W trakcie uprawiania filozofii niezmiernie ważną
rolę odgrywa filozoficzne poznanie. Jeżeli zastanawiano się, czym ma zajmować
się filozofia, to było to zawsze związane z odpowiednią teorią poznania.
Wypracowane przez Greków założenie głosiło, że to przedmiot wiedzy naukowej,
czyli właśnie filozoficznej powinien wyznaczać właściwy zakres poznania. Jednak
zbyt często zdarzało się w historii, że różne ujęcia poznawcze określały
przedmiotowy zakres wiedzy filozoficznej.
Oczywiście wiodącą rolę przypisywano ludzkiemu
rozumowi, co niestety sprawiało, że wiedza rozumowa wprost wyznaczała
przedmioty, którymi miałaby się zajmować filozofia. Od początku zdawano sobie
sprawę, że nasz rozum tworzy wiedzę pojęciową. Ale to powodowało, że z jednej
strony chciano dostosowywać rzeczywistość do takiej wiedzy (Platon), albo z
drugiej strony starano się dostosowywać posiadaną wiedzę do rzeczywistości
(Arystoteles). Niestety te początkowe rozwiązania nie były zbyt adekwatne i
zadowalające. Ponieważ nie było do końca wiadomo, jak dokonuje się tutaj
ostateczne uzgodnienie pomiędzy rozumem a rzeczywistością. Dlatego przyjmowano,
że ludzki rozum pasuje albo przystaje do rzeczywistości, a jednocześnie
zakładano, że rzeczywistość w swej wewnętrznej strukturze jest racjonalna.
Scholastyka ukuła w tym względzie znaną formułkę – adequatio rei et
intellectus. Formuła była bardzo prosta i przez to stała się popularna, ale tak
naprawdę ona również niczego nie wyjaśnia.
Trzeba więc się zastanowić, czy ludzki rozum (albo
szerzej umysł) pasuje do rzeczywistości i jak to się dzieje? Dlaczego w ogóle
możemy poznawać realne byty? Naszą wiedzę pojęciową wyeksponował już Sokrates,
uznając ją za cnotę i najwyższe dobro człowieka. To oczywiście popchnęło filozofię
w kierunki etyki i antropologii, lecz zarazem wypaczyło metafizykę. Ponieważ na
tej podstawie Platon sformułował tezę, że pojęcia ogólne ujmują specyficzną
rzeczywistość idei (świat idei). Taki był ostateczny efekt nadmiernej wiary w
wiedzę pojęciową człowieka. Podobna sytuacja powróciła w sporze o uniwersalia,
jaki wybuchł w XII wieku. Ale takie samo myślenie przyświecało nowożytnemu
idealizmowi (np. Hegla).
W związku z tym należy postawić pytanie, czy wiedza
pojęciowa jest najdoskonalszym efektem naszego poznania rozumowego lub
intelektualnego? Otóż taka wiedza byłaby czymś doskonałym, gdyby zawierała całe
poznanie i rozumienie rzeczywistości, jakie jest dostępne człowiekowi. Jednak
tak się nie dzieje, gdyż wiedza pojęciowa nie jest prostym lub bezpośrednim
skutkiem poznania intelektualnego (rozumowego). To, co starożytni nazywali
intelligere nie wyraża się bowiem w pojęciu, lecz przede wszystkim w słowie.
Natomiast wiedza pojęciowa jest już skutkiem ludzkiego myślenia (cogito), które
posługuje się poznaniem zmysłowym tworząc na tej bazie swoje pojęcia. Stąd
wiedza pojęciowa jest skutkiem myślenia, a nie poznania intelektualnego
(intelligere). Dlatego pojęcia służą człowiekowi do myślenia o rzeczywistości i
nie przynoszą nam żadnego rozumienia rzeczywistości (jej realności). Rozumienie
realności jest zawarte w słowie, jakim posługuje się poznający intelekt
(jeszcze przed myśleniem), a nie myślący rozum. Dlatego musimy stwierdzić, że
to, co nazywamy potocznie poznaniem rozumowym w postaci wiedzy pojęciowej, jest
tylko naszym myśleniem. To właśnie myślenie stworzyło ludzki język, który
posługuje się pojęciami, czyli treściami o określonym zakresie znaczeniowym,
odnoszonymi do rzeczy ujmowanych w poznaniu zmysłowym.
Opracowanie tej koncepcji wiedzy rozumowej
zawdzięczamy w dużej mierze filozofii i myśli nowożytnej poczynając od
Kartezjusza poprzez Locke’a i Hume’a aż po Kanta. Niestety późniejszy idealizm
znów zabsolutyzował nasze myślenie utrzymując, że tworzy ono samą rzeczywistość
(Hegel). Można powiedzieć, że nowożytność była w ogóle zafascynowana myśleniem
i od czasów swego Mistrza Kartezjusza uznawała myślenie za poznanie
intelektualne (rozumowe lub umysłowe). Zupełnie zapomniano o poznaniu
rozumiejącym, które było zawsze podstawą wiedzy metafizycznej. Dlatego w
czasach nowożytnych metafizyka zaczęła szybko upadać, natomiast rozwijały się
bujnie wszelkiego rodzaju idealizmy. Już od czasów Platona idealizm odwoływał
się jedynie do ludzkiego myślenia. Szczytową formę to podejście osiągnęło u
Hegla. Uważał on po prostu, że myślenie stanowi fundament rzeczywistości, a
rzeczywistość istnieje i rozwija się w rytmie myślenia (teza-antyteza-synteza).
Nowożytny racjonalizm jest oparty na całkowitej
dominacji myślenia. Przecież już Kartezjusz uznał myślenie za jedyne
wyposażenie ludzkiego umysłu. Stąd dla całej filozofii nowożytnej ludzki umysł
potrafi tylko myśleć. Otóż empiryzm wcale nie zanegował tej tezy, a jedynie
dodał, że cała treść naszego myślenia pochodzi z doświadczenia zmysłowego. To
znaczyło tyle, że umysł dysponuje tym, co przekazują mu zmysły. Hume
dopowiedział, że umysł przeprowadza kojarzenie danych wrażeniowych. Z kolei
Kant stwierdził, że myślenie dokonuje scalenia danych wyobraźni. Wszystkie te
pomysły uzupełniały jedynie główną tezę Kartezjusza, że podstawą i zasadą
poznania umysłowego jest myślenie.
Już u samego Mistrza stało się jasne i oczywiste, że
myślenie zupełnie nie pasuje do rzeczywistości. Myślenie powstało bowiem na
zasadzie negacji realności. Myślenie nie jest więc i nie może być żadnym
poznaniem. Ono pozostaje zawsze tylko myśleniem. Pomimo wszelkich kłopotów
filozofia nowożytna nie porzuciła nigdy myślenia. Wprost przeciwnie, filozofia
akceptując bez wątpliwości myślenie odrzuciła po prostu rzeczywistość. Najpierw
odrzucono poznanie substancji (bytu substancjalnego), aby zamienić je na
poznanie faktów (czyli czegoś, co tworzy nasze myślenie). Hume uznał, że
człowiek poznaje jedynie jakąś mgiełkę wrażeń, a nie realne rzeczy. A potem
Kant uznał i dodał, że rzeczywistość (rzecz sama w sobie) jest niepoznawalna,
dlatego znamy jedynie jakąś sferę zjawiskową. Takie podejście do poznania
stanowiło śmierć metafizyki, a tym samym prawdziwej filozofii człowieka.
Człowiek stał się najpierw rzeczą lub substancją
myślącą, aby później okazać się myśląca jaźnią, która rozpływa się w jakimś
Myślącym Duchu. Na koniec został uznany u Husserla za myślący podmiot, czyli za
świadomość, która przecież realnie nie istnieje. Ani Kartezjańska res cogitans,
ani Husserlowska świadomość nie mają żadnych podstaw realności. Można więc
podsumować, że w czasach nowożytnych sam człowiek przestał istnieć. To znaczy,
że przestał być realnym bytem, zadowalając się jedynie pozorami i złudzeniami.
A więc człowiek okazał się fenomenem człowieka, a nie samym człowiekiem. Po
prostu przestaliśmy zauważać realność człowieka. To jest tragiczne.
Nieliczne protesty, jakie pojawiły się w XIX wieku,
zmierzały w stronę irracjonalizmu uznając człowieka za byt irracjonalny, a na
koniec za coś absurdalnego. Człowiek stał się nierealny, gdyż okazał się czymś
absurdalnym. Nierealność człowieka nikogo nie przeraża. Filozofowie zupełnie
się tym nie przejmują. Z kolei zwykli ludzie są pochłonięci swoją codziennością
nie zastanawiając się nad statusem własnej osoby. Ale taki stan świadomości
stworzył całkiem absurdalne poglądy, które zaprowadziły nas do ludobójstwa. To
jest niestety groźne.
Najłatwiej jest stwierdzić, że człowiek jest
myśleniem lub wolnością (świadomością), bo to brzmi jakoś swojsko i znajomo,
niż poszukiwać wyboistej drogi dotarcia do rzeczywistości i realności. Okazuje
się, że nasze myślenie zabija realność. Dlatego dzisiaj człowiekowi wydaje się,
że nie potrzebuje realności. Uważa, że wystarczy mu zwykłe myślenie. Ale to nie
wystarczy.
Skoro myślenie nie ma nic wspólnego z rozumieniem,
to gdzie należy szukać rozumiejącego poznania i rozumienia rzeczywistości.
Przecież bez tego nie będziemy w stanie zrozumieć człowieka, a więc poznać
siebie samych, ponieważ pomyśleć o człowieku możemy zupełnie dowolne rzeczy.
Możemy swobodnie pomyśleć i przyjąć, że człowiek jest czysto materialnym
ciałem, które przystosowało się do środowiska przyrodniczego. Ale równie dobrze
możemy to zanegować i przyjąć, że człowiek jest substancją czysto duchową,
czyli duszą, stworzoną przez Boga. Jednak obie te propozycje są tylko naszym
myśleniem o człowieku, a nie poznaniem ludzkiej realności. Człowiek nie jest
ani materialnym ciałem, ani niematerialną duszą. Człowiek jest przede wszystkim
osobą, która przejawia się dla nas jako dusza i ciało. Powiemy raczej, że
człowiek jest uduchowioną i wcieloną osobą.
Co zatem pozwala nam dotrzeć do realności osobowej
człowieka? Albo możemy zapytać inaczej, czym jest rozumiejące poznanie
człowieka? Aby ludzki umysł mógł poznawać rzeczywistość, musi być wyposażony w
odpowiednią moc poznawczą. Otóż tę moc poznawczą określano dawniej mianem intelligentia. Poznanie umysłowe czyli intelektualne (intelligere) uważano za
jakiś wewnętrzny ogląd rzeczy, jakby przenikanie wewnętrznej struktury bytu,
czyli poznanie zasad współtworzących realny byt. Wydaje się, że taka moc
poznawcza płynie ze strony słowa, które stanowi obecność w umyśle osobowej
prawdy. Ta bytowa prawda stanowiąca realną własność istnienia przejawia się w
umyśle właśnie pod postacią słowa, ponieważ w umyśle nie ma realnej prawdy,
lecz jest obecna jej moc poznawcza w postaci słowa prawdy. Obecne w umyśle
słowo prawdy uzdalnia i przystosowuje umysł do kontaktu z prawdą realności,
czyli z własnością prawdy obecną w każdym realnym bycie. Tylko dzięki słowu
prawdy umysł może przeniknąć aż do własności prawdy realnego bytu.
Bez tej mocy i zdolności nasz umysł byłby bezradny w
poznawaniu prawdy, a to znaczy, że musiałby podporządkować się poznaniu
zmysłowemu, jak chciał empiryzm. Tak właśnie się dzieje, gdy umysł utraci słowo
prawdy. Wtedy staje się zdolny jedynie do myślenia, czyli posługiwania się
treściami zmysłowymi. Myślący umysł, zwany potocznie rozumem, tworzy sobie
jakieś pozorne przedmioty (Kantowskie zjawiska albo empiryczne fakty) pomijając
zupełnie realne rzeczy. Dlatego można się zgodzić z Kantem, że myślący rozum
nie poznaje i nie zna rzeczy samych w sobie, lecz tylko wytworzone zjawiska.
Ale przez to nasz rozum nie rozumie rzeczywistości, ale obraca się w pomyślanym
świecie zjawisk i faktów.
Toteż do umysłowego poznania realności potrzebne
jest słowo prawdy. Umysł, który utraci słowo prawdy, nie jest w stanie odzyskać
go samodzielnie. Na pewno nie zdobędziemy słowa prawdy poprzez myślenie. Słowo
prawdy możemy tylko otrzymać od kogoś w darze. Jedynie druga osoba, sama
obdarzona wiarą i słowem, może nam przekazać posiadane słowo. Najłatwiej słowo
prawdy otrzymamy od Boga, ale do tego konieczne jest nawrócenie się. Jeżeli
więc zwrócimy się do samego Źródła Realności, to wówczas otrzymamy słowo, które
posiada moc poznawczą albo samo jest taką mocą.
Dlatego trzeba stwierdzić, że nauczanie filozofii
jest takim przekazywaniem sobie słowa prawdy. Prawdziwym filozofem jest tylko
ten, kto sam posiada słowo i umie je przekazać innym. Na tym także polega prawdziwa
katecheza. Zatem filozofia nie jest żadnym nauczaniem myślenia o człowieku,
lecz jest przekazem samej prawdy o człowieku. Filozofia jest przekazem słowa o
człowieku. (Mamy w historii takie teksty jak Słowo o wyprawie Igora)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz