16.12.2018

Marksizm chciał zmienić świadomość człowieka



Marksizm chciał zmienić starą burżuazyjną świadomość na nową komunistyczną. Marks uważał, że taka zmiana może się dokonać dzięki przewartościowaniu ludzkiej pracy. Trzeba więc zmienić warunki pracy (czyli warunki ekonomiczne), żeby ludzie zaczęli inaczej myśleć. Ujmując to zagadnienie od strony ekonomicznej trzeba stwierdzić, że chodziło o radykalną zmianę własności środków produkcji. Marksizm chciał całkowitego uspołecznienia tych środków. Wydawało się, że takie uspołecznienie zmusi ludzi do myślenia w kategoriach społecznych, a nie tylko prywatnych. Wszystko to razem miało doprowadzić do pełnego uspołecznienia obywateli. Odtąd ludzie mieli pracować dla celów społecznych, a nie dla siebie, co miało skutkować wzrostem myślenia społecznego. Porzucono więc socjalizm utopijny, który sądził, że wystarczy ukazać ludziom nową ideę społeczną, a oni sami poprą takie rozwiązanie. Marksizm wychodził z założenia, że zmiana świadomości powinna być wywołana radykalną zmianą warunków pracy. Innej drogi nie ma.
Można zatem przyjąć, że to praca jako podstawowa działalność społeczna człowieka miała określać świadomość obywateli nowego ustroju politycznego. Praca na swoim jako własność prywatna wpływa destrukcyjnie na świadomość człowieka tworząc wartości burżuazyjne. Trzeba więc zmienić warunki pracy i stworzyć nową własność społeczną. Jednak gwarantem takiej własności mogło się stać tylko państwo, dlatego trzeba było zdobyć władzę polityczną. W ten sposób powstała własność państwowa (nacjonalizacja przemysłu), a nie społeczna. Jednocześnie okazało się, że ludzie pozbawieni własności nie chcą wydajnie pracować, skoro nie wiedzą, po co pracują. W komunizmie praca straciła zarówno swój sens ekonomiczny, jak i humanistyczny.
Dzisiaj widać dokładnie, że współczesne państwa demokratyczne nauczyły się od marksistów jednego. Że najlepszym sposobem zmiany świadomości człowieka jest stworzenie odpowiednich warunków ekonomicznych. Dlatego mamy pracę ludzką podporządkowaną całkowicie wymogom ekonomicznym, czyli osiąganiu zysku. Praca zawodowa musi przynosić zysk. Liczy się jedynie wartość ekonomiczna pracy, gdyż to się przekłada na korzyści dla państwa w postaci podatków. Obecnie dokonuje się przemiana świadomości w kierunku myślenia ekonomicznego. Ludzie przeliczają już wszystko na pieniądze. Człowiek pracuje więc po to, żeby zarabiać duże pieniądze, które można potem wydać na przyjemności i rozrywki. Ludzka praca przestaje już tworzyć realny dobrobyt wspólnoty rodzinnej. Praca stała się tworzeniem możliwości postępu technicznego. Nie ma już znaczenia, że praca powinna doskonalić i rozwijać osobę lub osobowość człowieka. Ważne jest tylko to, żeby rozwijać możliwości osiągania sukcesu w karierze zawodowej. Obecnie ludzka praca stała się w dużej mierze pracą zawodową i tylko zawodową. Jednak widzimy, że praca zawodowa dehumanizuje człowieka, a właściwie lepiej byłoby powiedzieć, że go depersonalizuje. Ponieważ praca zawodowa jest podporządkowana wyłącznie celom ekonomicznym. Ponadto taka praca odbywa się w organizacyjnym systemie zarządzania, a nie we wspólnocie osobowej. To znaczy, że praca jest podporządkowana strukturze zarządzania i odbywa się w relacjach przełożony- podwładny (jak w wojsku). W takim układzie nie ma miejsca na relacje osobowe. To, co psychologia społeczna nazywa relacjami interpersonalnymi, jest kompletnym nieporozumieniem. To nie ma nic wspólnego z relacjami osobowymi, które same z siebie tworzą wspólnotę osobową. Żadna firma ani przedsiębiorstwo nie może sobie pozwolić na uznanie i poszanowanie osobowej podmiotowości człowieka. Tutaj liczy się tylko pracownik wykonujący jak najlepiej swoje zadanie zawodowe. Czyli tak jak trybik pracujący w dużej maszynie, albo działa dobrze, albo wymienia się go na nowy, on ma swoją rolę w całości i nie może być żadnego odstępstwa od normy produkcyjnej. Nawet jeśli w niektórych zawodach wydaje się, że pracujemy w sposób twórczy, to i tak nasza twórczość ma określone cele handlowe, a nie artystyczne.
Jeżeli człowiek nie wyrwie się z tego kręgu mechanicznego zarządzania, to już nigdy nie będzie w stanie powrócić do prawdziwej wspólnoty osób. Musimy sobie zdawać sprawę, że jedyną ostoją życia osobowego jest dziś rodzina i Kościół. Ale nawet wspólnotę osobową rodziny zamierza się dzisiaj przekształcić w wymyślonego dziwoląga związków homoseksualnych. Takie rozwiązania prowadzą wprost do zanegowania godności osobowej człowieka. Godność dotyczy bowiem osoby i tylko osoby ludzkiej. Okazuje się jednak, że człowiek chętnie zrezygnuje ze swej godności w imię wymyślonej wolności (wolności myślenia). Propozycja budowania własnej osobowości gender na ruinach ponowożytnego myślenia jest zupełnie chybiona. Równie dobrze możemy zostać krasnoludkami.
Mamy dzisiaj ostatni moment, żeby uniknąć depersonalizacji własnego człowieczeństwa. Depersonalizacja oznacza wyrzeczenie się własnej osoby i przynależnej jej godności. Jest więc słynnym skokiem w otchłań absurdu i nicości. Człowiek pozbawiony życia osobowego (czyli moralności i religijności) staje się jakimś przerażającym demonem. Taki człowiek marzy o tym, żeby wymyślić siebie na nowo. Sądzi, że stworzy coś nowego i niepowtarzalnego, a tworzy jedynie złudne możliwości, które coraz bardziej pochłaniają jego prawdziwą realność. Człowieku bez realności jesteś po prostu nikim.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz