Człowiek dzielny, człowiek mężny
podąża z odwagą naprzód. Człowiek mężny podejmuje działanie, nawet jeśli to
jest trudne działanie. Człowiek dzielny i mężny nie ustaje z powodu trudności.
Nie boi się trudności i zawsze idzie do przodu.
Człowiek mężny jest kimś skłonnym
do działania. Jest człowiekiem działającym i aktywnym. Człowiek mężny musi
dysponować siłą i mocą do działania. Dlatego już w starożytności łączono męstwo
z cnotą jako siłą ułatwiającą i sprawiającą działanie. Cnota była pojmowana
jako trwała zdolność do działania, ale zdolność związana z jakąś mocą. Stąd
mamy łacińską virtus od vis. Można też dodać, że vir – człowiek mężny posiada virtus – czyli siłę zdolną do sprawnego
działania.
Skąd płynie siła do działania?
Pierwotnie uważano, że taką siłę i zdolność daje człowiekowi dusza. Dusza
człowiekiem porusza i stąd ma on moc do działania. Arystoteles pokazał i chyba
wykazał, bo to się przyjęło, że dusza posiada odpowiednie zdolności do
działania (czyli władze duchowe). Jednak dla niego te władze miały jedynie
postać możności, to znaczy, że umożliwiały różne działania. Lecz skąd się brała
moc sprawcza, czyli siła zdolna poruszyć te możności?
Trzeba przyjąć, że ogólnie była
tu mowa o szczególnych własnościach realności (realnych bytów lub rzeczy), czyli
o prawdzie i dobru, a także o pięknie. Te poszczególne własności przypisywano
przedmiotom odpowiadającym danej władzy. Umysł miał poznawać prawdziwe rzeczy,
z kolei wola miała pragnąć dobrych rzeczy, zmysły zaś i uczucia miały odnosić
się do tego, co piękne. Powstaje problem, czy zewnętrzne rzeczy (przedmioty) są
w stanie poruszyć wewnętrzne władze duchowe (możności)?
Wydaje się, że tutaj konieczna
jest jakaś siła zawarta w samej władzy. Siła zdolna popchnąć władzę-możność do
działania (do aktu). Arystoteles twierdził, że taką siłą jest właśnie cnota, która
miała powstawać na zasadzie powtarzalności działań. To jednak oznaczałoby
przecież, że działania napędzają siebie same, co jest absurdalne. Otóż
działania muszą mieć napęd i rozruch zawarty w samej władzy, ale wcześniejszy
niż samo działanie lub cnota powstająca na zasadzie rozwoju działania. Skąd
zatem może pochodzić ów napęd do działania?
Mówiliśmy już, że przyjmowano, iż
dusza jest motorem i zasadą ruchu. Jednak dusza miała poruszać ciało (ludzką cielesność,
czyli organizm człowieka, jak byśmy dziś powiedzieli). Arystoteles twierdził,
że dusza jest formą ciała, czyli że jest aktem i dzięki temu sprawczą
aktywnością. Lecz tak naprawdę nie było wiadomo, skąd się wzięła ta duchowa
aktywność. Dlatego później teologia chrześcijańska uznała, że dusza pochodzi
bezpośrednio od Boga. Bóg stwarza duszę, która ożywia i kształtuje ciało
człowieka. Zatem to Bóg nadawałby ludzkiej duszy całą moc i zdolność do
działania. Ale wówczas działania duszy musiałyby się charakteryzować jakąś
doskonałością, a tak się nie dzieje. Trzeba więc stwierdzić, że takie
rozwiązanie znacznie zaciemniło ten problem nie dając należytego wyjaśnienia.
Skąd więc pochodzi napęd do
działania? Otóż cała aktywność człowieka ma swoje źródło w podmiotowości
istnienia. Jest to bowiem sprawcza podmiotowość, czyli ludzka egzystencja. U
człowieka tylko istnienie (jako akt) posiada odpowiednią moc sprawczą, która
jest zdolna pchnąć go do działania. Scholastyka posługiwała się formułą operari sequitur esse, która oznaczała
pogląd, że wszelkie działanie ma swoje źródło w istnieniu. Aktywność (moc
sprawcza) istnienia jako aktu jest więc napędem wszelkiego działania danego
bytu.
Trzeba zatem zapytać, jak to się
dzieje w przypadku człowieka? Przede wszystkim istnienie uaktywnia naturę
człowieka, czyli jego duchowość i cielesność. Duchowość jest przyczynowana i
uruchomiana przez akty osobowej podmiotowości, natomiast cielesność jest
sprawiana i pobudzana przez podmiotowość życia. Osobowa podmiotowość istnienia
polega na sprawczej mocy i aktywności własności osobowych (prawdy, dobra i
piękna), zaś podmiotowość życia polega na własnościach nieosobowych (jedność,
różność/odrębność, żywotność/organizacja materii)
Aktywność osoby napędza więc
działania duchowe, a aktywność życia napędza działania ożywionej cielesności
(organizmu żywego). Ogólnie można stwierdzić, że akty osobowe nadają władzom
duszy moc do działania, natomiast moc ożywcza zawarta w istnieniu nadaje
narządom ciała siłę i zdolność do działania. Jednak konkretne działania
człowieka zależą już od możliwości i zdolności poszczególnych władz lub
narządów. Otóż napęd, czyli moc do działania, władze duchowe otrzymują od aktów
naszej osoby (podmiotowości istnienia), ale odpowiednie działania pochodzą już
z samych władz, co oznacza, że to władze określają konkretny kierunek
działania. Wpływa na to również sytuacja zewnętrzna, czyli różne zewnętrzne
motywy-przyczyny wtórne (tzw. okoliczności), które oddziałują na postawę
człowieka wobec świata zewnętrznego.
Pierwotnym napędem jest zatem
aktywność osoby (akty osobowe), natomiast otrzymana siła sprawcza musi zostać
wypełniona odpowiednią treścią przedmiotową, z racji której poznajemy i
określamy różne działania. Człowiek jest bytem aktywnym, jest działającym podmiotem.
Ale to wcale nie oznacza, że głównym podmiotem działania jest sama natura.
Możemy powiedzieć, że natura jest raczej podmiotem wykonawczym. Podmiotem
sprawczym jest sama osoba człowieka, czyli podmiotowość istnienia. To właśnie
oznacza formuła operari sequitur esse.
Tak właśnie interpretował tę formułę Wojtyła, gdy nazywał osobę podmiotem
istnienia i działania. To pokazuje jednocześnie, że nie wolno sprowadzać osoby
do natury człowieka, ani też rozciągać natury na to, co osobowe (na
podmiotowość istnienia).
Człowiek został stworzony jako
osoba. Oczywiście jako osoba uduchowiona i wcielona, ale przede wszystkim jako
osoba. Ludzkie istnienie, czyli ludzka egzystencja, ma charakter osobowy. I to
właśnie tam znajduje się źródło całej aktywności człowieka. Człowiek jest bytem
aktywnym i działającym, ale to nie znaczy, że działanie bierze się znikąd.
Działanie musi mieć swoją przyczynę. Otóż własności osobowe zawarte w
podmiotowości istnienia sprawiają akty osobowe, które docierają do władz
duchowych, a gdy zostaną w nich przyjęte, wtedy poruszają daną władzę do
działania. Prawda sprawia akty kontemplacji, które docierając do naszego umysłu
wywołują w nim słowo prawdy jako zdolność do komunikacji. Z kolei osobowe dobro
sprawia akty sumienia, które docierając do naszej woli wywołują w niej czyn
dobra jako zdolność lub skłonność do moralnego działania. Również osobowe
piękno sprawia akty upodobania, które docierając do naszej uczuciowości
wywołują w niej przeżycie piękna jako zdolność do nadziei i radowania się
pięknym życiem.
Na tej zasadzie nasza duchowość
otrzymuje realny impuls do właściwego działania. Tym impulsem i napędem jest
osobowa aktywność, czyli akty naszej osobowej podmiotowości istnienia. Osobowa
aktywność potrzebuje z kolei łączności naszej osoby z Osobami Boskimi albo z
osobami Świętych Pańskich.
Dopiero działania wywoływane we
władzach duchowych przez aktywność osobową mogą prowadzić do rozwoju
odpowiednich sprawności, czyli cnót osobowych – wiary, nadziei i miłości,
zwanych potocznie cnotami teologicznymi, ponieważ zostały przyjęte dzięki
interpretacji Pisma Świętego (Nowego Testamentu). Cnoty moralne czyli
teologiczne występujące w odpowiednich władzach stanowią trwałą gotowość do
moralnego działania wobec innych ludzi. Wydaje się jednak, że same cnoty nie
załatwiają zdolności do moralnego działania, gdyż człowiek podejmuje wiele
różnych działań, także użytecznych i zawodowych (technicznych). Toteż moralne
działania osobowe przeplatają się z innymi działaniami, i dlatego konkretne
działania moralne potrzebują ciągłego pobudzania ze strony osobowej aktywności,
czyli aktów kontemplacji, sumienia i upodobania. Można przyjąć, iż aktywność
osoby czuwa niejako nad podejmowaniem działań moralnych. Czuwa również nad
trwałością i gotowością cnót moralnych, żeby zapewnić ich skuteczność.
Człowiek żyje i działa w świecie
materialnym. Stąd jego działania raz dotyczą rzeczy zewnętrznych, zaś innym
razem mogą zwrócić się ku drugiemu człowiekowi. Dlatego człowiek musi rozwijać
w sobie zarówno rozliczne umiejętności dotyczące funkcjonowania w świecie
rzeczy (także w świecie przyrody), a jednocześnie jest zobowiązany rozwijać w
sobie cnoty moralne obejmujące kontakty z innymi ludźmi. Problemem staje się
tutaj pomieszanie tych różnorodnych działań. Możemy personifikować różne rzeczy
(najczęściej robią to dzieci), ale możemy również uprzedmiotawiać nasze relacje
z innymi ludźmi.
Dlatego człowiekowi potrzebna
jest gotowość do szybkiej zmiany działań i do przeskoku od działań użytecznych do
działań moralnych, co zapewniają nam na co dzień osobowe cnoty moralne. Mamy
wtedy pewną łatwość w podejmowaniu działań moralnych. Ponadto musimy mieć
świadomość rangi i znaczenia działań moralnych dotyczących ludzi w naszym życiu
codziennym i społecznym. Działania moralne muszą mieć pierwszeństwo przed
działaniami użytecznymi i zawodowymi. Jest to związane z rozpoznaniem i
uznaniem rangi człowieka jako osoby wobec świata przedmiotowego (świata
rzeczy). Widzimy, że dzisiaj ważnym postulatem jest pierwszeństwo osoby przed
techniką, co podkreślał JP II. Oczywiście związana z tym jest określona postawa
filozoficzna lub religijna, coś, czego zaczyna brakować w życiu codziennym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz