Co filozofia mówi o godności?
Początkowo
wiedza o człowieku sprowadzała się do filozofii. Przez długi czas była to
jedyna nauka o człowieku. Dlatego filozofia miała silne aspiracje naukowe
dbając, aby wiedza była ogólna i powszechna. Jednocześnie filozofia niosła ze
sobą ożywczy powiew mądrości, gdyż powstała jako umiłowanie mądrości.
Dzisiaj
mamy rozliczne nauki o człowieku. Ale nauki te obejmują przede wszystkim wiedzę
zjawiskową. Zjawiska wydają się nam dostępne i zrozumiałe, jak chciał Kant.
Dlatego naukową wiedzę humanistyczną interesują wyłącznie zjawiska, a nie
realność. Współczesna nauka uważa, że możemy obserwować zjawiska społeczne i
zjawisko indywidualnych zachowań człowieka. Sądzi ponadto, że zachowanie
człowieka jest wypadkową oddziaływań środowiska społecznego i naszego własnego
myślenia o tym środowisku. Możemy obserwować tylko to i tylko to powinniśmy
wytłumaczyć. Można podsumować, że panuje przekonanie, że to wystarczy do
zrozumienia człowieka. Być może wystarczy to nauce, ale z pewnością nie wystarczy
samemu człowiekowi.
Nauki
nie interesuje fakt, że jeśli przyjmiemy, iż działanie człowieka jest wzajemną
interakcją pomiędzy świadomością a przyrodą (naturą) i kulturą, to odrzucamy i
negujemy rolę osobowej podmiotowości człowieka. Widać, że nauce nie jest
potrzebna osoba człowieka. Może naukowcy nie zdają sobie sprawy, że pozbawiają
w ten sposób człowieka sprawczej podmiotowości. Mówiąc wprost, znaczy to, że
działanie nie zależy od człowieka, ale jest uwarunkowane społecznie i
kulturowo. Człowiekowi jest oczywiście potrzebne zrozumienie zjawisk
naturalnych, społecznych i kulturowych. Ale musimy pamiętać, że w ten
sposób nie znajdziemy osobowej tożsamości człowieka. Zrozumienie człowieka musi
dotyczyć jego realności, a nie jego zewnętrznych przejawów. Dlatego nie
zrozumiemy działania człowieka bez odkrycia wewnętrznego źródła tej aktywności,
czyli realnej podmiotowości. Działanie człowieka wyrasta z jego wnętrza. To w
samym człowieku siedzi sprawca jego własnych czynów. Dlatego ludzkie działanie
nie jest prostą interakcją, czyli wzajemnym oddziaływaniem różnych elementów
zewnętrznych i wewnętrznych.
Pojawia
się teraz kwestia, czy ta sprawcza podmiotowość występuje na poziomie ludzkiej
natury (istoty), czy może skrywa się jeszcze głębiej? Musimy zapytać, czy
ostatecznym sprawcą działań są władze i zdolności istotowe, czy może źródła
sprawczości trzeba szukać aż w akcie istnienia?
Już
Arystoteles opisywał władze, czyli zdolności do działania, jako możności. To
prowadziło do stwierdzenia, że te zdolności i możności mogą działać lub nie. A
to znaczyło, że pobudka do działania musi tkwić gdzieś głębiej poza samymi
władzami. Wszelkie działanie powinno mieć realną przyczynę, czyli musi
pochodzić ostatecznie od aktu, a nie z możności. Dlatego później św. Tomasz z
Akwinu uznał, że ostateczną przyczyną działania musi być aktywność istnienie.
Także Karol Wojtyła odwoływał się w tej kwestii do scholastycznej zasady – operari
sequitur esse. Zatem sprawczej mocy do działania należy szukać w akcie
istnienia.
W
istnieniu działają własności transcendentalne. To one dysponują mocą sprawczą.
Własności transcendentalne są sposobami (modus essendi)
urzeczywistniania się aktu istnienia. Są przejawami aktywności istnienia. Można
powiedzieć, że to dzięki tym własnościom działa akt istnienia i za ich pomocą
urzeczywistnia istotę bytu. Dlatego własności transcendentalne działają poprzez
istotę bytu, czyli poprzez naturę człowieka.
Ludzkie
istnienie posiada własności osobowe i nieosobowe. Do własności osobowych należą
prawda, dobro i piękno, a do nieosobowych – jedność, odrębność i przedmiotowość
(rzecz). Własności osobowe przyczynują władze duchowe człowieka, zaś własności
nieosobowe przyczynują władze cielesne (cielesność człowieka). Własności
transcendentalne sprawiają najpierw odpowiednie władze, a następnie pobudzają
te władze do działania. Dlatego władze duchowe – rozum, wola i uczucia – nie
mogłyby działać i doskonalić się bez udziału własności osobowych. A to znaczy,
że człowiek nie mógłby działać bez osobowej podmiotowości.
Jeżeli
więc poszukujemy tożsamości człowieka, to nie znajdziemy jej na poziomie
zjawiskowym, ale musimy sięgnąć głębiej do osobowej podmiotowości. Tożsamość
człowieka nie sprowadza się jedynie do tego, jak przejawiają się jego
działania. Ta tożsamość odnosi się do samych podstaw ludzkiego działania.
Fundamentem tego działania jest osobowa podmiotowość, która występuje na
poziomie istnienia (ludzkiej egzystencji). Dlatego powiemy, że tożsamość
człowieka może stanowić tylko osoba ludzka.
Tożsamością
człowieka jest więc osoba, a nie sama natura. Działania naturalne człowieka są
zmienne i przeciwstawne (na tak i na nie). Dlatego nie można mówić o tożsamości
odwołując się do różnorodnych przejawów natury człowieka, gdyż ukazują one
jedynie dialektyczny charakter rozumności. Rozumna natura działa w sposób
przeciwstawny od tak do nie. Przeciwieństwo naturalnych działań na pewno nie
może określać tożsamości człowieka. Tożsamość musi być niezmienna i trwała.
Tożsamość nie może pojawiać się i znikać. Otóż w człowieku trwała i niezmienna
jest tylko podmiotowość osoby. To osoba działa moralnie, czyli w jeden
prawidłowy sposób, gdyż osoba działa mocą prawdy, dobra i piękna. Działanie
osoby nie jest więc dialektyczne i przeciwstawne, ale jest prawe i
prostolinijne. Osoba zawsze działa na tak. Osoba zawsze działa dobrze. Dlatego
tożsamość człowieka może być wyłącznie osobowa.
Z
osobową podmiotowością człowieka związana jest również ludzka godność. Godność
oznacza bowiem sam osobowy charakter podmiotowości człowieka. Godność nie
odnosi się zatem do ludzkiej natury, ale dotyczy samej osoby człowieka. Godność
oznacza szczególną rangę osoby ludzkiej. Nasza godność stanowi współdziałanie
osobowych własności transcendentalnych. Godność oznacza sprawczą moc osobowego
istnienia, która ujawnia się pod postacią działania trzech osobowych własności.
Godność jest więc bezpośrednio związana z tożsamością, bo zarówno tożsamość,
jak i godność dotyczą osobowej podmiotowości człowieka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz