18.10.2013

Trzeba odnaleźć swoją godność



Skoro filozofia zajmuje się poznaniem, to musi się zastanowić, czym jest poznanie filozoficzne. Trzeba również zapytać, jakiego rodzaju wiedzą jest filozofia i co poznaje?

Z pewnością filozofia chce poznać świat i człowieka zanurzonego w ten świat. Musimy jednak pamiętać, że filozofia jest wiedzą rozumiejącą, a nie opisową, jak nauki przyrodnicze. Wiedza przyrodnicza opisuje poznawaną zmysłowo rzeczywistość posługując się obserwacją, czyli ogląda świat z zewnątrz. Podstawą takiego podejścia stała się filozofia empiryzmu. Angielski empiryzm negując dotychczasowe pojęcie substancji jako czegoś nie poznawanego zmysłowo, posłużył się nowym tworem pojęciowym w postaci faktu. Sens poznawczy obu pojęć jest jednak równorzędny. Oba pojęcia są tworem naszego myślącego umysłu. W filozofii Arystotelesa substancja miała wskazywać na pewną trwałość i niezmienność realności świata materialnego. Natomiast fakt jako wydarzenie lub zdarzenie odrzuca istnienie jakiegoś trwałego rdzenia realności opowiadając się za pewnym ciągiem zdarzeń, podkreślając dawną zmienność świata materialnego (greckie stawanie się). Hume radykalnie oddzielił wiedzę faktyczną (wiedzę opisującą fakty) od wiedzy matematycznej, która ujmuje idealne relacje liczbowe.

Ale dość szybko okazało się, że różne fizyczne wydarzenia można opisywać przy pomocy wzorów matematycznych, co wykazał Newton. To była prawdziwa rewolucja, gdyż powstał matematyczny opis zmienności świata materialnego. To zachwyciło Kanta, który zaczął się zastanawiać, jak to jest w ogóle możliwe. Skoro wiedza matematyczna była przypisywana naszemu umysłowi, to mogło oznaczać tylko jedno, że nasze myślenie wpływa na kształt wiedzy empirycznej. Dlatego Kant starał się przywrócić pierwszorzędne znaczenie ludzkiemu umysłowi, który na powrót stawał się warunkiem koniecznym poznania, chociaż już nie poznania realności.

Od czasów Newtona przyrodnikom będzie się wydawało, że właściwe rozumienie rzeczywistości przyrodniczej (później także kosmosu) polega na ujęciu jej we wzory matematyczne. Wszystko da się obliczyć, a więc nad wszystkim panuje liczna lub raczej stosunki i zależności liczbowe. Co więcej, pozwoliło to na zadziwiający rozwój techniki i rozwiązań technicznych. Trzeba jednak zapytać, czy ten matematyczny opis faktów i wydarzeń stanowi naprawdę rozumienie rzeczywistości?

Już Grecy uważali, że rozumienie filozoficzne polega na znalezieniu początku i przyczyny – arche. Filozoficzne rozumienie będzie zatem polegało na wyjaśnianiu przyczynowym rzeczywistości. Mówiąc wprost filozofia poszukuje przyczyn i skutków, gdyż w tym widziała rozumienie realności.

Dzisiaj ta rozbieżność wiedzy przyrodniczej i filozoficznej jest najbardziej widoczna w przypadku człowieka. Mamy już pełny i doskonały opis funkcjonowania cielesnego organizmu ludzkiego. Wiemy, jakie procesy zachodzą w różnych komórkach tego organizmu. Trzeba powiedzieć, że wszystko to już wiemy, lecz czy dzięki temu lepiej rozumiemy człowieka? Można w to wątpić! Dlaczego więc tak się dzieje? Czyżby jednak zabrakło nam wyjaśnienia przyczynowego? Przecież nadal nie wiemy, co w człowieku jest przyczyną, a co skutkiem życia. Cały czas spieramy się o to, kim lub czym jest człowiek. Czy można to zmienić? Ale jak?

Trzeba powrócić do poznania filozoficznego. To musi być poznanie rozumiejące, które przedstawi nam przyczyny i skutki ludzkiego bytu. Żeby zrozumieć, kim jest człowiek, trzeba zastosować wyjaśnienie przyczynowe dla wszystkiego, co dostrzegamy w człowieku, czyli jak on działa i co się z nim dzieje. I nie chodzi tutaj o wymienianie zespołu czynników lub różnych składników.

Człowiek jest realną strukturą bytową, na którą się składają różne elementy. Ale jeżeli stwierdzamy coś takiego, to od razu powinniśmy pytać o zależności przyczynowe. Weźmy najprostszy przykład. Od początku uważano, że człowiek składa się z duszy i ciała. I od razu pojawia się problem ich wzajemnego powiazania i zależności. Co jest przyczyną, a co skutkiem? A może oba składniki są skutkiem czegoś innego? Stwierdzenie Platona, że ciało jest więzieniem dla duszy, która jest doskonalsza i łączy się z ciałem tylko czasowo, niewiele nam wyjaśnia. Z kolei Arystoteles, który nazwał duszę formą ciała, gdyż nadaje ona ciału określony kształt i postać, poszedł już w dobrym kierunku, ale również nie wyjaśnił do końca ich wzajemnej zależności. Nie wiadomo bowiem, czy dusza zależy od ciała, czy ciało od duszy. Dlatego odwoływano się w tym względzie do Pierwszego Poruszyciela, nazwanego później Dawcą form. Ale św. Augustyn uznał, że duszę stwarza Bóg, dzięki czemu człowiek stał się dla niego samą duszą.

Dopiero rozwój wiedzy metafizycznej w rękach i głowie św. Tomasza doprowadził do odkrycia najważniejszego elementu w bycie, jakim według niego jest istnienie (akt istnienia), które urealnia całość bytu, a więc również poszczególne elementy istoty. Toteż w poglądach św. Tomasza wyjaśniło się, że w realnym bycie jest element, który obejmuje i ogarnia wyposażenie istotowe i przyczynuje je. To jest niezmiernie ważne osiągnięcie, które pozwoliło następnym pokoleniom rozwijać wiedzę o człowieku.

Dzisiaj następcy Tomasza już bez problemu wyróżniają podmiotowość istnienia jako ludzką osobę, chociaż na początku była tylko mowa o modus essendi (sposobie bytowania). Dlatego jeszcze Wojtyła określał osobę jako: właściwy człowieczeństwu sposób jednostkowego bytowania (Osoba i czyn, 131). Ale jednocześnie wskazywał, że osoba stanowi realną podmiotowość bytu ludzkiego. Dlatego korzystając z dokonań Wojtyły i Gogacza możemy powiedzieć, że osoba stanowi podmiotowość istnienia i jest w ludzkim bycie samym centrum i przyczyną realności. Ta podmiotowość istnienia obejmuje własności transcendentalne prawdy, dobra i piękna. Dzięki temu stanowi bezpośrednią przyczynę sfery duchowej w człowieku. Poszczególne własności istnieniowe przyczynują bowiem nasze władze duchowe. Natomiast nasza cielesność jest sprawiana przez podmiotowość życia, którą tworzą własności nieosobowe zawarte w istnieniu (czyli jedność/tożsamość i odrębność/różnorodność i całość/przedmiotowość).

Taka interpretacja pokazuje nam, że wewnętrzne elementy bytowe są powiązane ze sobą przyczynowo, zaś ostateczną przyczynę i zasadę realności całego bytu stanowi akt istnienia stwarzany przez Boga. Zatem należy mówić, że Bóg stwarza osobę człowieka, a nie duszę, gdyż w człowieku doskonała jest osoba pochodząca bezpośrednio od Boga. Natomiast na wyposażenie duchowe i cielesne człowieka wpływ mają również przyczyny drugorzędne. To sprawia, że nie możemy mówić, że dusza lub ciało są czymś w człowieku doskonałym.



Filozofia oparta na poznaniu naturalnym rozpoznawała w człowieku duszę i ciało. Ale w człowieku musi istnieć coś więcej, co ogarniałoby oba wyróżnione składniki bytu. Ponadto można sądzić, że „to coś” będzie przyczyną realności całego bytu, ponieważ ani dusza, ani ciało nie stanowią zasad realności bytu. Św. Tomasz odkrył i zrozumiał, że byt posiada swoją przyczynę realności w postaci aktu istnienia, który urealnia istotę tworzącą bytową możność. Dlatego czymś pierwszym i najważniejszym w bycie jest akt istnienia stwarzany bezpośrednio przez Pierwszą Przyczynę, czyli przez Boga. Według św. Tomasza Bóg jest bowiem Czystym Istnieniem (Ipsum Esse) bez żadnych domieszek treściowych.

Późniejsi filozofowie określali osobę jako modus essendi, czyli jakiś szczególny sposób bytowania lub istnienia charakterystyczny dla człowieka. Tym tropem poszedł Wojtyła, który zdefiniował osobę jako właściwy człowieczeństwu jednostkowy sposób bytowania. Nazwał też ludzkie istnienie mianem istnienia osobowego. Podobnie Gogacz wskazuje na istnienia jako na element konstytutywny osoby ludzkiej dodając do tego intelektualność istoty lub duszy. Te ustalenia pozwalają nam przyjąć, że osoba stanowi podmiotowość istnienia (aktu istnienia). Jest to podmiotowość typu sprawczego (czynnego), a nie tylko możnościowego (biernego). Dlatego można uznać, że osoba stanowi przyczynę realności istoty, czyli natury, człowieka. Osoba dysponuje sprawczą aktywnością, która stanowi przyczynę władz duchowych oraz ich realnego wyposażenia. Mówiąc wprost, ludzka natura może działać dlatego, że płynie przez nią aktywność osobowa. Wojtyła wyrażał  to w postaci scholastycznej formułki: operari sequitur esse. To oznacza, że naturalne działanie władz duszy jest efektem aktywności sprawczej istnienia. Ponieważ jedynie akt jest w stanie uruchomić możność, czyli władze duchowe i cielesne. Możność może być uaktywniona tylko przez akt. Istnienia jest pierwszym aktem w bycie i dlatego stanowi przyczynę wszelkiej aktywności danego realnego bytu.

Osoba stanowi więc aktywną podmiotowość istnienia. Istnienie działa poprzez swoje własności transcendentalne. Osobową podmiotowość tworzą własności prawdy, dobra i piękna. Poszczególne własności osobowe odpowiadają za powstanie i działanie konkretnych władz duchowych. Osoba jest więc podmiotowością sprawczą, zaś natura ma charakter tylko podmiotowości wykonawczej. Ludzka natura działa dzięki mocy osobowej. Bez takiego wsparcia duchowa natura człowieka przekształca się w sferę możnościową jako czysta świadomość. Taka świadomość jest samą biernością i udaje tylko podmiotowość. Można o niej powiedzieć, że jest zbiorowiskiem myślenia. Świadomość nie może podejmować żadnych realnych aktów działania. Tworzy jedynie bierne wyobrażenia, które mają charakter złudzenia, a nie realności.

Człowiek może więc żyć realnością, jaką daje mu osoba, albo tylko pomyślanymi złudzeniami, jaki tworzy nasze myślenie. Bardzo łatwo jest pomyśleć sobie o czymkolwiek, ale dużo trudniej jest podjąć realną aktywność osobową, gdyż to wymaga dbałości o faktyczny kontakt z własną realnością oraz realnością innych osób. Świadomość może nas zwodzić i oszukiwać, ale aktywność osobowa jest zawsze dobra i prawdziwa, gdyż osoba prawdę Ci powie, a świadomość nie. Osoba potrafi bowiem sprawiać realne działanie, które tworzą w naszej naturze coś rzeczywistego, natomiast świadomość potrafi jedynie o czymś myśleć i chcieć to, co wymyśli, lecz myślenie nie tworzy niczego realnego. Ono stwarza same możliwości. Lecz człowiek nie może żyć samymi możliwościami. Człowiek potrzebuje przede wszystkim realności. Osoba jest podmiotowością realności, gdyż jest podmiotem sprawczym. Zatem to osoba daje człowiekowi całą realność i realne działanie. Dlatego możemy powiedzieć, że człowiek jest przede wszystkim osobą.

Ale człowiek jest szczególną osobą, gdyż jest osobą wcieloną. Co to znaczy, że osoba jest wcielona? Osoby czysto duchowe nie mają ograniczeń cielesnych, dlatego ich działania nie są doczesne i czasowe, czyli zmienne i odwracalne, lecz są jednorazowe i wieczne. Człowiek zaś jest osobą działającą w ciele i poprzez ciało, dlatego może zmieniać swoje działania i powracać do tego, co najlepsze. Czy to uniemożliwia mu działania osobowe? Wcale nie, jednak nasza cielesność musi być podporządkowana osobowej aktywności. Jeżeli ciało zaczyna działać na własną rękę (na swój sposób), to wówczas próbuje zawładnąć aktywnością osobową. A wtedy wystarczy, że skłoni do myślenia o swoich potrzebach naszą świadomość i już cały człowiek popada w uzależnienie od potrzeb cielesnych. Człowiek powinien być czujny, aby zawsze powracać do swojego osobowego działania i wystrzegać się panowania cielesności.

Można powiedzieć, że wszystko rozgrywa się w naszej duszy, która pośredniczy pomiędzy osobą a cielesnością. Gdy nasza duchowość przechyla się na stronę cielesności, wtedy człowiek poddaje się na ogół hedonizmowi i dąży do jak najpełniejszego zaspokojenia swoich potrzeb cielesnych. Wówczas ograniczona i wypaczona dusza mająca kontakt jedynie z potrzebami ciała zaczyna całą sobą pracować na rzecz pogłębiania możliwości zaspokojenia tych potrzeb. Człowiek wymyśla wtedy przeróżne dodatkowe możliwości zaspokojenia potrzeb, jak się okazuje, już niezgodne z naturą cielesności. W ten sposób duchowość próbuje zintensyfikować doznania cielesne pogrążając się coraz bardziej w radykalnych zachowaniach, poddając własną cielesność ekstremalnym próbom wytrzymałości. Najczęściej kończy się to tragicznie.

Żeby przerwać takie dramatyczne postępowanie, trzeba powrócić do działania osobowego. Duchowość musi oderwać się od potrzeb cielesnych i zwrócić w stronę osoby. Człowiek może uratować otwarcie się na to, co osobowe. Lecz do tego konieczna jest szczególna interwencja jakiejś osoby. Duchowość musi spotkać osobową realność (realność osoby). Musi doświadczyć osobowego aktu ze strony drugiej osoby – zwłaszcza aktu miłości – albo osobowego oddziaływania własnej osoby, ale pobudzonej przez Boga (Osobę Boską). Trzeba bowiem zdawać sobie sprawę, że duchowość pozostawiona samej sobie nie zdoła dokonać pozytywnego skoku w realność, gdyż porusza się wtedy wyłącznie w sferze możliwości.

Człowiek potrzebuje realności, a nie możliwości. Niestety w dzisiejszym świecie nie potrafimy już odróżnić możliwości od realności. Świat żyje już wyłącznie możliwościami, gdyż tworzenie możliwości najlepiej się sprzedaje. Ale w ten sposób człowiek traci własną realność na rzecz zewnętrznych możliwości, które ładnie wyglądają medialnie, ale niczego naprawdę nie dają. Dlatego powinniśmy powrócić do budowania własnej realności, a to dokonuje się poprzez działania moralne i religijne. Moralność buduje bowiem realne relacje miedzy osobami ludzkimi, zaś religijność pozwala na nawiązanie relacji z Bogiem, obdarzającym nas prawdziwą realnością i realną mocą.

Człowiek pozbawiony realnej aktywności staje się jedynie możliwością myślenie (tworzenia wyobrażeń) oraz możliwością doznawania wrażeń. Nie da się żyć w świecie złożonym z samych wrażeń i wyobrażeń, bo to nie zadawala osobowej egzystencji człowieka. Ludziom się wydaje, że wolność polega na przebieraniu w koszu pełnym wrażeń i wyobrażeń, jaki oferuje nam dzisiejszy świat. Ale trzeba wiedzieć, że to jest życie na niby, życie złudzeniami. Człowiek musi odnaleźć w sobie duchową siłę (moc osobową), która pozwoli mu rozpocząć realne życie moralne i religijne. Jest to zarazem poszukiwanie i odkrywanie własnej godności osobowej. Osobowa godność stanowi bowiem samą doskonałą realność osoby. Ponieważ tym, co w człowieku jest doskonałe, jest jego osoba. Osoba stanowi podmiotowość sprawczą, czyli realną moc. Dlatego jest doskonałością, gdyż doskonałe jest to, co stanowi realną przyczynę sprawczą. Osoba posiada moc sprawczą, która jest w stanie sprawić rzeczywistość natury człowieka. To nasza osoba tworzy naturę, czyli przyczynuje naturalne wyposażenie duszy. Nasza rozumna natura jest sprawiana i kształtowana bezpośrednio przez osobową aktywność. Dlatego godność przypisujemy samej osobie, a nie niedoskonałej naturze człowieka. Osobowa godność wyraża się w aktywności, czyli sprawczej mocy, własności transcendentalnych prawdy, dobra i piękna. Te własności odpowiadają za rozwój naszej rozumnej natury. Aktywność własności osobowych poprzez akty sumienia, kontemplacji i upodobania tworzy we władzach duchowych odpowiednie sprawności, które pozwalają im działać w sposób osobowy. Dzięki aktom kontemplacji rozum lub umysł człowieka otrzymuje sprawność wiary, która skłania go do uznania realności. Z powodu aktów sumienia nasza wola zdobywa sprawność miłości (jako czynienie dobra), która nakłania ją do afirmacji osobowego dobra. Wreszcie z racji aktów upodobania nasze uczucia przenika sprawność nadziei i radości, co pozwala nam cieszyć się życiem.

Takie wsparcie ze strony osobowej aktywności usprawnia i doskonali naturalne władze duchowe. Możemy wtedy działać w sposób osobowy rozwijając zarówno swoją moralność, jak i religijność. A dzięki temu wzrasta niezmiernie nasza realność. Tak naprawdę godne człowieka jest osobowe działanie, gdyż na tym właśnie polega realizacja niezbywalnej godności człowieka. Wszystkie inne działania służą jedynie do opanowania trudnych warunków, w jakich przyszło nam żyć tutaj na ziemi. Nasze osobowe człowieczeństwo nie realizuje się w podbijaniu przyrody i kosmosu. Ono się realizuje w tworzeniu osobowej wspólnoty naturalnej, jaką stanowi rodzina, oraz wspólnoty nadprzyrodzonej, czyli Kościoła. Nasze osobowe życia dzieje się naprawdę w rodzinie, i jeśli ktoś nad rodzinę przedkłada swoją karierę lub sukces medialny, to niech nie opowiada, że jest wspaniałą osobą, ale uświadomi sobie, że jest tylko handlowym wizerunkiem (takim logo jak coca-cola).

Doskonałość osoby stanowią własności osobowe prawdy, dobra i piękna. Są to własności transcendentalne zawarte w podmiotowości istnienia, które posiadają realną moc sprawczą, która z kolei oddziałuje na nasze władze duchowe. Godnością osobową nazywamy właśnie posiadanie tych własności oraz ich sprawczą aktywność. Można powiedzieć, że godność oznacza samo egzystencjalne centrum, które zawiaduje całą realnością ludzkiego bytu. Właśnie to egzystencjalne centrum może nawiązywać łączność z Bogiem. Jak pokazał to prof. Gogacz. Bóg obdarza nas relacjami osobowymi na poziomie istnienia, a mówiąc dokładniej, łączy się z nami przy pomocy własności prawdy, dobra i piękna. Dzięki temu uzyskują one szczególną moc i aktywność (akt jako urzeczywistnienie), które usprawniają i doskonalą nasze władze duchowe, aby one również były zdolne do osobowego działania, czyli do działań moralnych i religijnych.

Dlatego powiemy, że godność zamieszkuje w samej osobie człowieka. Dotyczy bowiem osobowej podmiotowości istnienia i dlatego jest niezbywalna. Ale to pokazuje nam jednocześnie, że nasza ludzka natura, a więc przede wszystkim natura rozumna, musi służyć i podlegać osobie, a nie działać przeciwko niej. Jeżeli nasza natura oderwie się od łączności z osobą i zaczyna działać po swojemu (na własną rękę), to wówczas nie może być mowy o żadnej godności postępowania, gdyż samorzutne działania natury nie prowadza do niczego dobrego. Myślący rozum jest w stanie zanegować wszelką prawdę, czego dowody mamy obecnie nawet w działalności naukowej. Wolna wola (liberum arbitrium) zostaje postawiona przed nierozstrzygalnym wyborem, czyli staje przed możliwością wyboru nie posiadając żadnych mocy sprawczych, czyli wskazówek co do realnej wartości działania. Zasadą wybierania jest przecież możliwość, natomiast zasadą dobrego chcenia jest już moc sprawcza w postaci czynu dobra (miłości). Bez tej mocy czynienia dobra wola staje się jedynie maszynką do głosowania i wybierania „na chybił-trafił” (na ogół jest to wybór mniejszego zła). Otóż jeśli stale wybieramy mniejsze zło, to wcale nie znaczy, że w ten sposób trafimy na dobro, bo może się okazać, że to nigdy nie nastąpi, tak jak w naszej polityce stale nam przypominają, że musimy wybierać mniejsze zło (niż PiS), ale od tego jakoś zupełnie się nam nie polepsza, tylko pogarsza. I tyle.

Otóż trzeba przywrócić człowiekowi godność. To jest zadanie dla każdego z nas. Każdy człowiek powinien zwrócić się do własnej osobowej godności i zadać sobie pytanie, czy ja jestem jeszcze człowiekiem. Czy jestem człowiekiem godnym swojego osobowego człowieczeństwa? Czy może wyzbyłem się już człowieczeństwa na rzecz wolności i myślenia?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz