17.01.2022

Zdrowia i wolności /2

Otóż dominację myślenia i uznanie go za najważniejsze działanie umysłu, gdyż „niepodważalne”, zaproponował Kartezjusz. Z jego analiz wynikało, że tylko myślenie (cogito) jest zawsze prawdziwą i niepodważalną czynnością rozumu. Co więcej, doszło do absurdalnego twierdzenia – myślę więc jestem (cogito ergo sum). Ostrożnie można by to sformułować w ten sposób – myślę więc jestem myślicielem (kimś, kto myśli). Lecz u Kartezjusza pojawia się określenie res cogitans, które miało cechować człowieka, a które stało się jedyną wykładnią człowieczeństwa (natury człowieka). Za sprawą Kartezjańskiego cogito filozofia odeszła od realistycznej metafizyki na rzecz ontologii zajmującej się bytami możliwymi (oczywiście możliwymi do pomyślenia). Taką koncepcję przedstawił Leibniz, co utrwaliło pomysł ontologii w dalszej perspektywie. W ten sposób myślenie zastąpiło zupełnie poznanie realności. Myślenie nie jest jednak poznaniem, za które zostało uznane (np. w języku francuskim poznanie umysłowe jest określane słowem pense).

Myślenie może dowolnie tworzyć przeróżne pojęcia posługując się treściami zmysłowymi lub umysłowymi, zdobytymi dzięki poznaniu poprzednich pokoleń. Ale musimy zdawać sobie sprawę, że działalność myślenia cechuje całkowita dowolność, czyli także tutaj mamy do czynienia z jakąś formą wolności jako możliwości. O ile nasze poznanie – czy to zmysłowe, czy umysłowe – jest oparte i związane z realnością, o tyle myślenie może dowolnie łączyć treści pojęciowe, co najlepiej widać na przykładzie poezji i literatury (również ideologii). Jeśli naszym życiem zaczyna kierować myślenie, to możemy być pewni, że rozminiemy się z rzeczywistością (chociażby z samą realnością życia). Dlatego to właśnie myślenie, którym epatowali wolnomyśliciele, mogło zgłosić hasło wolności i narzucić je społeczeństwu. Takie propozycje zaczęły się pojawiać w dobie Oświecenia, zaś realny kształt przybrały w czasie Rewolucji Francuskiej. Od tej pory światem będzie rządzić wolność. Dzisiaj mamy już tego ostateczne skutki.

Myślenie, które zrodziło się z negacji realności, nie lubi tego, co jest realne. Dlatego tak chętnie głosi wolność działania, sprowadzając realne działanie do samej możliwości działania. Kiedy więc Oświecenie zamieniło poznanie realności na samo rozumowe myślenie, wtedy ogłoszono panowanie wolności. Oczywiście takie szastanie wolnością doprowadziło do powstania i rozwoju przeróżnych ujęć ideologicznych, które z realnością człowieka nie mają wiele wspólnego. Deklaracja Praw Człowieka i Obywatela głosiła, że każdy człowiek jest wolny, co niestety można interpretować na różne sposoby. Dziś na przykład ideologia twierdzi, że człowiek żyje wolnością i na zasadzie wolności. A przecież tak nie jest. Gdyż do działania (do realnego działania) konieczna jest moc sprawcza, która napędzałaby to działanie. Nie ma aktywności bez sprawczości. Realistyczna metafizyka pokazuje nam, że taka sprawcza siła jest zawarta w samym realnym bycie i ma związek z jego aktem istnienia. Dlatego w przypadku człowieka należy przyjąć, że źródłem całej aktywności ludzkiego bytu jest osobowa oraz ożywcza podmiotowość istnienia.

Wolność jest potrzebna człowiekowi co najwyżej do twórczego działania (tworzenia sztuki albo techniki). Ale w życiu codziennym i społecznym należy wystrzegać się wolności działania, ponieważ może to zaprowadzić nas na manowce (zbaczamy od realności ku możliwości). Już na początku stwierdziliśmy, że wolność odbiera człowiekowi jego prawdziwą realność. Człowiek żyje i działa dzięki zasadom realności (otrzymanej od Boga), dlatego nie powinien pozbywać się jej pod żadnym pozorem. Człowiek ma chronić i rozwijać swoją realność, a nie poszukiwać jakichś nieokreślonych możliwości.

Zastanówmy się jeszcze, co znaczy, że człowiek jest wolny. Jeśli oznacza to, że jest wolny i niezależny od zewnętrznych wpływów, to płynie stąd wniosek, że człowiek jest niejako skazany na samorealizację. Ale powstaje wtedy problem, skąd taka samorealizacja ma czerpać siły i środki do działania i rozwoju. Przecież każdy człowiek podlega wychowaniu w środowisku rodzinnym albo wykształceniu w szkole. A to jest już przyjęcie oddziaływania zewnętrznego. Zatem w tym znaczeniu człowiek nie jest wolny, bo musi czerpać różne rzeczy z otoczenia (np. musi się odżywiać). W innym sensie człowiek może być wolny w swoim działaniu. Co oznacza taka wolność? Oznaczałaby ona, że mamy całkowitą wolność w podejmowaniu decyzji i swobodę wyboru dowolnego działania. Ale taka wolność (dowolność) prowadzi wprost do chaosu w naszym działaniu, bo wtedy kierowalibyśmy się nieokreśloną możliwością. A przez to nasze działanie utraciłoby rzeczywisty sens stając się czymś nieokreślonym. W takiej sytuacji zamiast faktycznego działania człowiek zaczyna tylko myśleć i mówić o działaniu, a przestaje rzeczywiście działać. Pamiętajmy więc, aby swoje działania opierać na posiadanej realności i sprawczej mocy przysługującej tej realności. Nie ma innego sposobu dobrego i właściwego działania.

Podsumujmy krótko. Otóż propozycja, czy tylko życzenie wolności dla konkretnego człowieka jest jakimś strasznym nieporozumieniem. Konkretnemu człowiekowi (realnemu człowiekowi) do działania czy rozwoju nie jest potrzebna wolność (możliwość) lecz moc sprawcza. Człowiek powinien żyć w sposób realny podlegając zasadom i prawom moralnym i religijnym, co wypływa z samego centrum jego realności (podmiotowości istnienia). Człowiek ma żyć realnie, a nie dzięki wolności tworzenia wciąż nowych możliwości negujących jego prawdziwą realność (realność osoby i życia).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz