Jakiś niedojrzały filozof w programie katolickim wychwalał myślenie. Twierdził (o zgrozo!), że myślenie jest dialogiczne, podejmując karkołomną próbę połączenia Kartezjuszowego cogito z Buberowską dialogicznością człowieka.
Ale przecież u Bubera chodzi o fundamentalne słowo,
jakie człowiek wygłasza w osobowym dialogu. Tam nie ma nic z myślenia (cogito).
Toteż u człowieka dialogiczne jest słowo a nie myślenie. I nich tak pozostanie,
jeśli nie chcemy zaciemniać sprawy. Jeżeli nie rozumiemy rzeczywistości, to nie
powinniśmy się silić na własne dowolne interpretacje, bo najczęściej trafiamy
kulą w płot.
W człowieku dialogiczne jest słowo i tylko słowo.
Słowo stanowi przyjęcie i zaakceptowanie osobowej prawdy. Dopiero gdy
przyjmiemy prawdę drugiej osoby, możemy wtedy posłużyć się fundamentalnym
słowem Bubera Ja-Ty. Dopiero gdy przyjmiemy osobową prawdę, możemy przemówić do
tej osoby prawdziwym słowem, czyli słowem prawdy. Ponieważ słowem prawdy
przemawia tylko osoba (a nie myśląca świadomość). Właśnie na tym polega
Buberowska dialogiczność.
Taki jest również dialog człowieka z Osobowym Bogiem
(Boskim TY). W tym wypadku musimy przyjąć Słowo Boże, które przynosi nam prawdę
o Bogu (Boską Prawdę). Przyjęcie tej prawdy i tego słowa pozwala nam zrozumieć
Boskie Istnienie jako wspólnotowe (Trój-Osobowe). Dlatego dzięki słowu
poznajemy Boga, a właściwie zaczynamy w Niego wierzyć, gdyż nasza wiara (credo)
jest przyjęciem prawdy o Bogu (Bożej Prawdy). Dlatego też przyjęte Słowo Boże
staje się dla nas początkiem i źródłem dialogu z Bogiem, staje się źródłem
modlitwy i życia religijnego.
Gdy natomiast zaczynamy myśleć o Bogu (cogitare de
deo), wtedy wymyślamy jedynie różne ujęcia i pojęcia, tworzymy własne pomysły i
propozycje, które nie przybliżają nas do Boga, lecz od Niego oddalają. Myślenie
jest bowiem oderwaniem się od rzeczywistości (od realności i istnienia).
Myślenie nie łączy nas wcale z realnością, lecz odgradza od niej. Myślenie nie
jest poznaniem realności, lecz wprost przeciwnie stanowi negację realności.
Myślenie zrodziło się bowiem z negacji, a nie z afirmacji. Akceptacją i
afirmacją realności jest wiara (credo). Wierzymy, że Bóg istnieje i dopiero
wówczas możemy Go poznać.
O Bogu myślą przede wszystkim ateiści i dlatego nie
są w stanie spotkać się z Nim, ani z Nim rozmawiać. Niestety coraz więcej ludzi
tylko myśli o Bogu, nie zdając sobie sprawy, że wymyślają swoich bożków.
Myślenie o Bogu prowadzi jedynie do kolejnych prób wymyślania Boga po swojemu
(na swoją modłę). Natomiast Boga w Nim Samym może dosięgnąć tylko nasza wiara a
nie myślenie. Przestańmy więc myśleć o Bogu, bo to prowadzi do ujmowania Boga
całkowicie po ludzku, a po prostu uwierzmy w Niego. Nie bójmy się wiary, gdyż
jest ona bardziej rozumna niż myślenie.
Bóg nie nawiedza naszej myśli, jak chciał Levinas,
gdyż żadne myślenie nie jest w stanie ogarnąć Boga. Dlatego Bóg nie pojawia się
jako idea Nieskończoności, gdyż Bóg nie istnieje pod postacią żadnej idei. Idea
Nieskończoności jest jedynie ludzkim pomysłem i niczym więcej. Bóg nie istnieje
pod postacią Nieskończoności. On istnieje na sposób osobowy pod postacią Trójcy
Osób, a nie jako jakaś idea. Propozycja Levinas jest kolejną próbą nieudanego
myślenia o Boga i niczym więcej. Podobnie jak wcześniej propozycja Spinozy.
Bóg przemawia do nas w Słowie Bożym, co rodzi w nas
wiarę w osobowe istnienie Boga. Ludzka myśl nigdy nie ogarnie realności osoby,
wszystko jedno czy boskiej, czy ludzkiej, gdyż osoba stanowi podmiotowość
istnienia. Tak naprawdę myślenie jedynie maskuje i zakrywa podmiotowość osoby. Myślenie jako
przynależne do podmiotowości intencjonalnej (świadomości, która stanowi pozorny
podmiot), chciałoby zapanować nad człowiekiem, a zwłaszcza nad jego osobą.
Osoba wymyka się bowiem myśleniu, nie poddaje się mu, a tym samym stanowi
poważne zagrożenie dla myślącej świadomości. Dlatego nasze myślenie wprost
zwalcza realność istnienia i robi wszystko, żeby przejąć nad nią kontrolę.
Dlatego myślenie pozostaje samotne i oderwane od
realności. Stąd Husserlowi zarzucano solipsyzm w opisie świadomości. Jeżeli
bowiem chcemy opisać i ująć świadomość w niej samej (czyli poza nawiasem
realności i istnienia, realność wzięta w nawias w epoche), to okaże się, że
tworzy ona swój własny świat. Ten stworzony (ukonstytuowany) obraz świata będzie
się odwoływał do pewnych danych zmysłowych, ale zupełnie pomija samą realność
bytów. Dlatego świadomościowe myślenie (intencjonalne) wykracza poza realność i
odrywa się od niej tworząc własny pozorny świat (czyli coś pomyślanego). Ale w
ten sposób świadomość przesłania nam świat realny.
Żeby powrócić do realności, musimy porzucić
intencjonalne myślenie na rzecz prawdziwej wiary. Wiara (credo) stanowi bowiem
akceptację i afirmację realności. Stąd rzeczywistość staje się dla nas dostępna
w wierze a nie w myśleniu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz