19.02.2012

pr czł czy pr os 2


A cóż się stanie, jeśli odwołamy się do ludzkiej osoby? Czy można określić prawa osoby, a nie tylko prawa człowieka? Na czym więc byłyby oparte prawa osoby?

Ludzka natura jest podmiotowością istoty. Obejmuje ona porządek istotowy i działanie władz duchowych i cielesnych. Działanie człowieka jako ludzkie działanie naturalne przebiega w sferze istotowej na poziomie duszy i ciała. Natomiast osoba stanowi podmiotowość istnienia. Jej aktywność obejmuje porządek istnienia (porządek egzystencjalny). Osoba jest bowiem związana z własnościami transcendentalnymi. Aktywność osoby wypływa z tych własności transcendentalnych, które mają charakter osobowy. Są to własności prawdy, dobra i piękna. Podmiotowość osoby stanowią więc trzy własności osobowe, które dysponują szczególną mocą sprawczą, gdy pozostają w relacjach do Osoby Boskiej. Podmiotowość osoby ma postać wspólnoty trzech własności osobowych (prawdy, dobra i piękna).

Osobowa aktywność polega na aktywności własności osobowych. Jak na poziomie istoty bytu mamy do czynienia z różnymi władzami duchowymi (i cielesnymi), tak na poziomie istnienia odpowiada temu aktywność własności osobowych. Na poziomie istotowym (natury ludzkiej) władze mają postać możności, czyli zdolności do działania. Natomiast na poziomie istnienia mamy do czynienia z aktami własności transcendentalnych. Aktem prawdy jest kontemplacja. Aktem dobra jest sumienie (prasumienie), zaś aktem piękna jest upodobanie. Te trzy akty stanowią jednocześnie aktywność osobowej podmiotowości. Możemy to wyjaśnić w ten sposób, że osobowa podmiotowość jest od razu aktywnością (czyli ma charakter aktu), zaś podmiotowość natury przybiera jedynie postać władz-możności. Wiemy, że możność musi być urzeczywistniona i zaktualizowana przez akt. Dlatego trzeba stwierdzić, że osobowa aktywność (akt) stanowi przyczynę aktualizacji i dalej działania władz naturalnych. Powiemy też, że człowiek działa ostatecznie dzięki aktywności własności istnieniowych. Taki sens wydaje się mieć scholastyczne sformułowanie: operari sequitur esse.

Dlatego wydaje się, że słuszną rzeczą będzie poszukiwanie podstaw dla praw przynależnych człowiekowi na poziomie osobowym. W ten sposób dochodzimy do stwierdzenia, że aby prawa człowieka stały się zarazem prawami osoby, muszą być oparte nie na rozumie i wolności, ale na prawdzie, dobru i pięknie. Prawa osoby dotyczą więc własności osobowych i mają ich strzec. Mają one służyć samej osobie i jej rozwojowi, czyli powinny gwarantować aktywność osobową. Prawa człowieka powinny więc gwarantować aktywność osoby (czyli kontemplację, sumienie i upodobanie), a nie tylko działanie myślącego (i błądzącego) rozumu oraz swobodnie wybierającej woli.

Prawem osoby winno być prawo mówienia i słuchania prawdy (prawo do wypowiadania słowa prawdy), dalej prawo do czynienia dobra (prawo do dobrego działania, a nie wybierania mniejszego zła), a także prawo do przeżywania piękna (czyli prawo do przeżywania pięknego życia). Tylko takie prawa osiągają poziom naprawdę osobowy. Będzie to wyraz najwyższego humanizmu i źródło postaw humanistycznych człowieka.

Prawa człowieka ustanawiane do tej pory były oparte na zdolnościach ludzkiej natury. Prawa osoby, które czekają na ustanowienie, powinny być oparte na własnościach osobowych istnienia. Dopiero takie prawa mogłyby w pełni chronić osobę człowieka i relacje osobowe nawiązywane między ludźmi. Ponadto prawa osoby mogłyby tchnąć nowe siły w życie społeczne. Dałyby humanistyczne oświecenie i ożywienie życiu społecznemu. Prawa osoby byłyby mocną podstawą moralności tak potrzebnej w życiu społecznym. Trzeba by się zastanowić, czy nie dałoby się wyprowadzić z praw osoby prawa moralnego, a dalej prawa rodzinnego czy nawet praw politycznych człowieka.

Prawa osoby stoją bowiem na straży samej osoby i życia osobowego, czyli życia we wspólnocie osobowej, jaką jest rodzina. Natomiast prawa człowieka (jako prawa natury) chroniły jedynie ludzką naturę, czyli chroniły rozumność i wolność człowieka. Ale to sprowadzało się do ochrony ludzkiej indywidualności, a właściwie do ochrony indywidualnej świadomości człowieka. Postulowanie wolności słowa doprowadziło bowiem do rozprzestrzeniania się głupoty, gdyż każdy może głosić, co mu się podoba. Z kolei postulat wolności sumienia doprowadził do przyjęcia swobody działania i rozprzestrzeniania się złego zachowania, gdyż każdy uważa, że sam rozstrzyga i decyduje o swoim postępowaniu. Dobre dla mnie jest to, co robię i nikomu nic do tego. Mogę wielbić Boga, ale równie dobrze mogę uwielbiać siebie lub kogoś innego. Wreszcie propagowana dziś wolność seksualna prowadzi człowieka do całkowitego wypaczenie przeżycia piękna i pięknego życia. Postulowana swoboda przeżywania przyjemności niszczy wprost naszą uczuciowość, zabija uczucia (zwłaszcza uczucia radości i nadziei dotyczące życia). Każe nam gonić za przyjemnością za wszelką cenę. Człowiek nie zdaje sobie sprawy, że pogoń za przyjemnościami nie może nas do niczego doprowadzić. Jest tylko ciągłym łapaniem przyjemności (i szczęścia rozumianego jako przyjemność), której nie sposób zatrzymać.

Te postulaty wolności podpowiada nam nasza świadomość. Dzieje się tak dlatego, że świadomość pragnie zapanować nad człowiekiem, pragnie zapanować przede wszystkim nad osobą i jej aktywnością. To świadomość przybrana w różne teorie filozoficzne każe człowiekowi nazywać się ludzkim „ja” albo ego, ludzką „jaźnią”. W ten sposób świadomość próbuje uzurpować sobie rolę głównej podmiotowości człowieka. Świadomość chce ustanawiać własne prawa – prawa wolności, które mają jakoby wyzwolić człowieka. Ale jest to jedynie wyzwolenie i oderwanie się od realnej podmiotowości osoby. Prawa wolności człowieka zaprzeczają bowiem sprawczej mocy osoby. Negują jej aktywność w imię wolności działania człowieka, czyli w imię jego świadomości. Ale uwolniona świadomość prowadzi nas tylko na manowce, gdyż nie ma żadnego ukierunkowania. Jedynie osobowa aktywność posiada jeden określony cel i kierunek. Jest nim Osoba Boska i wieczna łączność z Bogiem, czyli zbawienie jako szczęście wieczne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz