Jak żyje i działa człowiek, który
stracił kontakt z rzeczywistością? Taki człowiek żyje i działa w świecie
możliwości, czyli w świecie pomyślanym i wymyślonym przez siebie oraz przez
innych ludzi.
Jeżeli zanegujemy realność i
przejdziemy na pozycje myślącej świadomości, to będzie nam strasznie trudno
powrócić do rzeczywistości. Po prostu wymaga to nawrócenia na rzeczywistość.
Takie zwykłe ludzkie nawrócenie jest prawie niemożliwe, bo potrzebny jest tutaj
jakiś impuls w postaci mocy i pomocy duchowej. Coś musi nas popchnąć do
porzucenia myślenia i powrotu do poznania rzeczywistości (realności w jej
istocie i przyczynie).
Według teologii nawrócenie
człowieka jest wsparte mocą łaski Bożej, czyli Bożą Pomocą. Bez tego
religijnego kontekstu trudno jest człowiekowi powrócić do realności. Może to
się dokonać jedynie z pomocą drugiego człowieka (z pomocą jego wiary i miłości.
Ten pomocny nam człowiek jest na ogół umocniony i wsparty łaską Bożą. Tak więc
każde nawrócenie odbywa się za sprawą Boga. Nie bez racji teologia nazywa Boga
naszym Ojcem.
Jak pokazał Levinas, ludzka
świadomość wyabsolutnia się, to znaczy zmierza do absolutnego zawłaszczenia
wszelkich treści dostępnych człowiekowi. Świadomość chce panować i faktycznie
przejmuje panowanie nad wszystkim, co możemy pomyśleć. Mówiąc wprost,
świadomość rządzi naszym myśleniem o wszystkim, co nas dotyczy. Dlatego
przejmuje kontrolę nad ludzkim działaniem. Nie może jednak być przyczyną tego
działania, staje się zatem główną zasadą motywacyjną (podstawową motywacją). Wszelkie
motywy naszego działania pochodzą ze świadomości. Właśnie na tym bazuje
psychologia i socjologia od czasów Freuda i Marksa.
Motywem działania człowieka
kierującego się samą świadomością mogą być dowolne pomysły, czyli dowolne
pomyślane treści, które pojawiają się w świadomości. Jednak Freud doszukiwał
się tych motywów w podświadomości. Miała to być sfera jakichś niższych
instynktów życiowych lub cielesnych, które nie poddają się naszemu myśleniu.
Ale gdy będziemy nad tym pracować z psychologiem, to uświadomimy sobie również
te niższe popędy i nasze myślenie zdoła wówczas nad nimi zapanować. Oznaczało
to ni mniej ni więcej, że nasze myślenie musi zapanować nad całym naszym
życiem. Ideałem miałoby być życie w pełni świadome, czyli przemyślane.
Potocznie mówimy o racjonalności postępowania człowieka.
Przeciwnego zdania był Nietzsche,
który pęd życiowy człowieka stawiał ponad świadomością. W ten sposób odwoływał
się jakby do nadświadomości (ubermensch). Wiedział bowiem, że nasza świadomość
jest pełna treści motywacyjnych, lecz zdawał sobie sprawę, że konieczna jest
wola do działania, czyli moc, która porusza człowiekiem. Toteż jego wola mocy
staje się właśnie nadświadomością. Ale ostatecznie sprowadza się to do
twierdzenia, że ważniejszy jest sam napęd niż kierunek jazdy czy działania. To
doprowadziło do zboczenia na tory totalitaryzmu faszystowskiego.
Z kolei Marks postawił tezę, że byt określa świadomość, co znaczyło, że
warunki ekonomiczno-bytowe określają świadomość. W związku z tym uznano, że to
warunki ekonomiczne stanowią główną motywację człowieka. Nasza świadomość ma
ogarnąć albo raczej stworzyć nowe relacje ekonomiczne, co doprowadzi do
wolności i doskonałości człowieka. Człowiek powinien zrozumieć, że jego
doskonałość polega na pracowitości. Człowiek wolny i doskonały to człowiek
produktywny, gdyż najważniejszym dobrem ma być produkcja (najpierw energii i
stali, a dzisiaj sprzętu elektronicznego i AGD).
Dzisiaj próbuje się oddać
wszystko w ręce myślenia. Dlatego głównym celem i wyzwaniem postępu stało się
stworzenie sztucznej inteligencji, czyli samonakręcającej się świadomości. Tak
naprawdę nikt nie wie, do czego miałaby służyć sztuczna inteligencja. Można
podejrzewać, że jest to raczej pomysł ideologiczny niż techniczny czy naukowy.
Przecież już i tak technika (+ technologia) zdominowała człowieka. Współczesny
człowiek nie potrafi się obyć bez wszelkich urządzeń i gadżetów.
Dlaczego tak się dzieje? Otóż
skoro świadomość sama posługuje się myśleniem, to bardzo łatwo może przekonać człowieka,
że myślenie jest najważniejsze. Kolejną propozycją świadomości jest wolność,
gdyż myślenie jako działalność świadomości nie powinno być niczym ograniczone.
Człowiek jest wolny w swoim myśleniu. Stąd już płynie prosty wniosek, że
człowiek jest wolnością i myśleniem. Ale dokąd nas to zaprowadzi? Wolność i
swoboda myślenia może nas zaprowadzić tylko w otchłań niebytu, czyli w jakąś
otchłań czasoprzestrzeni. Stąd biorą się marzenia człowieka (tego człowieka
postępu), żeby udać się w przestrzeń kosmiczną. Stale się zastanawiam, czy to
jest człowiekowi potrzebne, czy to doskonali człowieka?
Człowiek kierujący się samym
myśleniem sprawdza się znakomicie w pracy zawodowej. Taka działalność jest
bowiem zorganizowana na zasadzie ludzkich pomysłów. Mamy więc organizacyjne
struktury instytucjonalne (urzędy, firmy i przedsiębiorstwa) oparte na
ustaleniach prawnych, które są pomysłem ludzkim. Dlatego człowiekowi łatwiej
się odnaleźć w takich wymyślonych formach organizacyjnych niż we wspólnocie
osobowej. Przecież w życiu codziennym i rodzinnym ludzkie myślenie stale
wywołuje konflikty. Okazuje się bowiem, że każdy członek rodziny chce mieć
własny pomysł na życie. Każdy przedstawia swoje racje, gdyż jego świadomość
chce mieć zawsze rację. Każda świadomość walczy więc o swoją dominację. Trudno
jest uzgodnić różne poglądy na poziomie samego myślenia, a właściwie jest to
niemożliwe. Tutaj trzeba najwyraźniej odwołać się do rzeczywistości. Natomiast
w instytucjach decyduje o tym przełożony i polecenie należy wykonać.
Otóż w życiu codziennym trzeba
się odwołać do poznania tego, co jest realne. Wyrażamy to na ogół w słowie
prawdy. Ludzie mogą i powinni komunikować się i porozumiewać na podstawie słowa
prawdy, a nie tego, co jest w stanie wymyślić nasza świadomość. Źródłem myślenia
jest negacja – negacja realności. Dlatego myślenie jest zdolne zanegować każde
twierdzenie i każdą argumentację (zwłaszcza na temat człowieka). Dlatego
filozofowie i naukowcy nie potrafią do tej pory uzgodnić żadnych twierdzeń na
temat człowieka.
Zwykłemu człowiekowi wydaje się
na ogół, że zna samego siebie. Ale ta znajomość sprowadza się powszechnie do
poznania własnych myśli. Czy można przyjąć, że człowiek, który zna swoje myśli,
poznał już samego siebie? Przecież znając swoje myśli, taki człowiek nie zna
zupełnie swojej realności (ani duchowej, ani cielesnej, a tym bardziej
osobowej). Ten problem można rozszerzyć – czy psycholog poznając myślenie i
poglądy jakiegoś człowieka jest w stanie dotrzeć do jego realności? Psychologia
działa na poziomie świadomości człowieka, dlatego nie jest w stanie niczego
stwierdzić o osobie człowieka. Co gorsza, psychologia traktuje ludzką
świadomość jako osobowość człowieka. To duży błąd.
Osobowością człowieka można by
nazwać co najwyżej świadomość moralną. Osobowość tworzy duchowość człowieka,
ale umocniona aktami osobowymi – kontemplacji, sumienia i upodobania. To dzięki
aktom osobowym nasze władze duchowe uzyskują zdolność moralnego działania,
czyli uzyskują słowo prawdy, czyn dobra i przeżycie piękna. To są jednak
działania, które wykraczają poza możliwości świadomości. To są bowiem
działania, które utrzymują rzeczywisty kontakt z realnością osoby drugiego
człowieka. To są działania, które tworzą i budują wspólnotę osobową, czyli
rzeczywiste środowisko człowieka. Jako osoba człowiek musi żyć i rozwijać się w
środowisku osobowym – we wspólnocie rodzinnej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz