12.01.2018

Moje notatki z filozofii Boga (1)



Nieskończoność nie dotyczy realności. Kartezjusz, a za nim inni filozofowie opisywali Boga przy użyciu pojęcia nieskończoności. Jednak nieskończoność jest pojęciem matematycznym, a nie filozoficznym. Nieskończoność nie przysługuje realności. To, co realne jest skończone i zawarte w sobie. Ale to nie znaczy, że jest ograniczone albo wymierne (dające się zmierzyć).
Nieskończony jest tylko świat możliwości. Sfera możliwości może się rozciągać w nieskończoność. Jest nieogarniona, tak jak ciągi liczbowe. Każda realność jest ogarnięta w sobie i przez siebie. Nieskończoność jest tworem naszego myślenia, które bierze początek z negacji. Negując realność myślenie stworzyło pojęcie nieskończoności, i co więcej, próbuje rozciągnąć je na rzeczywistość. Dlatego filozofia nowożytna (a właściwie ontologia badająca możliwości bytowania) zaczęła posługiwać się pojęciem nieskończoności. Już wcześniej a obecnie u Levinasa Bóg jest pojmowany pod postacią nieskończoności. Dla niego Bóg stał się Ideą Nieskończoności. Ale wydaje się, że nie ma większego błędu niż pojmowanie Boga w ten sposób. Bóg nie jest pojęciem naszego umysłu i myślenie o Nim w kategoriach pojęciowych jest absurdalne.
Bóg jest przede wszystkim początkiem rzeczywistości. Jest realną przyczyną wszystkiego, co istnieje. Bóg nie potrzebuje do swojego istnienia żadnej nieskończoności. On musi mieć moc stwórczą, która stanowi źródło realności. Tą mocą jest czysty Akt Istnienia. W tym sensie mówimy o Bogu Wszechmocnym. Nieskończoność nie ma tu nic do rzeczy, a raczej jest od rzeczy.
Nieskończoność jest czymś, czego nie potrafimy ogarnąć. Ale to nie znaczy, że należy przypisywać ją Bogu. Bóg dysponuje mocą stwórczą (wszechmocą), lecz nie ma żadnego związku z nieskończonością. Wszechmoc Boża nie ulega wyczerpaniu, ale nie należy jej ujmować jako nieskończonej. Bóg ma bowiem moc, a nie jakieś możliwości działania. Boska moc jest czymś jak najbardziej realnym. Jest samą zasadą i przyczyną realności. Natomiast nieskończone możliwości nie stwarzają niczego realnego. Stanowią jedynie pole do działania dla czegoś realnego. Tak właśnie dzieje się z ludzkim myśleniem, które tworzy tylko możliwości działania.
Boża Wszechmoc. Tomistyczne istnienie jest trwaniem, jednak bez ruchu i ruchliwości. Jest to po prostu sprawcze trwanie, trwanie mocy sprawczej. Ludzkie istnienie, czyli egzystencja, jest sprawczą podmiotowością. Istnienie posiada moc sprawczą, którą dysponują własności istnieniowe (prawda, dobro, piękno, oraz jedność, różność i rzeczowość).
Dotyczy to również Boga. Bóg nie jest jakimś twórczym lub stwórczym procesem. On nie jest samym stwarzaniem. Bóg jest Aktem Istnienia (czystym aktem) i dlatego posiada wszechmoc sprawczą. Ta wszechmoc pozwala na stwarzanie wciąż nowych realnych bytów. Trzeba ponadto pamiętać, Bóg nie jest jakimś ogólnym pojęciem bytu (byt jako byt). On jest rzeczywistym Aktem Istnienia, który od wewnątrz wypełnia Wspólnota Osób, czyli Trójca Święta. Właśnie ten osobowy krąg Trójcy Osób daje Bogu moc sprawczą, czyli wszechmoc stwarzania nowych bytów (nowych aktów istnienia już uprzyczynowanych, czyli ograniczonych i zmożnościowanych aktów, które są określone przez możność istotową, czyli jakąś postać niebytu, ale w znaczeniu braku pełnej realności. Natomiast Bóg jest pełnią realności jako Akt Istnienia.
Moc sprawcza nie jest żadnym poruszeniem ani ruchliwością. Moc sprawcza powoduje powstanie czegoś nowego. Boska Moc sprawcza stwarza realne byty. A dokładnie stwarza ich istnienie. Stworzony akt istnienia przyczynuje dalej odpowiednią istotę bytu. Takie wewnętrzne przyczynowanie dokonuje się na zasadzie emanacji. Z aktu istnienia wypływa moc sprawcza, która przekształca możność istotową (dokonuje się wówczas jakaś organizacja możności).
W teologii występuje podstawowy problem związany z rozumieniem Boskiej Wszechmocy. Tradycja scholastyczna pojmowała tę wszechmoc jako moc stwórczą. Traktat Tomasza De potentia Dei dotyczy właśnie mocy stwórczej Boga. Dlatego Wszechmoc Boga interpretowano jako stwarzanie. Tylko Bóg posiada bowiem moc stwórczą i tylko On stwarza wciąż nowe byty (stwarza chociażby nowych ludzi).
Gdy jednak Kartezjusz porzucił tradycyjny realizm i opowiedział się za myśleniem, wtedy pojmowanie Wszechmocy Bożej uległo radykalnej przemianie. Przecież myślenie dotyczy jedynie sfery możliwości. Dlatego w odniesieniu do Boga zabsolutyzowano po prostu samą możliwość, uznając, że dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych. W związku z tym Bożą Wszechmoc zaczęto interpretować jako doskonałą możliwość działania. Leibniz twierdził, że Bóg stworzył najlepszy z możliwych światów. Natomiast ostatecznym rozwiązaniem stała się teoria Malebranche’a, który uważał, że tylko Bóg ma możliwość działania, dlatego stoi u podstaw wszystkich ludzkich działań.
W dalszej kolejności jedni uważali, że Bóg tylko umożliwił działanie Natury, a drudzy po prostu utożsamiali Boga z Naturą, gdyż sądzili, że działa On poprzez Naturę, bo to wydawało się jak najbardziej możliwe. Nikt nie zwrócił uwagi na to, że taka możliwość działania zmuszałaby Boga do podejmowania wszystkich działań, jakie dokonują się w naszym świecie przyrody. Jest to bardzo niebezpieczna teza, która po prostu wikłałaby Boga we wszelką materialną i cielesną działalność. Równie niebezpieczne jest przypisanie Bogu wszystkich działań człowieka.
Później Hegel utożsamił wszelką twórczą działalność człowieka (a więc ostatecznie całe jego myślenie) z rozwojem Ducha Absolutnego. Tak więc Boska Duchowość (jako Boskie Myślenie) miałaby ogarniać całość dokonań człowieka, czyli po prostu ludzkości, bo indywidualny człowiek się już nie liczył. Boska Duchowość miałaby się uaktywniać i realizować w dziełach ludzkości. A to już znaczyło, że Boska Duchowość byłaby tylko możliwością działania, którą uskutecznia dopiero człowiek tworząc materialne dzieła. Mamy tutaj do czynienia z kompletnym pomieszaniem osobowej duchowości z myśleniem. Duch Boży, czyli Duch Święty, nie jest żadnym myśleniem, jak chciał Hegel.
Następnie Marks porzucił odniesienie do Boga i uznał, że kierowniczą rolę duchową pełni ludzka świadomość. Jego następcy stwierdzili, że tę ludzką świadomość powinna kształtować władza komunistyczna, czyli Partia. Dlatego w komunizmie to Partia Robotnicza miała określać możliwości działania nowego społeczeństwa. Można więc powiedzieć, że Boska Wszechmoc otrzymała wreszcie konkretną postać kierownictwa partyjnego. Wszyscy powinni działać tak jak zarządziła Partia. Chyba na tym przykładzie widać najlepiej absurdalność tezy, że wszechmoc polega na nieograniczonej możliwości działania. Tak pojmowana Wszechmoc Boga doprowadziłaby do takiej samej katastrofy jak komunizm.
Zatem należy przyjąć, że Boża Wszechmoc dotyczy mocy stwórczej. Bóg stwarza wszystkie realne byty i tym samym przekracza wszelkie ludzkie możliwości działania. Bóg ma Moc Stwórczą, zaś człowiek dysponuje jedynie możliwościami twórczego działania. To jest zupełnie inny porządek realności. Bóg stwarza ex nihilo, natomiast my ludzie tworzymy różne rzeczy poprzez wykorzystanie zastanego tworzywa materialnego. Człowiek tworzy dzieła sztuki, architektury i literatury, ale nie jest w stanie stworzyć naprawdę czegoś realnego.
Ale przecież ktoś odpowie, że człowiek rodzi człowieka, a zatem może go stwarza lub tworzy? Nauki przyrodnicze podpowiadają nam, że człowiek przekazuje tutaj materiał genetyczny, dzięki któremu powstaje cielesność jak również duchowość nowego człowieka. Jednak dusza i ciało stanowią wyposażenie istotowe człowieka, czyli sferę możności istotowej. Otóż dusza i ciało nie stanowią dostatecznej i wystarczającej przyczyny realności człowieka. Realny byt ludzki musi posiadać istnienie (akt istnienia), które sprawia, że całość bytu jest czymś realnym. Właśnie istnienie bytu ludzkiego jest stwarzane bezpośrednio przez Boga. Dlatego teologia poucza nas, że w tym rodzeniu człowiek staje się tylko współpracownikiem Boga. Człowiek rodzi się zatem przy stwórczym udziale Boga, chociaż rodzi się z człowieka. To nie przeczy stwórczej mocy Boga, gdyż Bóg stwarza samą osobę człowieka, czyli jego podmiotowość istnienia, a nie duszę i ciało, które są przekazywane dla dzieci od rodziców.
Toteż stwórcze działanie Boga to nie jest działanie w sferze możności lub możliwości, lecz akt w sferze realności, czyli istnienia. Akt stwórczy jest stwarzaniem realności w jej istnieniu. Realne byty istnieją bowiem na mocy aktu istnienia, który pochodzi bezpośrednio od Boga (właśnie dzięki wszechmocy stwórczej). Bóg nie działa bezpośrednio w sferze możności istotowej, bo to jest pole do działania dla przyczyn drugorzędnych. Takimi przyczynami są dla nas nasi rodzice, ale również współistotny z naszą naturą świat przyrody (jako ziemska cielesność).
Oczywiście Bóg może działać w sposób cudowny, gdy poprzez aktywność naszej osoby dokonuje zmian w sferze ludzkiej natury. Ale to są wyjątkowe interwencje.
Bóg. Bóg jest stwórcą człowieka. Według św. Tomasza Bóg jest czystym istnieniem. Jako czysty akt istnienia Bóg posiada moc sprawczą. Istnienie jest bowiem pierwszą przyczyna i zasadą realności. Nie ma realnego bytu bez istnienia. Dlatego wszystkie byty mają istnienie stworzone przez Boga. Ale ludzkie istnienie ma wyjątkowy charakter – jest istnieniem osobowym, jak stwierdził Wojtyła. W przypadku człowieka mówimy więc o osobowym istnieniu (o osobowej egzystencji). Akt istnienia jest właśnie egzystencją (ex-sistentia), to znaczy, że wyraża się i wydarza na zewnątrz w postaci istoty i jej działań. Realność i aktywność istoty jest skutkiem przyczynowości sprawczej istnienia. Ludzkie istnienie sprawia więc w powstającym bycie możność istotową. Osobowe własności transcendentalne przyczynują ludzką duszę, zaś własności nieosobowe kształtują cielesność człowieka.
Bóg jest bytem osobowym. Ale Bóg sam w sobie stanowi osobową wspólnotę. Bóg jest Trójcą Osób Boskich. Stwarzając człowieka Bóg działa jako osobowa wspólnota. Dlatego stworzył człowieka na swój obraz i podobieństwo. Stworzył go jako osobę, a nie wspólnotę. Bóg stworzył jednak człowieka jako osobę mężczyzny i osobę kobiety. Człowiek jest więc pojedynczą osobą mężczyzny lub kobiety. Jednak osoby mężczyzny i kobiety mogą się połączyć i utworzyć osobową wspólnotę. Ale do tego potrzebna jest łaska Boża. Bóg chciał i zamierzał być zawsze obecny przy człowieku, ale pierwsi rodzice podjęli działanie na własną rękę. To wywołało ontyczną katastrofę. Natura oderwała się od osoby, a osoba straciła łączność z Bogiem. W ten sposób człowiek utracił osobową podmiotowość i pozostał sam ze swoją naturą. Utracił pomoc Boga i moc własnej osoby. Musiał się zmagać z nieprzychylnym losem. Jednak Bóg nie zostawił człowieka na pastwę jego upadłej natury. Bóg podjął radykalna próbę odnowy człowieka poprzez życie, cierpienie, śmierć i zmartwychwstanie swojego Syna Jezusa Chrystusa. Chrystus zbawił ludzi, czyli przywrócił im moc osoby i życie wieczne.
Bóg obdarza człowieka dobrami osobowymi. Daje mu prawdę i wiarę, dobro i miłość, piękno i nadzieję. To Bóg obdarza nas słowem prawdy, czynem dobra i przeżyciem piękna. Bóg otacza opieką i łaską osobę człowieka. Bóg opiekuje się osobą mężczyzny i osobą kobiety. Bóg pragnie przyjąć ich do swojej wspólnoty. Bóg jest najlepszym przyjacielem człowieka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz