25.01.2013

Kartezjusz uwolnił myślenie



Kartezjusz uwolnił nasze myślenie od wszelkiej zależności. Uwolnił je od zasad poznawczych. Uwolnił je od zależności od realności. W ten sposób Kartezjusz rozpętał szalejące demony ludzkiego myślenia. Wyzwolił wszystkie demony idealizmu i ideologii, które do tej pory były spętane więzami słowa prawdy. Odtąd do ludzkiego poznania zakradły się zwodnicze demony myślenia, które będą mamiły kolejne pokolenia myślicieli (Hegel, Nietzsche, Freud, Marks, Husserl, Sartre).


Odtąd człowiek nie zazna już ufności i wiary w realność, ponieważ wraz z myśleniem pojawiły się wszelkie wątpliwości. Przecież Kartezjusz wyprowadził myślenie (cogito) właśnie z wątpienia. Człowiek zwątpił w realność świata. Zwątpił nawet w swoją własną realność. To spowodowało, że zaczął wymyślać na swój temat jakieś niestworzone rzeczy. Zamarzył sobie, że jest władcą wszechświata, a demon myślenia tylko utwierdzał go w tym przekonaniu.


Dla człowieka przestała się liczyć prawdziwa rzeczywistość. Myślenie porzuciło wszelką substancjalność, zamieniając ją na fakty i zjawiska. Człowiek zaczął żyć złudzeniami i marzeniami. Ale wydawało mu się, że dzięki myśleniu będzie wielki, dlatego nawet nie zauważył, jak nisko upadł. Co nas dzisiaj czeka? Czeka nas po prostu kryzys człowieczeństwa. Człowiek kompletnie się pogubił. Zagubił swoje realne człowieczeństwo pozostając sam na sam ze swoją myślącą świadomością. Co więcej, człowiek twierdzi, że jest mu tak całkiem dobrze. Nie musi się już niczego obawiać, gdyż wszystko kontroluje jego myślenie. Łatwo jest sterować własną świadomością, po co więc męczyć się z realnością, której trzeba by słuchać.


Zapominamy, że nie da się żyć bez realności. Musisz posłuchać swojej realności. Trzeba się wsłuchać w głos własnej osoby. To właśnie osoba wzywa nas do poszanowania realności. Osoba dobija się o prawdę i dobro, zaś nasza świadomość ich nie potrzebuje. Jeżeli nie będziemy reagowali na wołanie realności, to rozpłyniemy się w otchłani własnego myślenia. Pochłonie nas pustka świadomości. Dopadną nas demony myślenia. Trzeba powrócić do realnego życia!


Człowiekowi potrzebne jest poszanowanie realności. Musimy obudzić w sobie szacunek dla realności, ponieważ od tego zależy szacunek dla samego siebie. Tak naprawdę realna jest osoba człowieka. Człowiek jest uduchowioną i wcieloną osobą, dlatego osobowa podmiotowość jest uwikłana w działania duszy i ciała. Tak naprawdę źródłem wszelkiego działania jest w człowieku jego osoba, która stanowi podmiotowość istnienia. Ludzka aktywność wypływa więc z osoby, a nie z naszej natury. Natura pełni jedynie rolę pośrednika do kontaktów ze światem zewnętrznym.


Poszanowanie osobowej realności łączy się z posiadaniem szacunku dla samego siebie. Człowiek nie osiągnie takiego szacunku wobec siebie poprzez wymyślanie różnych pomysłów na swój temat. Ten szacunek możemy odnaleźć wyłącznie w swoim wnętrzu. Jest on ukryty głęboko w ludzkiej osobie. Dlatego musimy poznać realność osoby. Swoją własną realność osobową. Zobaczymy tam prawdę i dobro. Poczujemy osobowe piękno. A to znaczy, że odnaleźliśmy już siebie.


Odnalazłszy siebie znajdziemy wiarę i miłość, czyli słowo i czyn. Wiara i słowo dotyczą samej realności. One dotyczą bezpośrednio istnienia. Właśnie wiara może ogarnąć realność istnienia. Prawdę realności wyrażamy w słowie. Wiara i słowo odpowiadają istnieniu i pasują do niego. Wiara i słowo są potwierdzeniem istnienia. One świadczą wobec ludzi o realności istnienia. Są świadectwem istnienia.


Z kolei miłość przynależy do istnienia. Miłość do niczego nie służy, ona po prostu jest. Miłość wyraża się zatem w istnieniu i poprzez istnienie. Jest tożsama z aktem istnienia. Miłość jest samym aktem, czyli czynem. Dlatego może ogarnąć akt istnienia. Miłość przynależy do istnienia, ponieważ istnienie może być ogarnięte jedynie przez miłość (przez czyn miłości). Miłość jest odpowiedzialna za istnienie. Dlatego też miłość staje się odpowiedzialnością. Kochając osobę człowieka staję się odpowiedzialny za niego. Miłość jest zawsze odpowiedzialna, natomiast nasza świadomość jest nieodpowiedzialna.


Gdy w woli zabraknie miłości, wtedy pojawia się wolność, potocznie nazywana wolnością wyboru lub decyzji (liberum arbitrium). Gdy zaś w umyśle zabraknie słowa wiary, wtedy pojawia się tam samo myślenie (cogito). Ani wolność, ani myślenie nie dotyczą realności albo naszego istnienia. Przede wszystkim wolność i myślenie nie ogarniają osobowej realności istnienia. Dlatego próbują stwarzać sobie swój własny świat intencjonalny. W ten sposób powstaje jedynie możnościowa podmiotowość, czyli świadomość.


Świadomość stanowi taką duchową możność, w której pojawiają się dowolne treści intencjonalne, czyli treści pomyślane. Wydaje się, że w okresie filozofii klasycznej świadomość kryła się pod nazwą wyobraźni (phantasia). Oczywiście uznawano twórczy charakter wyobraźni (oparty właśnie na dowolnym myśleniu), ale w poznawaniu rzeczywistości nie brała ona udziału. Wiadomo było, że fantazja nie stanowi żadnego poznania, a jest jedynie poznawczą twórczością wykorzystywaną w poezji i literaturze. Stąd wyobraźnia (fantazja) pełniła rolę twórczej zasady w sztuce i technice. Natomiast z filozofią nie miała nic wspólnego. Do filozofii przeniósł ją dopiero Kant uważając, że myślenie scala wyobrażenia w przedmioty poznania, czyli zjawiska (fenomeny). Myślenie posługuje się zatem treściami wyobraźni. Kolejne skojarzenie fenomenologii ze sferą duchową, czyli właśnie z myśleniem, mamy już u Hegla, który jednocześnie dawał pierwszeństwo myśli przez realnością (przed istnieniem). To utorowało później drogę badaniom (logicznym) Husserla i jego fenomenologii, gdzie pierwsze skrzypce gra już świadomość jako podmiot myślenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz