7.12.2011

Odpowiedzialność

Albo człowiek jest podmiotem swojego działania, albo podlega jakimś ogólnym procesom społecznym. Polityka próbuje nam wmówić to drugie. Ale wówczas sam człowiek zostaje skazany na pożarcie przez władzę. Trzeba się bronić!

Musimy przywrócić osobowe rozumienie człowieka. Człowiek jest bowiem przede wszystkim osobą. Jest więc działającym podmiotem, który może odpowiadać za swoje czyny. Jedynie osobowy podmiot może działać w sposób całkowicie odpowiedzialny. Możemy też powiedzieć, że to osoba działa z pełną odpowiedzialnością. Wszelkie inne działania tracą już duży zakres odpowiedzialności. Natura ludzka nie stanowi bowiem pełnej podmiotowości. Naturalny rozum potrafi działać w sposób dialektyczny – raz na tak, a raz na nie. To znaczy, że może działać w sposób dowolny, w zasadzie niczym się nie kierując. Natomiast nasza cielesność podlega już całkowicie ograniczeniom materialnym i przez to jest bardzo ograniczona w swoim działaniu.

A zatem tylko człowiek jako osoba czuje się odpowiedzialny za swoje działanie, gdyż to osoba działa w sposób wolny, który staje się odpowiedzialnością. Dlatego przyjmuje się, że działania osobowe posiadają charakter moralny. Działania moralne są właśnie odpowiedzialne. A to znaczy, że osoba działa w człowieku w sposób moralny.

Jeżeli stwierdzimy, że człowiek traci swoją podmiotowość na rzecz procesów lub praw społecznych, to jednocześnie pozbawiamy go odpowiedzialności. Gdy więc uznamy, jak to się dzisiaj dzieje, że człowiek podlega procesom społecznym, które rządzą społeczeństwem, wtedy zdejmujemy z niego wszelką odpowiedzialność. Zamiast człowieka podmiotem staje się społeczeństwo jako jakiś ogólny byt. Tym samym cała odpowiedzialność spada na konieczne procesy lub prawa społeczne, które działają w społeczeństwie. Człowiek w społeczeństwie podlega jedynie oddziaływaniom zewnętrznym, na które reaguje właściwie w sposób konieczny. W ten sposób znika gdzieś cała odpowiedzialność, czyli rozmywa się w tym oceanie społecznym.

Jest to bardzo wygodna teoria, ponieważ w pierwszym rzędzie dotyczy polityków. Skoro mają oni do czynienia tylko z jakimiś koniecznymi prawami i procesami społecznymi, które starają się tylko ogarnąć, ale nie są w stanie nimi pokierować, to znika zupełnie odpowiedzialność tych polityków za działania polityczne.

Widać to dzisiaj najlepiej na przykładzie Julii Tymoszenko, którą postawiono przed sądem. Politycy europejscy mocno protestują przeciwko temu, gdyż pociągnięcie do odpowiedzialności jednego polityka może pociągnąć za sobą chęć rozliczenia innych polityków w różnych krajach. W ten sposób politycy solidarnie bronią się przed odpowiedzialnością.

Ale takie podejście bardzo szybko przenosi się na pozostałych obywateli – tych rządzonych. Widząc, co się dzieje, ludzie tracą poczucie odpowiedzialności. Przecież tłumaczy się im, że procesy społeczne i ekonomiczne są nieuchronne i konieczne. Jak ja mam odpowiadać za coś, co nie zależy ode mnie? Po co mam żyć i postępować moralnie, skoro to nic nie daje poza ciągłymi wyrzeczeniami. W ten sposób zwykły człowiek przestaje być odpowiedzialny, nie zdając sobie przy tym sprawy, że przestaje zarazem być osobą, która jest źródłem odpowiedzialności. Człowiekowi po prostu wygodnie jest odrzucić moralność i odpowiedzialność, jak przepowiedział nam Nietzsche.

Czy mówi się dzisiaj, że kryzys ekonomiczny został spowodowany przez czyjeś błędne pomysły oraz błędne decyzje? Czy politycy przyznają się do swoich błędów? Nie macie co marzyć, nigdy się tego nie doczekacie. Nie do zobaczenia. Pozdrawiam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz