23.02.2013

Kocham życie!


Kocham życie!

Po tych szalonych wydarzeniach zupełnie odwróciła się natura obojga uczestników. Pani Staszka z Metafizyczki przemieniła się w Samiczkę. Samiczki cieszą się życiem, lecz nie znają zupełnie czystego myślenia. Pani Staszka musiała zapomnieć o wszystkich swoich osiągnięciach naukowych. Musiała porzucić całe dotychczasowe myślenie. To wydawało się wprost niemożliwe. Ale odkąd zobaczyła realną rzeczywistość całe myślenie przeszło jej jak ręką odjął.

A skoro znikło jej straszne myślenie, to nagle wybuchło w niej samo życie tłumione do tej pory przez myślenie. Wiedziała, że zaczęła żyć. Chciała życia. Pragnęła tylko żyć na maxa. Wszystko inne zdawało się jej złudzeniem. Teraz już wiedziała, że myślenie jest złudzeniem, zaś życie jest prawdziwe. Jedynie życie jest pewne i słuszne. Aż chce się żyć! – wołała na cały głos. – Ach życie, życie, kocham Cię nad życie – zanuciła sobie cichutko.

Tak chcę  żyć! I od tej pory rzuciła się w wir życia. A życie zawirowało wokół niej oraz nad nią i pod nią. Poczuła nawet, jak życie zawirowało w niej samej. Wszystko zaczęło się kłębić i buzować. Na horyzoncie jej życia zbierała się jakaś życiowa burza. Życiowe uczucia przewalały się w pani Staszce Samiczce. Czuła, jak porywa ją wzburzona fala życia i niesie jak wartki górski potok. Marzyła – Popłynąć gdzieś w dali na fali życia. Dać się ponieść samemu życiu i chłonąć to wszystko swoimi zmysłami.

Nareszcie odzyskałam życie, moje własne życie. Nareszcie czuję, że żyję. Chcę żyć, tak bardzo żyć. – zaczęła wyć. Ale jak tu żyć? Nie wiedziała. Wiedziała tylko, że nie wolno teraz wcale myśleć. Trzeba żyć i tyle. Musi poczuć życie. Czuła już, że musi poczuć samo życie. Przecież życia nie da się pomyśleć lub wymyślić.

Dotąd zimna i ponura stała się teraz czuła i troskliwa. – Muszę się zatroszczyć o swoje życie. Czuła, że żyje. Poczuła nawet, że żyje w niej życie. Że jest źródłem życia. Że życie może wyrastać z niej na zewnątrz. Że życie otwiera ją na świat, na nowe życie. Poczuła, że życie daje jej jakąś nieznaną moc i siłę. To życie wprost buchało z niej. Wybuchało z niej na zewnątrz. Pani Staszka cała buchała życiem. Ona wprost rozkwitała. Ktoś, kto znał ją poprzednio, teraz by jej nie poznał. Tak pięknie rozkwitała Samiczka. Wiedziała, że rozkwitało w niej życie i czuła się z tym znakomicie. Co za rozkosz pokwitania! Pani Staszka zakwitła na nowo, może już po raz ostatni w swym życiu. Kwitnąca kobieta! Cóż jest piękniejszego niż rozkwitająca kobieta.

Nareszcie złapała w żagle całą tę burzę życia i popędziła przed siebie z ogromną siłą. Złamała po drodze kilka samczych żyć (oczywiście prawdziwych mężczyzn). Jej chęć życia stała się tak zachłanna, że nie wystarczał jej żaden męski samiec. Zaczęła się pławić w życiu erotycznym, gdyż wydawało się jej, że tam znajdzie prawdziwe życie. Szukała, szukała i nie znalazła. Chciała przeżyć życie do końca, do samego dna. Ale mimo tych wszystkich zabiegów samo życie uciekało gdzieś przed nią stale. Nie czuła się nasycona. Jak złapać to życie? Czy można je przeżyć tak na żywca? Żywca poproszę! – siedziała w barze i marzyła o życiu

Wszystkie dotychczasowe szaleństwa nie dały mi życiowego szczęścia. Gdzie tkwi błąd? Czego mi zabrakło? Przecież nie ma żadnego czystego lub absolutnego życie, które można by osiągnąć. Ale z drugiej strony, czy życie jest tylko brudne i plugawe? Na pewno nie! Gdzie więc szukać prawdziwego lub pięknego życia? Może gdzieś po środku? Po środku czego? Piękna i brzydoty? Przecież to, co stoi po środku, będzie nijakie, ani piękne, ani brzydkie. Takie sobie zwykłe życie? Czyżby życie miało być zwykłe i nieciekawe? Przecież ono powinno być fascynujące! Co jest takiego fascynującego w życiu? Chyba samo przeżywanie życia. Życie trzeba po prostu przeżyć. Samo przeżywanie życia jest fascynujące. Samo przeżywanie jest życiem, a życie jest przeżywaniem. Faktycznie nie da się oddzielić życia od jego przeżywania.

Życie trzeba przeżyć godnie – przypomniało się jej powiedzenie Babci. Godne życie. To chyba ma związek z godnością człowieka. Ja zawsze uważałam – pomyślała Staszka – że godne człowieka jest tylko myślenie. Czyżby życie było tak samo godne człowieka? Życie godne człowieka. A czy człowiek jest godny życia? Człowiek będzie godny, jeśli godnie przeżyje swoje życie.

Mignęła jej w pamięci jakaś dawna reklama – Życie jest piękne. Skoro życie jest piękne, to trzeba je pięknie przeżyć. Wydawało się jej, że zawsze marzyła o pięknym życiu, ale to piękno traktowała czysto medialnie – jako piękne domy, piękne stroje, piękni ludzie. Lecz teraz czuła, że to nie jest piękno życia, bo to wszystko było wymyślone. Nie sposób wymyślić pięknego życia. Piękno życia trzeba przeżyć w swoim życiu. Przeżyć je samemu. Piękno życia jest jego siłą i mocą. Siłą życia jest moc rodzenia. Poczuła nagle przypływ siły życiowej.

Mogę zrodzić nowe życie! Mam moc rodzenia, bo jestem rodzicielką. Nagle przeżyła całą swoją kobiecość. Poczuła się zdolna do zrodzenia nowego życia. Tak, życie jest rodzeniem! Przecież życie się rodzi. Życie rodzi się z życia. Nie ma innego sposobu, tego nie da się załatwić inaczej, chociaż naukowcy wciąż coś kombinują. Pamiętała mit Golema albo Frankensteina. Ale to były straszne historie. Natomiast historia życia jest piękna i wzruszająca. Nie ma niczego piękniejszego niż rodzące się życie!

Tak, chcę żyć. Chcę rodzić, bo jestem kobietą! – zawołała na głos, aż wszyscy dokoła spojrzeli na nią z lękiem i podziwem. Nareszcie poczuła, że zabuzowało w niej prawdziwe życie. I znów ożyła. Dalej już żyła długo i szczęśliwie. Urodziła czwórkę pięknych dzieci.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz