8.12.2018

Gospodarowanie dotyczy realności (6)



Celowość i powinność /1

1. Ludzkie działania wyznacza możliwość. Człowiek ma możliwość poznania prawdy oraz możliwość wyboru dobra. Potocznie nazywamy to wolnością człowieka. Ludzka wolność jest więc możliwością poznania i wyboru. Ale trzeba zaznaczyć, że jest to możliwość poznania prawdy i fałszu, czyli możliwość błądzenia i poszukiwania drogi. Jest to także możliwość wyboru dobra lub zła, czyli możliwość decydowania i postępowania dobrego lub złego. Tak wygląda działanie, a nawet życie, typowo ludzkie, co dobrze wyraża renesansowa formuła: errare humanum est. Jest to życie w ciągłej niepewności i w nieustannym poszukiwaniu. Jest to jakieś zawieszenie i huśtawka pomiędzy dobrem i złem, prawdą i fałszem (kłamstwem). Jak można wyjść z tego stanu zawieszenia? Jak przezwyciężyć możliwość? Jak pokonać możliwość, która jest dla nas tak zgubna? Czym ją pokonać?
Etyka chciała od początku pokonać zgubną możliwość przy pomocy wiedzy. Sokrates uznał przecież, że jedynym dobrem i jedyną cnotą jest wiedza. Kto wie, ten będzie właściwie i odpowiednio działał. Wiedza miała leczyć ludzkie postępowanie dzięki konieczności. To Sokrates wymyślił ideał wiedzy – wiedza ma być powszechna i konieczna. To on uznał, że to wiedza ma uratować człowieka. Po wielu dramatach ludzkiej historii okazało się coś wprost przeciwnego. Ideał wiedzy cały czas fascynuje człowieka, ale skutki zastosowania go do życia moralnego i społecznego wydają się fatalne.
Jeżeli człowiek odwoła się wyłącznie do wiedzy (czyli do poznania teoretycznego), to wówczas przeciwieństwem możliwości staje się konieczność. Wiedza próbuje pokonać możliwość za pomocą konieczności. Ale to sprawia, że z deszczu wpadamy pod rynnę. Rozum chce leczyć możliwość za pomocą zrozumienia i ustanowienia konieczności (patrz Hegel i Marks, potem marksiści). Ale próba narzucenia przez rozum konieczności kończy się całkowitą utratą wolności. Konieczność może być bowiem tylko zasadą logicznego (matematycznego) myślenia i w działaniu wcale nie obowiązuje. Nie ma bowiem koniecznego przełożenia myślenia na działanie (chyba, że dotyczy to rozwiązywania zadań matematycznych). My możemy oczywiście wymyślać różne formy konieczności, jak w matematyce. Ale niestety nie da się działać według zasad matematyki, bo człowiek nie jest jeszcze maszyną. Tylko maszyny mogą działać w sposób konieczny. Co z tego, że potrafimy wysłać statek kosmiczny na Marsa lub Saturna, kiedy nie potrafimy załatwić wielu ludzkich spraw (np. głodu i ubóstwa, wojen i zbrodni). Wydaje się zatem, że nieustanne próby zamienienia możliwości w konieczność nic nie dają, gdyż byłyby to próby uczynienia z człowieka maszyny (robota). Człowiek nigdy nie stanie się maszyną, jak chcieli Kartezjusz i La Mettrie. Chociaż oświecenie chciało uczynić z człowieka doskonałą maszynę.
Właśnie etyka starała się poszukiwać innych rozwiązań. Już Platon, uczeń Sokratesa, wskazywał na mądrość odwołując się do prawdy i dobra. Rozwinął to następnie Arystoteles, który związał prawdę z rozumem, a dobro z wolą. Odtąd człowiek posiadający rozum i wolę miał kierować się prawdą i dobrem. Rozum dążył do poznania prawdy, a wola zmierzała do osiągnięcia dobra. Prawda i dobro stały się zasadami poznania i działania. Odtąd uważano, że człowiek w swoim postępowaniu musi kierować się prawdą i dobrem. Sądzono, że konieczność prawdy i dobra zostanie przeniesiona na ludzkie działania. Dlatego w scholastyce uważano, że człowiek z konieczności poznaje prawdę i z konieczności pragnie dobra. Jednak potem po okresie sceptycyzmu w dobie renesansu odrzucono takie rozwiązanie przywracając człowiekowi możliwość błądzenia.
W toku historii, dzięki różnym teoriom rozum starał się prawie zawsze narzucić człowiekowi swoją konieczność (czyli konieczność myślenia). Ale wówczas taka konieczność zabiłaby samo działanie i jego wolność. Gdyby postępowanie człowieka miało osiągnąć konieczność, to musiałoby stać się czystym myśleniem. Takie teorie doprowadziły do licznych błędów. W ten sposób pojmowano także życie Boga. Skoro Bóg jest bytem koniecznym, a konieczne jest myślenie, to znaczy, że Bóg jest czystym myśleniem lub samomyślącą się myślą. Bóg stwarza świat z konieczności wymyślając go. Można było wtedy przypisać Bogu konieczność, która wydawała się najdoskonalszą realnością lub najwyższą doskonałością – oczywiście dla ludzkiego rozumu. Ale takie rozwiązanie filozoficzne sprzeciwiało się nauczaniu Kościoła.
Gdyby człowiek chciał działać z konieczności, to zawsze musiałby wiedzieć, co ma zrobić, czyli ostatecznie człowiek musiałby zamienić działanie na wiedzę (i na myślenie), ale wówczas straciłby kontakt z rzeczywistością. Jak więc należałoby ratować etykę i ludzkie działanie? Wydaje się, że odkrył to dopiero Kant, gdy przedstawił swoją etykę opartą na pojęciu powinności. Już wcześniej myśliciele chrześcijańscy uważali, że człowiek powinien postępować tak, a nie inaczej. Kwestię tak rozumianej powinności odnajdziemy na przykład w tekstach św. Anzelma. Ale Kant postawił sprawę jasno – uznał, że w moralnym działaniu mamy do czynienia z powinnością zawartą w prawie moralnym stanowionym przez nasz rozum. Sformułował w ten sposób zasadniczy postulat etyki – człowiek ma się kierować powinnością (obowiązkiem). Człowiek musi odnaleźć w sobie powinność.
Ludzie na ogół poszukują powinności w sobie lub poza sobą. W swoim działaniu musimy przekształcić możliwość właśnie w powinność. To powinność, a nie możliwość lub konieczność, ma określać nasze etyczne postępowanie. Ale ta powinność musi wyrastać z ludzkiej wolności – z prawdziwej wolności, dzięki której odrzucam zło, a zwracam się do dobra. Powinność nie może wyrastać z możliwości (z możliwości wyboru lub decydowania). Źródłem powinności musi być etyczna siła i moc, jakaś etyczna pewność. Taka etyczna siła przysługuje jedynie realnemu dobru. Taka etyczna siła i moc przysługuje wyłącznie osobowemu dobru. Powinność musi więc wyrastać z bezpośredniego oddziaływania samego dobra.
Potocznie wiążemy powinność moralnego działania z sumieniem. To właśnie głos sumienia wyraża powinność – czyń dobro, unikaj zła. Jeśli odwołamy się do koncepcji sumienia w nauczaniu Kościoła, to okaże się, że w pierwszym rzędzie jest ono głosem Bożym, który przedstawia nam wezwanie do czynienia dobra. A więc to Bóg nas wzywa do dobra i do etycznego działania. Możemy dopowiedzieć, że wzywa nas właśnie Boskie Dobro, które uaktywnia w nas nasze osobowe dobro zawarte w istnieniu. Dzięki relacji, jaką Bóg nawiązuje z człowiekiem, ujawnia się w nas osobowe dobro i zaczyna przemawiać głosem sumienia. To osobowe dobro objawia nam moralną powinność. Powinniśmy iść za samym osobowym dobrem. Każdy człowiek powinien iść za dobrem, które jest zawarte w nim samym, oraz za dobrem, które jest zawarte w bliźnim (w drugim człowieku), a przede wszystkim za Boskim Dobrem, które jest osobowe w najwyższym stopniu (gdyż jest trójosobowe). To zawsze dobro przemawia jako powinność. To etyczna siła i moc realnego dobra wywołuje w naszym sercu i umyśle nakaz czynienia dobra, czyli moralną powinność.
Dzięki temu nakazowi mogę i powinienem odrzucić możliwość wyboru. To pozwoli mi właśnie pokonać możliwość. Możemy więc powiedzieć, że to powinność pokonuje możliwość. Ja wiem, że mogę postąpić tak lub inaczej, ale to powinność wobec dobra osobowego pcha mnie ku niemu z nieodpartą siłą. Ta powinność obejmuje również nasze poznanie. Czuję wtedy, że powinienem przyjąć i uznać prawdę. Dlatego prawda staje się powinnością dla naszego umysłu.
Podsumowując powiemy, że to dobro i prawda staja się moralną powinnością człowieka. To doświadczenie realnego dobra w sumieniu i doświadczenie realnej prawdy w kontemplacji określają naszą moralną powinność. W ten sposób następuje zniwelowanie albo usunięcie zgubnej możliwości z naszego działania. Nasze działanie otrzymuje wtedy normę i zasadę moralną. A etyka dotycząca moralnej powinności staje się nauką normatywną. Z tej moralnej powinności wobec dobra wyrasta odpowiedzialność człowieka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz