7.Na
zakończenie jeszcze raz w sprawie narodu. Zadziwia mnie sytuacja medialna, gdy „specjaliści od polityki” przeprowadzają
swoje rozważania dotyczące np. pojęcia narodu. Okazuje się, że dzisiaj naukowcy
zatracili zupełnie kontakt z rzeczywistością zdając się na łaskę i niełaskę
własnej świadomości. Czy naprawdę nie zdają sobie sprawy, że do analizy
jakiegoś pojęcia (wszystko jedno narodu czy polityki) wykorzystują jedynie
różne stworzone teorie lub poglądy, opinie, czyli wyłącznie ludzkie myślenie.
Analizy pojęciowe polegają jedynie na myśleniu i przebiegają tylko w sferze
myślenia, gdyż to myślenie tworzy pojęcia, którymi się posługujemy. Analiza
pojęcia dotyczy wyłącznie świadomości naukowca. Opierając się tylko na myśleniu
możemy tworzyć dowolne treści (żeby nie powiedzieć wymysły). Wszystko to razem
nijak się ma do rzeczywistości, jaką na przykład jest naród. Stąd rodzą się
takie kuriozalne tezy, że narody nie tworzą państw, lecz to państwo tworzy dany
naród (w TVP). Jak to się przekłada na bieżącą politykę, to widzimy na bieżąco.
Wszelkie rozważania filozoficzne, a nie o charakterze literackim (esej
literacki nie ma na ogół nic wspólnego z filozofią), należy rozpoczynać od
poznania rzeczywistości, czyli od poznania tego, co realnie istniejące, a nie
tego, co wymyślone. Naród jest wspólnotą, ale to nie znaczy, że jest
zgromadzeniem poszczególnych ludzi. Takie nagromadzenie ludności można nazwać
społecznością lub społeczeństwem, ale nie narodem. Naród stanowi wspólnotę
wspólnot osobowych (wspólnot rodzinnych i lokalnych). Naród jest więc szeroką
wspólnotą powstałą na zasadzie wzajemnej łączności wąskich wspólnot osobowych
(podstawowych wspólnot rodzinnych). Ta łączność może być związana z kulturą
(wspólny język, wspólne obyczaje, wspólna historia i tradycja, wspólne
wierzenia i kult religijny) oraz z naturą (wspólne terytorium i wspólny
krajobraz /wiejski lub miejski/, wspólna gospodarka /rolnictwo lub przemysł,
dawniej rzemiosło).
Otóż taka łączność wspólnotowa
przebiegająca na tych różnych poziomach jest w stanie doprowadzić do
osiągnięcia jedności organizacyjnej, czyli właśnie powstania jakiejś formy
państwowości (dawniej było to księstwo lub królestwo, zaś dzisiaj stawia się na
demokrację, chociaż ja wolę rządy republikańskie). Absurdem jest zatem teza, że
to państwo stwarza jakiś naród. Niestety jeśli uciekamy się (od realności) do
myślenia, to trzeba zdawać sobie sprawę, że możemy wymyślić niestworzone rzeczy
(to naprawdę nic trudnego). Dlatego nie chodzi o to, żeby analizować jakieś
pojęcia, bo wtedy od razu popadamy w myślenie, lecz trzeba uparcie dążyć do
poznania rzeczywistości, nawet jeśli może się ona wydawać nieuchwytna, czyli
trudna do poznania.
Dlatego istnienie narodu zależy przede wszystkim od wzajemnej współpracy
na rzecz budowania i osiągania jedności działania, czyli właściwej organizacji
współdziałania nastawionej na ciągły rozwój. Tego powinna dotyczyć polityka
państwowa. Jednak tego rozwoju nie wolno sprowadzać tylko do wskaźników wzrostu
PKB. Faktyczny rozwój społeczny musi obejmować współdziałanie (czyli działania
wspólnotowe) na wszystkich poziomach człowieczeństwa, zarówno tych osobowych w rodzinie,
jak i tych gospodarczych w społecznościach lokalnych i regionalnych).
Dopiero gdy różne wspólnoty (duże i małe) mają poczucie współdziałania
dla wzajemnego rozwoju (a nie tylko jakiegoś dochodu na głowę), dopiero wtedy
można mówić, że obywatele zaczynają się identyfikować z tradycją i kulturą
narodową. Co więcej dopiero wtedy wszyscy stają się narodem. Naród, a tym
bardziej poczucie patriotyzmu, nie wyłania się bowiem ze wspomnień
historycznych o zwycięstwach lub klęskach. Mówiąc wprost, sama historia nie
tworzy narodu. To naród tworzy swoją historię, ale tworzy ją w działaniu i
poprzez działanie. Dlatego to, co możemy nazwać narodem, powstaje we wspólnym
działaniu wszystkich obywateli (działaniu wspólnotowym).
Mamy tutaj ewidentny przykład, gdyż w ten sposób powstał naród
amerykański. Ludność Ameryki walczyła ze sobą, ale przede wszystkim ci ludzie
chcieli i potrafili ze sobą współdziałać. To właśnie dzięki tej szerokiej
współpracy stworzyli swoją państwowość jako wyraz narodowego etosu. I tym chlubią
się do dzisiaj. Natomiast Europa idzie inną drogą. Europejskim demokratom
wydaje się, że współdziałanie społeczne można wymyślić za biurkiem. Pewnie, że
można, ale co to daje, to widzimy bezpośrednio dzisiaj. Otóż trzeba i należy
pozwolić współdziałać ludziom, którzy tworzą realne wspólnoty – wspólnoty
rodzinne, lokalne i regionalne wspólnoty wspólnot rodzinnych, a przede
wszystkim szersze wspólnoty narodowe, ponieważ tylko wówczas osiągniemy
faktyczny rozwój społeczny (rozwój wszystkich razem).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz