Dziś
już wiemy, że osoba ludzka nie jest ani rozumnością, ani tym bardziej
świadomością. Osoba jest podmiotowością istnienia a nie podmiotowością
istoty. Osoba jest więc ludzką egzystencją a nie esencją. Ale już w
dobie średniowiecza (XII wiek) Ryszard ze św. Wiktora określał osobę
jako nieprzekazywalną egzystencję (incommunicabilis existentia).
Żeby
poznać osobę, ludzki rozum musi przyjąć coś, co pochodzi bezpośrednio
od samej osoby. Czymś takim jest słowo, które niesie ze sobą akceptację
osobowej prawdy. Słowo przekazuje nam prawdę zawartą w osobowym
istnieniu. Słowo przekazuje nam prawdę, która stanowi osobową własność
istnienia. Dlatego słowo dotyczy bezpośrednio samej osoby jako osobowej
podmiotowości istnienia wyznaczonej przez własności prawdy, dobra i
piękna. Możemy powiedzieć, że osoba przemawia do nas właśnie w słowie
prawdy. Jeśli więc chcemy posłuchać osoby, to musimy się wsłuchać w głos
prawdy przemawiający do nas w słowie. Nie ma żadnej wiedzy o osobie,
ale możemy przyjąć słowo, które powie nam coś o osobie. Słowo objawia
osobę. Nasze ludzkie słowo prawdy ujawnia nam osobę człowieka. Natomiast
Słowo Boże objawia nam Osobę Boską (Syn mówi nam o Ojcu i o sobie).
Jeżeli
więc nasz rozum chce poznać prawdę o człowieku, to musi zwrócić się do
słowa, które narodzi się w nim pod wpływem osobowej prawdy. Z dziejów
filozofii widać, że otwartość na prawdę nie jest stałą i mocną
dyspozycją rozumu. Kiedy rozum sięgnął po poznanie zła, utracił taką
otwartość na prawdę i odtąd musi się przebijać przez zasłonę informacji
zmysłowych (wrażeń i wyobrażeń). Z danych zmysłowych nie da się
wyabstrahować prawdy, ani słowa. Można co najwyżej wyabstrahować ogólne
pojęcia, które w jakiejś mierze ułatwiają nam opisywanie otaczającego
nas świata i porozumiewanie się w tej sprawie. Możemy łatwo zdefiniować
różne rzeczy, co zdaniem filozofów miało być poznaniem ich istoty lub
natury. Wszystkie te zabiegi pozwalają nam tworzyć wiedzę o świecie i o
człowieku. Ale taka wiedza nie opisuje człowieka w całej pełni. Wiedza
opisuje człowieka w ogólności, osoba zaś jest czymś najbardziej
indywidualnym i osobistym, dlatego nasza wiedza nie obejmuje osoby, ani
tego, co w człowieku jest osobowe.
Rozum
musi zatem dokonać szczególnego wysiłku, żeby poznać osobę człowieka
lub Boga. Rozum musi się oczyścić ze wszystkich wyobrażeń zmysłowych i
sięgnąć gdzieś głęboko, gdzie zamieszkuje osoba. Ściśle mówiąc, rozum
musi się oczyścić i dzięki temu pozwolić oddziaływać osobowej własności
prawdy, która sprawi, że w rozumie narodzi się słowo prawdy. Św. Tomasz
tak pisze o narodzinach słowa.
Samo
poznanie intelektualne spełnia się wtedy, gdy w umyśle poznającego
zostaje poczęte (pojęte) coś, co nazywamy słowem, gdyż zanim umocni się w
naszym umyśle pojęcie, nie mówimy o rozumieniu, lecz o myśleniu
prowadzącym do zrozumienia. Podobnie też samo chcenie wypełnia się w
miłości pochodzącej od kochającego dzięki woli, skoro miłość jest
umocnieniem woli w chcianym dobru. Jednak w stworzeniach słowo i miłość
nie są osobami istniejącymi podmiotowo w naturze intelektualnej
poznającej i chcącej, ponieważ poznanie i chcenie bytu stworzonego nie
stanowi jego istnienia. Dlatego słowo i miłość są pewnego rodzaju
dodatkiem dołączonym (supervenientia) do natury poznającej i chcącej,
jakby pewną cechą przypadłościową. (De potentia q.9 a.9)
Bo
skoro nasz intelekt ujmuje istotę jakiejś rzeczy istniejącej
samodzielnie poza duszą, to dokonuje się jakieś udzielenie tej rzeczy,
która istnieje sama przez się, w ten sposób, że nasz intelekt przyjmuje
od tej rzeczy w jakimś stopniu jej formę, która już jako forma poznawcza
istniejąca w naszym intelekcie pochodzi w jakiś sposób od tej
zewnętrznej rzeczy. Ponieważ rzecz na zewnątrz jest różna od natury
poznającego, to czymś innym jest istnienie formy ujętej przez intelekt
oraz istnienie rzeczy istniejącej samodzielnie. Gdy jednak nasz intelekt
pojmuje swoją własną istotę, obie formy zostają zachowane, gdyż sama
forma przyjęta przez poznającego w jakiś sposób powstaje w intelekcie,
skoro intelekt ją kształtuje, a zarazem zostaje zachowana pewna jedność
pomiędzy przyjętą formą, która skądś pochodzi, a rzeczą od której
pochodzi, ponieważ obie mają intelektualne istnienie, bo jedna jest
intelektem, a druga jest formą poznawczą intelektu, nazywaną słowem
intelektu. Ale ponieważ nasz intelekt w swojej istocie nie istnieje w
doskonałym akcie poznawczym, ani intelekt człowieka nie stanowi zarazem
ludzkiej natury, to wynika, że wymienione słowo nawet jeśli jest zawarte
w intelekcie i w jakiś sposób upodabnia się do niego, to jednak nie
jest tożsame z samą istotą intelektu, lecz jest tylko odciśniętym jej
podobieństwem. Toteż w powstawaniu takiej intelektualnej formy
poznawczej ludzka natura nie zostaje udzielona, aby można było mówić o
właściwym zrodzeniu, które wyrażałoby udzielanie natury. Jak więc w
naszym intelekcie poznającym samego siebie występuje pewne pojawiające
się słowo, które przynosi ze sobą podobieństwo do tego, od czego
pochodzi, tak w Bogu objawia się Słowo, które zawiera podobieństwo tego,
od którego pochodzi. Pochodzenie tego [Słowa Bożego] przewyższa dwojako
pochodzenie naszego słowa [intelektualnego]. Po pierwsze w tym, że
nasze słowo jest czymś różnym od istoty intelektu, jak już mówiliśmy.
Natomiast boski intelekt, który w doskonałym akcie poznawalności jest
zgodny ze swoją istotą, nie potrzebuje przyjmować jakieś formy
intelektualnej, która nie byłaby jego istotą. Dlatego jego Słowo jest z
Nim zjednoczone istotowo, a także sama jego boska natura jest
intelektualnością, a zatem udzielanie, które dokonuje się w sposób
intelektualny, staje się zarazem udzielaniem natury, stąd może być
nazwane rodzeniem, w którym Słowo Boże przekracza w pochodzeniu nasze
słowo [intelektualne]. (De potentia, q.2 a.1)
Widzimy,
że w Bogu zrodzone Słowo staje się od razu Osobę. Otóż w przypadku
człowieka zrodzone w naszym umyśle słowo staje się jedynie podobizną
osoby, która przekazuje nam informację o poznanej osobie, właściwie
ujawnia dla nas tę osobę. Słowo pokazuje nam osobę. Ono jakby wskazuje
na osobę, której prawdę nam przynosi. Słowo naszego umysłu jest obrazem i
przedstawieniem (czyli reprezentacją) osoby. Słowo reprezentuje i
przedstawia bezpośrednio samą osobę. Jest ujawnieniem i objawieniem
osoby. Słowo Boże objawia dla nas Boskie Osoby (Trójcę Osób). Dlatego
słowo jest niezbędne do poznania osoby człowieka i Osoby Boskiej.
Osoba
przemawia w słowie, zaś słowo przedstawia osobę. To znaczy, że osoba
wyraża się poprzez słowo, zaś słowo jest wyrazem osoby. Ale słowo ma
szczególny związek z osobą, gdyż słowo nie tylko wyraża, ale
jednocześnie uobecnia osobę. Osoba uobecnia się w słowie, czynie i
życiu. Osoba udostępnia się dla nas poprzez słowo, poprzez czyn i
poprzez życie. Jest to bezpośrednie doświadczenie osoby. Jedyne
doświadczenie, jakie jest dostępne człowiekowi (właściwie jego władzom
duchowym).
Osoba
mówi do nas w słowie. To znaczy, że przemawia do nas prawda osoby. Ta
osobowa prawda ma zdolność oddziaływania na nasz rozum lub intelekt.
Prawda pasuje bowiem do intelektu. Albo raczej to intelekt jest
przystosowany do osobowej prawdy, gdyż jest on przyczynowany przez tę
prawdę. Dalej osoba objawia się w czynie. To znaczy, że oddziałuje na
nas dobro osoby. Osobowe dobro może oddziaływać na naszą wolę. Dobro
jest bowiem dopasowane do woli, albo raczej wola jest poruszana przez
dobro, gdyż dobro przyczynuje samą wolę. Osobowe dobro działa więc
poprzez wolę. A wola doświadczając tego dobro pragnie i kocha samą
osobę. I wreszcie życie. Osoba żyje dzięki życiu. W przeżyciu życia
doświadczamy osobowego piękna. W życiu i przeżyciu objawia się osobowe
piękno. To piękno oddziałuje na naszą uczuciowość. Życie i piękno są
współmierne do naszej uczuciowości. Piękno po prostu przyczynuje naszą
uczuciowość. Uczucia przeżywają piękno, które oddziałuje na nie jako
życie. Dlatego mówimy o uczuciowym przeżyciu. Uczucia doświadczają osoby
jako życia. One odczuwają samo życie osoby. Czują, że osoba jest czymś
żywym i żyjącym. Czują, że osoba żyje lub że jest żywa. Dlatego Boga
odczuwamy jako żywą osobę i jako źródło życia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz