczywistość. Grecy posługiwali się poznaniem umysłowym (noesis), czyli rozumieniem, które według nich docierało do realności i dawało wiedzę na ten temat. Wizja twórczości umysłowej (poesis) była zarezerwowana dla literatury, a dokładniej dla poezji. Ale nikt nie mylił twórczości poetyckiej z filozofią. Platon radykalnie przeciwstawiał sobie te dwie dziedziny ludzkiego życia. Dlatego starożytni uprawiali filozofię realistyczną, która dotyczyła tego, co naprawdę realne. Nawet kiedy Platon mówił o swoim świecie idei, było to dla niego coś rzeczywistego w najwyższym stopniu.



Dopiero średniowieczne spory o uniwersalia namieszały ludziom w głowach. Przecież to św. Anzelm jako pierwszy chciał dowodzić istnienia Boga na podstawie pojęcia, jakie posiada nasz umysł. Jeszcze inni myśliciele uważali, że byt składa się z materii i pojęcia (zamiast formy), co było następstwem tezy, że powszechniki bytują poza ludzkim umysłem. Niestety te zawirowania filozoficzne, które w dużej mierze były wywołane nieznajomością dotychczasowego dorobku filozofów, stały się pierwszym krokiem spychającym filozofowanie w stronę pojęciowego myślenia, które odcinało filozofię od poznawania realności. W ten sposób filozoficzni myśliciele zaczęli już myśleć o rzeczywistości, a nie poznawać ją.



Dalszą konsekwencją takiego stanu rzeczy stał się sceptycyzm, a następnie powstanie filozofii nowożytnej jako filozofii myślenia. Kartezjusz zaakceptował bowiem samo myślenie (cogito) porzucając poznanie rzeczywistości, co odbiło się wyraźnie na pojmowaniu człowieka podzielonego na duszę i ciało. Co więcej, Kartezjusz wywołał złudne nieporozumienie, gdy określił myślącą duszę jako res cogitans. To stwarzało pozory realności. Być może zapomniał albo nie chciał się przyznać, że nic myślącego nie może być realne. Ale w ten sposób podniósł jednym dowolnym stwierdzeniem myślenie do rangi realności.



Racjonaliści wierzyli wówczas w myślenie i jego możliwości. Natomiast empiryści uznali, że myślenie (idee umysłu) zależy wyłącznie od danych zmysłowych. Skoro pojęciowe myślenie zostało radykalnie oderwane od rzeczywistości, to przecież powinno być z czymś związane, bo inaczej byłoby po prostu twórczością poetycką. Ponadto taka zależność pozwalała przypisywać myśleniu swoistą naoczność, czyli ukazywanie czegoś. Toteż Kant rozważając te ustalenia stwierdził, że myślenie scala zmysłowe wyobrażenia tworząc faktyczny przedmiot poznania. W ten sposób zostało sformułowane pojęcie fenomenu, które będzie odtąd stanowiło przedmiot poznania warunkowany (czyli umożliwiany) przez myślący podmiot. Kant wykazał więc, że dzięki myśleniu poznajemy fenomenalnie, a nie realnie. Poznanie realnej rzeczy (Ding an sich) stało się niemożliwe. To, o co tak uparcie walczyli starożytni filozofowie, zostało porzucone. Metafizyka będzie już niepotrzebna, gdyż uznano ją za wiarę w czyste idee (duszy, Boga i wszechświata). W ten sposób odrealniono rzeczywistość na rzecz złudnego wyeksponowania myślenia.



Filozofia nowożytna przestała rozumieć rzeczywistość i nawet przestała do tego dążyć. Przestała przede wszystkim rozumieć człowieka. Człowiek stał się jedynie myślącym podmiotem (właśnie taką res cogitans), czyli świadomością. Teraz już wszystko będzie zależało od ludzkiego myślenia. Hegel, który odkrył, że myślenie dzieje się na zasadzie negacji, uznał wprost, że rzeczywistość podlega tej samej zasadzie dialektycznej. Przyjął, że byt jest logiczny i podlega prawom myślenia. Dlatego w gruncie rzeczy rzeczywistość została u niego sprowadzona do kultury. To, czym żyje człowiek, nie jest rzeczywistością lecz kulturą. Wszystko nagle stało się kulturowe. Jak wyraził to później Znaniecki – nie ma wyjścia poza kulturę (there is no way out of the culture).



Dlatego dzisiaj dla człowieka wszystko jest kulturowe, jest wartością kulturową, którą tworzy nasze myślenie. Szybko okazało się, że człowiek jest w stanie pomyśleć niestworzone rzeczy. Potrafi wszystko poddać w wątpliwość i skrytykować, wszystko potrafi zanegować. Tak więc wyszło na jaw, że nasze myślenie zawiodło nas do totalnego nihilizmu. Przede wszystkim doprowadziło naszą wiedzę do negacji realnego człowieczeństwa, czyli do negacji ludzkiej osoby i jej godności.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz