Zagubiona tożsamość /1
Pytanie o tożsamość człowieka odnosimy na ogół do naszej świadomości. Powiemy, że to świadomość stanowi tożsamość człowieka. Świadomość ustanawia intencjonalną (myślową) tożsamość człowieka. Świadomość bowiem ustanawia siebie samą. Świadomość jest tylko myśleniem i ustanawia siebie poprzez myślenie. Jeśli zaczynam myśleć o sobie, to powstaje moje myślące Ja, powstaje podmiotowość myślenia. Jeśli człowiek przyjmie tożsamość myślenia, czyli tożsamość świadomości, wówczas zaczyna budować siebie poprzez akty myślenia. Myślenie tworzy swój świat intencjonalnej tożsamości. Widać to doskonale w rozważaniach Husserla.
Czy myślenie może być podstawą tożsamości człowieka? Kierując się myśleniem człowiek zaczyna żyć tożsamością świadomości (czego wyrazem są kategorie ludzkiego Ja lub jaźni). Myślenie tworzy intencjonalny świat kultury. Człowiek poszukuje wtedy swej tożsamości na terenie kultury. Stara się określić siebie względem kultury (w odniesieniu do wytworów kultury). Odwołuje się do struktur społecznych i państwowych, do języka, do określonych wartości kulturowych.
Zastanówmy się, jak to jest, gdy chcemy siebie przedstawić. Okazuje się, że wszystkie odniesienia dotyczą kultury (najczęściej różnych instytucji). Mówimy bowiem o sobie: (1) skąd pochodzimy (państwo, miasto); (2) czym się zajmujemy (zawód lub wykonywana praca); (3) albo co lubimy (hobby i zainteresowania). Ale w tym wszystkim brakuje samego człowieka i jego człowieczeństwa.
Widzimy już, że nie jest wcale łatwo dotrzeć do istoty człowieka, do tego, co jest w nim osobowe. Znacznie łatwiej jest określić siebie wobec rzeczy zewnętrznych – tego, co się dzieje wokół nas albo wobec różnych wytworów kultury. Łatwiej jest powiedzieć, co robię, czym się zajmuję, niż kim jestem. Czy można to zmienić? Gdzie zatem należałoby szukać tożsamości człowieka? Jak dotrzeć do samego sedna ludzkiej natury?
Polski personalizm (Wojtyła, Gogacz) odpowie nam, że tożsamości człowieka trzeba szukać na poziomie istnienia. Tożsamość człowieka wyrasta z istnienia. Ona się bierze z samej realności człowieka, a nie z myślenia. Tożsamości trzeba szukać w osobie, w osobowym istnieniu, gdyż to osobowe istnienie zapewnia nam tożsamość. Istnienie zapewnia jednocześnie trwanie (trwałość) tożsamości. Tożsamość człowieka musi być powiązana z istnieniem i realnością. Tożsamość oparta na myśleniu byłaby nietrwała i utracalna, gdyż wiązałaby się ze zmiennością myślenia.
Jednak prawie cała nowożytna filozofia stawia na tożsamość myślenia. To tam pojawiają się takie kategorie jak „jaźń”, „ludzkie ja”, „świadomość”, czy po prostu „rozum” („rozumność”). Ale te wszystkie koncepcje myślącego Ja oparte są na idealizmie (na idealistycznym myśleniu). Wystarczy porównać Kartezjusza, Kanta, Fichtego, Hegla, Husserla. Idealistyczne Ja człowieka to nie jest żadna realność. Jest to tylko coś pomyślanego (wymyślonego). Jest to samo myślenie. Jest to tylko myślenie o naszym myśleniu. Dlatego należy przyznać, że tożsamość myślenia (czyli tożsamość Ja lub tożsamość świadomości) jest jedynie idealistycznym postulatem. Tam z pewnością nie znajdziemy realnego człowieka.
Człowiek w swej tożsamości nie może być samym myśleniem, bo co się stanie, gdy przestanie myśleć. Musiałby utracić swoją tożsamość, a może straciłby siebie całego. A ponadto zastanówmy się, czy chcielibyśmy być wymyśleni przez kogokolwiek? To tak jak pisarz tworzy i buduje swoją postać. Czy nie lepiej być kimś w pełni realnym?
Człowiek musi wreszcie odkryć i odnaleźć swoją tożsamość. Musi umieć ją rozpoznać i określić. Dlatego człowiek musi usilnie poszukiwać swej tożsamości. Musi tego gorąco chcieć i pragnąć, bo nie jest to łatwe zadanie. Jeżeli my sami nie odczujemy takiej potrzeby, to utracimy swoją tożsamość na zawsze. Całkowicie uzależnimy się od wytworów naszego myślenia. Zanurzymy się w świecie kultury i sami staniemy się wytworami kultury (np. mody). Jeśli będziemy twórczy, to stać nas będzie na samokreację. Ale jeśli poddajemy się ustalonym trendom, to stajemy się pionkiem w czyjejś rozgrywce. Być może komuś zależy, żebyśmy poddali się manipulacjom wyznaczającym naszą tożsamość.
Ale przecież człowiekiem się jest, natomiast studentem, pracownikiem, nauczycielem, rowerzystą lub pływakiem się bywa. Człowiekiem jesteśmy zawsze. To jest nasza tożsamość. Jeżeli jednak to odwrócimy, to dojdziemy do wniosku, że człowiekiem tylko bywam, a jestem pracownikiem banku. Nie można tylko bywać człowiekiem, zaś cały czas być pracownikiem firmy, artystą lub biznesmenem. Jeżeli zaczniemy bywać człowiekiem, to w dalszej perspektywie w ogóle przestaniemy być i czuć się człowiekiem. A to już jest ostateczna klęska. Czyżby człowiek miał zginąć sam w sobie? Człowiek umarł w człowieku. Zostało po nim samo myślenie. Czy chcemy do tego doprowadzić?
Trzeba się zastanowić, kim dzisiaj chce być człowiek. Kim człowiek powinien być? Trzeba sobie jasno odpowiedzieć, czy chcemy być tylko myśleniem (myśleniem o sobie i świecie), czy chcemy być realną osobą? Zapytajmy więc, co stanowi realność człowieka. Czy jest to myślenie? Na pewno nie. Realnością jest istnienie. Realnością jest osoba. Realnością jest życie. Realnością jest ciało. Ale czy to wszystko można jakoś w człowieku połączyć? Trudno to sobie jakoś wyobrazić. Ale przecież tak właśnie jest! To wszystko jest połączone w człowieku. To wszystko razem (istnienie, osoba, życie i ciało) jest połączone w mężczyźnie i to wszystko razem jest połączone w kobiecie. Dlatego na człowieka trzeba spojrzeć jako na mężczyznę i kobietę. To tam kryje się nasza ludzka tożsamość. Tak na człowieka patrzył papież Jan Paweł II (cykl katechez „Mężczyzną i kobietą stworzył ich”).
To mężczyzna i kobieta są pełnym wyrazem realności człowieka. Nasza realność przejawia się w mężczyźnie i kobiecie. Przecież zarówno mężczyzna jak kobieta są realnym człowiekiem. Tak trzeba widzieć naszą ludzką realność. Tak trzeba pojmować naszą ludzką tożsamość. W filozofii do tej pory uogólniano naturę człowieka, co zacierało właściwy obraz naszego człowieczeństwa. A przecież Bóg stworzył właśnie mężczyznę i kobietę. Nie stworzył jakiegoś człowieka w ogóle (człowieka ogólnego). Nie stworzył „pojęcia człowieka” (idei). Realne człowieczeństwo (realna natura) zostało nam dane jako mężczyzna i jako kobieta. Realny człowiek jest albo mężczyzną, albo kobietą. Tertium non datur. Nie można być człowiekiem nie będąc kobietą lub mężczyzną. Dlatego poszukując tożsamości człowieka musimy się zwrócić do tych przejawów osobowego bytu człowieka. Przy czym pamiętajmy, że nie mówimy tutaj tylko o samej płci rozumianej biologicznie. Cały czas mówimy o samej realności (istnieniu) człowieka. Można więc powiedzieć, że to ludzkie istnienie jest osobowe, zaś w swej istotowej realności przejawia się jako mężczyzna lub kobieta. Dlatego to, czym jest mężczyzna lub kobieta, nie dotyczy jedynie różnic płciowych (różnic w narządach płciowych), ale wyrasta z samego osobowego istnienia. A to już prowadzi nas do następnego wniosku, że osoba człowieka nie wyraża się wyłącznie w samej rozumności (lub wolności), ale wyraża się i przejawia jako kobieta i jako mężczyzna. (Natomiast różnice płciowe są już zewnętrznym (widzialnym) skutkiem cielesnym.)
Bóg stworzył człowieka na swój obraz i podobieństwo. Istnienie Boskie jest osobowe i wspólnotowe (Bóg jest Trójcą Osób). Istnienie człowieka też jest osobowe. Ale jako stworzone jest konkretne i pojedyncze. Dlatego wspólnotowy charakter Boskiego Istnienia znalazł wyraz w stworzeniu mężczyzny i kobiety. Mężczyzna i kobieta stanowią wspólnotowy przejaw osoby ludzkiej (osobowego bytu człowieka). W ten sposób Bóg stworzył osobową wspólnotę. Bóg stworzył mężczyznę i kobietę (dwa pojedyncze byty i istnienia), które mogą połączyć się w osobową wspólnotę. Mężczyzna i kobieta są osobowymi bytami, które mogą połączyć się we wspólnotę. Połączenie kobiety i mężczyzny daje ludzką wspólnotę (wspólnotę osobową – rodzinę). Osoba ludzka (mężczyzna i kobieta) jest wspólnotowa. Człowiek jako mężczyzna i jako kobieta jest jednostkowy (indywidualny), ale w połączeniu jest wspólnotowy. Człowiek nie jest więc bytem odizolowanym, samotnym, ale jest osobą powołaną do miłości, do łączności, do wspólnoty. Zarówno mężczyzna jak i kobieta są powołani do wspólnoty (do życia rodzinnego). Człowiek nie jest w stanie stworzyć innej wspólnoty osobowej niż rodzina. Rodzina jest wspólnotą kobiety i mężczyzny.
Bóg stworzył człowieka. Stworzył go jako byt osobowy (osobę). Stworzył go jako mężczyznę i kobietę. A więc to męskość i kobiecość są przede wszystkim wyrazem osobowego charakteru bytu ludzkiego, a nie rozumność (rozum i wola). To właśnie kobieta i mężczyzna w pełni wyrażają i ujawniają osobę człowieka. Ponieważ to kobieta i mężczyzna mogą złączyć się i zjednoczyć ze sobą. Mogą się całkowicie zjednoczyć, aż staną się jednym ciałem (ciałem dziecka, które jest owocem związku kobiety i mężczyzny).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz