Jeśli chcemy zbudować swoje życie, musimy zacząć od fundamentów. Filozofia zawsze była fundamentem dla ludzkiego życia. Niech tak pozostanie.
28.11.2013
22.11.2013
Tylko miłość i wiara są w stanie pokonać myślącą świadomość
Tylko
miłość i wiara są w stanie pokonać myślącą świadomość. Ale to wcale nie znaczy,
że świadomość od razu poddaje się miłości. Można powiedzieć, że świadomość
podejmuje od razu walkę z miłością. Po prostu stara się od początku zepchnąć
miłość do poziomu seksu. Świadomość nie zamierza przyjąć osobowej miłości, lecz
z całej siły lub raczej z bezsilności próbuje nam wmówić, że w miłości liczy
się tylko seks, czyli przyjemność. W ten sposób świadomość chce podstępnie
zapanować nad miłością podpowiadając przyjemności seksualne, ponieważ zdaje
sobie doskonale sprawę, że seks poszukujący przyjemności jest w stanie zabić
miłość.
Aby
więc uratować miłość trzeba włączyć także wiarę i nadzieję, które doskonalą
nasze władze duchowe rozumu i uczuciowości. Miłość rządzi naszą wolą, natomiast
rozum (umysł) potrzebuje wiary, czyli słowa prawdy, żeby przeciwstawić się
zgubnemu myśleniu świadomości. Z kolei żeby pokonać doznania przyjemności,
nasza uczuciowość potrzebuje przeżycia piękna i nadziei. Nadzieja jako
fascynacja pięknem życia stanowi doskonałą ochronę przed popadnięciem w
eskalację przyjemności. Uczuciowość, która przyjmuje akty upodobania płynące od
osoby, zdobywa moc i cnotę nadziei. Nadziei na lepsze i piękniejsze życie.
Właśnie cnota nadziei każe naszej uczuciowości przeżywać piękno życia i
zmierzać prostą drogą do urzeczywistniania życia. Wówczas nadzieja na nowe
życie pobudza nas do erotyki nastawionej na płodność i dar życia. W ten sposób
wypełnia się nasza osobowa miłość. Miłość spełnia się bowiem w darze życia, a
nie w przyjemności związanej z uprawianiem seksu. Trzeba podkreślić, ze miłosna
erotyka nie jest tym, co dziś określa się mianem seksu. Miłosna erotyka nie
wyraża się w seksie, lecz wyraża się poprzez dar życia, dar pięknego życia.
Życie dziecka jest najpiękniejszym darem rodziców.
Jednak
nasza świadomość neguje realny dar życia. Ona wymyśla i przedstawia
najróżniejsze trudności. Dlatego próbuje zdezawuować osobową miłość i popchnąć
ją w stronę seksu. Na przykład chce nam wmówić, że konieczne są dowody miłości.
Realność nie potrzebuje dowodów, gdyż sama jest ostatecznym dowodem realności i
prawdy. Dlatego nie słuchaj swojej świadomości, kiedy mnoży Ci trudności i
podpowiada różne bzdury. Przed tymi zakusami świadomości może Cię uratować
wiara. Wiara w osobę człowieka. Wiara w osobową realność człowieka i Boga. Przecież
to właśnie wiara podpowiada nam, że doskonała jest osoba człowieka i że osobę
stać na prawdziwą miłość, ponieważ osoba jest samym centrum realności
człowieka. Osoba jest bowiem podmiotowością istnienia stwarzaną przez Boga.
Nie
słuchaj więc swojej świadomości, ani myślenia ludzi dookoła. Posłuchaj w sobie
wiary, nadziei i miłości. A wówczas osiągniesz pełnię realności. Staniesz się
rodzicielem albo rodzicielką. Staniesz się w ten sposób prawdziwym rodzicem. To
jest ludzka realność.
Jeszcze o miłości
Jak to dobrze, że nie da się wymyślić
miłości. Miłość trzeba przeżyć. Można doświadczyć miłości, ale to musi być
wewnętrzne doświadczenie osobowe. W miłości człowiek doświadcza osobowego
przeżycia. Chyba lepiej byłoby powiedzieć, że doświadcza osobowego spotkania.
Poprzez miłość człowiek doświadcza spotkania własnej osoby a jednocześnie
doświadcza spotkania osoby drugiego człowieka. W miłości przeżywamy relację
osobową, ponieważ miłość to właśnie łączność pomiędzy dwoma osobami. Miłość
stanowi łączność pomiędzy osobą kobiety i osobą mężczyzny. To jest żywa i
rzeczywista (czyli realna) łączność pomiędzy osobowymi podmiotami, a nie tylko
wzajemne przystosowanie zewnętrznych przejawów duchowych lub cielesnych. Miłość
nie jest ani uzgadnianiem pomysłów na życie, ani uzgadnianiem poglądów. Miłość
nie jest dopasowywaniem ulubionych potraw, ani dopasowywaniem modnych strojów.
Miłość jest spotkaniem dwóch osób. Natomiast wszystko inne jest skutkiem
miłości. Skutki miłości nie są samą miłością. Dzisiaj powszechnie myli się
niestety skutki miłości z samą miłością. Dlatego za miłość bierze się na
przykład uczucie upodobania albo po prostu stosunek seksualny. Jednak to nie
jest miłość, bo prawdziwa miłość łączy ze sobą dwie osoby, które stanowią
egzystencjalne podmioty. Dlatego miłość posiada realną moc sprawczą i jest
zdolna wywoływać różnorodne skutki zarówno w duszy, jak i w ciele.
Sama miłość jest doświadczeniem
egzystencjalnym i osobowym. Egzystencjalista określi miłość jako przeżycie egzystencji.
Personalista powie zaś o przeżyciu osobowym. Trzeba jednak zdawać sobie sprawę,
że miłość zjawia się na tym poziomie, gdzie nie dociera już nasze poznanie lub
chcenie, ani nasze uczuciowe przeżywanie. Być może należałoby tutaj mówić o
doświadczeniu mistycznym, gdyż wydaje się, że osobowa miłość ma charakter
doświadczenia mistycznego. Czasami mówi się także o przeżyciu mistycznym.
Chodzi w tym wypadku o bezpośrednie doświadczenie czegoś. Ale z pewnością jest
to doświadczenie, które wykracza poza naturalne zdolność poznawcze i
pożądawcze.
W swoim potocznym doświadczeniu człowiek
odwołuje się co najwyżej do czynów miłości, jakie nasza wola podejmuje pod
wpływem oddziaływania na nią aktów sumienia pochodzących z osobowego dobra. Akt
sumienia pobudza wolę do czynu dobra, czyli czynu miłości, gdyż taki uczynek
charakteryzuje się bezinteresownością. Takie uczynki naszej woli służą
osobowemu dobru człowieka. Dlatego służą samemu człowiekowi. Dobre uczynki
podejmowane regularnie jako bezinteresowne czyny wyrabiają w naszej woli
sprawność miłości. Taka cnota miłości stanowi stałe nastawienie woli na służbę
osobowemu dobru człowieka.
Dlatego w człowieku kochamy osobę i jej
osobowe dobro. Wojtyła pouczał nas, że osoba jest takim dobrem, któremu należy
się miłość. Miłość jest właściwym odniesieniem do osobowego dobra człowieka. To
oznacza, że tak naprawdę czymś najwspanialszym w człowieku jest jego osoba. To
właśnie osoba jako podmiotowość istnienia zawiera w sobie własności prawdy,
dobra i piękna. Toteż osoba jest godna wiary i miłości. Osoba jest bowiem godna
bezinteresownego oddania siebie. Już jako papież Wojtyła podkreślał, że
człowiek spełnia się w akcie bezinteresownego oddania samego siebie. Właśnie
osoba jest godna takiego poświęcenia i ofiary. Dlatego celem i zadaniem
człowieka winno być poświęcenie się i oddanie na służbę osobie człowieka albo
Osobie Boskiej. Bo tylko wtedy człowiek zdoła wypełnić swoje osobowe życie.
Inaczej człowiek przeżywa swoje życie w sposób bezosobowy. A stąd rodzą się
wszelkie dramaty człowieka.
Współczesna codzienność oderwała człowieka od
osobowego doświadczenia. Tym samym pozbawiła go życia osobowego, a nawet
zwykłego poczucia bycia osobą. Człowiek przestał się uważać za osobę i przestał
się czuć osobą, bo to dla niego już nic nie znaczy. Bycie osobą przestało się
liczyć we współczesnym społeczeństwie. Społeczeństwo zostało
zinstytucjonalizowane i dziś bycie osobą przeszkadza człowiekowi w wypełnianiu
ról instytucjonalnych. Posługiwanie się peselem całkowicie zabiło konieczność
bycia osobą. Ale czy przez to społeczeństwo nie staje się już nieludzkie?
Człowiek stracił swoją osobową twarz. Gdy zatracimy osobową godność albo gdy o
niej po prostu zapomnimy, wtedy nasze człowieczeństwo jest już zagrożone.
Przecież bezosobowy człowiek staje się nieludzki. Człowiek nie może
funkcjonować jako numer pesel.
21.11.2013
Rzecz o seksie i erotyce
Rzecz dzieje się w Studio
TV. Poważna dyskusja na temat seksu.
Redaktor: – Mamy dziś w
studio przedstawicieli najważniejszych poglądów dotyczących seksualności
człowieka. Będziemy rozmawiali o seksie bez zahamowania i bez uprzedzeń. Czy
seks jest potrzebny człowiekowi?
Profesor seksuolog: – Seks
jest jedną w form ludzkiej aktywności. Jest to aktywność jak najbardziej
naturalna. Dlatego nie należy pozbawiać człowieka przyjemności płynącej z
uprawiania seksu.
Filozof: – Jako seksuolog
powiązał Pan od razu seks z przyjemnością, bo tak go traktuje współczesna
nauka. Jeśli więc będziemy tutaj mówili tylko o seksie, to pojęcie to narzuca
rozumienie stosunków płciowych jako sfery potrzeby naturalnej, którą należy
zaspokoić w sposób przyjemny. Czyż nie lepiej byłoby powrócić do dawnej
terminologii i mówić o ludzkiej erotyce, a nie o ludzkim seksie, który zbyt
często okazuje się być dzisiaj zupełnie nieludzki.
Seksuolog: – Ale moja
dziedzina zajmuje się właśnie seksem i dlatego nosi nazwę seksuologii. Przecież
nie można oderwać seksu jako stosunku płciowego od płciowości człowieka.
Filozof: – Dzisiaj seks nie
ma już związku z płciowością, bo wtedy za stosunek seksualny należałoby uznać
wyłącznie płciowe połączenie mężczyzny i kobiety.
Seksuolog: – Dla seksuologii
seks jest zaspokojeniem popędu płciowego, które może się wyrażać w dowolnej
postaci.
Filozof: – Ale czy możemy
jeszcze wtedy mówić o popędzie płciowym, czy nie chodzi tutaj już tylko o
myślenie o płciowości. Przecież to wyłącznie myślenie może przybierać postać
negatywną, czyli zanegować płeć człowieka. Sama płciowość nie jest w stanie
zanegować i odrzucić siebie. To tak jakby oko chciało być ślepe.
Seksuolog: – To prawda, ze
człowiek przeżywa swoją płciowość i popęd seksualny w sposób świadomy. To, co
robi człowiek, nie jest bezmyślne, a przy uprawianiu seksu myślenie odgrywa
ważną rolę.
Filozof: – Gdzie jednak
występuje tutaj przyjemność, czy w myśleniu o seksie, czy w samym uprawianiu
go?
Seksuolog: – Człowiek
przeżywa przyjemność na poziomie zmysłowym, ale zarazem chce myśleć o swojej
przyjemności.
Filozof: – Co tak naprawdę
jest przyjemnego w seksie? Czy samo przeżycie? Ale wtedy nie potrzeba do tego
myślenia!
Seksuolog: – Orgazm jest
kwestią fizjologiczną odpowiedniego działania narządów płciowych. Lecz gdy zabraknie
takiego naturalnego działania, wtedy zaczyna się myślenie o seksie i o
orgazmie.
Filozof: – To znaczy, że
wtedy wszystkim zaczyna sterować nasze myślenie.
Seksuolog: – No tak,
człowiek zaczyna wtedy myśleć, jak osiągnąć orgazm.
Filozof: – Ale czy z tego
powodu nie zaczyna wymyślać inne, poza naturalne, sposoby uprawiania seksu.
Seksuolog: – Można chyba
przyznać, że najczęściej tak to się kończy.
Filozof: – Czyż to nie
prowadzi nas do dalszego wniosku, że seks stał się dzisiaj przejawem ludzkiej twórczości.
Człowiek zaczął stwarzać sobie własne wyobrażenia dotyczące uprawiania seksu.
Dlatego seks przestał już być naturalny, a stał się całkowicie kulturalny,
czyli stał się dziedziną twórczości. Każdy może więc tworzyć swoje własne
przeżywanie popędu seksualnego. Ale czy to będzie jeszcze przeżycie popędu, czy
raczej twórcze zanegowanie samego popędu na rzecz seksualnej wolności
tworzenia. Przecież te wszystkie współczesne ekscesy seksualne nie mają nic
wspólnego z naturalnym popędem.
Pani Redaktor: – Czy
człowiek powinien przeżywać swój naturalny popęd, czy może stwarzać swoją
seksualność na nowo? – Zapytajmy obecnego tutaj Seksualistę, zwolennika i
wyznawcę seksu.
Seksualista: – Seks jest dla
człowieka czymś najważniejszym. Ja nie potrafię żyć bez seksu. Wydaje mi się,
że człowiek realizuje się i spełnia poprzez seks. Tylko wtedy można osiągnąć
prawdziwą rozkosz.
Filozof: – To znaczy, że
sprowadza Pan człowieka do samej przyjemności, do doznania rozkoszy. Czy aby na
pewno człowiek realizuje się właśnie w przyjemności? Przecież taka przyjemność
jest doznaniem chwilowym.
Seksualista: – Można
przecież stale myśleć o doznawanej przyjemności. Można o tym rozmawiać z
przyjaciółmi.
Filozof: – Ale znowu to
oznacza, że człowiek realizuje się albo w chwilowym doznaniu przyjemności, albo
w ciągłym myśleniu o tej przyjemności. Jednak ani jedno, ani drugie nie daje
człowiekowi czegoś realnego. Nie da się urzeczywistnić niczego dzięki
przyjemności lub dzięki myśleniu o niej.
Seksuolog: – No to na czym,
według Pana, polega łączność pomiędzy partnerami seksualnymi.
Filozof: – Chyba tylko na
uczestnictwie we wspólnym przedsięwzięciu. Coś podobnego łączy partnerów do gry
w tenisa lub w golfa. Co by znaczyło, że seks może być wspólna grą albo zabawą
i niczym więcej. Seks nigdy nie stanowi prawdziwej łączności pomiędzy ludźmi.
Seksualista: – Ale przecież
ludziom wystarczy uprawianie seksu, żeby być razem ze sobą. Może człowiek nie
potrzebuje dzisiaj głębszej łączności.
Filozof: – Czy nie jest to
jednak pozorne bycie razem? Jak to się mówi – seks bez zobowiązań, czyli bez
odpowiedzialności. Czy człowiek może być z kimś razem i żyć wspólnie bez
odpowiedzialności? Przecież to jest odarcie człowieka z jego człowieczeństwa,
które wyraża się w moralności.
Seksualista: – Wydaje mi
się, że seksu nie należy łączyć z moralnością. Dla mnie sam seks jest najwyższą
wartością, która wykracza poza moralne dobro i zło. Moralność ogranicza
człowieka, zaś w seksie chcę być zupełnie wolny i niezależny. Czy zgodzi się
Pan ze mną, Panie Profesorze?
Seksuolog: – Właściwie tak…
Filozof: – Czy jednak ta
potrzeba wolności nie staje się zupełną dowolnością, bez liczenia się z
realnością? Człowiek nie jest z pewnością wolnością. Człowiek jest w pełni
realny. Jest realną osobą, a nie wolnością lub myśleniem.
Seksualista: – Dla mnie
realna jest wolność, gdyż to wolność sprawia, że mogę robić to, co chcę. Jeśli
chcę się kochać, to się kocham. Zawsze się znajdzie ktoś chętny do seksu.
Filozof: – Dla Pana
Seksualisty wolność jest realna, ale ta Pańska wolność jest tylko i wyłącznie
możliwością robienia czegoś seksualnego. Natomiast realna wolność jest mocą
sprawczą, która rodzi dobro, realne dobro a nie jakieś możliwości uprawiania
stosunków płciowych albo nie płciowych. Toteż prawdziwa moc wolności – ale już
tej osobowej – polega na czynieniu realnego dobra. Przede wszystkim polega ona
na poczęciu i zrodzeniu realnego człowieka (dziecka). Ale do tego potrzebna
jest tradycyjna erotyka a nie postrewolucyjny i postmodernistyczny seks.
Seksualista: – Dla mnie seks
nie ma nic wspólnego z prokreacją. Ja unikam po prostu prokreacji, bo chcę być
wolny.
Filozof: – Pan zupełnie nie
wie, co to jest wolność. To jak Pan może żyć w sposób wolny.
Seksualista: – Mnie
wystarczy, że sam decyduję o swoich przyjemnościach. Reszta mnie nie obchodzi.
Ja chcę korzystać z życia, a nie służyć mu za posługacza.
Filozof: – No właśnie, czy
Pan nie widzi, że w tym swoim życiu seksualnym staje się Pan sługą jakichś
przyjemności, a może nawet jakichś wyobrażeń o przyjemnościach. Czy ten Pański
seks jest jeszcze przyjemny, czy może stał się już koniecznością lub przymusem?
To jest prosta droga do uzależnienia. Kto tutaj rządzi – seks czy Pan? Może się
okazać, że Pan już nie panuje nad tą całą sytuacją.
Seksualista: – Dopóki wiem,
co robię i co chcę robić, to ja tu jestem panem!
Filozof: – Może kieruje
Panem tylko chęć panowania, a nie realne decydowanie o sobie. Przecież Pan
decyduje jedynie o swoim seksie, a nie o sobie.
Seksualista: – Ale przecież
seks to Ja. Nie chcę być niczym innym, gdyż dobrze mi jest z moim seksem.
Filozof: – To ciekawe, że
człowiek jest w stanie stać się swoim seksem, czyli samym działaniem. A do tego
wyobraża sobie, że to on (ale jako kto?) kieruje tym działaniem. Gdyby ktoś
stał się samym działaniem, wtedy nie mógłby powiedzieć o sobie, że kieruje
działaniem, bo to by znaczyło, że lecąca strzała kieruje łukiem. Nieprawda?
Seksualista: – Wymyślacie
jakieś sztuczki filozoficzne. Ja tam jestem sobą wtedy, gdy uprawiam seks.
Więcej mnie nic nie obchodzi.
Filozof: – No właśnie w tym
jest problem, że Pana nie obchodzi to, kim Pan jest, jeśli nadal jest Pan kimś
realnym, a nie tylko czymś możliwym do zrobienia.
Seksualista: – Ja cały czas
jestem realny i do tego sprawny seksualnie, mogę to udowodnić choćby od zaraz.
Filozof: – Nie wątpię, ale
wątpię, czy taki sprawdzian jest czymś realnym. Być może cały ten seks jest
tylko ludzkim pomysłem i niczym więcej. Tak naprawdę realna jest erotyka, która
ma prowadzić i prowadzi do poczęcia człowieka. Właśnie na tym polega realne
spotkanie i połączenie dwojga… małżonków, którzy podejmują wspólne życie i
wspólne pożycie. Realne połączenie kobiety i mężczyzny owocuje realnym skutkiem
w postaci nowego poczętego człowieka (dziecka). Wszystkie inne pomysły na życie
seksualne są wymyślone przez człowieka, ale tak naprawdę nie wiadomo czemu
służą, chyba tylko poniżeniu człowieka.
Redaktor: – Powróćmy więc do
pytania, czy seks służy człowiekowi i do czego mu służy? Panie Profesorze…
Seksuolog:
– Seksuologia powie nam, że seks służy do rozładowania napięcia seksualnego,
jakie stwarza nasz popęd seksualny. Czasami napięcie może być tak silne, że
człowiek sobie z tym nie radzi. Człowiek potrzebuje seksu do osiągnięcia
harmonii i równowagi psychicznej i fizycznej.
Filozof:
– Ale przecież seks nie może być jedynym sposobem osiągnięcia równowagi
psychicznej. Są różne inne sposoby jak kontemplacja i modlitwa.
Seksuolog:
– To dotyczy raczej świętych. Wydaje się, że zwykły człowiek posiada możliwość
stymulacji właśnie w seksie. Seks jest pojmowany jako realizacja wzajemnej
bliskości i oddania, dlatego ludzie go potrzebują.
Filozof:
– Czy w seksie oddanie nie jest pozorne? Przecież tam chodzi o to, żeby zdobyć
i zabrać coś dla siebie, a nie dawać coś komuś innemu. Dlatego seks preferowany
przez Pana Seksualistę jest pozbawiony prokreacji, a to oznacza, że nie jest
całkiem naturalny. Naturalna jest właśnie erotyka nastawiona na prokreację.
Dlatego ja opowiadam się za erotyką. Można chyba przyjąć, że taka erotyka
przeciwstawia się seksowi. Seks zmierza bowiem do przyjemności, natomiast
erotyka ma na celu poczęcie nowego dziecka, a na dodatek obdarza nas radością i
nadzieją. Erotyka jest czymś radosnym, zaś seks jest smutny i pozbawiony
radości. Wystarczy spojrzeć na te wszystkie filmy porno. Czy kiedyś widzieli tam
Państwo radość? Seks jest odarty z ludzkiej uczuciowości, gdyż uczucia
przejawiają się w przeżyciu radości i nadziei, a nie w doznawaniu przyjemności.
Przyjemność lub nawet rozkosz nie daje nam trwałej radości. Omnis animal post coitu triste, jak
mówili starożytni. A przecież człowiek potrafi się radować nowym życiem.
Seksualista:
– Ja tam jestem zadowolony ze swojego życia seksualnego. Mogę się cieszyć, gdy
opowiadam o swoich wyczynach.
Filozof:
– No tak, Pan próbuje się cieszyć swoim myśleniem o seksie, ale to nie to samo,
co przeżywać radość życia. Radość nowego życia, poczętego życia. Taka radość
trwa bowiem razem z tym nowym życiem i nie jest tylko zadowoleniem z siebie.
Zadowoleni z siebie są na ogół egoiści, gdyż nie widzą piękna i pięknego życia
w drugim człowieku.
Seksualista:
– Ale ja dobieram sobie naprawdę ładne kobiety, chociaż one nie zawsze znają
się na seksie. Mój seks jest z pewnością afirmacją piękna.
Filozof:
– A czy to nie jest afirmacja piękna poprzez czynienie czegoś brzydkiego.
Seksualista:
– Dla mnie sam seks jest piękny, gdyż czyni mnie wolnym.
Filozof:
– Chyba nie należy mylić piękna z wolnością lub dowolnością. Ja wiem, że
dzisiejsza sztuka poszła właśnie w tym kierunku, ale czy to nie jest zboczenie
z dotychczasowej drogi do celu.
Seksualista:
– Pan zaraz mi będzie wymyślać od zboczeńców, ale ja rozumiem dzisiejszego
artystę, gdy chce się wyzwolić z jakichś narzuconych ograniczeń.
Filozof:
– Ale czy to nie jest tak, że artyści zapomnieli już, co to znaczy tworzyć, i
próbują jedynie zastąpić twórczość terapią szokową, czyli szokowaniem jakimiś
wybrykami, a nie tworzeniem dzieła sztuki. Tu znowu powraca analogia pomiędzy
sztuką a erotyką. One powinny dążyć do stworzenia czegoś realnego. Natomiast
ich wypaczenia, czyli seks i kicz, dążą do wywołania szokującego wrażenia, ale
nic więcej.
Seksualista:
– Ja zawsze uważałem, że seks jest działalnością artystyczną. Dlatego ja czuję
się artystą. Jestem Mistrzem Seksu.
Filozof:
– To brzmi ciekawie, ale może się okazać, że za tym stwierdzeniem nie kryje się
nic realnego, żadne realne człowieczeństwo, a może nawet wprost przeciwnie,
mamy tam do czynienia z brakiem człowieczeństwa, jeśli robimy coś wbrew naturze
płciowości.
Seksualista:
– Jeżeli artysta przestaje być człowiekiem, to tylko dlatego, żeby stać się
nadczłowiekiem, supermenem. Zawsze chciałem być seksualnym supermenem.
Filozof:
– To chyba skończy Pan jak ten, który chciał być nadczłowiekiem.
Seksualista:
– Co też mi Pan insynuujesz?
Filozof:
– Nic, tak mi przyszło na myśl dążenie do nadczłowieczeństwa, które miało już
miejsce w historii.
Redaktor:
– Oczywiście Panowie, oddajmy głos panu Profesorowi. Człowiek chyba powinien
panować nad swoim działaniem seksualnym. Czy seksuologia może nam coś w tym
względzie podpowiedzieć?
Profesor
seksuolog: – Seksuologia odwołuje się tutaj do kategorii zdrowia. Człowiek
powinien się kierować stanem swojego zdrowia, zarówno cielesnego, jak i
psychicznego. Tutaj najważniejsza jest harmonia i równowaga zdrowotna.
Filozof:
– Dlatego seksuologia nie rozważa aspektów moralnych zachowań seksualnych.
Profesor
seksuolog: – Seksuologia nawet nie wie, czy jakieś podejmowane działania
seksualne są moralne, czy nie. To nie jest polem jej zainteresowania.
Filozof:
– Czy zatem wiedza o człowieku, nawet cząstkowa, może być pozbawiona aspektu
moralnego?
Profesor
seksuolog: – Seksuologia zakłada raczej, że każdy człowiek wie, co dla niego
jest moralne i nie zamierza oceniać człowieka pod tym względem. Ona zajmuje się
sprawą zaspokojenia popędu płciowego i zachowania przy tym równowagi
psychicznej i zdrowotnej człowieka, żeby mógł osiągnąć odpowiednią satysfakcję.
Filozof:
– Ale to by znaczyło, że dla seksuologii ideałem jest nasz przedstawiciel
seksualizmu, który doskonale się czuje ze swoją fascynacją seksem.
Profesor
seksuolog: – Można chyba tak powiedzieć, o ile takie intensywne uprawianie
seksu w niczym nie zakłóca pozostałych obowiązków społecznych. Seksuologia ma
za zadanie uporządkowanie życia seksualnego w taki sposób, aby stanowiło ono
harmonijną całość z resztą zadań społecznych człowieka. Czyli tyle seksu, ile
potrzeba do zadowolenia z życia i roli społecznej.
Filozof:
– Lecz czy w ten sposób seksuologia nie daje człowiekowi wolnej ręki do
spełniania dowolnych działań i zachowań seksualnych, jeśli dokonuje się to za
obopólną zgodą partnerów.
Profesor
seksuolog: – Seksuologia wychodzi z założenia, że to sam człowiek decyduje o
swoim postępowaniu. Każdy jest sam odpowiedzialny za swoje życie seksualne. My
wkraczamy wtedy, gdy pojawiają się jakieś problemy z zaspokojeniem popędu
seksualnego. Seksuologia uważa, że każdy człowiek powinien znaleźć dla siebie
możliwość realizacji swojej seksualności, przy czym ta nauka nie zakłada z
góry, jak taka realizacja ma przebiegać.
Filozof:
– Czy można zatem mówić o jakiejś normie lub normach seksualnych, które by
wyznaczały granice albo pole działań seksualnych?
Profesor
seksuolog: – Seksuologia zdaje sobie sprawę z ograniczonych możliwości
realizacji popędu seksualnego, gdyż dotyczy to na ogół sfery erogennej
człowieka, chociaż sama stymulacja popędu dokonuje się w bardzo różnorodny
sposób.
Filozof:
– Skoro więc popęd płciowy jest czymś jak najbardziej naturalnym, to czy jego
zaspokojenie nie powinno być również naturalne?
Profesor
seksuolog: – Seksuologia pozostawia tutaj decyzję o zaspokojeniu tego popędu
samemu człowiekowi (partnerowi seksualnemu). Można powiedzieć, że obserwujemy
najróżniejsze sposoby uprawiania seksu, ale dla naszej nauki one wszystkie
mieszczą się w normie, gdy mają charakter czynności seksualnych, związanych z
narządami płciowymi.
Filozof:
– Ale czy to nie stwarza możliwości robienia ze swoimi narządami wszystkiego,
co się chce, a właściwie tego, co przyjdzie nam na myśl. Przychodzi mi na myśl
pewien straszy dowcip, ale nie wiem, czy mogę go tutaj przytoczyć. (***)
Profesor
seksuolog: – Można przyjąć, że ze strony seksuologii przyjemność jest tutaj
decydująca. Oczywiście powinna to być obopólna przyjemność partnerów, chociaż
nie zawsze realizowana w tym samym momencie.
Filozof:
– Zatem dla seksuologii przyjemność jest ostatecznym kryterium.
Profesor
seksuolog: – Jak byśmy to określili, przyjemność jest kryterium wewnętrznym
aktów seksualnych. Ale istnieje jeszcze kryterium zewnętrzne, czyli zdrowie, o
którym mówiliśmy wcześniej. Oba te kryteria muszą ze sobą współgrać.
Przyjemność nie może przeciwstawiać się zdrowiu.
Filozof:
– Przy takim postawieniu sprawy trudno jest doszukiwać się czegoś stricte
ludzkiego w stosunkach płciowych. Zupełnie nie widać podejścia osobowego
(personalistycznego). Czy więc seksuologia nie instrumentalizuje człowieka w
tym zakresie?
Profesor
seksuolog: – Seksuologia traktuje seks jako wyraz i urzeczywistnienie głębszych
doznań uczuciowych. Zdajemy sobie oczywiście sprawę, że najlepszy seks ma
miejsce wtedy, gdy jest poparty wzajemną życzliwością i czułością partnerów.
Jednak taka ludzka miłość dzieje się na innym poziomie i seksuologia tam nie
zagląda.
Filozof: – No właśnie, może się okazać, że
seksu nastawionego na przyjemność nie da się pogodzić z tym, co osobowe w
człowieku. Zupełnie inaczej rzecz się ma z erotyką nastawioną na prokreację.
Taka erotyka jest pobudzana bezpośrednio przez upodobanie życia. Upodobanie
życia jest sprawiane w naszej uczuciowości przez aktywność osobowego piękna.
Nasza uczuciowość do tego, żeby działać i przeżywać ludzkie życie, potrzebuje
odpowiedniego usprawnienia w postaci cnoty nadziei i radości (radosnej
nadziei). Nadzieja przejawia się bowiem w radości ogarniającej życie (życie
własne oraz życie najbliższych). Dopiero takie upodobanie i fascynacja życiem
stają się właściwym napędem ludzkiej erotyki, którą realizują małżonkowie.
Natomiast seks jest zupełnie pozbawiony upodobania życia, co najlepiej wykazał
nam Pan Seksualista. Można by nawet postawić tezę, że seks zrodził się z
nienawiści do życia. A preferowane dzisiaj sposoby uprawiania seksu stanowią
żywe zaprzeczenie życia.
Pan
Profesor odwołał się do kryterium zdrowia. Otóż zdrowie jest dla człowieka
doskonałością życia. Człowiek dbający o swoje zdrowie jest przecież miłośnikiem
życia. Chęć bycia zdrowym wyraża się przede wszystkim w pragnieniu życia. Nie
ma zdrowia bez życia. Jeśli więc mamy się odwoływać do ludzkiego zdrowia, to
nie możemy zapominać o upodobaniu życia. Dlatego prawdziwa erotyka, a nie seks,
rodzi się z upodobania życia i jego piękna. I wtedy erotyka może osiągnąć
poziom osobowy i stać się wyrazem miłości osobowej. Erotyka nastawiona na życie
jest niewątpliwie wyrazem osobowego działania człowieka. Człowiek działa bowiem
realnie jako wcielona osoba i dlatego powinien dążyć w swym życiu do spełnienia
osobowego wcielenia, czyli zrodzenia dziecka. Takie spełnienie zapewnia mu
erotyka, która stanowi pożycie małżonków we wspólnocie rodzinnej. Natomiast
seks jest czymś bezosobowym, uprawianym anonimowo bez żadnych zobowiązań.
Profesor
seksuolog: – To, co mówi Pan o życiu osobowym człowieka, jest jedynie pomysłem
teologicznym lub filozoficznym, ale współczesna nauka nie może zagłębiać się w
to, co jest w człowieku osobowe, gdyż nie dysponuje żadnymi metodami
weryfikacji. Podobnie było z duszą w dawnych czasach. W sensie potocznym, czyli
poza naukowym, można mówić o jakiejś duchowej podmiotowości człowieka, ale to
się sprowadza do wolnego i świadomego działania, które zawiera się w prawniczym
określeniu – osobowość prawna.
Filozof:
– Jeżeli o to chodzi, panie Profesorze, to współczesna nauka przestaje już być
wiedzą o człowieku, gdyż człowiek nie jest rzeczywistością, którą można
opisywać w sposób całkowicie zewnętrzny. Ponieważ taki opis każe nam zaliczyć
człowieka do świata przyrodniczego i uważać jedynie za jakąś szczególną lub
wyjątkową cząstkę przyrody. Pojęcie osoby ludzkiej może się pojawić, jak
słusznie Pan zauważył, tylko na gruncie filozofii lub teologii, ale dzisiaj
odbiera się im miano naukowości. Filozofia jest wiedzą, lecz także nauką,
rozumiejącą a nie opisową. Dlatego powiemy, że człowieka należy rozumieć, a nie
opisywać. Ale żeby zrozumieć człowieka trzeba się odwołać do doświadczenia
wewnętrznego i wewnętrznej przyczynowości. A to nie jest wcale łatwe. Tutaj
trzeba posłużyć się kontemplacją i sumieniem, a wreszcie także upodobaniem
życia, o którym już mówiłem. Dopiero z tej perspektywy można dostrzec to, co w
człowieku jest osobowego. Dużo łatwiej jest obnażyć swoje narządy płciowe, aby
uprawiać seks, niż zagłębiać się w realność własnej natury i osoby. Przecież
seks można uprawiać bez angażowania swojej osoby. Wystarczy o niej zapomnieć,
choć czasami trzeba ją porzucić i poniżyć, albo nawet pogwałcić jej godność.
Przecież współczesny seks idzie właśnie w kierunki pogwałcenia osobowej
godności człowieka. Nie ma dla człowieka czegoś bardziej poniżającego i
upodlającego niż seks analny.
Redaktor:
– To już chyba zbyt mocne słowa. Musimy zakończyć naszą dyskusję. Dziękujemy
Państwu za uwagę. Dobranoc i miłego seksu.
Filozof:
– Nie seksu, ale żywej erotyki…
Subskrybuj:
Posty (Atom)