Jak to dobrze, że nie da się wymyślić
miłości. Miłość trzeba przeżyć. Można doświadczyć miłości, ale to musi być
wewnętrzne doświadczenie osobowe. W miłości człowiek doświadcza osobowego
przeżycia. Chyba lepiej byłoby powiedzieć, że doświadcza osobowego spotkania.
Poprzez miłość człowiek doświadcza spotkania własnej osoby a jednocześnie
doświadcza spotkania osoby drugiego człowieka. W miłości przeżywamy relację
osobową, ponieważ miłość to właśnie łączność pomiędzy dwoma osobami. Miłość
stanowi łączność pomiędzy osobą kobiety i osobą mężczyzny. To jest żywa i
rzeczywista (czyli realna) łączność pomiędzy osobowymi podmiotami, a nie tylko
wzajemne przystosowanie zewnętrznych przejawów duchowych lub cielesnych. Miłość
nie jest ani uzgadnianiem pomysłów na życie, ani uzgadnianiem poglądów. Miłość
nie jest dopasowywaniem ulubionych potraw, ani dopasowywaniem modnych strojów.
Miłość jest spotkaniem dwóch osób. Natomiast wszystko inne jest skutkiem
miłości. Skutki miłości nie są samą miłością. Dzisiaj powszechnie myli się
niestety skutki miłości z samą miłością. Dlatego za miłość bierze się na
przykład uczucie upodobania albo po prostu stosunek seksualny. Jednak to nie
jest miłość, bo prawdziwa miłość łączy ze sobą dwie osoby, które stanowią
egzystencjalne podmioty. Dlatego miłość posiada realną moc sprawczą i jest
zdolna wywoływać różnorodne skutki zarówno w duszy, jak i w ciele.
Sama miłość jest doświadczeniem
egzystencjalnym i osobowym. Egzystencjalista określi miłość jako przeżycie egzystencji.
Personalista powie zaś o przeżyciu osobowym. Trzeba jednak zdawać sobie sprawę,
że miłość zjawia się na tym poziomie, gdzie nie dociera już nasze poznanie lub
chcenie, ani nasze uczuciowe przeżywanie. Być może należałoby tutaj mówić o
doświadczeniu mistycznym, gdyż wydaje się, że osobowa miłość ma charakter
doświadczenia mistycznego. Czasami mówi się także o przeżyciu mistycznym.
Chodzi w tym wypadku o bezpośrednie doświadczenie czegoś. Ale z pewnością jest
to doświadczenie, które wykracza poza naturalne zdolność poznawcze i
pożądawcze.
W swoim potocznym doświadczeniu człowiek
odwołuje się co najwyżej do czynów miłości, jakie nasza wola podejmuje pod
wpływem oddziaływania na nią aktów sumienia pochodzących z osobowego dobra. Akt
sumienia pobudza wolę do czynu dobra, czyli czynu miłości, gdyż taki uczynek
charakteryzuje się bezinteresownością. Takie uczynki naszej woli służą
osobowemu dobru człowieka. Dlatego służą samemu człowiekowi. Dobre uczynki
podejmowane regularnie jako bezinteresowne czyny wyrabiają w naszej woli
sprawność miłości. Taka cnota miłości stanowi stałe nastawienie woli na służbę
osobowemu dobru człowieka.
Dlatego w człowieku kochamy osobę i jej
osobowe dobro. Wojtyła pouczał nas, że osoba jest takim dobrem, któremu należy
się miłość. Miłość jest właściwym odniesieniem do osobowego dobra człowieka. To
oznacza, że tak naprawdę czymś najwspanialszym w człowieku jest jego osoba. To
właśnie osoba jako podmiotowość istnienia zawiera w sobie własności prawdy,
dobra i piękna. Toteż osoba jest godna wiary i miłości. Osoba jest bowiem godna
bezinteresownego oddania siebie. Już jako papież Wojtyła podkreślał, że
człowiek spełnia się w akcie bezinteresownego oddania samego siebie. Właśnie
osoba jest godna takiego poświęcenia i ofiary. Dlatego celem i zadaniem
człowieka winno być poświęcenie się i oddanie na służbę osobie człowieka albo
Osobie Boskiej. Bo tylko wtedy człowiek zdoła wypełnić swoje osobowe życie.
Inaczej człowiek przeżywa swoje życie w sposób bezosobowy. A stąd rodzą się
wszelkie dramaty człowieka.
Współczesna codzienność oderwała człowieka od
osobowego doświadczenia. Tym samym pozbawiła go życia osobowego, a nawet
zwykłego poczucia bycia osobą. Człowiek przestał się uważać za osobę i przestał
się czuć osobą, bo to dla niego już nic nie znaczy. Bycie osobą przestało się
liczyć we współczesnym społeczeństwie. Społeczeństwo zostało
zinstytucjonalizowane i dziś bycie osobą przeszkadza człowiekowi w wypełnianiu
ról instytucjonalnych. Posługiwanie się peselem całkowicie zabiło konieczność
bycia osobą. Ale czy przez to społeczeństwo nie staje się już nieludzkie?
Człowiek stracił swoją osobową twarz. Gdy zatracimy osobową godność albo gdy o
niej po prostu zapomnimy, wtedy nasze człowieczeństwo jest już zagrożone.
Przecież bezosobowy człowiek staje się nieludzki. Człowiek nie może
funkcjonować jako numer pesel.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz